Przejdź do głównej zawartości

"Heart on fire" Black Hope.



      "Popełniłam błąd, wpuszczając go do swojego życia, jednak zapłaciłabym każdą cenę, by móc popełnić go jeszcze raz."

     Kochani! Co to jest za książka! Co to jest za historia! To istny rollercoaster emocjonalny! Poznanie historii Nicole White i Nathaniela Wooda to była niebywała przyjemność, choć mam wrażenie, że to jednak taka lektura dla młodszego pokolenia. Główni bohaterowie mają po 18 i 19 lat. Ja już zapomniałam, kiedy tyle lat miałam, choć jeszcze pamiętam, jak serducho szybciej biło, kiedy widziałam lub spotykałam chłopaków, którzy wtedy mi się podobali. Z Nicole w tej książce było podobnie. Uczucie, które w niej kiełkowało od dawna do przyjaciela jej starszego brata, w pewnym momencie miało szanse przeistoczyć się w coś więcej, ale... No właśnie ale resztę doczytajcie sami. Powiem tylko, że wtedy po prostu kontakt im się urwał na jakiś czas. A kiedy znów los ich połączył, to on dostał za zadanie pilnowania i ochrony Nicole, a on zbliżał się do niej coraz bliżej i coraz mocniej. Czuć było między nimi tę chemię, to przyciąganie. I choć oboje głośno twierdzili, że wręcz za sobą nie przepadają i że nigdy nic ich łączyć nie będzie, to i tak ciągle ich ku sobie los popychał. 


     "W tamtej chwili jeszcze nie wiedziałam, czy byłoby lepiej, jakby pewne sytuacje nigdy się nie wydarzyły, a może gdybym pewnych osób zwyczajnie nie spotkała na swojej drodze. Czasami przypadkowe czynniki, które w żaden sposób nie były przez nas zaplanowane, miały wpływ na całe życie. Nasze uczucia, decyzje i słowa, wypowiedziane pod wpływem silnych emocji i ulotnej chwili. Czy właśnie tym był los?"


     Mam wrażenie, że szczególnie ta główna para była mocno pogubiona w świecie dorosłych, ale też emocjonalnie byli pogubieni. Zapewne przez to, czego doświadczyli w tak krótkim życiu.  Nathaniel w ostatnim czasie sporo przeżył i sporo doświadczył złego. To go popchnęło do zemsty. Mówią, że cel uświęca środki. Ale u niego niestety tak to nie działało, bo nie przewidział, że się zakocha. Nicol natomiast brakowało takiej prawdziwej rodzicielskiej miłości. Miłość i wsparcie miała tylko w starszym bracie. Ale brat wyjechał na studia i ona jakoś dalej musiała funkcjonować. Do tego ciężko było jej przebywać w towarzystwie Nathaniela, kiedy serce jej rwało się ku niemu, ale widząc jego obojętność co do niej, próbowała chronić siebie będąc złośliwą, opryskliwą i wręcz momentami dziecinną. Dobrze, że miała swoich przyjaciół przy sobie i mogła zawsze liczyć na ich pomoc i wsparcie. Bo było kilka momentów, kiedy naprawdę potrzebowała pomocy. Zauważyłam, że Nicola chciała być dosyć samodzielna i w sumie to nie lubiła prosić o pomoc. I to też ją gubiło. Nicola i Nathaniel mogli by być świetną parą. Ale jest kilka rzeczy oraz osób, które stoją im na przeszkodzie. Dodatkowo oboje obrali metodę ranienia siebie, chcąc odtrącić tę drugą osobę od siebie. Do tego zbiegi okoliczności też im nie sprzyjały. A ciężko jest podjąć dobrą decyzję, kiedy ma się mętlik w głowie i w sercu, kiedy ból i rozpacz nami zawładną. Czy ta dwójka ma szansę na prawdziwą miłość? 

     Historia według mnie rewelacyjna! Blisko 400 stron historii wciskającej w fotel. Dodatkowo autorka naszykowała tutaj takie wstrząsy dla czytelnika, że aż głowa od tego boli, a momentami i serducho krwawiło. Może te takie szczeniackie trochę podchody Nicole i Nathaniela denerwowały mnie podczas czytania, ale byłam też zadowolona, że autorka tak a nie inaczej poprowadziła ich historię. Jednak jest kilka spraw, które popsuły mi radość z czytania. Po pierwsze jest dosyć sporo literówek, kilka zamian wyrazów w zdaniu oraz powtórzeń jakiegoś wyrazu. I to co mnie baaardzo zirytowało, to na dwóch stronach są niedokończone zdania!!! Zdanie się zaczyna i urywa ... 

" ... Był taki jak zawsze, ale to ja tego wieczoru byłem ..."

" ...Nauczyłem się zakładać maskę na twarz, bo tego wymagało życie, które ..."

Nie wiem dlaczego takiego czegoś nikt nie dopatrzył. Ale mnie to zirytowało! Niemniej, pomijając te minusy, muszę pochwalić autorkę. Książkę czyta się lekko, przyjemnie, emocje z niej aż buzują, to co tutaj się dzieje, przyspiesza bicie serca, ale i momentami wyciska łzy. Jest kilka gorących scen i jak dla mnie opisane są świetnie. Poza tym Black Hope porusza sporo trudnych tematów, jak: brak miłości rodzicielskiej, strata bliskiej osoby, gwałt,  uzależnienia od alkoholu, dragów, walk i wyścigów. Także o przyjaźni i tej cienkiej granicy, po przekroczeniu której można stracić przyjaciół. Są tutaj też tajemnice, które po ujrzeniu światła dziennego niekoniecznie spodobają się naszym bohaterom. Jest morze bólu, cierpienia, łez i ranienia się nawzajem. Ale bardzo, ale to bardzo chętnie przeczytałabym kolejny tom z przygodami tej dwójki, bo koniecznie muszę dowiedzieć się, co u nich dalej się wydarzyło i czy rozłąka to dobry pomysł?

#współpracabrterowa z Wydawnictwem Spark


Tytuł: "Heart on fire"

Autor: Black Hope

Ilość stron: 396

Wydawnictwo: Spark


     Dziękuję pięknie Wydawnictwu Spark za tę książkę :) Czy do kontynuacji też się załapię ? 

Komentarze

  1. Jeszcze zastanawę się nad lekturą tej książki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ma być trylogia z tego co się zorientowałam i 2 tom już jest wydany. Dlatego chętnie bym go przeczytała :)

      Usuń
  2. Rzuciła mi się w oczy ta seria, ale nie miałam okazji czytać. Ale kusi mnie, musze znać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A mnie kusi już tom 2 :) Bardzo chciałabym go przeczytać .

      Usuń
  3. Tyle emocji, o których piszesz, musi ta seria podobać się czytelniczkom lubiącym takie romansowe wrażenia.

    OdpowiedzUsuń
  4. Udzielają mi się Twoje emocje! Ta książka leci na listę must read.

    OdpowiedzUsuń
  5. Piękny wiek, w takich latach to się przeżywa, oj przeżywa :-)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zapomnieć wyjąć kartę z bankomatu!

     Wiecie, jeszcze o tym myślę i nie daje mi to spokoju. Jak można korzystać z bankomatu i odejść od niego nie zabierając swojej karty???????????? Nie rozumiem tego i oby mi się to nigdy nie przytrafiło!      Wczoraj będąc z mężem na zakupach w mieście, musiałam podejść do tejże ściany płaczu, aby wybrać trochę gotówki. No niestety na bazarkach jeszcze kartą płacić się nie da, więc trzeba mieć gotówkę w portfelu. Przed nami podeszła inna para małżonków do bankomatu ( oboje wyglądali na ok 40 lat). Stali razem przy tym bankomacie, razem zaglądali w monitor bankomatu, ja z moim mężem staliśmy z boku i rozmawialiśmy sobie. W pewnym momencie usłyszałam, jak tamta kobieta mówi do męża, że jej się tutaj coś nie zgadza, bo na koncie mają za dużo kasy! No i że lepiej nie wypłacać żadnej kasy tutaj i że ona chce to wyjaśnić w banku. Odeszli od ściany płaczu.        Wtedy ja podeszłam do bankomatu i stoję i lampię się na monitor, który wyświetla info o stanie konta ( tamtej pary) i zapytuje

Zamek z kartonu. Projekt na historię klasa 5.

     Zrobić zamek? Hmmm.... No dobra. Ale z czego i jak się za to zabrać? Ja osobiście nie miałam ani pomysłu, ani weny do takiej pracy. Ale w końcu to nie ja miałam wziąć się za ten projekt. ;) Tylko mój najstarszy syn. Uczeń 5 klasy Szkoły Podstawowej ;)       Wiem, wiem, rok szkolny się kończy, zaraz są wakacje, a ja tu o szkole piszę. No ale muszę się pochwalić :) Najpierw synek wpadł na pomysł, aby zamek wykonać ze sklejki. Nawet fajnie, bo i bardziej wytrzymały by był i fajniej by się prezentował. Tylko skąd wziąć sklejki tyle do tego zamku? I drugie pytanie - jak w tej sklejce będziemy wycinać szczegóły, np. mury wieży, okna, drzwi itp.??? Tato powiedział, że prościej będzie z kartonu. Syn nie bardzo chciał robić zamek z kartonu. Ale ostatecznie na ten tatowy pomysł przystał. Z kartonami nie ma problemu, bo przecież w sklepach ich mnóstwo!      Do wykonania tego zamku potrzebowali: 2 kartonów, farby plakatowe w kolorach brąz, czerń i czerwień, różne pędzelki,  duuuużo

Nalewka z brusznicy - czyli z naszej borówki czerwonej.

       W tym roku pierwszy raz byłam z moimi dziećmi i mężem na borówkach w lesie. Ja jako dziecko też chodziłam na borówki, ale raczej ot tak, dla siebie, żeby zjeść je. Jako że lubię robić dżemy dla mojej rodzinki, a także od jakiegoś czasu zbieram przepisy i próbuję zrobić nalewki z różnych owoców, to też mężowski pomysł był taki, abym w tym roku spróbowała zrobić właśnie nalewkę z brusznicy! Byliśmy całą rodziną w lesie - jeszcze w wakacje oczywiście. Mężu wcześniej wyczaił super miejsce, gdzie zbieraliśmy, zbieraliśmy i zbieraliśmy te borówki.        Jak widać mieliśmy jednego dnia trochę tych borówek. Z większości zrobiłam dżemik dla dzieci, ale też zostawiłam trochę na nalewkę. I teraz napiszę właśnie o niej.  NALEWKA NA CZERWONYCH BORÓWKACH Kilogram umytych i oczyszczonych czerwonych owoców borówki lekko pognieść, włożyć do słoja, zalać litrem spirytusu, zamieszać, szczelnie zamknąć i trzymać w miejscu nasłonecznionym tak długo, aż borówki stracą czerwony kolo