Przejdź do głównej zawartości

"Zimny ogień" Monika Liga. Wznowione wydanie i mój patronat.

 


    Lubicie wznowione wydania książek? A kiedy autorka w tym nowym wydaniu coś doda, coś zmieni, to macie chęć przeczytania tej historii raz jeszcze? Bo ja miałam ogromną ochotę na tę lekturę i dlatego też dumnie patronuję tej książce!

    Drugi tom z Serii Żywioły od Moniki Liga - czyli "Zimny ogień", to wznowione wydanie. Trochę autorka tutaj nazmieniała, coś dopisała i oczywiście okładka jest całkiem inna. Prawie dwa lata temu recenzowałam dzięki BT pierwszą wersję "Zimnego ognia". Recenzja tutaj. A teraz patronuję i recenzuję to wznowione wydanie. Przypomnę jeszcze Wam link do 1 części tej serii czyli do "Gorącego śniegu" , któremu też patronuję. A teraz słów kilka o tym 2 tomie :)


   " Chciałem ją wystraszyć, ochłodzić, by dała mi spokój, a zadziałało inaczej. ... Wyglądało na to, że podobało jej się to obcesowe traktowanie."


    W "Gorącym śniegu" poznaliśmy Jolę, która to była żoną Wojtka. Jolka miała dosłownie świra na puncie swojego męża, a później swojego eks męża, bo się rozwiodła. Tutaj to ona odgrywa główną rolę i poznajemy ją trochę bliżej i lepiej. Nasza bohaterka będąc w rozsypce po rozwodzie, dostała kolejną złą wiadomość o śmierci ojca. Nie była blisko z nim, bo ten ją i jej matkę zostawił dawno temu. Ale na pogrzeb córcia poszła, na odczytanie testamentu również i to tam dowiedziała się, że ojczulek zostawił jej w spadku dom w lesie. Przeprowadzka była jej na rękę, choć nie była ona przyzwyczajona do leśnej głuszy! Okazało się, że nowy dom jest pełen niespodzianek, za płotem ma mega seksownego sąsiada, więc nie było tak źle. Z sąsiadem zdążyła poznać się nieco bliżej i to dzięki niemu odkryła, że potrafi być mega ognista w łóżku i do tego czerpała nowe doznania. I kiedy było już tak sielankowo, pojawił się inny mężczyzna, który namotał w życiu Joli i wywrócił je dosłownie do góry nogami! Skąd się wziął ten facet? Kim on jest? Po co pojawił się w tej leśnej głuszy? Czy Jola ułoży sobie życie z seksownym sąsiadem? 


   " Przepadałem całkowicie i byłem gotów przerwać misję, byle nie narażać Joli na niebezpieczeństwo. Chciałem zatrzymać dziewczynę dla siebie i czułem, że muszę ją lepiej poznać, by przekonać się, w jakim stopniu to wszystko było prawdą, a w jakim chemiczną reakcją organizmu."


    Monika Liga tak poprowadziła tutaj losy Jolki, aby i ona zaznała czegoś dobrego. Bo przecież w "Gorącym śniegu" poznaliśmy ją od tej złej strony. A tutaj okazuje się, że to jest kobieta, szukająca  faceta, który by się nią zajął. Ale nie myślcie, że ona sama sobie rady nie daje! Co to to nie! Choć jest blondynką, to głupia nie jest, umie radzić sobie w życiu, ma mega cięty język, jest też bardzo nieśmiała w poznawaniu swojego ciała, za to dzięki dobrym nauczycielom odkryje siebie na nowo :) Naprawdę rozgrzewające sceny tutaj są w tej książce. Cudownie było po latach wrócić do tej historii, przeczytać ją w poprawionej, odświeżonej wersji i na nowo wraz z Jolą to wszystko przeżywać. Nasza bohaterka trafi tutaj na swoją prawdziwą miłość. Choć droga do tej miłości usłana różami nie będzie. Będą porwania, ucieczka, strach, oszustwa, utrata ukochanych osób, spotkania po latach i dużo nienawiści, będzie też miłość, pożądanie i dużo hot scen. Zakończenie wszystko wyjaśni, ale nim do niego doczytacie, uwierzcie że będą Wam towarzyszyć przeróżne emocje. Mi towarzyszyło tutaj też ogromne zaskoczenie na to, jak Jola dziwnie reagowała w pewnych momentach, kiedy powinna się bać! O co mi chodzi? Doczytacie sobie :) Życzę już teraz Wam emocjonujących chwil z tą bardzo rozgrzewającą lekturą. 

#współpracabarterowa z Moniką Liga



Tytuł: "Zimny ogień" Seria Żywioły

Autor: Monika Liga

Ilość stron: 252

Wydawnictwo: motyleWnosie


   Moniko bardzo Ci dziękuję, że mogłam kolejną Twoją książkę objąć moimi skrzydełkami :) Już nie mogę doczekać się kolejnej Twojej książki!! Dziękuje też Wydawnictwu motyleWnosie za książkę :) 


Komentarze

  1. Nie miałam jeszcze okazji czytać tej książki. Gratuluję Ci patronatu.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zamek z kartonu. Projekt na historię klasa 5.

     Zrobić zamek? Hmmm.... No dobra. Ale z czego i jak się za to zabrać? Ja osobiście nie miałam ani pomysłu, ani weny do takiej pracy. Ale w końcu to nie ja miałam wziąć się za ten projekt. ;) Tylko mój najstarszy syn. Uczeń 5 klasy Szkoły Podstawowej ;)       Wiem, wiem, rok szkolny się kończy, zaraz są wakacje, a ja tu o szkole piszę. No ale muszę się pochwalić :) Najpierw synek wpadł na pomysł, aby zamek wykonać ze sklejki. Nawet fajnie, bo i bardziej wytrzymały by był i fajniej by się prezentował. Tylko skąd wziąć sklejki tyle do tego zamku? I drugie pytanie - jak w tej sklejce będziemy wycinać szczegóły, np. mury wieży, okna, drzwi itp.??? Tato powiedział, że prościej będzie z kartonu. Syn nie bardzo chciał robić zamek z kartonu. Ale ostatecznie na ten tatowy pomysł przystał. Z kartonami nie ma problemu, bo przecież w sklepach ich mnóstwo!      Do wykonania tego zamku potrzebowali: 2 kartonów, farby plakatowe w kolorach ...

Nalewka z brusznicy - czyli z naszej borówki czerwonej.

       W tym roku pierwszy raz byłam z moimi dziećmi i mężem na borówkach w lesie. Ja jako dziecko też chodziłam na borówki, ale raczej ot tak, dla siebie, żeby zjeść je. Jako że lubię robić dżemy dla mojej rodzinki, a także od jakiegoś czasu zbieram przepisy i próbuję zrobić nalewki z różnych owoców, to też mężowski pomysł był taki, abym w tym roku spróbowała zrobić właśnie nalewkę z brusznicy! Byliśmy całą rodziną w lesie - jeszcze w wakacje oczywiście. Mężu wcześniej wyczaił super miejsce, gdzie zbieraliśmy, zbieraliśmy i zbieraliśmy te borówki.        Jak widać mieliśmy jednego dnia trochę tych borówek. Z większości zrobiłam dżemik dla dzieci, ale też zostawiłam trochę na nalewkę. I teraz napiszę właśnie o niej.  NALEWKA NA CZERWONYCH BORÓWKACH Kilogram umytych i oczyszczonych czerwonych owoców borówki lekko pognieść, włożyć do słoja, zalać litrem spirytusu, zamieszać, szczelnie zamknąć i trzymać w miejscu nasłoneczniony...

Nabroiłeś? To nasmaruj tyłek cebulą!

     Czasem tak się zdarza, że dzieciom czegoś się zabrania - raz, drugi, trzeci, dziesiąty i setny. A dziecko i tak zrobi po swojemu. Bo przecież to czego rodzic zabrania, to zazwyczaj fajne jest!       I tak właśnie zrobił nasz młodszy synek. Tato mu zabraniał bawić się taty narzędziami i wszystkim co tato ma przy narzędziach poukładane. Synek wykorzystał moment, kiedy tato był w pracy, a mama wyszła po drzewo na dwór i pobroił trochę. I choć mama po powrocie od razu zauważyła, co też synio pobroił, to była szansa, że tato nie zauważy - jedna zauważył! I powiedział do synia, że skoro go nie posłuchał, nabroił, to teraz ma sobie cebulą tyłek nasmarować, żeby lanie mniej bolało! I tato najpierw postanowił zjeść obiad, a potem rozliczyć się z synem.W tym czasie, kiedy tato jadł, synek najpierw z płaczem pobiegł do pokoju niby się schować, po chwili poszedł do kuchni. Ja obserwowałam co też synek wyprawia! A on wziął cebulę i poszedł z nią z powrotem do pok...