Przejdź do głównej zawartości

"Zimny ogień" Monika Liga #ligabooktour.

      Te #ligabooktour już mnie uzależniły! Zresztą BT mnie uzależniło i poza książkami, które dostaję do czytania, jak przychodzi BT to aż mam dreszczyki z emocji :) Byłam ciekawa, jak spodoba mi się "Zimny ogień" Moniki Ligi. No i powiem tyle - zaskoczyła mnie totalnie!



     Jest to 2 tom z "Serii żywiołów". Pierwszym był "Gorący śnieg" . I to w tym 1 tomie poznaliśmy troszkę od tej najgorszej strony Jolę. Tam była czarnym charakterem. Tutaj gra główne skrzypce. Spotykamy się z nią, kiedy to samotna, przełykająca łzy porażki i odrzucenia dowiaduje się, że jej ojciec zmarł. Najśmieszniejsze jest to, że ojczulek dawno temu zostawił ją i jej matkę, a teraz dowiaduje się, że zapisał jej w spadku jakiś domek w lesie. Nie namyślając się długo, kobieta postanawia zamieszkać w swojej nowej chatynce. Okazuje się, że choć chatka jest w leśnej głuszy, to obok ma sąsiada. I to całkiem seksownego sąsiada. Dom kryje wiele niespodzianek, z którymi próbuje się zapoznać Jola, ale jednocześnie zapoznaje się z sąsiadem całkiem blisko. Ta bliskość ją totalnie zaskakuje i okazuje się, że dopiero przy nim odkrywa, jaką przyjemność można czerpać z seksu! Nieoczekiwanie na drodze Joli staje pewien nieznajomy. Czegoś będzie od niej chciał. Tylko czego? Kim tak naprawdę był ojciec Joli? I dlaczego jej zostawił ten dom? Czy kobieta będzie szczęśliwa u boku sąsiada? A może przeszłość ojca będzie zagrażała życiu Joli? 

     Jola choć jest blondynką nie jest w cale głupia. Ma cięty język, jej riposty nie raz mnie ubawiły. Poza tym czasem jest mało zaradna, ale nadrabia innymi cechami charakteru. Przy owym sąsiedzie odkrywa, że do tej pory nigdy nie czerpała TAKICH przyjemności z seksu. Staje się istną diablicą seksualną. Czym zaskakuje siebie, partnera i czytelnika. Podobała mi się ta historia. Autorka wplotła tutaj niebezpieczną przeszłość ojca kobiety, która nota bene w pewnym stopniu zagraża jej życiu. A przynajmniej tak jest w pewnym momencie, kiedy to pojawia się nieznajomy mężczyzna. Nie byłam w stanie zrozumieć, skąd ona czerpała to opanowanie, ten chłód, spokój, kiedy zagrażało jej niebezpieczeństwo! Mało tego, wkurzałam się, że ona zamiast bać się, była zaintrygowana, podniecona i najchętniej rzuciłaby się na tego faceta i wymłóciła go! Dosłownie! To mnie wkurzało i śmieszyło! Rozumiem, że on ją intrygował, pociągał itp., no ale kurcze, kiedy ktoś mi grozi, straszy to ja bym się go bała, a nie myślała, jak z nim by mi było! No cóż. Taki był plan autorki, aby tak właśnie poprowadzić losy bohaterki i trochę moim zdaniem było to ryzykowne. Bo to co tutaj pewne osoby przygotowały dla tej dwójki, to w sumie mogło skończyć się tragedią, a nie happy endem. To był taki ryzyk fizyk. Najważniejsze, że ogólnie cała historia jest wciągająca i że Jola odkryła nową siebie :) 

      Jak dla mnie trochę wszystko za szybko, za krótko. Kilka rzeczy nie zostało tutaj jakby wyjaśnionych do końca. No ale nie zawsze tak musi być;) Jednak dla mnie tom 1 był zdecydowanie bardziej hot! Co nie znaczy, że straciłam tutaj czas, nie. Bawiłam się wybornie poznając Jolę od innej strony. Zresztą jak sięgniecie po tę książkę, to sami się o tym przekonacie. 



Tytuł: "Zimny ogień"

Autor: Monika Liga

Ilość stron: 204

Wydawnictwo: Monika Liga 


     Dziękuję za kolejny #ligabooktour autorce a także prowadzącej BT  Ani z @a.zetka.czyta . 


Komentarze

  1. Odpowiedzi
    1. A widzisz! Zatem cieszę się, że mogę przedstawić Ci coś nowego.

      Usuń
  2. Swego czasu uwielbiałam book toury, teraz wiem że nie mam aż tyle czasu żeby wyrobić się z terminem na przeczytanie. Co do książki to zaczekawilas mnie , bardzo lubię gdy bohaterka ma cięty język.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja ostatnio ograniczyłam trochę BT, bo mam sporo innych do przeczytania książek. Ale te zawsze możesz przeczytać też jako e- Book lub podsłuchach audio booka.

      Usuń
  3. Oj bardzo fajna ta seria, ale niestety nie miałam okazji jej do tej pory poznać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajna, ciekawa i rozgrzewająca, hi, hi, więc zapraszam do nadrobienia jej.

      Usuń
  4. To erotyk? Książka chyba nie dla mnie, w dodatku należy do serii i musiałabym się zapoznać z pierwszym tomem. Odpuszczę sobie Jolę i jej seksualne życie :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Myślę, że ta historia przypadnie do gustu mojej siostrze.

    OdpowiedzUsuń
  6. Fajnie że bohaterka zaskakuje blyskotliwością, wywiłując śmiech. Widać że kobieca lektura znajdzie zwolenniczki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda. Ta bohaterka zaskakuje czytelnika w tej części. Choć dodać muszę, że tę część można czytać bez znajomości 1 tomu.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zamek z kartonu. Projekt na historię klasa 5.

     Zrobić zamek? Hmmm.... No dobra. Ale z czego i jak się za to zabrać? Ja osobiście nie miałam ani pomysłu, ani weny do takiej pracy. Ale w końcu to nie ja miałam wziąć się za ten projekt. ;) Tylko mój najstarszy syn. Uczeń 5 klasy Szkoły Podstawowej ;)       Wiem, wiem, rok szkolny się kończy, zaraz są wakacje, a ja tu o szkole piszę. No ale muszę się pochwalić :) Najpierw synek wpadł na pomysł, aby zamek wykonać ze sklejki. Nawet fajnie, bo i bardziej wytrzymały by był i fajniej by się prezentował. Tylko skąd wziąć sklejki tyle do tego zamku? I drugie pytanie - jak w tej sklejce będziemy wycinać szczegóły, np. mury wieży, okna, drzwi itp.??? Tato powiedział, że prościej będzie z kartonu. Syn nie bardzo chciał robić zamek z kartonu. Ale ostatecznie na ten tatowy pomysł przystał. Z kartonami nie ma problemu, bo przecież w sklepach ich mnóstwo!      Do wykonania tego zamku potrzebowali: 2 kartonów, farby plakatowe w kolorach brąz, czerń i czerwień, różne pędzelki,  duuuużo

Zapomnieć wyjąć kartę z bankomatu!

     Wiecie, jeszcze o tym myślę i nie daje mi to spokoju. Jak można korzystać z bankomatu i odejść od niego nie zabierając swojej karty???????????? Nie rozumiem tego i oby mi się to nigdy nie przytrafiło!      Wczoraj będąc z mężem na zakupach w mieście, musiałam podejść do tejże ściany płaczu, aby wybrać trochę gotówki. No niestety na bazarkach jeszcze kartą płacić się nie da, więc trzeba mieć gotówkę w portfelu. Przed nami podeszła inna para małżonków do bankomatu ( oboje wyglądali na ok 40 lat). Stali razem przy tym bankomacie, razem zaglądali w monitor bankomatu, ja z moim mężem staliśmy z boku i rozmawialiśmy sobie. W pewnym momencie usłyszałam, jak tamta kobieta mówi do męża, że jej się tutaj coś nie zgadza, bo na koncie mają za dużo kasy! No i że lepiej nie wypłacać żadnej kasy tutaj i że ona chce to wyjaśnić w banku. Odeszli od ściany płaczu.        Wtedy ja podeszłam do bankomatu i stoję i lampię się na monitor, który wyświetla info o stanie konta ( tamtej pary) i zapytuje

Nalewka z brusznicy - czyli z naszej borówki czerwonej.

       W tym roku pierwszy raz byłam z moimi dziećmi i mężem na borówkach w lesie. Ja jako dziecko też chodziłam na borówki, ale raczej ot tak, dla siebie, żeby zjeść je. Jako że lubię robić dżemy dla mojej rodzinki, a także od jakiegoś czasu zbieram przepisy i próbuję zrobić nalewki z różnych owoców, to też mężowski pomysł był taki, abym w tym roku spróbowała zrobić właśnie nalewkę z brusznicy! Byliśmy całą rodziną w lesie - jeszcze w wakacje oczywiście. Mężu wcześniej wyczaił super miejsce, gdzie zbieraliśmy, zbieraliśmy i zbieraliśmy te borówki.        Jak widać mieliśmy jednego dnia trochę tych borówek. Z większości zrobiłam dżemik dla dzieci, ale też zostawiłam trochę na nalewkę. I teraz napiszę właśnie o niej.  NALEWKA NA CZERWONYCH BORÓWKACH Kilogram umytych i oczyszczonych czerwonych owoców borówki lekko pognieść, włożyć do słoja, zalać litrem spirytusu, zamieszać, szczelnie zamknąć i trzymać w miejscu nasłonecznionym tak długo, aż borówki stracą czerwony kolo