Udało mi się w święta zdobyć trochę czasu na książkę i tym sposobem przeczytałam "Wilczego Lorda" Melisy Bel. Pierwszy raz spotkałam się z twórczością Melisy podczas czytania "Dżentelmena od święta", potem postanowiłam zgłosić się do "Wilczego Lorda". I jestem baaardzo zadowolona z tej historii.
Cóż mogę napisać?! Jedynie fakty, jak to zaczytywałam się strona po stronie, wciągałam się w świat bohaterów jednocześnie przenosząc się do XIX w. do Londynu. Autorka w cudowny sposób pisze romanse historyczne, te perypetie bohaterów są tak dobrze skonstruowane, zresztą i sami bohaterowie są tutaj zabawni, tacy barwni, z charakterkiem, czasem groźni, ale i też pociągający zarazem. To co się tutaj działo, w tej książce, to pochłonęło mnie całkowicie! Kibicowałam głównej parze od początku! I tylko zastanawiałam się czy będzie happy end czy nie?
Poznajemy w tej historii Charlotte Summer, 24 letnią kobietę, która od niedawna przejęła opiekę nad całym sierocińcem. Ogólnie daje sobie ze wszystkim radę, jednak przejmując ten sierociniec, przejęła go z długami. Więc jak to w takim miejscu bywa, na wszystko brakuje, a długi też trzeba spłacać. Charlotte postanawia poszukać sponsorów, a także patronów, którzy łożyli by pieniądze na dzieci. Sama jako dziecko była wychowanką tego sierocińca, więc dobrze wie, co jest do zrobienia i poprawienia w tym miejscu. Ale zdobywanie funduszy idzie opornie. Postanawia poprosić jednego z najbardziej (jej zdaniem) rozpustnego mężczyznę o bycie patronem sierocińca. Lord James Hamilton, bo o nim mowa, z początku jest bardzo, rzekłabym zszokowany jej propozycją, bo sam prowadzi elegancki klub dla dżentelmenów.
" Gdyby mieli tak potężnego patrona, już nigdy nie musiałaby się martwić o przyszłość dzieci. Pomysł był odważny, ba!, nawet bardzo, jednak nie wybaczyłaby sobie, gdyby nie spróbowała. Jej możliwości w ostatnim czasie gwałtownie się skurczyły i zmuszały do ryzykownych posunięć".
" Miała nadzieję, że jeśli pokaże mu, w jak opłakanym stanie znalazł się przytułek, i przedstawi jego ujmujących, małych domowników, przekona go do objęcia nad nimi patronatu. W końcu nawet Wilczy Lord, jak go powszechnie nazywano, miał serce, które choć zimne, musiało przecież czasem żywiej zabić."
Jednak Charlotte wpadła mu w oko już jakiś czas wcześniej i chętnie wspomoże ten przytułek, jeśli ona wywiąże się z postawionych przez niego warunków. Kobieta jednak postanawia wypróbować i inne sposoby na pozyskanie pieniędzy, czym zaskakuje przystojnego Lorda. W momencie krytycznym i tak postanowi skorzystać z pomocy Hamiltona, tylko czy tę pomoc wyobrażała sobie właśnie tak? Czy Lord wywiąże się z umowy? A Charlotte poradzi sobie w spłatach odsetek? I dlaczego w momencie kiedy tak iskrzy pomiędzy dwójką osób, pałających miłosną rządzą, zawsze coś musi się spierdzielić?!!!!
"Wilczy Lord" jest to 3 książka z serii " Niepokorni" Melisy Bel. Aczkolwiek można czytać je niezależnie od siebie, bo w każdej z książek jest historia innych bohaterów. Owszem, są to bohaterowie, którzy gdzieś tam mogli już wystąpić w poprzednich tomach, ale to nie na nich swoją uwagę skupiła wtedy autorka. Tak więc tutaj mamy Charlotte, którą matka oddała do sierocińca i Jamesa, który jest zbuntowanym Lordem. Łączy ich to, że oboje mają ogromny żal i pretensje do swoich rodziców. Choć każde z nich z innego powodu. Za to dzieli ich tak dużo, że można by pomyśleć, że wręcz ich drogi nie powinny się nigdy ze sobą połączyć. A jednak! Los chciał inaczej! Oboje są jak dwa wulkany, z tym, że on potrafi się kontrolować, a ona aż kipi, kiedy ktoś nadepnie jej na odcisk. I te różnice tak bardzo ich do siebie przyciągają. Ale ona się strasznie hamuje, bo jest dziewicą i nie ma kompletnie pojęcia jak miałaby się zachowywać w sprawach damsko-męskich. On natomiast "te sprawy" ma opanowane do perfekcji, ale nie chce zrazić i wystraszyć tej jakże czarującej kobiety! Krążą wokół siebie jak dwa koty! A przy okazji dzieją się tu intrygi, kradzieże, porwanie, podpalenie, nooooo.... Nie myślcie, że poczytacie tutaj tylko o miłosnych podchodach Charlotte i Jamesa. Nie! Tutaj i dzieci z sierocińca odegrają ważne i interesujące role, podobało mi się też, jak Helen pomagała Charlotte, szkoda było mi za to biednej Annabel. A może tak w późniejszym czasie Melisa Bel napisałaby i jakąś pikantną książkę właśnie z Annabel! To mogło by być super!!!!
Czy ja już wspominałam, że uwielbiam romanse historyczne? Uwielbiam! A te spod pióra tej autorki mogłabym czytać i czytać. Bo czuję się tak, jakbym była tam, w książce, razem z tymi bohaterami, albo jeszcze lepiej, jakbym ja sama wcielała się w tych bohaterów! Te emocje: złości, niemocy, bezradności, zauroczenia, bezinteresowności i zarazem interesowności, podniety, pożądania, miłości, ale i znów bólu i niepewności, strachu, itp. Melisa Bel świetnie poprzez swoje pióro przekazuje ogrom wrażeń czytelnikowi. A to oczywiście tylko pozwala czytelnikowi jeszcze mocniej i bardziej intensywnie odczuwać wszystko co tutaj się dzieje. A dodatkowo jest tutaj naprawdę sporo humorystycznych dialogów. Momentami dopadały mnie takie salwy śmiechu, że dzieci dopytywały - co mnie rozśmieszyło? Bo jakżeby mogło być inaczej, kiedy główna bohaterka ma taki charakterek! Gwarantuję Wam, że jeśli jeszcze nie czytaliście tej książki, to musicie to nadrobić. Będziecie się i świetnie bawić, i uczestniczyć w próbach uwiedzenia Charlotte przez Lorda, poznacie charakterne dzieci z sierocińca, a także innych pobocznych bohaterów, którzy może niedługo wystąpią już w kolejnym tomie z serii "Niepokorni".
Tytuł: "Wilczy Lord"
Autor: Melisa Bel
Ilość stron: 324
Wydawnictwo: Melisa Bel
Pięknie dziękuję za zaufanie samej autorce - Melisie Bel. Dzięki ogromne za książkę z wpisem :) Takie traktuję jak moje trofeum :)
Lubię klimaty XIX wiecznego Londynu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do obejrzenia moich obrazów!^^
Dzięki za zaproszenie, bardzo chętnie zerknę do Ciebie :)
UsuńLubię książki tej autorki, więc na pewno nadejdzie moment, kiedy sięgnę po ten tytuł.
OdpowiedzUsuńDla mnie jest to dopiero 2 książka tej autorki i na pewno nie ostatnia. Nawet 2 jej książki sobie domówiłam :)
UsuńNie bardzo to mój klimat jeśli chodzi o epokę, więc mogłabym nie do końca się odnaleźć w tej historii, ale może kiedyś spróbuje nie mówię nie.
OdpowiedzUsuńNo i to się nazywa zdroworozsądkowe podejście do tematu ;) Pozdrawiam :)
UsuńZ przyjemnością skuszę się na tę lekturę w przyszłości.
OdpowiedzUsuńBardzo mnie to cieszy :)
UsuńBardzo mi się podobają takie historyczne klimaty. Muszę poszukać tej książki.
OdpowiedzUsuńPolecam. A poprzednie dwa tomy z serii Niepokorni czytałaś? Bo ja niedługo będę je nadrabiała, a autorka na dniach wypuści już 4 tom z tej serii :)
UsuńTeż miałam plany, żeby poczytać - ale byliśmy wiecznie gdzieś w rozjazdach. Książka może niekoniecznie "moja" - ale najważniejsze, że Tobie podeszła :)
OdpowiedzUsuńCzyli też święta udane :) To najważniejsze! A czytanie nie zając - poczeka :) Też uwielbiam wyjazdy, rozjazdy i odwiedzinki :)
UsuńNie przepadam za klimatem tej epoki,a le wiem komu mogę polecić tę książkę :)
OdpowiedzUsuńZatem gorąco polecam :)
UsuńCzytam recenzję i już wiem, komu z moich bibliotecznych czytelników spodobalaby się tak książka. Sama też lubię takie klimaty!
OdpowiedzUsuńWidzę, że jest trochę osób lubiących romanse historyczne. To super :)
UsuńŚwietna recenzja! Też uwielbiam romanse historyczne więc zastanawiam się dlaczego ta książka jeszcze nie znalazła się w mojej biblioteczce
OdpowiedzUsuńCieszę się, że mogłam coś nowego pokazać :) I polecam tę książkę serdecznie :) A czytałaś 2 poprzednie tomy z tej serii NIEPOKORNI???
UsuńCzytałam o niej sporo dobrego. Postaram się z nią zapoznać w przyszłości.
OdpowiedzUsuńTrafiłam na same dobre recenzje tej książki. Zapisałam sobie jako must read.
UsuńCieszy mnie to, że macie chrapkę na tę książkę :)
UsuńRecenzja świetna i dobrze napisana. Niestety to nie moje klimaty, ale z chęcią polecę znajomej :)
OdpowiedzUsuńMoże inna z moich propozycji przypadnie Ci bardziej do gustu ;)
UsuńŁAdne zdjęcia, ciekawa recenzja, niesety nie są to moje klimaty czytelnicze.
OdpowiedzUsuńI tak dziękuję za bardzo miłe słowa i odwiedzinki u mnie ;)
UsuńRomanse historyczne to raczej nie moja bajka, ale po przeczytaniu Twojej recenzji chętnie przeniosłabym się do XIXwiecznego Londynu.
OdpowiedzUsuńSuper pomysł! Tak na dzień czy tydzień, żeby poprzebywać w tych miejscach, z ludźmi i poczuć ten klimat - och super by było ;)
Usuń