Przejdź do głównej zawartości

"Karolina" Gabriela Feliksik - mój patronat.

 


   Czy śmierć siostry, albo najlepszej przyjaciółki może przynieść coś dobrego? Ta historia pokazuje, że nawet z zaświatów można popchnąć bliskich do działania, ale i można wyznać im skrywaną tajemnicę. Historia, która wyciśnie z Was morze łez, więc zapas chusteczek się przyda ;) Jednak będzie też cudowna kumulacja szczęścia na osłodę. Po prostu musicie przeczytać tę książkę. 


    Karina, Kasia i Karolina - damskie trio, które już w podstawówce zaprzyjaźniło się mocno. Dziewczyny trzymały się bardzo blisko siebie, dopiero kiedy każda obrała sobie swój kierunek dalszej edukacji, potem każda znalazła pracę lub wybrała rodzinę, to ich więzi się poluzowały. Zwyczajnie, jak to bywa u wielu osób, czasu nie starczyło na spotkania z przyjaciółkami. Tym bardziej śmierć Karoliny przygniotła obie przyjaciółki. W książce autorka głównie skupia się na jednej z tych przyjaciółek czyli na Karinie. Dlaczego? A to już sobie doczytacie. Jednak zdradzę, że stara miłość nie zrdzewieje i Karina odnawia znajomość z bratem Karoliny - Pawłem, mało tego, oboje wyznają sobie swoje uczucia sprzed lat, które nadal w nich buzują. A do ich spotkania przyczyniły się pewne tajemnicze listy, z których po jakimś czasie dowiedzieli się, że muszą rozwikłać pewną zagadkę z przeszłości i kogoś odszukać oraz zająć się tą osobą. Czy Karina z Pawłem dadzą radę spełnić wszystkie prośby z listów? Kto do nich pisał i dlaczego? I czy ta dwójka będzie razem? 


   " - Wiedziałaś, że byłam w nim zakochana?...

- Oczywiście, że tak. Bałam się też, bo najpierw byłaś zbyt młoda dla niego, a potem, że sobie życia nie ułożysz, bo przez niego nie chciałaś się z nikim wiązać. Ale Karolinka nad wami czuwa z nieba. ..."



     Powiem tak. Już długo, naprawdę długo nie ryczałam jak bóbr od samego początku książki. Owszem, gdzieś w środku, czy na końcu zdarzyło się. Ale nie na początku!! Zresztą tutaj sporo płaczu było przez całą książkę. Więc chusteczki sobie naszykujcie od razu! Ta historia o Karolinie, to masa wspomnień, które bardzo wzruszają podczas czytania. Karinę i Pawła kiedyś łączyła Karolina - to dzięki niej się poznali, a później podkochiwali się w sobie, ale żadne z nich nie miało śmiałości wyznać drugiemu swoich uczuć.  Potem ich drogi się rozeszły. Ale zauroczenie i młodzieńcza  miłość przetrwała. Dziś ta dwójka miała okazję w końcu być razem. Muszą sobie tylko dać szansę. Pewne okoliczności wymuszają na nich pewne nagłe i szybkie decyzje - tylko czy młodzi sprostają temu wszystkiemu? Autorka pokazuje tutaj prawdziwą przyjaźń, ale i miłość, która po latach nie wypaliła się, a wręcz stała się jeszcze mocniejsza. Pokazuje też, że kiedy poważnie chorujemy, to najczęściej wolimy tą chorobą nie obarczać bliskich nam osób. Tylko przez takie zachowanie nie zawsze mamy okazję pożegnać się z taką osobą. Dochodzą tajemnice sprzed lat. Czemu stało się jak się stało? Bo z miłości też popełniamy błędy. A ta masa wspomnień o Karolinie pokazuje, że dzisiejsi ludzie naprawdę pędzą za pracą, karierą, rodziną i czasem w tej pogoni brakuje nam czasu dla naszych przyjaciół i znajomych, ale też i dla nas. W całej tej historii jest masa zbiegów okoliczności, które sprzyjają pozytywnym rozwiązaniom różnych spraw. Więc chyba faktycznie duch Karoliny im pomagał. Niemniej łatwo nie mają, za to kończy się wszystko kumulacją szczęścia. Co i mnie bardzo ucieszyło, bo lubię takie szczęśliwe zakończenia. Jeśli i Wy takie lubicie, to zapraszam Was do tej lektury! Karolina na Was czeka:)


#współpracabarterowa z Wydawnictwem WasPos



Tytuł: "Karolina"

Autor: Gabriela Feliksik

Ilość stron: 276

Wydawnictwo: WasPos


    Dziękuję autorce za możliwość napisania polecajki do tej książki, a Wydawnictwu WasPos za możliwość patronowania tej historii.



Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zamek z kartonu. Projekt na historię klasa 5.

     Zrobić zamek? Hmmm.... No dobra. Ale z czego i jak się za to zabrać? Ja osobiście nie miałam ani pomysłu, ani weny do takiej pracy. Ale w końcu to nie ja miałam wziąć się za ten projekt. ;) Tylko mój najstarszy syn. Uczeń 5 klasy Szkoły Podstawowej ;)       Wiem, wiem, rok szkolny się kończy, zaraz są wakacje, a ja tu o szkole piszę. No ale muszę się pochwalić :) Najpierw synek wpadł na pomysł, aby zamek wykonać ze sklejki. Nawet fajnie, bo i bardziej wytrzymały by był i fajniej by się prezentował. Tylko skąd wziąć sklejki tyle do tego zamku? I drugie pytanie - jak w tej sklejce będziemy wycinać szczegóły, np. mury wieży, okna, drzwi itp.??? Tato powiedział, że prościej będzie z kartonu. Syn nie bardzo chciał robić zamek z kartonu. Ale ostatecznie na ten tatowy pomysł przystał. Z kartonami nie ma problemu, bo przecież w sklepach ich mnóstwo!      Do wykonania tego zamku potrzebowali: 2 kartonów, farby plakatowe w kolorach ...

Nalewka z brusznicy - czyli z naszej borówki czerwonej.

       W tym roku pierwszy raz byłam z moimi dziećmi i mężem na borówkach w lesie. Ja jako dziecko też chodziłam na borówki, ale raczej ot tak, dla siebie, żeby zjeść je. Jako że lubię robić dżemy dla mojej rodzinki, a także od jakiegoś czasu zbieram przepisy i próbuję zrobić nalewki z różnych owoców, to też mężowski pomysł był taki, abym w tym roku spróbowała zrobić właśnie nalewkę z brusznicy! Byliśmy całą rodziną w lesie - jeszcze w wakacje oczywiście. Mężu wcześniej wyczaił super miejsce, gdzie zbieraliśmy, zbieraliśmy i zbieraliśmy te borówki.        Jak widać mieliśmy jednego dnia trochę tych borówek. Z większości zrobiłam dżemik dla dzieci, ale też zostawiłam trochę na nalewkę. I teraz napiszę właśnie o niej.  NALEWKA NA CZERWONYCH BORÓWKACH Kilogram umytych i oczyszczonych czerwonych owoców borówki lekko pognieść, włożyć do słoja, zalać litrem spirytusu, zamieszać, szczelnie zamknąć i trzymać w miejscu nasłoneczniony...

Nabroiłeś? To nasmaruj tyłek cebulą!

     Czasem tak się zdarza, że dzieciom czegoś się zabrania - raz, drugi, trzeci, dziesiąty i setny. A dziecko i tak zrobi po swojemu. Bo przecież to czego rodzic zabrania, to zazwyczaj fajne jest!       I tak właśnie zrobił nasz młodszy synek. Tato mu zabraniał bawić się taty narzędziami i wszystkim co tato ma przy narzędziach poukładane. Synek wykorzystał moment, kiedy tato był w pracy, a mama wyszła po drzewo na dwór i pobroił trochę. I choć mama po powrocie od razu zauważyła, co też synio pobroił, to była szansa, że tato nie zauważy - jedna zauważył! I powiedział do synia, że skoro go nie posłuchał, nabroił, to teraz ma sobie cebulą tyłek nasmarować, żeby lanie mniej bolało! I tato najpierw postanowił zjeść obiad, a potem rozliczyć się z synem.W tym czasie, kiedy tato jadł, synek najpierw z płaczem pobiegł do pokoju niby się schować, po chwili poszedł do kuchni. Ja obserwowałam co też synek wyprawia! A on wziął cebulę i poszedł z nią z powrotem do pok...