Przejdź do głównej zawartości

"Demoniczny mecenas" Melisa Bel.



    To już piąta i zarazem ostatnia część serii "Co za para!" od Melisy Bel. "Demoniczny mecenas" zawitał w moich progach i dołączył do swoich jakże namiętnych poprzedników :) Jest to kolejna seria od tej autorki, za którą dosłownie przepadam i jeśli tylko tak jak ja uwielbiacie romanse historyczne, to ten też pokochacie :)

   Jako że ja już przeczytałam tego "Demonicznego mecenasa" to zdradzę Wam, iż czeka tutaj na Was naprawdę mega namiętna, burzliwa i romantyczna historia. W tej książce poznacie młodziutką kobietę imieniem Clara, która wychowuje się wraz z siostrą u boku matki. Niestety rodzina zmarłego ojca nie chce za bardzo finansowo im pomagać, a więc jak to w tamtych czasach bywało, Clara Barnett musi wyjść za mąż, aby zadbać o rodzinę. Pech chciał, że trochę wcześniej nasza bohaterka poznała przystojnego Victora Hyde'a. Oczywiście oboje się w sobie zakochali, ale kiedy Clara podejmowała decyzję o ratowaniu siostry i matki, musiała zrezygnować ze swojej miłości. Jak na tę dwójkę wpłynęła rozłąka? Dlaczego nie wyjaśnili sobie wszystkiego szczerze? Pewnie dlatego, że miłość potrafi wiele spraw skomplikować, a w XIX wieku w ogóle dużo spraw nie wypadało i nie wypowiadano. Niemniej po trzech latach nagle, bez ostrzeżenia, Clara zjawiła się w kancelarii adwokackiej Victora. Potrzebowała jego pomocy, ale on kiedy w końcu postanowił jej pomóc, zażądał niemoralnej zapłaty. Czy Clara zgodziła się na propozycję Hyde'a? Czy on był  w stanie pomóc naszej bohaterce? O co tutaj będzie chodziło? I co wydarzy się, kiedy jedno pozna całą prawdę o drugim?


   "Patrząc prosto w jego czarne źrenice, nie dostrzegła jednak żadnych ciepłych uczuć, tylko zimną nienawiść. Chłód jaki od niego bił sprawiał, że miała ochotę objąć się ramionami, schować przed jego osądem."


   Melisa Bel jak zwykle dostarcza czytelnikowi mnóstwa emocji! Kiedy zabieram się za książki Melisy, to raz dwa wpadam, dosłownie wpadam w świat dziewiętnastowieczny. Od razu przenoszę się do dawnych czasów i dosłownie jakbym widziała na żywo to wszystko co autorka opisuje. Nie wiem jak ona to robi, ale kiedy czytam, że bohaterka się rumieni, to sama mam ochotę się zarumienić. Dosłownie odczuwam wszystkie emocje na sobie :) Tak dziś rozmyślałam nad tym, że mam ogromny sentyment do książki "Wilczy Lord". Chyba dlatego, że James Hamilton był tutaj mega mroczny i taki niedostępny - prawie jak czarny charakter. A tutaj w "Demonicznym mecenasie" Victor jest podobny do Jamesa, bo też jest przedstawiony jako wręcz demoniczny mężczyzna. Chyba tacy mnie najbardziej pociągają w tych książkach :) Zatem mecenas Hyde będzie od teraz prawie na równi z lordem Hamiltonem jak dla mnie :) I szczerze znów ucieszyłam się, że jest tutaj wzmianka właśnie od małżeństwie Hamiltonów. Historia opisana w "Demonicznym mecenasie" wciągnęła mnie od pierwszej strony i nie chciałam rozstawać się z książką, dopóki nie poznam zakończenia. A samo zakończenie mnie oczywiście mega satysfakcjonuje choć ogromnie żałuję, że to już koniec tej serii! Autorka obiecuje kolejną serię, więc ja już nie mogę się doczekać tych przygód. Was zapraszam do świata, gdzie panuje przeświadczenie, że kobieta ma ładnie wyglądać u boku mężczyzny, że nie musi ona być wyuczona, ani nie powinna wręcz mieć własnego zdania, ale kiedy odbiega jej zachowanie od normy, to na pewno przykuje ono uwagę jakiegoś przystojniaka, który będzie chciał zdobyć ów niezwykłą niewiastę. Rodzinne problemy, finansowe kłopoty, wsparcie rodziny i brak wsparcia rodziny, ale też zauroczenie, tajemnice, przysłowiowe "trupy w szafie", chęć zemsty i miłość. Koniecznie musicie przeczytać tę książkę. 

#współpracabartertowa z Melisą Bel



Tytuł: "Demoniczny mecenas"

Autor: melisa Bel

Ilość stron: 286

Wydawnictwo: Melisa Bel


 

    Kochana autorko, dziękuję Ci z całego serca, że kolejny raz mogłam poznać bardzo romantyczną, acz burzliwą historię Twojego pióra. Czekam na kolejne książki :)

Komentarze

  1. Dawno już nie czytałam żadnej książki tej autorki, więc chętnie to nadrobię

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zamek z kartonu. Projekt na historię klasa 5.

     Zrobić zamek? Hmmm.... No dobra. Ale z czego i jak się za to zabrać? Ja osobiście nie miałam ani pomysłu, ani weny do takiej pracy. Ale w końcu to nie ja miałam wziąć się za ten projekt. ;) Tylko mój najstarszy syn. Uczeń 5 klasy Szkoły Podstawowej ;)       Wiem, wiem, rok szkolny się kończy, zaraz są wakacje, a ja tu o szkole piszę. No ale muszę się pochwalić :) Najpierw synek wpadł na pomysł, aby zamek wykonać ze sklejki. Nawet fajnie, bo i bardziej wytrzymały by był i fajniej by się prezentował. Tylko skąd wziąć sklejki tyle do tego zamku? I drugie pytanie - jak w tej sklejce będziemy wycinać szczegóły, np. mury wieży, okna, drzwi itp.??? Tato powiedział, że prościej będzie z kartonu. Syn nie bardzo chciał robić zamek z kartonu. Ale ostatecznie na ten tatowy pomysł przystał. Z kartonami nie ma problemu, bo przecież w sklepach ich mnóstwo!      Do wykonania tego zamku potrzebowali: 2 kartonów, farby plakatowe w kolorach ...

Nalewka z brusznicy - czyli z naszej borówki czerwonej.

       W tym roku pierwszy raz byłam z moimi dziećmi i mężem na borówkach w lesie. Ja jako dziecko też chodziłam na borówki, ale raczej ot tak, dla siebie, żeby zjeść je. Jako że lubię robić dżemy dla mojej rodzinki, a także od jakiegoś czasu zbieram przepisy i próbuję zrobić nalewki z różnych owoców, to też mężowski pomysł był taki, abym w tym roku spróbowała zrobić właśnie nalewkę z brusznicy! Byliśmy całą rodziną w lesie - jeszcze w wakacje oczywiście. Mężu wcześniej wyczaił super miejsce, gdzie zbieraliśmy, zbieraliśmy i zbieraliśmy te borówki.        Jak widać mieliśmy jednego dnia trochę tych borówek. Z większości zrobiłam dżemik dla dzieci, ale też zostawiłam trochę na nalewkę. I teraz napiszę właśnie o niej.  NALEWKA NA CZERWONYCH BORÓWKACH Kilogram umytych i oczyszczonych czerwonych owoców borówki lekko pognieść, włożyć do słoja, zalać litrem spirytusu, zamieszać, szczelnie zamknąć i trzymać w miejscu nasłoneczniony...

Nabroiłeś? To nasmaruj tyłek cebulą!

     Czasem tak się zdarza, że dzieciom czegoś się zabrania - raz, drugi, trzeci, dziesiąty i setny. A dziecko i tak zrobi po swojemu. Bo przecież to czego rodzic zabrania, to zazwyczaj fajne jest!       I tak właśnie zrobił nasz młodszy synek. Tato mu zabraniał bawić się taty narzędziami i wszystkim co tato ma przy narzędziach poukładane. Synek wykorzystał moment, kiedy tato był w pracy, a mama wyszła po drzewo na dwór i pobroił trochę. I choć mama po powrocie od razu zauważyła, co też synio pobroił, to była szansa, że tato nie zauważy - jedna zauważył! I powiedział do synia, że skoro go nie posłuchał, nabroił, to teraz ma sobie cebulą tyłek nasmarować, żeby lanie mniej bolało! I tato najpierw postanowił zjeść obiad, a potem rozliczyć się z synem.W tym czasie, kiedy tato jadł, synek najpierw z płaczem pobiegł do pokoju niby się schować, po chwili poszedł do kuchni. Ja obserwowałam co też synek wyprawia! A on wziął cebulę i poszedł z nią z powrotem do pok...