" Ogórek, ogórek, ogórek, zielony ma garniturek! " I tak mogłabym sobie pośpiewać wesoło, bo sporo tych zielonych ogórków nawiozłam sobie do zawekowania! A mój ogórkowy dzionek poprzedził dzionek też troszkę pracowity. Bo zerwałam swój pierwszy rzut ogórków w moim ogrodzie i zakisiłam je w wielkim słoju, a dodatkowo narwałam nać selera i pomroziłam.
Jak widać, pomocnik musiał mamie też pomóc. A co! :) Na drugi dzień, czyli dzień po tym jak zawekowałam swoje ogórki, zadzwoniła moja mama z pytaniem, czy bym nie chciała ogórków od niej?! A ja na to jak na lato! Pewnie że chciałam! Pojechałam z chłopcami, pozrywałam ogóraski, przywiozłam je do domku i zaczęłam je zaprawiać. A nawiozłam sobie 5 wiaderek 20-sto litrowych tych ogórków!
Cóż ja z nimi zrobiłam? Hmmm..... oczywiście od razu chłopcy, mężu i ja po kilka musieliśmy zjeść, zresztą jak je wekowałam, to oni ciągle mi ogóraski podkradali :) A niech jedli, bo sporo ich było, pracy z nimi też sporo, bo zachciało mi się takich i owakich robić. Trzeba było po najmniejszej linii oporów pójść i tylko jeden rodzaj ogórków zrobić a nie 5 rodzajów wymyślać!
No cóż, jak się powiedziało A to i B trzeba powiedzieć, a raczej swoje zrobić :) Najpierw wybrałam te największe ogórki i po obraniu ich zrobiłam płaty ogórkowe - chłopcy je lubią :) Jak widać 12 litrowych słoików wyszło :)
Potem chciałam wypróbować przepis od bratowej - Ogórki na ostro. Takie bez pasteryzowania, tylko zalewamy je zalewą i stoją. Wyszło 14 słoików takich 3/4.
Następnie zakisiłam 9 litrowych słoików i 1 na gumę :) Ten na gumę tez chyba jest litrowy.
Potem zachciało mi się moich ulubionych ogórasków po żydowsku zrobić. Tutaj wyszło 15 słoików 3/4, 1 litrowy i 2 słoiki pół litrowe. Już stoją w kartonie gotowe do wyniesienia do piwnicy.
A na koniec zrobiłam jeszcze ogórki z przyprawą do grilla. Tutaj wyszło mi w sumie 28 słoików - większość 3/4.
A! Zapomniałabym o najważniejszym - przecież nie pracowałam sama! Miałam pomocnika! Tak intensywnie pomagał mamie, że robota była podwójna :) Ale cóż - jego radość podczas pomocy mamie była bezcenna!
Wydaje mi się, że zapas ogórków na zimę już mamy spory! A Wam jakie smakowitości udało się z ogórków zrobić w tym roku? Jeśli któreś ogórki Was ciekawią i chcecie przepis - to mogę podać, tylko napiszcie :)
Jak widać, pomocnik musiał mamie też pomóc. A co! :) Na drugi dzień, czyli dzień po tym jak zawekowałam swoje ogórki, zadzwoniła moja mama z pytaniem, czy bym nie chciała ogórków od niej?! A ja na to jak na lato! Pewnie że chciałam! Pojechałam z chłopcami, pozrywałam ogóraski, przywiozłam je do domku i zaczęłam je zaprawiać. A nawiozłam sobie 5 wiaderek 20-sto litrowych tych ogórków!
Cóż ja z nimi zrobiłam? Hmmm..... oczywiście od razu chłopcy, mężu i ja po kilka musieliśmy zjeść, zresztą jak je wekowałam, to oni ciągle mi ogóraski podkradali :) A niech jedli, bo sporo ich było, pracy z nimi też sporo, bo zachciało mi się takich i owakich robić. Trzeba było po najmniejszej linii oporów pójść i tylko jeden rodzaj ogórków zrobić a nie 5 rodzajów wymyślać!
No cóż, jak się powiedziało A to i B trzeba powiedzieć, a raczej swoje zrobić :) Najpierw wybrałam te największe ogórki i po obraniu ich zrobiłam płaty ogórkowe - chłopcy je lubią :) Jak widać 12 litrowych słoików wyszło :)
Potem chciałam wypróbować przepis od bratowej - Ogórki na ostro. Takie bez pasteryzowania, tylko zalewamy je zalewą i stoją. Wyszło 14 słoików takich 3/4.
Następnie zakisiłam 9 litrowych słoików i 1 na gumę :) Ten na gumę tez chyba jest litrowy.
Potem zachciało mi się moich ulubionych ogórasków po żydowsku zrobić. Tutaj wyszło 15 słoików 3/4, 1 litrowy i 2 słoiki pół litrowe. Już stoją w kartonie gotowe do wyniesienia do piwnicy.
A na koniec zrobiłam jeszcze ogórki z przyprawą do grilla. Tutaj wyszło mi w sumie 28 słoików - większość 3/4.
A! Zapomniałabym o najważniejszym - przecież nie pracowałam sama! Miałam pomocnika! Tak intensywnie pomagał mamie, że robota była podwójna :) Ale cóż - jego radość podczas pomocy mamie była bezcenna!
Wydaje mi się, że zapas ogórków na zimę już mamy spory! A Wam jakie smakowitości udało się z ogórków zrobić w tym roku? Jeśli któreś ogórki Was ciekawią i chcecie przepis - to mogę podać, tylko napiszcie :)
Uwielbiam ogórki po żydowsku :)
OdpowiedzUsuńJa też :) Choć wiem, że każdy może robić je według ciut innego przepisu :)
UsuńJa dziś robię ostatnią partię ogórków i mam dosyć. Kiszone, korniszone, w zalewie musztardowej, sałatka mizeria, plastry w occie i krokodylki. Wszystkiego wyszło ponad 150 słoików.
OdpowiedzUsuńŁał, też sporo słoików już masz :) Tutaj wyszło 80 słoików, wcześniej zaprawiłam 35 kiszonych i 20 sałatki z ogórków. To razem daje 135 słoików :) Też niezły zapas na zimę już mam :) Ale Ty zaciekawiłaś mnie tymi krokodylkami - co to za krokodylki???
UsuńPodoba mi sie to, ze Polki sa takie zaradne. W Irlandii nikt by sie nie pofatygowal zeby cos wekowac. Swietna sprawa. Brawo Aniu I brawo Hubercik!
OdpowiedzUsuńAleż bardzo dziękuje :) Ja uwielbiam robić przetwory :)
UsuńA u mnie na razie cisza w kwestii przetworów na zimę. W najbliższym czasie będę musiała się zmobilizować i coś przygotować. Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńRównież pozdrawiam.
UsuńBrawo Ty. U mnie ogórki nie mają wzięcia, mąż nie lubi, a dla mnie i Lulci na zimę starczy parę słoików. Ja głównie weki to kompoty i dżemy.
OdpowiedzUsuńA u nas ogórki są bardzo lubiane - i kiszone, i konserwowe, i płaty!!!! Każdy co innego lub wszyscy to samo :) Więc cieszę się , że mam dla kogo je przygotowywać :)
UsuńNajlepiej smakują nam małosolne, a one tak szybko staja się kiszone ;(
OdpowiedzUsuńZapas sałatek i ogórków rodzinnie robiliśmy pod koniec lipca.
Następny na szczęście dopiero za rok :D
Też lubie małosolne - choć w sumie bardziej uwielbiam kiszone! Zresztą ogóraski to chyba zjadła bym pod każdą postacią :)
Usuń