Przejdź do głównej zawartości

"Dowód dojrzałości". Książka, którą napisało 11 kobiet.

     
     Wiedzieliście, że nastolatce, która urodzi dziecko, a nie ma ona wsparcia w rodzinie lub po prostu tej rodziny nie ma, to jest bardzo łatwo odebrać jej to dziecko? Ta książka, którą napisało 11 różnych kobiet, przewaga blogerek, ale pod kierunkiem pisarki Sylwi Chutnik, dopiero pokazała mi, że nieletnie matki nie mają łatwo! A wręcz może być im bardzo trudno zarówno w czasie ciąży, jak i przy porodzie no i jeszcze potem. Bo wszyscy takiej samotnej nastolatce doradzają oddanie jej dziecka!


     "Trudno uwierzyć, że w XXI wieku, tak po prostu można odebrać marce dziecko. Tymczasem wystarczy, że matka nie ma 18 lat i jest wychowanką placówki resocjalizacyjnej, by pozbawić ją prawa do opiekowania się dzieckiem.

     Każdy z jedenastu odcinków powieści pisała inna osoba. Autorki przez rok snuły opowieść o Ance, decydując o jej losie i zmieniając jej życie. Każdy odcinek jest inny, oryginalny, a wszystkie tworzą całość przepełnioną wieloma emocjami. "

     W książce poznajemy 16 letnią Ankę. Wychowuje ją samotnie matka. Ojciec gdzieś tam w świecie hula. Anka jest dosyć nieśmiałą, cichą i spokojną osobą, ale ma przyjaciółkę, która czasem wyciąga ją na jakieś imprezy. Na jednej z takich imprez Ania spotyka chłopaka, który od jakiegoś czasu się jej podobał. Zaczynają ze sobą chodzić, a później nawet sypiać ze sobą. 
     W pewnym momencie mama Ani źle się czuje, a potem umiera. Nad małoletnią dziewczyną pieczę przejmuje jej bezdzietna ciocia z mężem. Ciocia nie jest za bardzo zadowolona z owej nowej sytuacji, ciągle wygłasza swoje niezadowolenie, a najwięcej nasłucha się zawsze jej cichy i spokojny mąż. Nad ową rodziną pieczę trzyma jeszcze pani kurator. Owa pani kurator od samego początku jest za tym, aby Ania urodziła dziecko i najlepiej oddała je do adopcji! O tyle ile z urobieniem cioci kuratorce idzie gładko i bezproblemowo, o tyle z Anią nie ma już tak łatwo. Bo dziewczyna chce urodzić, ale chce zająć się swoim dzieckiem. 
     Z momentem, kiedy w szkole małoletniej dziewczyny wychodzi na jaw, że ta jest w ciąży, też od razu pojawia się ogromny hejt i szykanowanie Anuli. Odwraca się od niej nawet jej chłopak, a zarazem ojciec tego nienarodzonego jeszcze dzieciątka. Przyjaciółka też się od niej odsuwa. Ania zostaje sama. Ale wtedy poznaje starszą od siebie dziewczynę Monikę - Knoxy i jej mamę. W pewnym momencie ich losy się jeszcze bardziej połączą. Ale dlaczego - to już musicie przeczytać sami. 
     W książce możemy przeczytać, jak dorośli ludzie nie znając całej sytuacji tej małoletniej dziewczyny, potrafią osądzać ją! Mało tego, od razu robią z niej latawicę, puszczalską czy cichodajkę. Na szczęście pomimo tych wszystkich nieszczęść, Anula urodzi zdrowe dzieciątko. Tylko co z nim będzie? Czy go odda, czy zawalczy o niego? A jak zachowa się ojciec tego dzieciątka? I przede wszystkim jak zachowają się opiekunowie Ani - ciocia i wujek!? No cóż, to trzeba przeczytać. Zachęcam Was do tego bardzo gorąco. Tym bardziej, że jak wspomniałam u góry postu, książkę pisało 11 osób, a tworzy super jedną wielką całość! 
     
      Ja tę książkę dostałam od męża w prezencie urodzinowym. Dopiero później doczytałam, że dochód ze sprzedaży książki przeznaczony jest na wsparcie Fundacji po Drugie, w budowie pierwszego w Polsce ośrodka dla nieletnich matek, w którym będą mogły opiekować się swoimi dziećmi i uczyć się samodzielnie żyć. #CzytamyDlaMamy 


Tytuł: "Dowód dojrzałości"
Autor: Sylwia Chutnik, Amanda Waliszewska, Zosia Kwiatkowska, Magda Mikołajczyk, Laura Ogrodowczyk, Alicja Kost, Ewa Żmuda-Jankowska, Janina Bąk, Małgorzata Ohme, Wkurzona żona, Katarzyna Habecka.
Ilość stron: 266
Książka wydana w ramach akcji "Czytamy dla mamy"
Organizator akcji: Bandi Cosmetics Sp.z o.o.
Benificjent akcji: Fundacja po DRUGIE

Komentarze

  1. Odpowiedzi
    1. Bo ta książka jest dosyć ciekawa. I do tego porusza ważny temat.

      Usuń
  2. Książka zaciekawiła mnie bardzo i chętnie po nią sięgnę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Lubię takie książki pisane przez życie. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Musisz ją kiedyś przeczytać ;) Pozdrawiam Karolinko :)

      Usuń
  4. Bardzo ciekawa lektura !!! Z pewnością w każdym wieku warto po nią sięgnąć

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda! To książka zarówno dla nastolatki, jak i dla dorosłej kobiety.

      Usuń
  5. A no widzisz! Bardzo ważna publikacja!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zamek z kartonu. Projekt na historię klasa 5.

     Zrobić zamek? Hmmm.... No dobra. Ale z czego i jak się za to zabrać? Ja osobiście nie miałam ani pomysłu, ani weny do takiej pracy. Ale w końcu to nie ja miałam wziąć się za ten projekt. ;) Tylko mój najstarszy syn. Uczeń 5 klasy Szkoły Podstawowej ;)       Wiem, wiem, rok szkolny się kończy, zaraz są wakacje, a ja tu o szkole piszę. No ale muszę się pochwalić :) Najpierw synek wpadł na pomysł, aby zamek wykonać ze sklejki. Nawet fajnie, bo i bardziej wytrzymały by był i fajniej by się prezentował. Tylko skąd wziąć sklejki tyle do tego zamku? I drugie pytanie - jak w tej sklejce będziemy wycinać szczegóły, np. mury wieży, okna, drzwi itp.??? Tato powiedział, że prościej będzie z kartonu. Syn nie bardzo chciał robić zamek z kartonu. Ale ostatecznie na ten tatowy pomysł przystał. Z kartonami nie ma problemu, bo przecież w sklepach ich mnóstwo!      Do wykonania tego zamku potrzebowali: 2 kartonów, farby plakatowe w kolorach brąz, czerń i czerwień, różne pędzelki,  duuuużo

Zapomnieć wyjąć kartę z bankomatu!

     Wiecie, jeszcze o tym myślę i nie daje mi to spokoju. Jak można korzystać z bankomatu i odejść od niego nie zabierając swojej karty???????????? Nie rozumiem tego i oby mi się to nigdy nie przytrafiło!      Wczoraj będąc z mężem na zakupach w mieście, musiałam podejść do tejże ściany płaczu, aby wybrać trochę gotówki. No niestety na bazarkach jeszcze kartą płacić się nie da, więc trzeba mieć gotówkę w portfelu. Przed nami podeszła inna para małżonków do bankomatu ( oboje wyglądali na ok 40 lat). Stali razem przy tym bankomacie, razem zaglądali w monitor bankomatu, ja z moim mężem staliśmy z boku i rozmawialiśmy sobie. W pewnym momencie usłyszałam, jak tamta kobieta mówi do męża, że jej się tutaj coś nie zgadza, bo na koncie mają za dużo kasy! No i że lepiej nie wypłacać żadnej kasy tutaj i że ona chce to wyjaśnić w banku. Odeszli od ściany płaczu.        Wtedy ja podeszłam do bankomatu i stoję i lampię się na monitor, który wyświetla info o stanie konta ( tamtej pary) i zapytuje

Nalewka z brusznicy - czyli z naszej borówki czerwonej.

       W tym roku pierwszy raz byłam z moimi dziećmi i mężem na borówkach w lesie. Ja jako dziecko też chodziłam na borówki, ale raczej ot tak, dla siebie, żeby zjeść je. Jako że lubię robić dżemy dla mojej rodzinki, a także od jakiegoś czasu zbieram przepisy i próbuję zrobić nalewki z różnych owoców, to też mężowski pomysł był taki, abym w tym roku spróbowała zrobić właśnie nalewkę z brusznicy! Byliśmy całą rodziną w lesie - jeszcze w wakacje oczywiście. Mężu wcześniej wyczaił super miejsce, gdzie zbieraliśmy, zbieraliśmy i zbieraliśmy te borówki.        Jak widać mieliśmy jednego dnia trochę tych borówek. Z większości zrobiłam dżemik dla dzieci, ale też zostawiłam trochę na nalewkę. I teraz napiszę właśnie o niej.  NALEWKA NA CZERWONYCH BORÓWKACH Kilogram umytych i oczyszczonych czerwonych owoców borówki lekko pognieść, włożyć do słoja, zalać litrem spirytusu, zamieszać, szczelnie zamknąć i trzymać w miejscu nasłonecznionym tak długo, aż borówki stracą czerwony kolo