"Wiosenne porządki" prawie jesienią? A dlaczego by nie?! Anna Kucharska w swojej najnowszej książce przedstawia kobietę robiącą wiosenne porządki nie tylko w domu, ale i w sobie samej. Takie porządki dobrze jest zrobić od czasu do czasu!
Co ja się naczekałam na tę książkę! Kiedy już do mnie dotarła, nie mogłam uwierzyć, że oto w końcu mam ją w rękach i mogę ją przeczytać. Pojechaliśmy na wakacje i książka pojechała z nami. W jeden dzień udało mi się ją przeczytać. Ale ten tekst mogę napisać tylko na moim kompie w domu. A wiecie jak to jest po powrocie z wakacji, do tego zbliżający się rok szkolny. No ale już się nie tłumaczę tylko przybliżam Wam o czym jest ta książka Ani.
"Jednak czasem wracały do niej wspomnienia i wypełniały jej serce smutkiem. Oblepiał ją wtedy palcami, nieskory do opuszczenia swojego nowego azylu. I tylko ona tak naprawdę wiedziała, co wówczas czuła. Nawet rodzice, choć przecież znali całą jej historię, nie mogli uśmierzyć tego bólu, który wówczas osiadał na niej niczym kurz na meblach."
Cała historia osadzona jest w malowniczych Bieszczadach. Główna bohaterka Aleksandra Kryszkiewicz mieszka i pracuje w domu rodziców, z którymi to prowadzi agroturystykę w Polańczyku. Pewnego dnia w ich domu pojawiają się dwaj obcy panowie, którzy zarówno zauroczyli się Olą, jak i ona nimi. Do jednego z nich czuje jakby coś więcej. Jednak mocno opiera się przed jakimkolwiek uczuciem, bo kilka lat wcześniej została mocno zraniona przez innego faceta. Obaj panowie, każdy według własnego uznania, będzie próbował zawładnąć kobiecym serduchem. Tylko czy ona otworzy się na to nowe uczucie? Czy dopuści do siebie któregoś z mężczyzn? No i co takiego wydarzyło się w przeszłości, że tak stanowczo odpycha facetów od siebie? Nawet zadałabym jeszcze jedno pytanie - czy jeśli już dopuściłaby do siebie któregoś z nich, to czy dzielące ich przeciwności uda im się pokonać czy wręcz przeciwnie i z ich powodu taki związek nie miałby po prostu przyszłości?
" Skończyła wycierać okno czystą szmatką i zapatrzyła się w górski pejzaż za szybą. Kochała to miejsce. To tu był jej dom, wszyscy, którzy byli dla niej ważni. Czasem miała ochotę stąd uciec. Wiedziała jednak, że nigdy tego nie uczyni. Ta ziemia przechowywała głęboko w sobie cenny depozyt. Ola nie potrafiła jej opuścić."
Tak w ogóle, jest to 2 tom Serii Bieszczadzkiej. Aczkolwiek całkowicie można obie części czytać niezależnie od siebie. Anna Kucharska przedstawia nam tutaj młodą kobietę mocno zranioną w przeszłości, która boryka się z pewnym wstrząsającym sekretem. Próbuje zapomnieć o przeszłości, ale co rusz ból wraca i boi się nawiązać bliższych relacji z jakimś mężczyzną, bo najzwyczajniej w świecie, boi się być zranioną czy odrzuconą! No i do dziś nie wie, jak wygląda prawdziwa miłość! Choć bardzo chciałaby ją poczuć, bo brakuje jej bliższych relacji z drugą połówką.
" A więc właśnie tym jest miłość. Niewypowiedzianym, bezinteresownym darem, który nie ocenia i nie chce niczego w zamian, oprócz bycia przy tobie."
Nasza bohaterka nie dość, że boryka się tutaj ze swoimi, głęboko skrywanymi problemami, to pokazuje się też z tej innej, typowo kobiecej strony, kiedy to czuje motyle w brzuchu, kiedy czuje strach, ból, radość, miłość do najbliższych, ale i radość z obcowania w tak pięknych rejonach bieszczadzkich. To dzięki Oli i jej wycieczkom w góry lub nad Zalew Soliński możemy choć trochę poprzez pióro autorki poznać tamte cudne rejony.
Książka wydaje się być lekka i przyjemna, ale poprzez poruszane trudne tematy jest lekturą, nad którą moim zdaniem trzeba się zatrzymać i trochę zastanowić się, przemyśleć pewne sprawy lub poukładać je sobie. Dodatkowo odkrywamy, jak to niektórzy bohaterowie dorastają do pewnych większych zmian w ich życiu. Przeszłam przez tę książkę płynnie i parłam jak błyskawica do przodu, by poznać zakończenie, które mnie może totalnie nie zaskoczyło, ale za to mega, mega ucieszyło! Aniu, cudowna historia, z Twoją prywatną, pisarską podróżą w Bieszczady, zrobiła na mnie mega pozytywne wrażenie. W "Nad Niemnem" E. Orzeszkowej opisy przyrody nudziły mnie i męczyły. Twoje opisy o Bieszczadach chłonęłam jak gąbka i już wspomniałam mężowi, że wybierając się w przyszłości w góry, musimy koniecznie odwiedzić Bieszczady! Chcę się wybrać choćby nad ten Zalew Soliński.
Zapowiada się interesująco i chętnie książkowo wybiorę się w Bieszczady.
OdpowiedzUsuńPolecam serdecznie :)
UsuńUwielbiam Bieszczady,więc pewnie i książka by mi się spodobała :) Lubię lektury opowiadające o miejscach,do których mam sentyment.
OdpowiedzUsuńA widzisz, bo ja jeszcze nie miałam okazji być w Bieszczadach, ale mam chrapkę na zwiedzenie tych gór.
UsuńBieszczady cały czas są dla mnie nieodkryte, więc chętnie odwiedzę je chociaż za sprawą tej książki.
OdpowiedzUsuńPolecam serdecznie :)
UsuńCo prawda teraz nie wiosna a jesień, za to porządki wewnętrzne to bardzo ciekawy temat.
OdpowiedzUsuńTo prawda. Porządki wewnętrzne możemy robić niezależnie od pory roku.
Usuńsłyszałam już o tej książce i muszę przyznać, ze coraz bardziej mnie kusi
OdpowiedzUsuńTak więc gorąco polecam sięgnąć po tę lekturę.
Usuń