Przejdź do głównej zawartości

"Wytrzyszczka czyli tajemnice nazw miejscowości" Michał Rusinek.

      Wydawnictwo Znak Emotikon przysłało nam książeczkę, która opowiada o nazwach miejscowości. Sami zapewne wiecie, że w naszym kraju są czasem dziwne, czasem śmieszne, a czasem zaskakujące nazwy miejscowości. Pamiętam, jak w podstawówce uczyłam się o tym skąd wzięła się nazwa mojej rodzinnej miejscowości, albo Warszawy czy Krakowa. Tutaj autor dokonał trochę innych podziałów. Jakich? Zapraszam do książeczki :)



     Książeczkę przeczytaliśmy już kilkukrotnie. I wiecie co? Od przeczytania jej, mój 6 letni syn potrafi podczas jakiejś naszej podróży dopytywać - a jak nazywa się ta miejscowość? I kiedy mu powiem, np. Foshuta, to drąży temat i sam zaczyna wymyślać, skąd mogła wziąć się ta nazwa? Że może była tu kiedyś jakaś fosa, a może jakaś huta i połączyli te dwie rzeczy w nazwie miejscowości. Oj! Przyznam się, że ta książeczka pobudza nie tylko dziecięcą wyobraźnię! Dorośli też mają czasem niezłą zagwostkę. Bo zastanówcie się chociażby nad takimi nazwami jak: Lubichowo, Borzechowo, Swarożyn, Zelgoszcz, Pinczyn, Zblewo, Parchowo. Jak myślicie? Skąd wzięły się takie nazwy miejscowości? Spróbujcie sami coś wymyślić! Zobaczycie, że to może być niezła zabawa!





      Autor w tej książeczce w prosty i przyswajalny sposób wyjaśnia skąd wzięły się nazwy niektórych miejscowości. Czasem wyjaśnia jak to w nazwie może być ukryty np. jakiś zawód czy imię lub jak mylnie możemy czasem odbierać daną nazwę, jak chociażby Niemyje-Ząbki. Śmieszna nazwa miejscowości. No i od razu kojarzy nam się z niemyciem zębów. A to jest błąd! Mówi nam też o tym, że w niektórych rejonach nazwy miejscowości są pisane w dwóch językach: jak na Kaszubach ( właśnie u mnie tak jest), na Śląsku, na Podlasiu, przy granicy z Litwą oraz w okolicy Gorlic. Na uwagę zasługują też ilustracje w tej książeczce. Pani Joanna Rusinek w trochę zabawny, kolorowy sposób pokazuje to o czym pisze pan Michał. Naprawdę te ilustracje przyciągają oko! Pan Michał Rusinek przedstawia w tej lekturze kilkadziesiąt przeróżnych nazw miejscowości z naszego pięknego kraju. Rozwiązuje zagadki tych nazw.  Wiemy jednak, że jest jeszcze cała masa innych nazw miejscowości do rozwikłania. Tak więc, jadąc gdzieś z dziećmi spróbujcie się z nimi pobawić i spróbujcie ułożyć własną tezę o danej nazwie. Życzę Wam udanej zabawy z dziećmi i odwiedzania wielu ciekawych miejscowości :)






      Dziękuję pięknie Wydawnictwu Znak Emotikon za tę ciekawą, pouczającą i zmuszającą do myślenia lekturę. 


Tytuł: "Wytrzyszczka czyli tajemnice nazw miejscowości"
Autor: Michał Rusinek
Ilość stron: 56
Wydawnictwo: Znak Emotikon


Komentarze

  1. Miałam okazję zapoznać się z tą publikacją i jestem zachwycona. Jest świetna.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie znam tej książeczki, ale wiem, że nazwy miejscowości potrafią być zaskakujące i zabawne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj to prawda. Choćby Zimna Wódka, Gówno, Piekło, Zgon itp ;)

      Usuń
  3. Foshuta brzmi tak bardzo zagranicznie :D
    Chyba najfajniejszą nazwą miejscowości, z jaką się spotkałam jest Małachowo-Złych Miejsc.
    Książeczka fajna, na pewno pobudza wyobraźnię dzieciaków.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Foshuta może i brzmi zagranicznie, ale to mała wioska na Kaszubach :) A książeczka naprawdę pobudza wyobraźnię :)

      Usuń
  4. Paulina Kwiatkowska11 września 2021 22:06

    Udało mi się przeczytać tę lekturę z biblioteki i jest naprawdę świetna!

    OdpowiedzUsuń
  5. super że lektura pobudza do zastanowienia, fajnie że prowokuje do myślenia i wyciągania własnych wniosków.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie tak! Super że są takie pouczające książeczki dla dzieci.

      Usuń
  6. Nazwy róznych miejscowości są czasem bardzo zaskakujące i nie co śmieszne :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się. Ale co maja powiedzieć ludzie, którzy mieszkają w takich miejscowościach?!

      Usuń
  7. Ciekawa publikacja. Ja lubię śledzić jak przez stulecia zmieniała się nazwa miejscowości w której mieszkam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No proszę. A jest taka miejscowość co zmienia nazwę? Można wiedzieć co to za miejscowość?

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zapomnieć wyjąć kartę z bankomatu!

     Wiecie, jeszcze o tym myślę i nie daje mi to spokoju. Jak można korzystać z bankomatu i odejść od niego nie zabierając swojej karty???????????? Nie rozumiem tego i oby mi się to nigdy nie przytrafiło!      Wczoraj będąc z mężem na zakupach w mieście, musiałam podejść do tejże ściany płaczu, aby wybrać trochę gotówki. No niestety na bazarkach jeszcze kartą płacić się nie da, więc trzeba mieć gotówkę w portfelu. Przed nami podeszła inna para małżonków do bankomatu ( oboje wyglądali na ok 40 lat). Stali razem przy tym bankomacie, razem zaglądali w monitor bankomatu, ja z moim mężem staliśmy z boku i rozmawialiśmy sobie. W pewnym momencie usłyszałam, jak tamta kobieta mówi do męża, że jej się tutaj coś nie zgadza, bo na koncie mają za dużo kasy! No i że lepiej nie wypłacać żadnej kasy tutaj i że ona chce to wyjaśnić w banku. Odeszli od ściany płaczu.        Wtedy ja podeszłam do bankomatu i stoję i lampię się na monitor, który wyświetla info o stanie konta ( tamtej pary) i zapytuje

Zamek z kartonu. Projekt na historię klasa 5.

     Zrobić zamek? Hmmm.... No dobra. Ale z czego i jak się za to zabrać? Ja osobiście nie miałam ani pomysłu, ani weny do takiej pracy. Ale w końcu to nie ja miałam wziąć się za ten projekt. ;) Tylko mój najstarszy syn. Uczeń 5 klasy Szkoły Podstawowej ;)       Wiem, wiem, rok szkolny się kończy, zaraz są wakacje, a ja tu o szkole piszę. No ale muszę się pochwalić :) Najpierw synek wpadł na pomysł, aby zamek wykonać ze sklejki. Nawet fajnie, bo i bardziej wytrzymały by był i fajniej by się prezentował. Tylko skąd wziąć sklejki tyle do tego zamku? I drugie pytanie - jak w tej sklejce będziemy wycinać szczegóły, np. mury wieży, okna, drzwi itp.??? Tato powiedział, że prościej będzie z kartonu. Syn nie bardzo chciał robić zamek z kartonu. Ale ostatecznie na ten tatowy pomysł przystał. Z kartonami nie ma problemu, bo przecież w sklepach ich mnóstwo!      Do wykonania tego zamku potrzebowali: 2 kartonów, farby plakatowe w kolorach brąz, czerń i czerwień, różne pędzelki,  duuuużo

Nalewka z brusznicy - czyli z naszej borówki czerwonej.

       W tym roku pierwszy raz byłam z moimi dziećmi i mężem na borówkach w lesie. Ja jako dziecko też chodziłam na borówki, ale raczej ot tak, dla siebie, żeby zjeść je. Jako że lubię robić dżemy dla mojej rodzinki, a także od jakiegoś czasu zbieram przepisy i próbuję zrobić nalewki z różnych owoców, to też mężowski pomysł był taki, abym w tym roku spróbowała zrobić właśnie nalewkę z brusznicy! Byliśmy całą rodziną w lesie - jeszcze w wakacje oczywiście. Mężu wcześniej wyczaił super miejsce, gdzie zbieraliśmy, zbieraliśmy i zbieraliśmy te borówki.        Jak widać mieliśmy jednego dnia trochę tych borówek. Z większości zrobiłam dżemik dla dzieci, ale też zostawiłam trochę na nalewkę. I teraz napiszę właśnie o niej.  NALEWKA NA CZERWONYCH BORÓWKACH Kilogram umytych i oczyszczonych czerwonych owoców borówki lekko pognieść, włożyć do słoja, zalać litrem spirytusu, zamieszać, szczelnie zamknąć i trzymać w miejscu nasłonecznionym tak długo, aż borówki stracą czerwony kolo