Przejdź do głównej zawartości

WIELCY ROBACY. Historie insektów, które rozwinęły skrzydła." Barbara Supeł.

      Jak gwizdek cieszyłam się, że będę miała możliwość przeczytania z moimi dziećmi książki o insektach. Ja wiem, za pająkami, komarami, szczypawkami czy pluskwami nikt nie przepada! Sama ich nie lubię. Ale przeczytać o nich w książce i to w ciekawy oraz zabawny sposób, to już każdy by z chęcią chciał!!!


     Książka "Wielcy robacy. Historie insektów, które rozwinęły skrzydła" Barbary Supeł, to zbiór 10 opowiadań o 10 różnych owadach. Poznajemy tutaj: Kołatka upartego, Kątnika domowego, Pluskwę domową, Skorka pospolitego, Mola włosienniczka, Karalucha, Pchłę psią, Komara brzęczącego, Wołka zbożowego i Plujkę pospolitą. Każdy z tych insektów ma jakieś marzenia. I uwierzcie, ale odbiegają od tego, do czego zazwyczaj stworzone są owe owady. Choćby przeczytacie tutaj zabawną historię Pchły, która chciała zostać sportowcem! Wielkie marzenie małego robaczka, które się spełniło! Ale najpierw owa Pchła musiała trenować, trenować i jeszcze raz trenować. Gdzie i na kim? Tego dowiecie się z książki :) Przeczytacie też zabawne opowiadanie o Komarze, który to czuł blusa i został gwiazdą estrady! Mój 14 letni syn stwierdził, że to jest zabawne opowiadanie o owadzie, który żyje 1 sezon, a w książce jest nieco inaczej przedstawiony :) Za to mój prawie 6 letni syn zachwycił się opowiadaniem o Pluskwie domowej. Mówił, że podoba mu się to, jak zwykła Pluskwa, ot mały robak, stała się detektywem i że fajnie rozwiązała sprawę z myszkami! 





     Uwierzcie, tutaj nie ma się czego bać, tutaj jest się z czego pośmiać i jest się czym zaskoczyć! Zaskakują nie tylko główni bohaterowie - czyli insekty! Zaskakują i drugoplanowi bohaterowie - ludzie! W realnym świecie nie bylibyśmy w stanie dogadać się z Pająkiem, Wołkiem zbożowym czy z Kołatkiem! Zresztą, nawet nie próbuję sobie tego wyobrazić! A tutaj jest pokazana ta komunikacja między owadem a człowiekiem. I przyznaję, że niezłe teamy tworzą razem :)




     Kiedy opowiadałam o tej książce mojej bratowej, to bratanica stwierdziła, że chętnie przeczyta tę książkę! Bo robale w ten sposób przedstawione mogą się jej spodobać.  Bardzo mnie to ucieszyło, że nawet 12 letnia dziewczynka chce poczytać te historyjki :) Z tyłu okładki jest informacja, że jest to książka dla dzieci 6+. Ale ja zauważyłam, że podoba się i prawie 6 latkowi, 12 latkom, 14 latkowi i dorosłym. Dodatkowo przy każdym insekcie jest jego portret oraz kilka przydatnych informacji :) I napisać to muszę, że ta książeczka to świetny pomysł na oswojenie dzieci lub nawet i dorosłych z owadami! A także jest tutaj taki przekaz dla czytelnika, że choć jest się małym, maluteńkim, to warto wierzyć w siebie i dążyć do spełnienia swoich marzeń! Tak wiec dzieci kochane, marzenia ma każdy z Was i warto o nie powalczyć! Tak jak te małe stworzonka w tej uroczej, ciekawej i zaskakującej książce! Przy okazji dobrze przyjrzyjcie się ilustracjom, które wykonała Roksana Robok. Moim skromnym zdaniem - ilustracje są czaderskie i zabawne :)


Tytuł: "WIELCY ROBACY.Historie insektów, które rozwinęły skrzydła".

Autor: Barbara Supeł

Ilość stron: 200

Wydawnictwo: Zielona Sowa

     Dziękuję WYDAWNICTWU ZIELONA SOWA oraz portalowi LUBIMY CZYTAĆ za możliwość przeczytania i zrecenzowania tej książki. 

     

Komentarze

  1. Widziałam tą książkę już gdzieś w internecie - zrobiła na mnie bardzo pozytywne pierwsze wrażenie! Aż zapisałam tytuł, by kupić kiedyś młodszemu pokoleniu! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam serdecznie :) Z tą książką spędzicie miłe chwile :)

      Usuń
  2. Wydawnictwo ma sporo świetnych książek, z tą też sama chętnie się zapoznam. Interesująca tematyka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda. Wydawnictwo ma ciekawe pozycje książkowe. A ta moim zdaniem jest super, bo ma innych bohaterów.

      Usuń
  3. Ale ciekawa książka, coś dla moich dzieci. Chętnie po nią sięgniemy. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Książka już zwróciła moją uwagę, bardzo chętnie do niej zajrzę, oprawa graficzna przyciąga. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taaak, ilustracje są czadowe:) I historyjki owych bohaterów też :)

      Usuń
  5. Bardzo ciekawa książka. Ja sama przeczytałam ją z ogromną ekscytacją i zaciekawianiem!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też miałam ubaw podczas czytania :) Chyba nie wyrosłam z dziecięcych i młodzieżowych książeczek :)

      Usuń
  6. Bardzo dobrze, ze dzieci sa edukowane w tym kierunku od najmłodszych lat.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zamek z kartonu. Projekt na historię klasa 5.

     Zrobić zamek? Hmmm.... No dobra. Ale z czego i jak się za to zabrać? Ja osobiście nie miałam ani pomysłu, ani weny do takiej pracy. Ale w końcu to nie ja miałam wziąć się za ten projekt. ;) Tylko mój najstarszy syn. Uczeń 5 klasy Szkoły Podstawowej ;)       Wiem, wiem, rok szkolny się kończy, zaraz są wakacje, a ja tu o szkole piszę. No ale muszę się pochwalić :) Najpierw synek wpadł na pomysł, aby zamek wykonać ze sklejki. Nawet fajnie, bo i bardziej wytrzymały by był i fajniej by się prezentował. Tylko skąd wziąć sklejki tyle do tego zamku? I drugie pytanie - jak w tej sklejce będziemy wycinać szczegóły, np. mury wieży, okna, drzwi itp.??? Tato powiedział, że prościej będzie z kartonu. Syn nie bardzo chciał robić zamek z kartonu. Ale ostatecznie na ten tatowy pomysł przystał. Z kartonami nie ma problemu, bo przecież w sklepach ich mnóstwo!      Do wykonania tego zamku potrzebowali: 2 kartonów, farby plakatowe w kolorach brąz, czerń i czerwień, różne pędzelki,  duuuużo

Zapomnieć wyjąć kartę z bankomatu!

     Wiecie, jeszcze o tym myślę i nie daje mi to spokoju. Jak można korzystać z bankomatu i odejść od niego nie zabierając swojej karty???????????? Nie rozumiem tego i oby mi się to nigdy nie przytrafiło!      Wczoraj będąc z mężem na zakupach w mieście, musiałam podejść do tejże ściany płaczu, aby wybrać trochę gotówki. No niestety na bazarkach jeszcze kartą płacić się nie da, więc trzeba mieć gotówkę w portfelu. Przed nami podeszła inna para małżonków do bankomatu ( oboje wyglądali na ok 40 lat). Stali razem przy tym bankomacie, razem zaglądali w monitor bankomatu, ja z moim mężem staliśmy z boku i rozmawialiśmy sobie. W pewnym momencie usłyszałam, jak tamta kobieta mówi do męża, że jej się tutaj coś nie zgadza, bo na koncie mają za dużo kasy! No i że lepiej nie wypłacać żadnej kasy tutaj i że ona chce to wyjaśnić w banku. Odeszli od ściany płaczu.        Wtedy ja podeszłam do bankomatu i stoję i lampię się na monitor, który wyświetla info o stanie konta ( tamtej pary) i zapytuje

Nalewka z brusznicy - czyli z naszej borówki czerwonej.

       W tym roku pierwszy raz byłam z moimi dziećmi i mężem na borówkach w lesie. Ja jako dziecko też chodziłam na borówki, ale raczej ot tak, dla siebie, żeby zjeść je. Jako że lubię robić dżemy dla mojej rodzinki, a także od jakiegoś czasu zbieram przepisy i próbuję zrobić nalewki z różnych owoców, to też mężowski pomysł był taki, abym w tym roku spróbowała zrobić właśnie nalewkę z brusznicy! Byliśmy całą rodziną w lesie - jeszcze w wakacje oczywiście. Mężu wcześniej wyczaił super miejsce, gdzie zbieraliśmy, zbieraliśmy i zbieraliśmy te borówki.        Jak widać mieliśmy jednego dnia trochę tych borówek. Z większości zrobiłam dżemik dla dzieci, ale też zostawiłam trochę na nalewkę. I teraz napiszę właśnie o niej.  NALEWKA NA CZERWONYCH BORÓWKACH Kilogram umytych i oczyszczonych czerwonych owoców borówki lekko pognieść, włożyć do słoja, zalać litrem spirytusu, zamieszać, szczelnie zamknąć i trzymać w miejscu nasłonecznionym tak długo, aż borówki stracą czerwony kolo