Przejdź do głównej zawartości

Krajanka buraczkowa Winiary.

     Dziś chcę Wam pokazać i opisać Krajankę buraczkową WINIARY. Ostatnio mogliście zapoznać się z moją recenzją Krajanki warzywnej. Teraz pora na drugą zupę!



      Opakowanie - jak widać, ładne, eleganckie - zresztą wszystkie zalety już opisywałam w poprzednim wpisie o Krajance warzywnej. To opakowanie jest identycznie ładne, poręczne i kolorowe :) 

      Z tyłu też widocznie wszystko opisane, zresztą zobaczcie sami :)




     I znów przygotowałam zupkę według przepisu, ale tym razem nie dałam przepisowe 500g ziemniaków, ale dałam więcej. No i tutaj miała być dodatkowo kwaśna śmietana - ale nie dodałam jej do zupy w garnku, tylko postawiłam na stół. I wtedy kto chciał, to sobie dodał śmietanę do zupy w talerzu.




        To co mi się mega podoba w tych zupach, to szybkość ich przygotowywania! Jak ma się te 2 litry bulionu bez przypraw i soli, albo po prostu 2 litry wody i w to wrzucam 1 kostke rosołową, a do tego wrzucam ziemniaki. To gotuję dosłownie 10 minut, po czym dorzucam zawartość Krajanki!




      No i w sumie zupka jeszcze na ogniu postoi ze 2-3 minuty i gotowa!!!



      



      I nie pozostaje nic innego jak zjeść zupkę! 

      Mojej rodzince i mi smakowała ta zupka z Krajanką buraczkową. Owszem, mogło by być w niej więcej buraczków, jednak sam smak zupy nam odpowiadał. Miałam okazję ową zupką poczęstować moją mamę i teściową. Niby wcześniej powiedziałam im, że to będzie buraczkowa zupka, ale jak podałam talerze, to moja mama po pierwszych łykach zupy stwierdziła, że sam wygląd i trochę smak owej zupy przypomina bardziej pomidorową niż buraczkową. Ale jak powiedziała: sam smak może być! Za to teściowa powiedziała, że od samego początku wyczuwa buraczki, a raczej smak buraczków i że nawet odpowiada jej taka zupka. Czyli obie mamy zadowolone z testowej zupki :)

       Od razu mogę powiedzieć, że tę Krajankę na stówę byłabym skłonna zakupić w sklepie dla mojej familii :) Ale dodałabym jeszcze parę warzywek, żeby więcej tego wszystkiego było. Zresztą w przewodniku Ambasadorki mam przepis, gdzie do Krajanki można dodać marchewkę, kapustę lub fasolkę z puszki :) No i potem mamy taki barszcz ukraiński :) Też na pewno smaczny! A więc Kochani zapraszam do wypróbowania tej zupki, jak tylko znajdziecie ją u siebie w sklepach :)

Komentarze

  1. Juz dawno nie jadlam zadnej buraczanej zupy ,a szkoda,bo lubie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To zapraszam do nas - robię przynajmniej raz na 2 tygodnie :)

      Usuń
  2. A ja mimo wszystko wolę przygotować sama zupę od podstaw...Nie jestem przekonana do takich "wynalazków"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też robię zupy od podstaw. Jednak czasem przydają się takie wynalazki, jak z czasem jest krucho a w brzuchu burczy :)

      Usuń
  3. fajna alternatywa na szybki obiad. moje chłopaki kochają zupy, tylkoja to zawsze z mrożonek korzystam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mrożonki super są do zup :) Ale zachęcam do wypróbowania takiej opcji zupowej :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zamek z kartonu. Projekt na historię klasa 5.

     Zrobić zamek? Hmmm.... No dobra. Ale z czego i jak się za to zabrać? Ja osobiście nie miałam ani pomysłu, ani weny do takiej pracy. Ale w końcu to nie ja miałam wziąć się za ten projekt. ;) Tylko mój najstarszy syn. Uczeń 5 klasy Szkoły Podstawowej ;)       Wiem, wiem, rok szkolny się kończy, zaraz są wakacje, a ja tu o szkole piszę. No ale muszę się pochwalić :) Najpierw synek wpadł na pomysł, aby zamek wykonać ze sklejki. Nawet fajnie, bo i bardziej wytrzymały by był i fajniej by się prezentował. Tylko skąd wziąć sklejki tyle do tego zamku? I drugie pytanie - jak w tej sklejce będziemy wycinać szczegóły, np. mury wieży, okna, drzwi itp.??? Tato powiedział, że prościej będzie z kartonu. Syn nie bardzo chciał robić zamek z kartonu. Ale ostatecznie na ten tatowy pomysł przystał. Z kartonami nie ma problemu, bo przecież w sklepach ich mnóstwo!      Do wykonania tego zamku potrzebowali: 2 kartonów, farby plakatowe w kolorach ...

Nalewka z brusznicy - czyli z naszej borówki czerwonej.

       W tym roku pierwszy raz byłam z moimi dziećmi i mężem na borówkach w lesie. Ja jako dziecko też chodziłam na borówki, ale raczej ot tak, dla siebie, żeby zjeść je. Jako że lubię robić dżemy dla mojej rodzinki, a także od jakiegoś czasu zbieram przepisy i próbuję zrobić nalewki z różnych owoców, to też mężowski pomysł był taki, abym w tym roku spróbowała zrobić właśnie nalewkę z brusznicy! Byliśmy całą rodziną w lesie - jeszcze w wakacje oczywiście. Mężu wcześniej wyczaił super miejsce, gdzie zbieraliśmy, zbieraliśmy i zbieraliśmy te borówki.        Jak widać mieliśmy jednego dnia trochę tych borówek. Z większości zrobiłam dżemik dla dzieci, ale też zostawiłam trochę na nalewkę. I teraz napiszę właśnie o niej.  NALEWKA NA CZERWONYCH BORÓWKACH Kilogram umytych i oczyszczonych czerwonych owoców borówki lekko pognieść, włożyć do słoja, zalać litrem spirytusu, zamieszać, szczelnie zamknąć i trzymać w miejscu nasłoneczniony...

Nabroiłeś? To nasmaruj tyłek cebulą!

     Czasem tak się zdarza, że dzieciom czegoś się zabrania - raz, drugi, trzeci, dziesiąty i setny. A dziecko i tak zrobi po swojemu. Bo przecież to czego rodzic zabrania, to zazwyczaj fajne jest!       I tak właśnie zrobił nasz młodszy synek. Tato mu zabraniał bawić się taty narzędziami i wszystkim co tato ma przy narzędziach poukładane. Synek wykorzystał moment, kiedy tato był w pracy, a mama wyszła po drzewo na dwór i pobroił trochę. I choć mama po powrocie od razu zauważyła, co też synio pobroił, to była szansa, że tato nie zauważy - jedna zauważył! I powiedział do synia, że skoro go nie posłuchał, nabroił, to teraz ma sobie cebulą tyłek nasmarować, żeby lanie mniej bolało! I tato najpierw postanowił zjeść obiad, a potem rozliczyć się z synem.W tym czasie, kiedy tato jadł, synek najpierw z płaczem pobiegł do pokoju niby się schować, po chwili poszedł do kuchni. Ja obserwowałam co też synek wyprawia! A on wziął cebulę i poszedł z nią z powrotem do pok...