Przejdź do głównej zawartości

"Nefrytowa szpilka" Joanna Miszczuk.

      Jak to się mówi: NIE MA W ŻYCIU NIC ZA DARMO! O czym boleśnie przekonuje się główna bohaterka książki pani Joanny Miszczuk - Melania Robak. Kiedy jako nastolatka zmienia szkołę i całe środowisko, myśli, że będzie jej lepiej. I w sumie niby tak jest. Do pewnego czasu. Są to jednak tylko pozory.


     Wszystko niby układa się dobrze, do momentu, kiedy to Melania traci najbliższą jej osobę - mamę. Mama jeszcze ostatnim tchnieniem wyznaje, kto jest jej ojcem. Wtedy wszystko się zmienia, a przynajmniej Melania się zmienia. Jej priorytety się zmieniają. Bo dziewczyna jest zawzięta, pracowita i mądra. Nie ma więc problemu nawet ze znalezieniem pracy za granicą w czasie studiów. Poznaje nowych i wartościowych ludzi. Którzy później jej pomogą. 
     Z pomocą małej protekcji dostaje się na wymarzony staż. Zapracowała na to też swoimi umiejętnościami i mądrością. Bo gdyby nie to, to nie utrzymałaby się na tym stażu. Poznaje tam też swojego partnera, z którym wiąże swoją przyszłość. Jednak pewne zrządzenie losu psuje szyki Melanii. No cóż - czasem i tak bywa!
     Ona jednak brnie dalej dzielnie w swoja pracę. Idzie jej coraz lepiej. Ma własną firmę. Aż tu pewnego dnia odzywa się miłość z przeszłości! Ona potem wyjeżdża do niego do Chin. Tam mają wyjaśnić sobie sprawy sprzed lat. A jednak dodatkowo dostaje w Chinach jeszcze zlecenie! Zlecenie to jest niezłą gratką dla Melanii i zarazem dobrym powodem, aby dłużej pobyć w Chinach i przy facecie, którego nadal kocha. Podczas pracy nad owym zleceniem odkrywa pewną WIELKĄ TAJEMNICĘ! Nawet nie wiecie, jak mnie wciągnęła ta stara, chińska historia!!!
     Wiem, że to tylko książka. Sama autorka pisze, że fabuła jest wymyślona. Jednak fajnie się czyta, jak to zwykła dziewczyna z Polski, dokładnie z Wrocławia, trafia do tak wielkiego państwa jak Chiny i to tam prawdopodobnie spędzi resztę swojego życia. Jak potoczą się jej losy? Co będzie dalej z Melanią i jej dawną miłością? Czy zrezygnuje z pracy, którą kocha? Co to za historia, którą bohaterka przypadkiem odkryje? No i czym mega zaskoczy czytelników na koniec książki? Musicie sami przeczytać, żeby odpowiedzieć sobie na te pytania. Polecam Wam - wciąga ta książka!

Komentarze

  1. Jestem ciekawa tej opowieści, wpiszę ją sobie na listę rezerwową

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajnie tak dać się wciągnąć w czyjąś historię. Muszę odłożyć na chwilę podręczniki, poradniki i sięgnąć po jakąś powieść :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja obecnie czytam książkę Gwiazd naszych wina - Green John

    OdpowiedzUsuń
  4. Brzmi całkiem ciekawie. Zanotuję sobie tytuł.

    OdpowiedzUsuń
  5. Odpowiedzi
    1. Mi się podobała, mam nadzieję, że Tobie też się spodoba :)

      Usuń
  6. Wypozyczyłam ją dla siostry bo to jej klimaty!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Daj potem znać, czy się siostrze spodobała czy może jednak nie ? :)

      Usuń
  7. Ja ostatnio czytam książki związane z moją magisterką :/. Ewentualnie "Nędzników" Victora Hugo :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to się nazywa siła wyższa :) Powodzenia na magisterce :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zamek z kartonu. Projekt na historię klasa 5.

     Zrobić zamek? Hmmm.... No dobra. Ale z czego i jak się za to zabrać? Ja osobiście nie miałam ani pomysłu, ani weny do takiej pracy. Ale w końcu to nie ja miałam wziąć się za ten projekt. ;) Tylko mój najstarszy syn. Uczeń 5 klasy Szkoły Podstawowej ;)       Wiem, wiem, rok szkolny się kończy, zaraz są wakacje, a ja tu o szkole piszę. No ale muszę się pochwalić :) Najpierw synek wpadł na pomysł, aby zamek wykonać ze sklejki. Nawet fajnie, bo i bardziej wytrzymały by był i fajniej by się prezentował. Tylko skąd wziąć sklejki tyle do tego zamku? I drugie pytanie - jak w tej sklejce będziemy wycinać szczegóły, np. mury wieży, okna, drzwi itp.??? Tato powiedział, że prościej będzie z kartonu. Syn nie bardzo chciał robić zamek z kartonu. Ale ostatecznie na ten tatowy pomysł przystał. Z kartonami nie ma problemu, bo przecież w sklepach ich mnóstwo!      Do wykonania tego zamku potrzebowali: 2 kartonów, farby plakatowe w kolorach brąz, czerń i czerwień, różne pędzelki,  duuuużo

Zapomnieć wyjąć kartę z bankomatu!

     Wiecie, jeszcze o tym myślę i nie daje mi to spokoju. Jak można korzystać z bankomatu i odejść od niego nie zabierając swojej karty???????????? Nie rozumiem tego i oby mi się to nigdy nie przytrafiło!      Wczoraj będąc z mężem na zakupach w mieście, musiałam podejść do tejże ściany płaczu, aby wybrać trochę gotówki. No niestety na bazarkach jeszcze kartą płacić się nie da, więc trzeba mieć gotówkę w portfelu. Przed nami podeszła inna para małżonków do bankomatu ( oboje wyglądali na ok 40 lat). Stali razem przy tym bankomacie, razem zaglądali w monitor bankomatu, ja z moim mężem staliśmy z boku i rozmawialiśmy sobie. W pewnym momencie usłyszałam, jak tamta kobieta mówi do męża, że jej się tutaj coś nie zgadza, bo na koncie mają za dużo kasy! No i że lepiej nie wypłacać żadnej kasy tutaj i że ona chce to wyjaśnić w banku. Odeszli od ściany płaczu.        Wtedy ja podeszłam do bankomatu i stoję i lampię się na monitor, który wyświetla info o stanie konta ( tamtej pary) i zapytuje

Nalewka z brusznicy - czyli z naszej borówki czerwonej.

       W tym roku pierwszy raz byłam z moimi dziećmi i mężem na borówkach w lesie. Ja jako dziecko też chodziłam na borówki, ale raczej ot tak, dla siebie, żeby zjeść je. Jako że lubię robić dżemy dla mojej rodzinki, a także od jakiegoś czasu zbieram przepisy i próbuję zrobić nalewki z różnych owoców, to też mężowski pomysł był taki, abym w tym roku spróbowała zrobić właśnie nalewkę z brusznicy! Byliśmy całą rodziną w lesie - jeszcze w wakacje oczywiście. Mężu wcześniej wyczaił super miejsce, gdzie zbieraliśmy, zbieraliśmy i zbieraliśmy te borówki.        Jak widać mieliśmy jednego dnia trochę tych borówek. Z większości zrobiłam dżemik dla dzieci, ale też zostawiłam trochę na nalewkę. I teraz napiszę właśnie o niej.  NALEWKA NA CZERWONYCH BORÓWKACH Kilogram umytych i oczyszczonych czerwonych owoców borówki lekko pognieść, włożyć do słoja, zalać litrem spirytusu, zamieszać, szczelnie zamknąć i trzymać w miejscu nasłonecznionym tak długo, aż borówki stracą czerwony kolo