Starogard Gdański znacie? Ja znam. Pochodzę z tamtych stron - pochodzę z Kociewia :) Obecnie mieszkam na Kaszubach, ale Kociewie ciągle kocham tą samą miłością. Kiedy tylko gdzieś mignęła mi informacja, że w tej książce główna bohaterka przyjeżdża do Starogardu Gd. i tutaj będzie jakiś czas mieszkała i żyła, stwierdziłam, że muszę przeczytać tę książkę :) I przeczytałam całą "Złodziejkę marzeń" Anny Sakowicz!
"Joanna to czterdziestoletnia nauczycielka samotnie wychowująca nastoletnią córkę Lusię. Zmęczona pracą zawodową postanawia iść na urlop zdrowotny i zacząć realizować swe marzenia. Zamiast odpoczywać, musi jednak wyjechać, by zaopiekować się chorą ciocią. Pobyt w Starogardzie Gdańskim okazuje się pełen niespodzianek. Joanna zaczyna pisać, prowadzi "śledztwo" dotyczące przystojnego sąsiada i udziela się w hospicjum, przede wszystkim jednak wskutek tych doświadczeń całkowicie odmienia swe życie. "
Główna bohaterka - Joanna jest bardzo fajną postacią, od razu ją polubiłam i jej przygody mnie rozbawiły podczas czytania książki. Kiedy dała się wmanewrować w ten wyjazd do cioci, która niby potrzebuje pomocy - mama Joanny wszystko ustawiła - i z wyjazdem, i z mieszkaniem, i ze szkołą wnusi! Dobrze, że moja mama aż tak mną manipulować nie umie :) Ale nie mogę powiedzieć, żeby ten wyjazd był zły dla Joanny. Tutaj będzie miała kilka wesołych przygód. Zresztą zaskoczy mnie też swoją osobą, że da radę przychodzić do Hospicjum. Cieszy mnie też fakt, że zacznie w końcu realizować swoje wielkie postanowienie.
Ogólnie mówiąc, główna bohaterka pokazuje, że po 40-stce też ma się ochotę poszaleć, też ma się ochotę na bezinteresowną pomoc, albo że po 40-stce też serce potrafi szybciej zabić :)
Fajnie się czyta książkę, w której wtrącone jest choć troszkę z gwary kociewskiej. Dziś już tak mało się jej słyszy, takich różnych powiedzonek, to po prostu zanika! Tym bardziej buzia mi się śmiała, kiedy czytając gdzieś tam jakieś słówko po kociewsku przeczytałam. Zresztą całą książkę zastanawiałam się, w której części Starogardu Pani Ania usytuowała domek cioci Joasi. I wiecie co? Na samym początku odrzuciłam najprostszą z możliwych odpowiedzi! I to był błąd. Kiedy p. Sakowicz mi napisała, w jakiej okolicy powinnam poszukać, byłam w szoku! Czasem najprostsze pomysły bywają najlepsze :) Serdecznie zapraszam Was do przeczytania szalonych perypetii Joanny na Kociewiu. A ja niedługo mam nadzieję, że uda mi się zdobyć kolejne losy tejże bohaterki.
"Joanna to czterdziestoletnia nauczycielka samotnie wychowująca nastoletnią córkę Lusię. Zmęczona pracą zawodową postanawia iść na urlop zdrowotny i zacząć realizować swe marzenia. Zamiast odpoczywać, musi jednak wyjechać, by zaopiekować się chorą ciocią. Pobyt w Starogardzie Gdańskim okazuje się pełen niespodzianek. Joanna zaczyna pisać, prowadzi "śledztwo" dotyczące przystojnego sąsiada i udziela się w hospicjum, przede wszystkim jednak wskutek tych doświadczeń całkowicie odmienia swe życie. "
Główna bohaterka - Joanna jest bardzo fajną postacią, od razu ją polubiłam i jej przygody mnie rozbawiły podczas czytania książki. Kiedy dała się wmanewrować w ten wyjazd do cioci, która niby potrzebuje pomocy - mama Joanny wszystko ustawiła - i z wyjazdem, i z mieszkaniem, i ze szkołą wnusi! Dobrze, że moja mama aż tak mną manipulować nie umie :) Ale nie mogę powiedzieć, żeby ten wyjazd był zły dla Joanny. Tutaj będzie miała kilka wesołych przygód. Zresztą zaskoczy mnie też swoją osobą, że da radę przychodzić do Hospicjum. Cieszy mnie też fakt, że zacznie w końcu realizować swoje wielkie postanowienie.
Ogólnie mówiąc, główna bohaterka pokazuje, że po 40-stce też ma się ochotę poszaleć, też ma się ochotę na bezinteresowną pomoc, albo że po 40-stce też serce potrafi szybciej zabić :)
Fajnie się czyta książkę, w której wtrącone jest choć troszkę z gwary kociewskiej. Dziś już tak mało się jej słyszy, takich różnych powiedzonek, to po prostu zanika! Tym bardziej buzia mi się śmiała, kiedy czytając gdzieś tam jakieś słówko po kociewsku przeczytałam. Zresztą całą książkę zastanawiałam się, w której części Starogardu Pani Ania usytuowała domek cioci Joasi. I wiecie co? Na samym początku odrzuciłam najprostszą z możliwych odpowiedzi! I to był błąd. Kiedy p. Sakowicz mi napisała, w jakiej okolicy powinnam poszukać, byłam w szoku! Czasem najprostsze pomysły bywają najlepsze :) Serdecznie zapraszam Was do przeczytania szalonych perypetii Joanny na Kociewiu. A ja niedługo mam nadzieję, że uda mi się zdobyć kolejne losy tejże bohaterki.
Serdecznie dziękuję. Polecam dalsze części. Szczególnie w "To się da!" jest dużo Kociewia. ��
OdpowiedzUsuńPrzymierzam się do zakupu tej książki, ale jeszcze poczekam. Bo za tydzień jadę na spotkanie, na którym może uda mi się zgarnąć tę książkę :)
UsuńZapowiada się ciekawie. Fabuła bardzo mi przypomina jedna z książek Nory Roberts. Jeśli kiedyś na nią gdzieś natrafić na pewno zajrze
OdpowiedzUsuńKoniecznie, bo tutaj jest fajna dawka humoru, więc poprawa nastroju gwarantowana!
UsuńMam tak mało czasu dla siebie, że pewnie nie przeczytam tej książki. Szkoda bo wydaje się być w moim typie
OdpowiedzUsuńAch ten czas. Mówią, ze dziś czas jest an wagę złota! I coś w tym jest!!!
UsuńKoniecznie muszę dopisać do mojej listy kolejnego zamówienia, po przeczytaniu obecnej lektury!
OdpowiedzUsuńKoniecznie! A potem dalsze losy Joanny trzeba doczytać w kolejnych książkach! Ja mam taki zamiar i Tobie też polecam :)
UsuńKurcze, lezy u mnie na półce i czeka na swoją kolej! Ostatnio jednak w ogóle mam kryzys czytelniczy :(
OdpowiedzUsuńTeż czasem dopada mnie taki kryzys. Albo dobija mnie fakt, że czytam z synami lektury lub dziecięce książeczki a na swoje książki nie mam czasem nawet chęci!
UsuńTo chyba książkę o mnie, ale za 10 lat. Joanna, nauczycielka i samotna mama :P Kolejna pozycja do przeczytania, tym bardziej, że to chyba bardzo pozytywna opowieść :)
OdpowiedzUsuń