Przejdź do głównej zawartości

"Nikt nie może się dowiedzieć" Agnieszka Rusin.

     Książkę Agnieszki Rusin "Nikt nie może się dowiedzieć" czytałam z szybko bijącym sercem. Sama jestem matką, więc wszystkie treści, które poruszają tematy rodzicielskie są mi bliskie. A strata dziecka, choć osobiście jej nie doświadczyłam, to mam w najbliższych kręgach osoby, które straciły dziecko. Tę tragedię przeżywałam razem z nimi. Dlatego losy głównej bohaterki bardzo mnie wciągnęły i byłam ciekawa każdego jej kolejnego kroku!


     "W młodości Ola straciła nie tylko ukochanego chłopaka, który zostawił ją bez słowa wyjaśnienia; straciła także dziecko, które zmarło podczas porodu. 

Aleksandra opuszcza rodzinną miejscowość, zamykając w ten sposób bolesny rozdział w jej życiu. 
Po wielu latach jedzie tam ponownie, aby pożegnać się z umierającą matką. Ola jeszcze nie wie, że usłyszy z ust matki szokujące wyznanie, które wywróci jej świat do góry nogami i wyzwoli burzę uśpionych dotąd emocji.

Czy Aleksandra będzie miała odwagę zmierzyć się z nową rzeczywistością? Czy mimo przeciwności losu, uda jej się spełnić swoje największe marzenie?"

      Przyznam się szczerze i bez bicia, że losy głównej bohaterki - Oli bardzo przeżywałam. Czytając tę książkę, tak jakby wcielałam się w postać Oli i te wszystkie ciosy od losu, jakie ją spotykały, czułam jakby mnie osobiście dotknęły! Było mi żal tej młodej kobiety, chciałam jej pomóc, ale sama nie wiedziałam jak?! Autorka bardzo realistycznie przedstawiła kilka tematów. Przecież w dzisiejszych czasach nie raz i nie dwa słyszymy, że jakieś dziecko wychowywało się bez miłości i opieki w swoim domu. Nie raz i nie dwa słyszymy, że nastolatki czy młode kobiety tracą swoje dziecko, bo umiera ono przy porodzie. Słyszymy też, że mąż zostawił żonę czy żona - męża. Czyli wszystkie takie tematy z normalnego życia, normalnych osób. Ale nie myślcie, że w tej książce są tylko i wyłącznie poruszane trudne tematy. Jest tutaj też przedstawiona przyjaźń. Wielka, siostrzana przyjaźń. I choć Ola i Renata nie są siostrami, są przyjaciółkami, to ich przyjaźń jest ogromna i zawsze jedna może liczyć na pomoc drugiej! 

     Jest w tej książce pewna tajemnica. Bolesna ale i za razem bardzo radosna tajemnica. Kiedy mama Oli wyznaje jej prawdę na łożu śmierci, to wstrząsnęła nią i mną ta prawda! Zabolało mnie chyba tak mocno jak Olę i też byłam mega wściekła tak jak ona! W cale się nie dziwię, że Ola nie umiała wybaczyć swojej mamie! Zresztą, gdyby jej dzieciństwo i młodość wyglądały inaczej, to może to wybaczenie też by było łatwiejsze. Ale Aleksandra co przeżyła, to przeżyła i jeszcze ten SZOK spowodowany po wyznaniu mamy tak jakby spowodował, że główna bohaterka obmurowała się takim murem. Ten mur miał ją chronić przed innymi. Żeby już nikt nie sprawił jej przykrości. Dlatego nawet w momencie, kiedy pewne osoby ( 2 mężczyzn) chciały pomóc głównej bohaterce w jej poszukiwaniach, to ona nie do końca umiała zaufać tym osobom, nie za bardzo chciała pomocy tych osób.  Ja natomiast czytając książkę ciągle miałam jedno pragnienie - żeby Ola w końcu znalazła swoje szczęście! Po tych wszystkich nieszczęściach należało jej się wielkie szczęście i miłość. I kiedy ja już byłam uspokojona i pewna, że Aleksandra odnalazła swój promyk szczęścia i teraz to już tylko Happy End będzie, pani Agnieszka Rusin dowaliła jeszcze nieszczęście na koniec.  A tego się na pewno nie spodziewałam.

     Polecam każdemu tę książkę! Taką wciągającą, życiową i w normalny, i lekki sposób napisaną. Bo emocje tutaj przedstawione znamy z normalnego, naszego życia. I to właśnie powoduje, że książka nas do siebie wręcz przyciąga!




Tytuł: "Nikt nie może się dowiedzieć"
Autor: Agnieszka Rusin
Ilość stron: 272
Rok wydania:2018
Wydawnictwo: LUCKY


     Za możliwość przeczytania tej książki bardzo dziękuję Wydawnictwu LUCKY.


     A ja od siebie dopiszę, że na pewno sięgnę jeszcze po twórczość pani Rusin. 

Komentarze

  1. Lubię taką twórczość, zachęciłaś mnie do sięgnięcia po tą ksiazkę

    OdpowiedzUsuń
  2. Lubię takie obyczajowe klimaty, więc pewnie sięgnę po tę pozycję

    OdpowiedzUsuń
  3. Przede mną krótki majówkowy urlop, więc na pewno skorzystam z Twojej rekomendacji, bo historia brzmi... wciągająco. Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie do końca wiem, czy ta książka by mi się spodobała...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każda książka nie jest dla każdego. Mi też wiele książek nie odpowiada ;)

      Usuń
  5. Czuję w tej książce wielkie emocje, dzięki za podpowiedź, wpisuję na listę do przeczytania.

    OdpowiedzUsuń
  6. Strata dziecka to najsilniejsza tragedia na świecie, stracić dziecko małe czy dorosłe, to ta sama trauma, przejmująca książka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację! Podziwiam kobiety po stracie dziecka, jak sobie radzą. Nie wiem jak ja bym dała radę. Dlatego losy głównej bohaterki mnie tak wciągnęły!

      Usuń
  7. Nazwisko autorki typowe dla mojej okolicy, mieszkam nawet na ulicy o nazwie pochodzącej od tego nazwiska :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może autorka pochodzi z Twoich stron ? Nie wiem tego, bo nie sprawdzałam tego :) Ale może też to być po prostu taki miły zbieg okoliczności :)

      Usuń
  8. Ciekawa pozycja, coś czuję, że prędzej czy później po nią sięgnę. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak będziesz miała okazję, to sięgnij po nią. Ściskam Karolino :)

      Usuń
  9. Zainteresowałaś mnie zapisuję tytuł.

    OdpowiedzUsuń
  10. Mam książki, znam AGnieszkę osobiście, ale wstyd przyznać, że nadal żadnej nie przeczytałam.... :( Czas to nadrobić!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wiesz! Znasz autorkę osobiście i nie czytałaś żadnej jej książki? Wstyd ! Zbliża się dosyć długi weekend majowy, to nadarza się okazja, by przeczytać jakąś książkę p. Rusin!

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zamek z kartonu. Projekt na historię klasa 5.

     Zrobić zamek? Hmmm.... No dobra. Ale z czego i jak się za to zabrać? Ja osobiście nie miałam ani pomysłu, ani weny do takiej pracy. Ale w końcu to nie ja miałam wziąć się za ten projekt. ;) Tylko mój najstarszy syn. Uczeń 5 klasy Szkoły Podstawowej ;)       Wiem, wiem, rok szkolny się kończy, zaraz są wakacje, a ja tu o szkole piszę. No ale muszę się pochwalić :) Najpierw synek wpadł na pomysł, aby zamek wykonać ze sklejki. Nawet fajnie, bo i bardziej wytrzymały by był i fajniej by się prezentował. Tylko skąd wziąć sklejki tyle do tego zamku? I drugie pytanie - jak w tej sklejce będziemy wycinać szczegóły, np. mury wieży, okna, drzwi itp.??? Tato powiedział, że prościej będzie z kartonu. Syn nie bardzo chciał robić zamek z kartonu. Ale ostatecznie na ten tatowy pomysł przystał. Z kartonami nie ma problemu, bo przecież w sklepach ich mnóstwo!      Do wykonania tego zamku potrzebowali: 2 kartonów, farby plakatowe w kolorach brąz, czerń i czerwień, różne pędzelki,  duuuużo

Zapomnieć wyjąć kartę z bankomatu!

     Wiecie, jeszcze o tym myślę i nie daje mi to spokoju. Jak można korzystać z bankomatu i odejść od niego nie zabierając swojej karty???????????? Nie rozumiem tego i oby mi się to nigdy nie przytrafiło!      Wczoraj będąc z mężem na zakupach w mieście, musiałam podejść do tejże ściany płaczu, aby wybrać trochę gotówki. No niestety na bazarkach jeszcze kartą płacić się nie da, więc trzeba mieć gotówkę w portfelu. Przed nami podeszła inna para małżonków do bankomatu ( oboje wyglądali na ok 40 lat). Stali razem przy tym bankomacie, razem zaglądali w monitor bankomatu, ja z moim mężem staliśmy z boku i rozmawialiśmy sobie. W pewnym momencie usłyszałam, jak tamta kobieta mówi do męża, że jej się tutaj coś nie zgadza, bo na koncie mają za dużo kasy! No i że lepiej nie wypłacać żadnej kasy tutaj i że ona chce to wyjaśnić w banku. Odeszli od ściany płaczu.        Wtedy ja podeszłam do bankomatu i stoję i lampię się na monitor, który wyświetla info o stanie konta ( tamtej pary) i zapytuje

Nalewka z brusznicy - czyli z naszej borówki czerwonej.

       W tym roku pierwszy raz byłam z moimi dziećmi i mężem na borówkach w lesie. Ja jako dziecko też chodziłam na borówki, ale raczej ot tak, dla siebie, żeby zjeść je. Jako że lubię robić dżemy dla mojej rodzinki, a także od jakiegoś czasu zbieram przepisy i próbuję zrobić nalewki z różnych owoców, to też mężowski pomysł był taki, abym w tym roku spróbowała zrobić właśnie nalewkę z brusznicy! Byliśmy całą rodziną w lesie - jeszcze w wakacje oczywiście. Mężu wcześniej wyczaił super miejsce, gdzie zbieraliśmy, zbieraliśmy i zbieraliśmy te borówki.        Jak widać mieliśmy jednego dnia trochę tych borówek. Z większości zrobiłam dżemik dla dzieci, ale też zostawiłam trochę na nalewkę. I teraz napiszę właśnie o niej.  NALEWKA NA CZERWONYCH BORÓWKACH Kilogram umytych i oczyszczonych czerwonych owoców borówki lekko pognieść, włożyć do słoja, zalać litrem spirytusu, zamieszać, szczelnie zamknąć i trzymać w miejscu nasłonecznionym tak długo, aż borówki stracą czerwony kolo