Przejdź do głównej zawartości

"Niewinna pomyłka" Joanna Hacz.

        "...Nie zostawi przecież tej głupiej kobiety samej. Ktoś musiał dopilnować, żeby żaden zbrodniczy dureń nie wyrządził jej krzywdy. Ludzi, których się kocha, nawet jeśli doprowadzają człowieka do czystego szaleństwa, należy chronić. A on kochał Patrycję. ..."



     Dotąd nie czytałam nic pióra pani Joanny Hacz. To jest mój debiut. Czy udany? W sumie tak. Choć przyznam, że początek książki jakoś mnie nie wciągnął. I teraz nie wiem, czy powodem była wcześniej przeczytana książka, czy może jednak początek książki naprawdę był mało ciekawy. Ale później, ... później akcja mnie wciągnęła na tyle, że zarwałam trochę nocki, aby dokończyć książkę! 
   

     "On - bogaty, przystojny i elegancki. Właściciel dużej firmy. Ona... stanowi dla niego zagadkę. Kim tak naprawdę jest dziewczyna, którą ściga bezwzględny morderca? Może coś ukrywa?

Na kartkach "Niewinnej pomyłki", w scenerii jak z filmu sensacyjnego spotykają się dwie niezwykłe osobowości, które wydaje się dzielić niemal wszystko. Ale tajemnicza moc miłości popycha tych dwoje ku sobie jak magnes. 

Czy będą gotowi pójść za głosem serca? Czy związek tych dwojga jest w ogóle możliwy, skoro pochodzą z tak różnych od siebie światów?"


     Ludwik Tymoryszek to bogaty biznesmen, który w bardzo dziwnych okolicznościach poznaje Patrycję i towarzyszącego jej małego Tymka. Chcąc pomóc ściganej przez niebezpiecznego psychopatę kobiecie postanawia odwieźć ją i chłopca do wskazanej przez nią miejscowości. I w sumie kiedy dokonał tego wyczynu, powinien pojechać w miejsce, do którego sam się udawał - czyli do Gdyni. Jednak coś go ciągnie do owej nieznajomej, coś każe mu sprawdzić czy dotarła do swoich znajomych bezpiecznie. I przy okazji on też zostaje w tej miejscowości na noc. W sumie to dobrze się złożyło, bo jeszcze tego samego wieczoru pan Tymoryszek drugi raz uratuje dziewczynę i chłopca. Potem razem wyjeżdżają do Gdyni. Tam niby ich drogi się rozchodzą, a po jakimś czasie znów spotykają się i on znów tej dwójce pomaga. Zaczynają się trochę zżywać z sobą, choć ona udaje, że po troszku gardzi takimi bogaczami jak on, on zaś odkrywa, że zaczyna jemu coraz bardziej zależeć na tej dwójce, a chłopiec coraz bardziej lubi tego pana. Jest jednak między Patrycją i Ludwikiem dużo niejasności. A to dlatego, że on postanowił nie zadawać jej pytań, bo uważał, że jakby chciała, to sama by mu o sobie opowiedziała. Ona zaś nie ma najmniejszej ochoty obcemu facetowi tłumaczyć czegokolwiek i często unosi się honorem. I tym sposobem w całej książce jest sporo niedomówień, sporo podejrzeń, nerwów. Ale to swoją drogą podnosiło całe napięcie i kazało mi doczytać raz dwa książkę do końca! No po prostu musiałam wiedzieć jak zakończy się to wszystko i czy złapią tego psychopatę?! Dodatkowo dziwiłam się, że Patrycja niby taka "zwykła" kobieta, a jednak tak dobrze radziła sobie w towarzystwie bogaczy. No i ciągle zastanawiałam się, dlaczego ona o Tymku mówiła najczęściej "MOJE DZIECKO"? 

      Masa zbiegów okoliczności, niedomówień, ogromna chęć pomocy Ludwika wobec Patrycji i Tymka, jej upór, miłość pomiędzy Patrycją i Tymkiem, honorowość Patrycji, to wszystko plus jeszcze inne cechy sprawiają, że książka choć może od pierwszej strony mnie nie powaliła, to jednak w pewnym momencie mocno zaiskrzyło. A do tego czytało się książkę lekko i przyjemnie.


Tytuł: "Niewinna pomyłka"
Autor: Joanna Hacz
Ilość stron: 256
Wydawnictwo: Luck

 Dziękuję Wydawnictwu Lucky za egzemplarz do recenzji. 


Komentarze

  1. Czasem są takie książki, które na poczatku nie zapowiadają się ciekawie :) później następuje zwrot i jest super :) Czytałam - świetna książka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, już kilka książek na początku tak sobie mnie interesowało, a potem oderwać się nie mogłam.

      Usuń
  2. Lubię polskie autorki, ale tej książki nie znam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, ostatnio mam wrażenie, że jest wysyp nowych pisarek polskich i ciekawie jest je odkrywać :)

      Usuń
  3. Ciekawie ile osób przeczytało tą książkę. Jestem tego bardzo ciekaw.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No trochę osób przeczytało już tę książkę. Co świadczą o tym wpisy choćby na LUBIMY CZYTAĆ lub na fb ;) A dlaczego aż taki ciekaw jesteś???

      Usuń
  4. Będę czytał tą książkę dopiero za tydzień. Myślę że w ciągu trzech dni ona będzie już przeczytana.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To potem koniecznie napisz, czy Ci się spodoba czy też nie ?!

      Usuń
  5. Nie lubię książek tego typu. Ostatnio na moich półkach goszczą książki popularnonaukowe! 😉

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No proszę. Taka powiedziałabym trudniejsza tematyka Ciebie pociąga.

      Usuń
  6. Hm. Zaintrygowałas mnie. Sama nie wiem czy chce , czy nie po nią sięgnąć. Ten psychopata kusi;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, że Ty akurat sporo czytasz i sporo masz do przeczytania, więc jak co to w wolnej chwili, kiedyś sięgnij po tę książkę.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zamek z kartonu. Projekt na historię klasa 5.

     Zrobić zamek? Hmmm.... No dobra. Ale z czego i jak się za to zabrać? Ja osobiście nie miałam ani pomysłu, ani weny do takiej pracy. Ale w końcu to nie ja miałam wziąć się za ten projekt. ;) Tylko mój najstarszy syn. Uczeń 5 klasy Szkoły Podstawowej ;)       Wiem, wiem, rok szkolny się kończy, zaraz są wakacje, a ja tu o szkole piszę. No ale muszę się pochwalić :) Najpierw synek wpadł na pomysł, aby zamek wykonać ze sklejki. Nawet fajnie, bo i bardziej wytrzymały by był i fajniej by się prezentował. Tylko skąd wziąć sklejki tyle do tego zamku? I drugie pytanie - jak w tej sklejce będziemy wycinać szczegóły, np. mury wieży, okna, drzwi itp.??? Tato powiedział, że prościej będzie z kartonu. Syn nie bardzo chciał robić zamek z kartonu. Ale ostatecznie na ten tatowy pomysł przystał. Z kartonami nie ma problemu, bo przecież w sklepach ich mnóstwo!      Do wykonania tego zamku potrzebowali: 2 kartonów, farby plakatowe w kolorach ...

Zapomnieć wyjąć kartę z bankomatu!

     Wiecie, jeszcze o tym myślę i nie daje mi to spokoju. Jak można korzystać z bankomatu i odejść od niego nie zabierając swojej karty???????????? Nie rozumiem tego i oby mi się to nigdy nie przytrafiło!      Wczoraj będąc z mężem na zakupach w mieście, musiałam podejść do tejże ściany płaczu, aby wybrać trochę gotówki. No niestety na bazarkach jeszcze kartą płacić się nie da, więc trzeba mieć gotówkę w portfelu. Przed nami podeszła inna para małżonków do bankomatu ( oboje wyglądali na ok 40 lat). Stali razem przy tym bankomacie, razem zaglądali w monitor bankomatu, ja z moim mężem staliśmy z boku i rozmawialiśmy sobie. W pewnym momencie usłyszałam, jak tamta kobieta mówi do męża, że jej się tutaj coś nie zgadza, bo na koncie mają za dużo kasy! No i że lepiej nie wypłacać żadnej kasy tutaj i że ona chce to wyjaśnić w banku. Odeszli od ściany płaczu.        Wtedy ja podeszłam do bankomatu i stoję i lampię się na monitor, który wyświe...

Nalewka z brusznicy - czyli z naszej borówki czerwonej.

       W tym roku pierwszy raz byłam z moimi dziećmi i mężem na borówkach w lesie. Ja jako dziecko też chodziłam na borówki, ale raczej ot tak, dla siebie, żeby zjeść je. Jako że lubię robić dżemy dla mojej rodzinki, a także od jakiegoś czasu zbieram przepisy i próbuję zrobić nalewki z różnych owoców, to też mężowski pomysł był taki, abym w tym roku spróbowała zrobić właśnie nalewkę z brusznicy! Byliśmy całą rodziną w lesie - jeszcze w wakacje oczywiście. Mężu wcześniej wyczaił super miejsce, gdzie zbieraliśmy, zbieraliśmy i zbieraliśmy te borówki.        Jak widać mieliśmy jednego dnia trochę tych borówek. Z większości zrobiłam dżemik dla dzieci, ale też zostawiłam trochę na nalewkę. I teraz napiszę właśnie o niej.  NALEWKA NA CZERWONYCH BORÓWKACH Kilogram umytych i oczyszczonych czerwonych owoców borówki lekko pognieść, włożyć do słoja, zalać litrem spirytusu, zamieszać, szczelnie zamknąć i trzymać w miejscu nasłoneczniony...