Przejdź do głównej zawartości

"Metoda Krokodyla" Maurizio De Giovanni.

     30 stycznia tego roku, książka "Metoda Krokodyla" Maurizio De Giovanni miała swoją premierę w Polsce. Czyli jest to jeszcze świeżynka na naszym rynku:) 


     " Współczesny Neapol, miast piękne, ale upadłe, rządzone przez bezwzględne gangi, nieprzyjazne dla mieszkańców, niezrozumiałe dla obcych. 
     To tu od kilku miesięcy pracuje inspektor Giuseppe Lojacono, przeniesiony z Sycylii z powodu oskarżeń o współpracę z mafią. Odsunięty od poważnych spraw, marnuje czas na komisariacie i rozpamiętuje swoją krzywdę.
     Kiedy w mieście dochodzi do zabójstwa młodego chłopaka, a wkrótce potem dziewczyny, Lojacono domyśla się, co może łączyć obie śmierci. Piękna prokurator Laura Piras na własną rękę angażuje inspektora do śledztwa. 
     Czy uda im się złapać mordercę, tajemniczego Krokodyla, który na miejscu zbrodni zostawia mokre od łez chusteczki?"


     Od czasu do czasu lubię przeczytać jakiś kryminał. A ten mnie bardzo pozytywnie zaskoczył. Tak jest tutaj całość skonstruowana, że dopiero pod koniec książki wszystkie niejasności, wszystkie nieścisłości, wszystkie zagadki się powoli wyjaśniają. Więc napięcie jest przez cały czas. A niby tak powoli się wszystko tutaj dzieje, zarówno życie w Neapolu, jak i praca policjantów. Morderca, którego nazwano Krokodylem, też nie śpieszy się z morderstwami. Po pierwsze planował wszystko wiele lat wcześniej, dopracowywał szczegóły miesiącami, był super przygotowany, a na miejscu każdej zbrodni jego przygotowanie było widoczne. Ponieważ nie zostawiał żadnych zbędnych śladów. Nic konkretnego, co pomogłoby policji go odnaleźć. Na dodatek prawie wszyscy policjanci uważają, że te morderstwa popełniła camorra, tylko jeden policjant - Lojacono ma inne zdanie w tej sprawie. I właśnie dlatego pani prokurator jego wciąga w całe śledztwo i to z nim je omawia i prowadzi. Ta współpraca wychodzi im na dobre, w końcu podążają w dobrym kierunku. A dodać muszę, że inspektor Lojacono boryka się z własnymi, prywatnymi problemami. Jednak to śledztwo wyciąga go z jego jakby prywatnego dołka i zarazem mobilizuje do działania. Nie tylko w sprawie śledztwa. Czy jednak uda im się odnaleźć i złapać mordercę? Czy poza już dokonanymi morderstwami Krokodyl jeszcze kogoś ma na swojej liście? No i czy zdąży wykonać swój plan? A może policja pokrzyżuje mu te plany? I przede wszystkim - kim jest Krokodyl i o co mu tak w ogóle chodzi? Dlaczego zabija te dzieciaki???

     Za egzemplarz dziękuję bardzo Wydawnictwu MUZA.


                                  Tytuł: "Metoda Krokodyla"
                                  Autor: Maurizio De Giovanni
                                  Ilość stron: 320
                                  Wydawnictwo: MUZA 

Komentarze

  1. Wyglada na ciekawą pozycje :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo ciekawa recenzja :-) książka wydaje się interesująca, szczególnie, że to mój ulubiony gatunek.
    Mój blog: www.dajsiezlapacksiazce.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie znam książki, bo to nie moje klimaty, ale okłądka jest niesamowita! Zapytam męża, czy jest chętny na tę powieść!

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj to zdecydowanie moje klimaty! Zapisuję tytuł

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo lube kryminały, doskonała odskocznia od codzienności. Zachęciłaś mnie !

    OdpowiedzUsuń
  6. Uwielbiam kryminały więc i po tą pozycję chętnie sięgnę :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Kryminały czytam bardzo rzadko, wolę coś obyczajowego więc pewnie się niestety nie skuszę. Ale dla kogoś kto lubi ten gatunek będzie to dobra propozycja.

    OdpowiedzUsuń
  8. Zapisuję tytuł na listę "do przeczytania"!

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja lubię sięgnąć po kryminał od czasu do czasu, więc chętnie tę książkę dopiszę do mojej listy, tych, które chcę przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie lubie kryminalow,ale wydaje sie ciekawa :-)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zamek z kartonu. Projekt na historię klasa 5.

     Zrobić zamek? Hmmm.... No dobra. Ale z czego i jak się za to zabrać? Ja osobiście nie miałam ani pomysłu, ani weny do takiej pracy. Ale w końcu to nie ja miałam wziąć się za ten projekt. ;) Tylko mój najstarszy syn. Uczeń 5 klasy Szkoły Podstawowej ;)       Wiem, wiem, rok szkolny się kończy, zaraz są wakacje, a ja tu o szkole piszę. No ale muszę się pochwalić :) Najpierw synek wpadł na pomysł, aby zamek wykonać ze sklejki. Nawet fajnie, bo i bardziej wytrzymały by był i fajniej by się prezentował. Tylko skąd wziąć sklejki tyle do tego zamku? I drugie pytanie - jak w tej sklejce będziemy wycinać szczegóły, np. mury wieży, okna, drzwi itp.??? Tato powiedział, że prościej będzie z kartonu. Syn nie bardzo chciał robić zamek z kartonu. Ale ostatecznie na ten tatowy pomysł przystał. Z kartonami nie ma problemu, bo przecież w sklepach ich mnóstwo!      Do wykonania tego zamku potrzebowali: 2 kartonów, farby plakatowe w kolorach brąz, czerń i czerwień, różne pędzelki,  duuuużo

Zapomnieć wyjąć kartę z bankomatu!

     Wiecie, jeszcze o tym myślę i nie daje mi to spokoju. Jak można korzystać z bankomatu i odejść od niego nie zabierając swojej karty???????????? Nie rozumiem tego i oby mi się to nigdy nie przytrafiło!      Wczoraj będąc z mężem na zakupach w mieście, musiałam podejść do tejże ściany płaczu, aby wybrać trochę gotówki. No niestety na bazarkach jeszcze kartą płacić się nie da, więc trzeba mieć gotówkę w portfelu. Przed nami podeszła inna para małżonków do bankomatu ( oboje wyglądali na ok 40 lat). Stali razem przy tym bankomacie, razem zaglądali w monitor bankomatu, ja z moim mężem staliśmy z boku i rozmawialiśmy sobie. W pewnym momencie usłyszałam, jak tamta kobieta mówi do męża, że jej się tutaj coś nie zgadza, bo na koncie mają za dużo kasy! No i że lepiej nie wypłacać żadnej kasy tutaj i że ona chce to wyjaśnić w banku. Odeszli od ściany płaczu.        Wtedy ja podeszłam do bankomatu i stoję i lampię się na monitor, który wyświetla info o stanie konta ( tamtej pary) i zapytuje

Nalewka z brusznicy - czyli z naszej borówki czerwonej.

       W tym roku pierwszy raz byłam z moimi dziećmi i mężem na borówkach w lesie. Ja jako dziecko też chodziłam na borówki, ale raczej ot tak, dla siebie, żeby zjeść je. Jako że lubię robić dżemy dla mojej rodzinki, a także od jakiegoś czasu zbieram przepisy i próbuję zrobić nalewki z różnych owoców, to też mężowski pomysł był taki, abym w tym roku spróbowała zrobić właśnie nalewkę z brusznicy! Byliśmy całą rodziną w lesie - jeszcze w wakacje oczywiście. Mężu wcześniej wyczaił super miejsce, gdzie zbieraliśmy, zbieraliśmy i zbieraliśmy te borówki.        Jak widać mieliśmy jednego dnia trochę tych borówek. Z większości zrobiłam dżemik dla dzieci, ale też zostawiłam trochę na nalewkę. I teraz napiszę właśnie o niej.  NALEWKA NA CZERWONYCH BORÓWKACH Kilogram umytych i oczyszczonych czerwonych owoców borówki lekko pognieść, włożyć do słoja, zalać litrem spirytusu, zamieszać, szczelnie zamknąć i trzymać w miejscu nasłonecznionym tak długo, aż borówki stracą czerwony kolo