Przejdź do głównej zawartości

" Agnieszka i szlachcic" Gabriela Feliksik.



    W' Agnieszce i szlachcicu" dzięki Gabrieli Feliksik czytelnik przenosi się do XVII wieku. Mało tego poznaje bardzo ciekawą kobietę - Agnieszkę Machówną. Czy to imię i nazwisko coś Wam mówi? Bo mi niby coś tam kukało w głowie, ale za bardzo nie mogłam wpaść, skąd kojarzę to imię i nazwisko. A dzięki tej książce poznałam trochę lepiej tę kobietę, choć autorka zastrzega, że cała historia inspirowana jest życiem Agnieszki Machówny - to nie jest całkowita prawda o tej kobiecie. 

   No właśnie. Najpierw poznajemy tytułową Agnieszkę, jako Jadwigę - córkę chłopki i księcia Lubomirskiego. Niestety Jadwiga nie zna swojego ojca, wie tylko, że urodziła ją chłopka. Miała to szczęście, że zabrała ją na wychowanie księżna Lubomirska. Na dworze Jadwiga wychowywała się wśród dzieci Lubomirskich, nawet uczyła się razem z nimi. Oczywiście nie wiedząc, że są przyrodnim rodzeństwem podkochiwała się z wzajemnością w jednym z braci. Jednak los chciał inaczej, nasza bohaterka została wydana za mąż, niestety nieszczęśliwie, potem była ucieczka i zmiana imienia na Agnieszka. I tu miało być tak pięknie, ale niestety los znów zadrwił z naszej młodej i ślicznej kobiety. Po jakimś czasie kobieta przyjęła imię Aleksandra, ale i ono szczęścia jej nie przyniosło.  W swoim życiu miała do czynienia z różnymi mężczyznami. Czy to oni przynosili jej pecha? A może w końcu znalazł się taki, który przyniósł jej szczęście? I dlaczego aż tyle ta kobieta musiała tutaj wycierpieć?


   "Chciała mieszkać w pięknym domu, mieć służących i dobrze sytuowanego mężczyznę u boku. ... Była gotowa oszukiwać, kłamać i ryzykować karę, jeśli zostanie złapana, byleby tylko zrealizować swoje marzenia."


   Po przeczytaniu tej książki potrzebowałam czasu na przetrawienie tej historii. Wiem i rozumiem, że autorka inspirowała się prawdziwą kobietą czyli właśnie Agnieszką Machówną, która nota bene była rozwiązłą kobietą, tutaj też przewija się kilku panów przez jej łoże, ale z każdym z nich jest dla konkretnego celu. Jakiego? Doczytajcie sami. Zdradzę Wam, że nasza bohaterka została tutaj kilka razy wykorzystana, ale nie że o zbliżenia niechciane tu chodzi. Po prostu komuś miała służyć jako donosiciel, a komuś do innych celów. Więc Gabriela Feliksik nawet chcąc nam odczarować prawdziwą naturę tytułowej Agnieszki to i tak sporo tutaj na nią zwaliła. Tak sobie pomyślałam, taka moja refleksja, że gdyby od początku wiedziała, kto jest jej ojcem, to mogło się jej życie też inaczej potoczyć. Rozumiem, że to inne czasy, że książę miał prawo gwałcić kogo chce i dziećmi z tych uciech się nie przejmował. Ale myślę, że sama nasza bohaterka inaczej pokierowała by swoim życiem. A tak, chcąc żyć na lepszym poziomie, chcąc być uznaną za szlachciankę, a nie za chłopkę, chcąc lepszego po prostu życia dla siebie to nabroiła niejednokrotnie, a potem musiała to odpokutować albo złamanym sercem, albo finansowo, albo też swoją zszarganą dumą. Ogólnie, bardzo zachwyciła mnie ta historia. Agnieszka tutaj od początku lekko nie miała. I w cale nie dziwię się, że zachciało jej się lepszego życia, wychowując się u boku dzieci książęcych. Niemniej było mi jej bardzo szkoda, kiedy jeden z jej kochanków wybrał kapłaństwo zamiast miłości. Zresztą i nie tylko wtedy było mi żal tej kobiety. Ale do końca była bardzo zawzięta w swoich postanowieniach, była też bardzo dumna i inteligentna. Ogólnie była niezwykłą kobietą, na pewno nikomu nie poleciłabym, aby naśladował czy wzorował się na tej bohaterce - co to to nie!!! Jednak w tej książce to ona tutaj gra pierwsze skrzypce, a my jak na widownię przystało, "oglądamy" jej życie, jej wzloty i upadki. I fakt, że tutaj ma takich prawdziwych przyjaciół, to tylko jej pomaga w przetrwaniu ciężkich chwil. A całość pokazuje, że kłamstwo ma krótkie nogi - prędzej czy później i tak wychodzi prawda na światło dzienne. 

#współpracabarterowa z Wydawnictwem Replika 



Tytuł: "Agnieszka i szlachcic"

Autor: Gabriela Feliksik

Ilość stron: 304

Wydawnictwo: Replika


     Dziękuję Wydawnictwu Replika za możliwość przeczytania tej książki. 

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zamek z kartonu. Projekt na historię klasa 5.

     Zrobić zamek? Hmmm.... No dobra. Ale z czego i jak się za to zabrać? Ja osobiście nie miałam ani pomysłu, ani weny do takiej pracy. Ale w końcu to nie ja miałam wziąć się za ten projekt. ;) Tylko mój najstarszy syn. Uczeń 5 klasy Szkoły Podstawowej ;)       Wiem, wiem, rok szkolny się kończy, zaraz są wakacje, a ja tu o szkole piszę. No ale muszę się pochwalić :) Najpierw synek wpadł na pomysł, aby zamek wykonać ze sklejki. Nawet fajnie, bo i bardziej wytrzymały by był i fajniej by się prezentował. Tylko skąd wziąć sklejki tyle do tego zamku? I drugie pytanie - jak w tej sklejce będziemy wycinać szczegóły, np. mury wieży, okna, drzwi itp.??? Tato powiedział, że prościej będzie z kartonu. Syn nie bardzo chciał robić zamek z kartonu. Ale ostatecznie na ten tatowy pomysł przystał. Z kartonami nie ma problemu, bo przecież w sklepach ich mnóstwo!      Do wykonania tego zamku potrzebowali: 2 kartonów, farby plakatowe w kolorach ...

Nalewka z brusznicy - czyli z naszej borówki czerwonej.

       W tym roku pierwszy raz byłam z moimi dziećmi i mężem na borówkach w lesie. Ja jako dziecko też chodziłam na borówki, ale raczej ot tak, dla siebie, żeby zjeść je. Jako że lubię robić dżemy dla mojej rodzinki, a także od jakiegoś czasu zbieram przepisy i próbuję zrobić nalewki z różnych owoców, to też mężowski pomysł był taki, abym w tym roku spróbowała zrobić właśnie nalewkę z brusznicy! Byliśmy całą rodziną w lesie - jeszcze w wakacje oczywiście. Mężu wcześniej wyczaił super miejsce, gdzie zbieraliśmy, zbieraliśmy i zbieraliśmy te borówki.        Jak widać mieliśmy jednego dnia trochę tych borówek. Z większości zrobiłam dżemik dla dzieci, ale też zostawiłam trochę na nalewkę. I teraz napiszę właśnie o niej.  NALEWKA NA CZERWONYCH BORÓWKACH Kilogram umytych i oczyszczonych czerwonych owoców borówki lekko pognieść, włożyć do słoja, zalać litrem spirytusu, zamieszać, szczelnie zamknąć i trzymać w miejscu nasłoneczniony...

Nabroiłeś? To nasmaruj tyłek cebulą!

     Czasem tak się zdarza, że dzieciom czegoś się zabrania - raz, drugi, trzeci, dziesiąty i setny. A dziecko i tak zrobi po swojemu. Bo przecież to czego rodzic zabrania, to zazwyczaj fajne jest!       I tak właśnie zrobił nasz młodszy synek. Tato mu zabraniał bawić się taty narzędziami i wszystkim co tato ma przy narzędziach poukładane. Synek wykorzystał moment, kiedy tato był w pracy, a mama wyszła po drzewo na dwór i pobroił trochę. I choć mama po powrocie od razu zauważyła, co też synio pobroił, to była szansa, że tato nie zauważy - jedna zauważył! I powiedział do synia, że skoro go nie posłuchał, nabroił, to teraz ma sobie cebulą tyłek nasmarować, żeby lanie mniej bolało! I tato najpierw postanowił zjeść obiad, a potem rozliczyć się z synem.W tym czasie, kiedy tato jadł, synek najpierw z płaczem pobiegł do pokoju niby się schować, po chwili poszedł do kuchni. Ja obserwowałam co też synek wyprawia! A on wziął cebulę i poszedł z nią z powrotem do pok...