Przejdź do głównej zawartości

"Ucieczka z Mielenz" cz.1 Sylwia Kubik - opinia #booktour.

 


     Już nie jeden raz pisałam tutaj o książkach Sylwii Kubik. Tym razem przychodzę z opinią o książce "Ucieczka z Mielenz" cz.1, w której rzeczywistość miesza się z fikcją. Czy mi się ta książka spodobała? Tak i to bardzo. 


   Nie od dziś wiadomo, że Sylwia Kubik lubi pisać o swoich rejonach i ludziach stamtąd - czyli z Żuław. W tej książce mamy pokazane życie ludzi mieszkających właśnie na Żuławach przed drugą wojną światową i w trakcie jej trwania. I choć głównie wątki kręcą się wokół Malborka i okolic, to wspomniane są tutaj różne miejscowości. Ale autorka skupiła się na opowiedzeniu historii widzianej oczyma nastoletniej Gizeli, kilkuletniego Horsta czy młodego mężczyzny, jeńca wojennego - Johna. Świetnie tutaj wszystko ze sobą współgra i pasuje, więc fabułę czyta się szybko i momentami z zapartym tchem! Nasi bohaterowie i ich rodziny oraz przyjaciele w tamtych czasach musieli borykać się z wieloma problemami. Wojna to okropny czas, którego oczywiście nikt nie chce i nikomu wojny nie życzy. 


   "Stało się szaleństwo Hitlera i Stalina, a śmierć poniosło wielu młodych mężczyzn. W imię ambicji przywódców. Chorych ambicji i wybujałego ego.

  Chcieli być panami świata, a są zwykłymi mordercami. Jeden i drugi."


A jednak, kiedy trwa wojna, a ludzie i tak próbują jakoś normalnie żyć dalej, muszą uważać nawet na to co mówią, co robią, z kim się zadają - bo o wszystkim "niestosownym" ktoś życzliwy może donieść władzom i potem trzeba ponieść różne konsekwencje swojego "niedobrego" zachowania. 


   "_ Nie płacz. To nie twoja wina, tylko tych dziwnych czasów, w których żyjemy. My nie chcieliśmy wojny ani żadnych zmian, a jednak one przyszły i musimy się dostosować. Źle z matką zrobiliśmy, że cię nie ostrzegliśmy, nie powiedzieliśmy, na co masz uważać. Do głowy nam nie przyszło, że tutaj, gdzie wszyscy nas znają i wiedzą, że nigdy nie angażowaliśmy się w politykę, nie braliśmy nawet udziału w zebraniach czy wiecach, oskarżą nas o jakiekolwiek działania sabotażowe..."


Nastały czasy, kiedy każdy zdolny do walki mężczyzna został powołany do służby wojskowej, a w domach zostały kobiety, dzieci, starcy i chorzy ludzie. Kiedy więc rolnicy mogli skorzystać z wypożyczania do pracy jeńców wojennych, to wielu zdecydowało się na ten krok. I tym sposobem poznajemy tutaj trochę bliżej życie tych jeńców zarówno w obozach, jak i podczas prac u rolników. Dowiedzieć się możemy skąd pochodzą, jak dostali się do niewoli czy co ich trzyma przy życiu. A kto z tych wszystkich bohaterów opisanych przez autorkę tutaj przeżyje, kto zginie, a kto jeszcze czymś się wbije czytelnikowi mocno w pamięć? Tego dowiecie się podczas czytania tej książki. 


   Lubię książki, w których poruszane są czasy II wojny światowej. A tutaj rzeczywistość miesza się z fikcją. Mamy niektórych prawdziwych bohaterów, są prawdziwe wydarzenia, a reszta pięknie połączona z wyobraźnią wykreowaną przez autorkę. I wszystko cudnie ze sobą tutaj współgra. Dodatkowo w książce jest pełno starych zdjęć, to taki dodatkowy smaczek dla czytelnika. Co do samej historii. Ciężko się czyta i wyobraża sobie, co musieli czuć ludzie, kiedy ni z gruszki, ni z pietruszki rodziny musiały się rozdzielić, bo mężczyzn zabierano na front. Albo o tych momentach, kiedy tęsknota i niewiedza raniły serce i duszę, a jednak trzeba było podnieść głowę i ruszyć du..sko do pracy w obejściu i na polu. Czy kiedy w mroźnej zimie trzeba było się spakować i uciekać. Tylko dokąd? Jak? No i czy to coś w ogóle pomoże? Czy komuś się uda uciec w bezpieczne miejsce? Sylwia Kubik w bardzo przystępny sposób, taki normalny opisała te ciężkie momenty. Że aż chce się czytać, przewraca się stronę za stroną, bo chce się szybko dowiedzieć - co dalej? A potem książka się kończy i to czekanie na Book Tour z 2 tomem przygód tych wszystkich bohaterów mnie dobija. Tak więc ponaglam dziewczyny z bloga CZYTAM DLA PRZYJEMNOŚCI , aby już ogłosiły nabór do BT z drugą częścią, bo ja chce się już zapisać :)

#booktour



Tytuł: "Ucieczka z Mielenz" cz.1

Autor: Sylwia Kubik

Ilość stron: 336

Wydawnictwo: FLOW


   Dziękuję dziewczynom z CZYTAM DLA PRZYJEMNOŚCI za możliwość wzięcia udziału w BT i przeczytaniu tej książki. 




Komentarze

  1. Ta historia jeszcze przede mną, ale to tylko kwestia czasu, kiedy to się zmieni.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zamek z kartonu. Projekt na historię klasa 5.

     Zrobić zamek? Hmmm.... No dobra. Ale z czego i jak się za to zabrać? Ja osobiście nie miałam ani pomysłu, ani weny do takiej pracy. Ale w końcu to nie ja miałam wziąć się za ten projekt. ;) Tylko mój najstarszy syn. Uczeń 5 klasy Szkoły Podstawowej ;)       Wiem, wiem, rok szkolny się kończy, zaraz są wakacje, a ja tu o szkole piszę. No ale muszę się pochwalić :) Najpierw synek wpadł na pomysł, aby zamek wykonać ze sklejki. Nawet fajnie, bo i bardziej wytrzymały by był i fajniej by się prezentował. Tylko skąd wziąć sklejki tyle do tego zamku? I drugie pytanie - jak w tej sklejce będziemy wycinać szczegóły, np. mury wieży, okna, drzwi itp.??? Tato powiedział, że prościej będzie z kartonu. Syn nie bardzo chciał robić zamek z kartonu. Ale ostatecznie na ten tatowy pomysł przystał. Z kartonami nie ma problemu, bo przecież w sklepach ich mnóstwo!      Do wykonania tego zamku potrzebowali: 2 kartonów, farby plakatowe w kolorach ...

Nalewka z brusznicy - czyli z naszej borówki czerwonej.

       W tym roku pierwszy raz byłam z moimi dziećmi i mężem na borówkach w lesie. Ja jako dziecko też chodziłam na borówki, ale raczej ot tak, dla siebie, żeby zjeść je. Jako że lubię robić dżemy dla mojej rodzinki, a także od jakiegoś czasu zbieram przepisy i próbuję zrobić nalewki z różnych owoców, to też mężowski pomysł był taki, abym w tym roku spróbowała zrobić właśnie nalewkę z brusznicy! Byliśmy całą rodziną w lesie - jeszcze w wakacje oczywiście. Mężu wcześniej wyczaił super miejsce, gdzie zbieraliśmy, zbieraliśmy i zbieraliśmy te borówki.        Jak widać mieliśmy jednego dnia trochę tych borówek. Z większości zrobiłam dżemik dla dzieci, ale też zostawiłam trochę na nalewkę. I teraz napiszę właśnie o niej.  NALEWKA NA CZERWONYCH BORÓWKACH Kilogram umytych i oczyszczonych czerwonych owoców borówki lekko pognieść, włożyć do słoja, zalać litrem spirytusu, zamieszać, szczelnie zamknąć i trzymać w miejscu nasłoneczniony...

Nabroiłeś? To nasmaruj tyłek cebulą!

     Czasem tak się zdarza, że dzieciom czegoś się zabrania - raz, drugi, trzeci, dziesiąty i setny. A dziecko i tak zrobi po swojemu. Bo przecież to czego rodzic zabrania, to zazwyczaj fajne jest!       I tak właśnie zrobił nasz młodszy synek. Tato mu zabraniał bawić się taty narzędziami i wszystkim co tato ma przy narzędziach poukładane. Synek wykorzystał moment, kiedy tato był w pracy, a mama wyszła po drzewo na dwór i pobroił trochę. I choć mama po powrocie od razu zauważyła, co też synio pobroił, to była szansa, że tato nie zauważy - jedna zauważył! I powiedział do synia, że skoro go nie posłuchał, nabroił, to teraz ma sobie cebulą tyłek nasmarować, żeby lanie mniej bolało! I tato najpierw postanowił zjeść obiad, a potem rozliczyć się z synem.W tym czasie, kiedy tato jadł, synek najpierw z płaczem pobiegł do pokoju niby się schować, po chwili poszedł do kuchni. Ja obserwowałam co też synek wyprawia! A on wziął cebulę i poszedł z nią z powrotem do pok...