Przejdź do głównej zawartości

"Dziewczyna w Mieście Aniołów " Cathy Yardley.

     Zdarza mi się kupując jakąś gazetę wybrać tę, gdzie jako dodatek jest książka. Tak było właśnie i z tą książką - była dodatkiem do gazety. "Dziewczyna w Mieście Aniołów" Cathy Yardley przeczytałam w 2 popołudnia - pewnie bym i w jedno popołudnie przeczytała, ale jednak mam też obowiązki w domku. 


   Teraz słów kilka o książce:
   "Zdarzyło ci się przenieść do wielkiego, nieznanego miasta dla faceta, który nie był tego wart?
Sara Walter to zrobiła.
Wyjechała do Los Angeles i zmieniła całe swoje życie, licząc na to, że zamieszka ze swoim narzeczonym. Ale on gra na zwłokę. Doprowadzona do ostateczności, szukająca życiowej stabilizacji Sara wpada w furię i sama z nim zrywa. Nieoczekiwanie zostaje na lodzie: bez narzeczonego, bez pracy i bez pomysłu, co robić dalej. 
Zdaniem jej współlokatorki, Martiki, to doskonała okazja, żeby zacząć wszystko od nowa w L.A.
Zanim Sara się zorientuje, stanie się "materiałem twórczym" Martiki, która wciąga ją w szalony, mroczny świat nocnych klubów i pracy tymczasowej; świat, w którym jedynym stałym elementem jest zmiana. Co nie znaczy, że będzie sama zbyt długo... "

   Moje zdanie w kilku słowach :)
Więc książkę czyta się fajnie, bo już od samego początku jesteśmy wciągnięci w fabułę książki. Czyli w życie, a zarazem codzienność Sary - głównej bohaterki. Dowiadujemy się, że pochodzi ona z małej mieściny i teraz w L.A. dosłownie czuje się przytłoczona - samotnością, tym całym wielkim miastem, tym, że narzeczony nie chce do niej przyjechać, a przyjaciółka z lat szkolnych nie zawsze ma dla niej czas. No ale jakoś sobie kobietka radzi - poznaje nowych ludzi, nowych przyjaciół i zaczyna prowadzić nowe życie. Przyznam szczerze, że od początku coś mi podpowiadało, że pewien mężczyzna - który jest w pobliżu Sary, w końcu będzie kimś więcej niż tylko kolegą lub znajomym. Ale nie zapowiadało nic tego. Więc tym bardziej jestem zadowolona z zakończenia książki. 
   A o czym jest dokładnie - to zapraszam do czytania :)

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Fasolka szparagowa w sosie pomidorowym (na zimę).

     Co jak co, ale fasolka szparagowa w tym roku znów obrodziła u mnie super. Trzeba więc było pokombinować, co tu z nią zrobić. W słonej zalewie mam zapas zeszłoroczny jeszcze, konserwową też jeszcze mam, więc poszperałam w necie i na blogu  Smaki ogrodu  znalazłam ciekawy przepis. Właśnie na Fasolkę szparagową w sosie pomidorowym i to się w słoiki wkłada i mamy zapas na zimę :)      Zachęcam do zaglądania na bloga  Smaki ogrodu , bo tam naprawdę ciekawe przepisy można znaleźć. A ja tutaj podaję składniki i sposób wykonania tejże fasolki :) Może  znów ktoś się zainspiruje :) 2 kg żółtej fasolki szparagowej 40 dag marchewki 40 dag cebuli 6-8 łyżek przecieru pomidorowego 2 szk. oleju 2 liście laurowe 6 łyżek cukru 3 łyżki soli 2 łyżki octu 10% pieprz      Fasolkę myjemy, odcinamy końcówki i kroimy na 3-cm kawałki.Wrzucamy do garnka.  Zalewamy wodą do poziomu fasolki, dodajemy po ły...

"Niegrzeczne bliźniaczki" Monika Liga , Agnieszka Kowalska-Bojar.

       Macie w rodzinie bliźniaki? Ja mam. I to takie, które dla mnie są identyczne. W książce "Niegrzeczne bliźniaczki" też są dwie siostry, bliźniaczki, które są identyczne. Aczkolwiek, gdyby im się bliżej przyjrzeć...      No waśnie. W tej historii poznajemy Izę oraz Basię. Obie są mężatkami, ale tylko Basia ma trójkę dzieci. Iza z mężem Erykiem prowadzą dosyć luksusowe i wystawne życie. Za to Basia z Sebastianem i ich trzema synami żyją od wypłaty do wypłaty. Niby w obu domach jest dobrze, a jednak... Iza ma poczucie, że oddaliła się od męża, że te wszystkie luksusy już jej się znudziły oraz że bardzo brakuje jej spontanicznego seksu z mężem. Basia za to ma dość ciągle napalonego męża, roszczeniowych i leniwych dzieci i ogólnie tego całego harmidru związanego z dziećmi i rodziną. Bliźniaczki wpadają na szalony pomysł, zamiany ról. Basia przejmuje luksusowe życie Izy, a Iza przejmuje życie rodzinne Basi. Co z tego wyniknie? Czy mężowie się połapią, ...

Nalewka z brusznicy - czyli z naszej borówki czerwonej.

       W tym roku pierwszy raz byłam z moimi dziećmi i mężem na borówkach w lesie. Ja jako dziecko też chodziłam na borówki, ale raczej ot tak, dla siebie, żeby zjeść je. Jako że lubię robić dżemy dla mojej rodzinki, a także od jakiegoś czasu zbieram przepisy i próbuję zrobić nalewki z różnych owoców, to też mężowski pomysł był taki, abym w tym roku spróbowała zrobić właśnie nalewkę z brusznicy! Byliśmy całą rodziną w lesie - jeszcze w wakacje oczywiście. Mężu wcześniej wyczaił super miejsce, gdzie zbieraliśmy, zbieraliśmy i zbieraliśmy te borówki.        Jak widać mieliśmy jednego dnia trochę tych borówek. Z większości zrobiłam dżemik dla dzieci, ale też zostawiłam trochę na nalewkę. I teraz napiszę właśnie o niej.  NALEWKA NA CZERWONYCH BORÓWKACH Kilogram umytych i oczyszczonych czerwonych owoców borówki lekko pognieść, włożyć do słoja, zalać litrem spirytusu, zamieszać, szczelnie zamknąć i trzymać w miejscu nasłoneczniony...