Przejdź do głównej zawartości

No i mamy już jesień.

     A więc kolejna pora roku nadeszła. Człowiek się nie obejrzy, a lada dzień pierwsze płatki śniegu będą sypały. Lecz nim to nastąpi, nacieszmy się jesienią. Tym słonkiem, które nas jeszcze rozpieszcza swym ciepłem i tymi kolorami - dosłownie gamą kolorów!

     A takie widoki jeszcze u mnie w ogrodzie można podziwiać :)





















     Też podziwiacie u siebie te jesienne barwy? Cieszmy się nimi, bo za chwilę będzie szaro, buro i ponuro.

Komentarze

  1. uwielbiam jesień:) kocham.. ale tą pierwszą taką, naszą, polską złotą.. zanim jeszcze wszystkie liście z drzew opadną ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Pięknie :) Ale jeszcze zdecydowanie nie widać jesieni ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No troszkę już widać, a nawet już trochę czuć, bo ochłodziło się.

      Usuń
  3. Slicznie.... uwielbiam polska jesien. Takie jabluszko z przyjemnoscia zjadlabym z drzewka!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zamek z kartonu. Projekt na historię klasa 5.

     Zrobić zamek? Hmmm.... No dobra. Ale z czego i jak się za to zabrać? Ja osobiście nie miałam ani pomysłu, ani weny do takiej pracy. Ale w końcu to nie ja miałam wziąć się za ten projekt. ;) Tylko mój najstarszy syn. Uczeń 5 klasy Szkoły Podstawowej ;)       Wiem, wiem, rok szkolny się kończy, zaraz są wakacje, a ja tu o szkole piszę. No ale muszę się pochwalić :) Najpierw synek wpadł na pomysł, aby zamek wykonać ze sklejki. Nawet fajnie, bo i bardziej wytrzymały by był i fajniej by się prezentował. Tylko skąd wziąć sklejki tyle do tego zamku? I drugie pytanie - jak w tej sklejce będziemy wycinać szczegóły, np. mury wieży, okna, drzwi itp.??? Tato powiedział, że prościej będzie z kartonu. Syn nie bardzo chciał robić zamek z kartonu. Ale ostatecznie na ten tatowy pomysł przystał. Z kartonami nie ma problemu, bo przecież w sklepach ich mnóstwo!      Do wykonania tego zamku potrzebowali: 2 kartonów, farby plakatowe w kolorach ...

Nalewka z brusznicy - czyli z naszej borówki czerwonej.

       W tym roku pierwszy raz byłam z moimi dziećmi i mężem na borówkach w lesie. Ja jako dziecko też chodziłam na borówki, ale raczej ot tak, dla siebie, żeby zjeść je. Jako że lubię robić dżemy dla mojej rodzinki, a także od jakiegoś czasu zbieram przepisy i próbuję zrobić nalewki z różnych owoców, to też mężowski pomysł był taki, abym w tym roku spróbowała zrobić właśnie nalewkę z brusznicy! Byliśmy całą rodziną w lesie - jeszcze w wakacje oczywiście. Mężu wcześniej wyczaił super miejsce, gdzie zbieraliśmy, zbieraliśmy i zbieraliśmy te borówki.        Jak widać mieliśmy jednego dnia trochę tych borówek. Z większości zrobiłam dżemik dla dzieci, ale też zostawiłam trochę na nalewkę. I teraz napiszę właśnie o niej.  NALEWKA NA CZERWONYCH BORÓWKACH Kilogram umytych i oczyszczonych czerwonych owoców borówki lekko pognieść, włożyć do słoja, zalać litrem spirytusu, zamieszać, szczelnie zamknąć i trzymać w miejscu nasłoneczniony...

Nabroiłeś? To nasmaruj tyłek cebulą!

     Czasem tak się zdarza, że dzieciom czegoś się zabrania - raz, drugi, trzeci, dziesiąty i setny. A dziecko i tak zrobi po swojemu. Bo przecież to czego rodzic zabrania, to zazwyczaj fajne jest!       I tak właśnie zrobił nasz młodszy synek. Tato mu zabraniał bawić się taty narzędziami i wszystkim co tato ma przy narzędziach poukładane. Synek wykorzystał moment, kiedy tato był w pracy, a mama wyszła po drzewo na dwór i pobroił trochę. I choć mama po powrocie od razu zauważyła, co też synio pobroił, to była szansa, że tato nie zauważy - jedna zauważył! I powiedział do synia, że skoro go nie posłuchał, nabroił, to teraz ma sobie cebulą tyłek nasmarować, żeby lanie mniej bolało! I tato najpierw postanowił zjeść obiad, a potem rozliczyć się z synem.W tym czasie, kiedy tato jadł, synek najpierw z płaczem pobiegł do pokoju niby się schować, po chwili poszedł do kuchni. Ja obserwowałam co też synek wyprawia! A on wziął cebulę i poszedł z nią z powrotem do pok...