Przejdź do głównej zawartości

Książeczki z dedykacją.

     We wrześniu w tym wpisie pokazałam Wam książeczkę pani Izy Skabek pt. "Olo ichtiolog". To nasza książeczka ze specjalną dedykacją dla moich 3 synków od autorki. Jak już wiecie, ja osobiście uwielbiam książki! Pewnie też dlatego mam ich masę w domu i ciągle mi ich mało :) 

     Książeczki pani Izy są cieniutkie, mają duży, wyraźny tekst i zrozumiałą pisownię dla najmłodszych oraz bardzo fajne i kolorowe ilustracje wykonane przez panią Dorotę Prończuk. Poza tym w każdej z książeczek są opisane ciekawe przygody. Dlatego skusiłam się i zamówiłam z tej stronki kilka książeczek pani Izy. Jakie? Zobaczcie sami :)


     Zamówiłam książeczki o przygodach małej dziewczynki Gaby :) Wiadomo, że dzieci mają wieeeelką wyobraźnię. Ale chyba nawet mi nie zdarzyło się w dzieciństwie rozmawiać z nożyczkami czy grzebieniem. No cóż, mogę nadrobić to dziś :) Ale każdy kto chętny dowiedzieć się więcej o przygodach Gaby albo małego chłopca z równie wieeeelką wyobraźnią, który nazywa się Olo, to zapraszam do zapoznania się z książeczkami na tej stronce. A o pani Izie Skabek możecie i tu na fb poczytać. 





     Prawda, że tekst przejrzysty, wyraźny,a ilustracje są cudne ? :) Dodam, że każda z książeczek ma na początku piękne dedykacje wypisane przez autorkę. Ja tych dedykacji tutaj nie pokażę, ponieważ te książeczki będą prezentem dla kogoś i nie chciałabym, aby ten ktoś od razu wiedział o kim mowa. Ale za to napiszę, że super mieć w domku książeczki z dedykacją i podpisem autorki książki! Nie każdy takim skarbem może się pochwalić. Jeśli i Wy chcecie którąś z książeczek pani Izy Skabek z dedykacją, to nic innego jak zamówić ją sobie :) My dodatkowo dostaliśmy jeszcze 2 kolorowanki i karteczki z obrazkami do pokolorowania oraz z pięknymi wierszykami - zobaczcie.




     Pouczające i wesołe te wierszyki - aż chce się je w pamięci powtarzać :) 

     Planuję jeszcze naszą kolekcję wzbogacić o pozostałe  książeczki za nieduże pieniążeczki - bo faktycznie kosztują parę złotych. No i warto przecież czytać dzieciom, a w kółko tego samego się nie chce, każdy potrzebuje urozmaicenia. Miłego czytania wszystkim życzę :)

Komentarze

  1. Super :) też się zastanawiałam nad zamówieniem kolejnych :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wciągają te książeczki :) Moim chłopakom bardzo się te przygody Gaby i Olego podobają :)

      Usuń
  2. My też bardzo lubimy czytać ale tych jeszcze nie widziłam,muszę się zaprzyjaźnić :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Odpowiedzi
    1. Zerknij na stronę autorki lub na allegro. Te rymowanki wierszykowe są też super, w sam raz dla mniejszych dzieci :)

      Usuń
  4. Super te ksiazeczki jo I z dedykacja to juz wow ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja uwielbiam takie rzeczy, które mogę zostawić sobie na pamiątkę, a z dedykacją to już w ogóle super sprawa. No i do tego fajne opowiadania są w tych książeczkach - a za nieduże pieniążki. Super sprawa :) Może i Twoim chłopcom spodobały by się przygody Olego lub Gaby :)

      Usuń
  5. Super te ksiazeczki jo I z dedykacja to juz wow ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Posiadanie książeczki z dedykacją autora to piękna pamiątka muszę koniecznie zajrzeć.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zamek z kartonu. Projekt na historię klasa 5.

     Zrobić zamek? Hmmm.... No dobra. Ale z czego i jak się za to zabrać? Ja osobiście nie miałam ani pomysłu, ani weny do takiej pracy. Ale w końcu to nie ja miałam wziąć się za ten projekt. ;) Tylko mój najstarszy syn. Uczeń 5 klasy Szkoły Podstawowej ;)       Wiem, wiem, rok szkolny się kończy, zaraz są wakacje, a ja tu o szkole piszę. No ale muszę się pochwalić :) Najpierw synek wpadł na pomysł, aby zamek wykonać ze sklejki. Nawet fajnie, bo i bardziej wytrzymały by był i fajniej by się prezentował. Tylko skąd wziąć sklejki tyle do tego zamku? I drugie pytanie - jak w tej sklejce będziemy wycinać szczegóły, np. mury wieży, okna, drzwi itp.??? Tato powiedział, że prościej będzie z kartonu. Syn nie bardzo chciał robić zamek z kartonu. Ale ostatecznie na ten tatowy pomysł przystał. Z kartonami nie ma problemu, bo przecież w sklepach ich mnóstwo!      Do wykonania tego zamku potrzebowali: 2 kartonów, farby plakatowe w kolorach ...

Nalewka z brusznicy - czyli z naszej borówki czerwonej.

       W tym roku pierwszy raz byłam z moimi dziećmi i mężem na borówkach w lesie. Ja jako dziecko też chodziłam na borówki, ale raczej ot tak, dla siebie, żeby zjeść je. Jako że lubię robić dżemy dla mojej rodzinki, a także od jakiegoś czasu zbieram przepisy i próbuję zrobić nalewki z różnych owoców, to też mężowski pomysł był taki, abym w tym roku spróbowała zrobić właśnie nalewkę z brusznicy! Byliśmy całą rodziną w lesie - jeszcze w wakacje oczywiście. Mężu wcześniej wyczaił super miejsce, gdzie zbieraliśmy, zbieraliśmy i zbieraliśmy te borówki.        Jak widać mieliśmy jednego dnia trochę tych borówek. Z większości zrobiłam dżemik dla dzieci, ale też zostawiłam trochę na nalewkę. I teraz napiszę właśnie o niej.  NALEWKA NA CZERWONYCH BORÓWKACH Kilogram umytych i oczyszczonych czerwonych owoców borówki lekko pognieść, włożyć do słoja, zalać litrem spirytusu, zamieszać, szczelnie zamknąć i trzymać w miejscu nasłoneczniony...

Nabroiłeś? To nasmaruj tyłek cebulą!

     Czasem tak się zdarza, że dzieciom czegoś się zabrania - raz, drugi, trzeci, dziesiąty i setny. A dziecko i tak zrobi po swojemu. Bo przecież to czego rodzic zabrania, to zazwyczaj fajne jest!       I tak właśnie zrobił nasz młodszy synek. Tato mu zabraniał bawić się taty narzędziami i wszystkim co tato ma przy narzędziach poukładane. Synek wykorzystał moment, kiedy tato był w pracy, a mama wyszła po drzewo na dwór i pobroił trochę. I choć mama po powrocie od razu zauważyła, co też synio pobroił, to była szansa, że tato nie zauważy - jedna zauważył! I powiedział do synia, że skoro go nie posłuchał, nabroił, to teraz ma sobie cebulą tyłek nasmarować, żeby lanie mniej bolało! I tato najpierw postanowił zjeść obiad, a potem rozliczyć się z synem.W tym czasie, kiedy tato jadł, synek najpierw z płaczem pobiegł do pokoju niby się schować, po chwili poszedł do kuchni. Ja obserwowałam co też synek wyprawia! A on wziął cebulę i poszedł z nią z powrotem do pok...