Ufffffffffffff.... Już po komunii synka. Jakże się ciesze, że to już PO! Oj było tych przygotowań, jazdy do kościoła na spotkania, bieganie po mieście na zakupy i targanie siat z nimi do auta tylko w jednej ręce, bo drugą matka wózio z maluszkiem pchać musiała. W końcu nie mam komu najmłodszego zostawić. Raz wyglądałam nawet jak koń pociągowy! Bo ze 3 pełne siaty targałam, do tego 2 kipki z truskawkami i jeszcze Hubiś w wózku płaczący i próbujący wypętać się z pasów, bo już siedzieć nie chciał! Musiałam to wszystko, łącznie z synem do auta doprowadzić pod górkę z pół kilometra! Ehhhh.... jak już doszłam do auta, to sapałam jak lokomotywa!!! Tak to jest, jak się chłopa na zakupy nie weźmie!
Ale, ale, ale... dałam radę! Najzabawniej było w sobotę, bo z rana do miasta po tort i kwiaty wyskoczyć, a potem do kuchni do garów. Bo przecież ja sama wszystko w kuchni robiłam! Dobrze, że siostra się nade mną zlitowała i przyjechała mi pomóc, to mięsa ogarnęłyśmy razem. A było co ogarniać. Niby komunia na ok 40 osób, z czego ok 30 takich co to usiądą i zjedzą, bo było ok 10 dzieci mniejszych, co to inne smakołyki jeszcze zajadają lub troszkę tylko obiadku z talerza mamy czy taty zjadały. Ale powiem Wam, że narobiłam mięcha jak dla połowy pułku!!!!
Aczkolwiek jestem mega dumna i zadowolona, bo wszystko odbyło się można by rzec, że po mojej myśli! Zarówno w kościele wszystko pięknie i sprawnie poszło, tak i w domu! Jedzenia starczyło, nawet sporo się zostało i pomroziłam. Goście dopisali, z prezentów synio też bardzo zadowolony! Nawet nasz proboszcz nas odwiedził i załapał się na kawę i ciasta - odwiedzał wszystkie dzieci komunijne. No i czego chcieć więcej?! Już nic! Teraz zostaje nam jeszcze tylko jazda do kościoła codziennie na mszę - w końcu mamy biały tydzień. Ale już w niedzielę się kończy i wtedy powrót do normalności. Z jedną zmianą - bo teraz nie tylko mężu i ja będziemy przystępować do komunii, ale razem z nami też i nasz najstarszy synio :)
Ksawciu bardzo się cieszę, że jesteś już po tej wielkiej uroczystości komunijnej - teraz nie tylko możesz przystępować do komunii, ale musisz też chodzić do spowiedzi! Kocham Cię Synku!!!
Ale, ale, ale... dałam radę! Najzabawniej było w sobotę, bo z rana do miasta po tort i kwiaty wyskoczyć, a potem do kuchni do garów. Bo przecież ja sama wszystko w kuchni robiłam! Dobrze, że siostra się nade mną zlitowała i przyjechała mi pomóc, to mięsa ogarnęłyśmy razem. A było co ogarniać. Niby komunia na ok 40 osób, z czego ok 30 takich co to usiądą i zjedzą, bo było ok 10 dzieci mniejszych, co to inne smakołyki jeszcze zajadają lub troszkę tylko obiadku z talerza mamy czy taty zjadały. Ale powiem Wam, że narobiłam mięcha jak dla połowy pułku!!!!
Aczkolwiek jestem mega dumna i zadowolona, bo wszystko odbyło się można by rzec, że po mojej myśli! Zarówno w kościele wszystko pięknie i sprawnie poszło, tak i w domu! Jedzenia starczyło, nawet sporo się zostało i pomroziłam. Goście dopisali, z prezentów synio też bardzo zadowolony! Nawet nasz proboszcz nas odwiedził i załapał się na kawę i ciasta - odwiedzał wszystkie dzieci komunijne. No i czego chcieć więcej?! Już nic! Teraz zostaje nam jeszcze tylko jazda do kościoła codziennie na mszę - w końcu mamy biały tydzień. Ale już w niedzielę się kończy i wtedy powrót do normalności. Z jedną zmianą - bo teraz nie tylko mężu i ja będziemy przystępować do komunii, ale razem z nami też i nasz najstarszy synio :)
Ksawciu bardzo się cieszę, że jesteś już po tej wielkiej uroczystości komunijnej - teraz nie tylko możesz przystępować do komunii, ale musisz też chodzić do spowiedzi! Kocham Cię Synku!!!
No proszę jaka zaradna mama.:)najważniejsze ze wszystko wyszło tak jak chciałaś !
OdpowiedzUsuńAch dziękuję, ależ miło się zrobiło :)
UsuńA wiecie, że ostatnio myślałam o Was i o I Komunii Świętej Ksawerego. Cieszę się, że wszystko się udało, a Ksawcio dostąpił zaszczytu przystąpienia do Stołu Pańskiego. Życzę mu, aby ten dzień na zawsze pozostał w jego pamięci. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńDziękuję w imieniu synka :)
UsuńWow, ale sie naszykowalas!!! Brawo zaradna Mamusko!
OdpowiedzUsuńDziękuje ;) To prawda, naszykowałam się nieźle ;) Ale za 2 lata znów komunia, więc praktyka się przyda :)
UsuńBrawa dla zaradnej mamy! Wiedziałam, że dasz radę, no bo kto jak nie Ty :D Następnym razem będzie już z górki :)
OdpowiedzUsuńCha, cha, cha, wiesz, znam ten tekst na pamięć - KTO JAK NIE JA! :) Ale co racja, to racja, za 2 lata będzie już lepiej i sprawniej pójdą niektóre rzeczy :)
UsuńSuper że wszystko się udało :) Mnie to czeka przez 2 lata z rzędu ;)
OdpowiedzUsuńNo tak, u Ciebie będzie 2 lata z rzędu, a u nas teraz 2 lata przerwy. Choć w sumie za te 2 lata to i tak na 2 komunie pójdziemy - moja bratanica będzie miała komunie na 3 tygodnie przed moim Patrykiem :)
UsuńPodziwiam za tę samodzielna organizację komunii na 40 osób. Ja się nie podjęłam, postawiłam na komunię w lokalu, ale u mnie rodzina mała (połowa Twoich gości), wiec i w lokalu koszty okazały sie znośne. Ale to już oczywiście historia, bo dzieci już dorosłe :-)
OdpowiedzUsuńJak miło się czyta takie słowa! Aż w piórka obrastam :) Tez chciałam do lokalu pójść, bardziej mąż chciał w domu, ale dziś uważam, że poza tymi nerwami moimi, to lepiej wyszliśmy robiąc przyjęcie w domku w wynajętym namiocie, niż gdybyśmy poszli do lokalu. Chyba za 2 lata też namiot wynajmiemy i sami znów imprę naszykujemy :)
UsuńUcałuj od nas Solenizanta i życz mu Wszystkiego Najlepszego <3
OdpowiedzUsuńDla Ciebie Gratulacje za organizację i przygotowanie!!
Zdolniacha z Ciebie!!
Ksawek dziękuje za życzenia i buziaki <3
UsuńJeszcze trochę poczytam jaka zdolna jestem i na stówę zrobię komunię Patryniowi w domu za 2 lata ;)