Przejdź do głównej zawartości

Taka grudniowa niemoc.

     Już prawie połowa grudnia, a ja mam totalną niemoc!!! No nie wiem, czy przesilenie jakieś mnie złapało, czy pogoda to spowodowała, czy może moje podwójne poranne wstawanie?

     O co chodzi z tym podwójnym porannym wstawaniem spytacie? No więc mężu wrócił z kursu i znów normalnie codziennie dojeżdża do pracy. A że od nas do pociągu jest z 7 km, to codziennie wstaję po 4.00 rano i zawożę męża na dworzec. Wracam do domku, jest przed 5.00. Kładę się na półtorej godzinki i budzę się ponownie o 6.30. Bo wstajemy w grudniu szybciej, żeby jechać na 7.20 do kościoła na roraty. Budzę więc tych moich 3 królewiczów co rano i słyszę - znowu musimy jechać do kościoła?! No cóż, nie musimy. Ale uzgodniliśmy jak zaczynały się roraty, że postaramy się codziennie jeździć na nie, chyba, że się pochorujemy, to odpuścimy sobie. Średni syn trochę co prawda pokaszluje, ale tylko trochę, a ja kicham na potęgę, do tego z nosa woda już 3 dzień mi leci - nie umiem tego kranu zakręcić!!! Ale dajemy radę i choć najmłodszy potrafi na mamie z pół mszy przespać i budzić się w momencie, kiedy mama idzie do komunii lub na koniec, kiedy ksiądz rozdaje naklejki dzieciom, to i tak jestem zadowolona z tych moich 3 królewiczów. Pocieszam się, że jeszcze tylko tydzień i w końcu się wyśpię :) Bo i mąż w święta będzie miał wolne, i dzieci od rorat też :)

     A propo zbliżających się świąt? Porządki zrobione? Prezenty naszykowane? Bo u mnie porządki nie zrobione, a prezentów jeszcze wszystkich nie mam. Na kilka czekam - jeszcze nie doszły! Oby zdążyły dojść, bo się wścieknę! A kilka jeszcze pozostało mi do kupienia. No i muszę pomyśleć, co tu naszykować dobrego do jedzonka na święta? 

Komentarze

  1. Porządki tak, prezenty tak...cała reszta przede mną :D

    OdpowiedzUsuń
  2. I, Ty, dziewczyno mówisz,że masz niemoc?! Ja wprawdzie też wstaję wcześnie, ale potem godzinę piję kawę, drugą godzinę piję drugą kawę, a potem się snuję, bo na nic nie mam sił i ochoty! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No mam niemoc, mam. Bo nawet na blogu pisać mi się nie chce. I niektórych innych rzeczy też mi się nie chce.

      Usuń
  3. To przygotowania do Świąt u Ciebie na podobnym etapie jak u mnie. Nie posprzątane, nie ugotowane, a w tym roku w pierwszy dzień świąt obiad i kolację robię na 15 osób i jestem w czarnej dupie :) A na dodatek w poniedziałek mamy jeszcze montaż nowej kuchni. Ale spokojnie dam radę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oby kuchnię Wam bezproblemowo zamontowali w ten poniedziałek! A co do Świąt to dasz radę, pewnie że dasz, tylko wiadomo, że my kobiety lubimy pomarudzić, powyolbrzymiać pewne sprawy, a potem i tak wypadniemy na 6 z plusem :)

      Usuń
  4. Prezenty mam, ale porządki.......okien raczej nie uda mi sie umyc :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja dziś chciałam okna umyć, ale trochę padał deszcz. Więc dałam sobie spokój.

      Usuń
  5. Prędko zrób listę zadań i konsekwentnie ją realizuj. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie da rady! Nie lubię list! A poza tym lubię łamać zasady i panujące reguły :) Ha, ha :)

      Usuń
  6. Roraty o 7:20 - podziwiam. W mojej parafii problemem niektórych jest wstać w sobotę na 9:00 rano. Nie martw się, u mnie porządki przedświąteczne są na zerowym poziomie. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, my musimy jeszcze 5 km dojechać do kościółka parafialnego :) Ale choć zdarza nam się trochę spóźniać to ostatnio aż urosłam, jak ksiądz od ołtarza dziękował dzieciom i rodzicom, że tak ładnie przychodzą i w tym Mojego najmłodszego syna wymienił z imienia i powiedział, że Hubert z braćmi i mamą codziennie są na roratach, a mały ma dopiero 2 latka :) Wiesz, aż się uśmiałam :)

      Usuń
  7. Ja też wstaję dwa razy. o 4:30 wstaję z mężem, aby zrobić mu kanapki do pracy i o 6:30
    aby podszykować obiad, zrobić córce śniadanie, obudzić ją, wyszykować do przedszkola i zawieść.

    Ja mam już wszystko w domu ogarnięte. Na prezenty również czekam bo mają przyjść i mam nadzieję, że dojdą na czas bo w przeciwnym razie moje dziecko będzie rozczarowane.

    pozdrawiam i życzę Wesołych Świąt.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podziwiam, że chce Ci się rano wstać, żeby śniadanie mężowi naszykować. Moja teściowa swojemu mężowi dzień wcześniej wieczorem szykuje kanapki do pracy, żeby rano nie wstawać.
      Dziękuję za życzenia - ja życzę WESOŁEGO PO ŚWIĘTACH :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zamek z kartonu. Projekt na historię klasa 5.

     Zrobić zamek? Hmmm.... No dobra. Ale z czego i jak się za to zabrać? Ja osobiście nie miałam ani pomysłu, ani weny do takiej pracy. Ale w końcu to nie ja miałam wziąć się za ten projekt. ;) Tylko mój najstarszy syn. Uczeń 5 klasy Szkoły Podstawowej ;)       Wiem, wiem, rok szkolny się kończy, zaraz są wakacje, a ja tu o szkole piszę. No ale muszę się pochwalić :) Najpierw synek wpadł na pomysł, aby zamek wykonać ze sklejki. Nawet fajnie, bo i bardziej wytrzymały by był i fajniej by się prezentował. Tylko skąd wziąć sklejki tyle do tego zamku? I drugie pytanie - jak w tej sklejce będziemy wycinać szczegóły, np. mury wieży, okna, drzwi itp.??? Tato powiedział, że prościej będzie z kartonu. Syn nie bardzo chciał robić zamek z kartonu. Ale ostatecznie na ten tatowy pomysł przystał. Z kartonami nie ma problemu, bo przecież w sklepach ich mnóstwo!      Do wykonania tego zamku potrzebowali: 2 kartonów, farby plakatowe w kolorach brąz, czerń i czerwień, różne pędzelki,  duuuużo

Zapomnieć wyjąć kartę z bankomatu!

     Wiecie, jeszcze o tym myślę i nie daje mi to spokoju. Jak można korzystać z bankomatu i odejść od niego nie zabierając swojej karty???????????? Nie rozumiem tego i oby mi się to nigdy nie przytrafiło!      Wczoraj będąc z mężem na zakupach w mieście, musiałam podejść do tejże ściany płaczu, aby wybrać trochę gotówki. No niestety na bazarkach jeszcze kartą płacić się nie da, więc trzeba mieć gotówkę w portfelu. Przed nami podeszła inna para małżonków do bankomatu ( oboje wyglądali na ok 40 lat). Stali razem przy tym bankomacie, razem zaglądali w monitor bankomatu, ja z moim mężem staliśmy z boku i rozmawialiśmy sobie. W pewnym momencie usłyszałam, jak tamta kobieta mówi do męża, że jej się tutaj coś nie zgadza, bo na koncie mają za dużo kasy! No i że lepiej nie wypłacać żadnej kasy tutaj i że ona chce to wyjaśnić w banku. Odeszli od ściany płaczu.        Wtedy ja podeszłam do bankomatu i stoję i lampię się na monitor, który wyświetla info o stanie konta ( tamtej pary) i zapytuje

Nalewka z brusznicy - czyli z naszej borówki czerwonej.

       W tym roku pierwszy raz byłam z moimi dziećmi i mężem na borówkach w lesie. Ja jako dziecko też chodziłam na borówki, ale raczej ot tak, dla siebie, żeby zjeść je. Jako że lubię robić dżemy dla mojej rodzinki, a także od jakiegoś czasu zbieram przepisy i próbuję zrobić nalewki z różnych owoców, to też mężowski pomysł był taki, abym w tym roku spróbowała zrobić właśnie nalewkę z brusznicy! Byliśmy całą rodziną w lesie - jeszcze w wakacje oczywiście. Mężu wcześniej wyczaił super miejsce, gdzie zbieraliśmy, zbieraliśmy i zbieraliśmy te borówki.        Jak widać mieliśmy jednego dnia trochę tych borówek. Z większości zrobiłam dżemik dla dzieci, ale też zostawiłam trochę na nalewkę. I teraz napiszę właśnie o niej.  NALEWKA NA CZERWONYCH BORÓWKACH Kilogram umytych i oczyszczonych czerwonych owoców borówki lekko pognieść, włożyć do słoja, zalać litrem spirytusu, zamieszać, szczelnie zamknąć i trzymać w miejscu nasłonecznionym tak długo, aż borówki stracą czerwony kolo