Przejdź do głównej zawartości

"Cień bolesnych wspomnień" Adriana Rak.

      "Przez całą drogę, aż do samego Choczewa, zastanawiała się, co spotka ją na miejscu. Czy będzie ona w stanie zaopiekować się nowym mieszkaniem? Czy jako młoda panienka, która powinna się uczyć i cieszyć życiem, będzie zdolna do takiego poświęcenia? By stworzyć dom i opiekować się własnym ojcem?"



       Ta książka miała premierę 8 lutego tego roku. Trochę odsuwałam w czasie zabranie się za nią, bo choć mnie przyciągała do siebie, to jednocześnie temat II wojny światowej wiedziałam, że mnie zasmuci. W ogóle tematy wojny jakiejkolwiek, albo wczuwanie się w rolę bohaterów, choćby jak tutaj Anny, której to mąż wyruszył na wojnę - są trudne i wyczerpujące emocjonalnie. Osobiście wczuwam się w takie role bardzo mocno. Chyba przez to, że mój mąż był kiedyś na dwóch wyjazdach na misje zagraniczne - czyli de fakto choć były to misje pokojowe, wiadomo, że wyjeżdżał do krajów ogarniętych wojną i mógł tak jak tutaj w książce Karl - nie wrócić z tych misji. Adriana Rak w książce "Cień bolesnych wspomnień" porusza temat II wojny światowej. Ziemie polskie zamieszkują Niemcy, Żydzi, Polacy. Ale jak wiadomo, pewna grupa Niemców nigdy nie pałała miłością do Żydów, a nawet i do Polaków. 

"- Ech... Wszędzie tylko Żydzi i Żydzi... Co nie otworzę gazety, tam Żydzi. Co nie nastawię radia, tam Żydzi i ich wieczne pretensje do całego świata. A gdzie miejsce dla nas, prawdziwych patriotów, którym odbierane są wszystkie możliwości, hę? Gdzie uczciwość i godziwe warunki do życia...?"

     W książce większość bohaterów to Niemcy, ale są i Polacy oraz Żydzi. Główna bohaterka Anna najpierw traci ukochaną matkę, potem przeprowadza się z ojcem do Choczewa. Tutaj próbuje ułożyć sobie życie, znajduje pracę, ma przyjaciółkę Doborę i w niedługim czasie też poznaje przystojnego Karla. Czego więcej chcieć od życia? Debora jest żydówką i wraz z ojcem prowadzi dom towarowy w Choczewie. Wszystko było by ok, gdyby pewnym osobom nie przeszkadzał fakt, że żydowska rodzina tak sobie świetnie radzi. Ich pochodzenie przeszkadza pewnym osobom i w niedługim czasie źle dzieje się u całej rodziny Debory. Ją niby los trochę oszczędził ale czy tak naprawdę można nazwać to dobrym losem? Karl wychowywał się w licznej i biednej rodzinie, ale zawsze mógł liczyć na miłość i wsparcie rodziców oraz rodzeństwa. Jak myślicie, jakie wydarzenia mogą spowodować pogorszenie tak dobrych relacji? A no na pewno tragedia. Jaka? Tego to już z książki się dowiecie. To co mogę tutaj jeszcze zdradzić, to to, że naprawdę jest tutaj dużo bólu, śmierci, upokorzenia, złości i nienawiści, cierpienia, ale jest i miłość, zauroczenie, pomoc drugiemu w potrzebie, tęsknota i wiara. 

"- Moim marzeniem jest to, abyśmy spędzili tak razem całe życie... Abyśmy zawsze byli tacy szczęśliwi, z głowami pełnymi planów na przyszłość..."


" Kocham cię, wiesz? Kocham cię i zawsze będę cię kochał. Pamiętaj, że cokolwiek by się nie działo, jesteś jedyną kobietą w moim sercu."

     Ta książka przeplata pewne prawdziwe wydarzenia z fikcją. Ale tak świetnie autorka to tutaj połączyła, że zaczynając czytać książkę, od razu wczułam się w jej klimat, w wydarzenia oraz w samych bohaterów. Moja imienniczka Anna, kiedy to już została szczęśliwą żoną Karla, myślała tylko o ich wspólnej przyszłości i o tym, by udało im się powiększyć rodzinę. Wojna popsuła jej te plany, choć owszem, rodzinę powiększyli, ale i straciła męża. Nie zginął, ale już sam jego pobyt na froncie spowodował, że sam nie umiał i nie chciał poradzić sobie ze swoimi problemami. Moim zdaniem miał zespół stresu pourazowego. Niestety sam sobie z tym nie umiał poradzić a o pomoc też nikogo nie chciał prosić. Druga sprawa, że to działo się w latach czterdziestych, więc i tak nie pomagali lekarze żołnierzom czy weteranom, jak to dzieje się dziś. Ale w książce właśnie poza tematem tej okropnej II wojny światowej, autorka porusza rozstanie z najbliższymi, stratę najbliższych, ból i traumy związane z wojną, właśnie ten zespół stresu pourazowego, niemoc, ale i chęć walki o przeżycie, nawet jeśli dotknęła bohaterów tragedia. Jest tutaj pokazane, że każdy ma inną wolę walki o przetrwanie. Każdy łapie się innej myśli do przetrwania i jednym udaje się wytrwać do końca wojny, choćby i okupione to było bólem, traumą czy kłamstwami, oszustwami i ucieczkami. Ale są i tacy, którym te ucieczki się nie udają, nie jest im dane przeżyć do spokojnych lat. I to w tej książce powoduje, że jest taka prawdziwa, realna i gdyby nie fakt, że autorka wspomina kilkukrotnie o tym, że to fikcja literacka z tylko kilkoma prawdziwymi zdarzeniami, to byłabym skłonna uwierzyć w to, że autorka opisuje prawdziwe wydarzenia, prawdziwe osoby i że to wszystko tak właśnie wyglądało. No przecież ja nie przeżyłam tej wojny osobiście i tylko z książek dowiaduję się o niej. A tutaj tak mi się świetnie to czytało, że chylę czoło przed Adrianą. Twoje książki spodobały mi się od samego początku, jak tylko przeczytałam pierwszą i każda kolejna utwierdza mnie w tym, że Twoje książki są takie realne, dotykają takich normalnych, życiowych problemów i warto po nie sięgać i czytać. 



Tytuł: "Cień bolesnych wspomień"

Autor: Adriana Rak

Ilość stron: 342

Wydawnictwo: WasPos


     Dziękuję Wydawnictwu WasPos za książkę, a samej autorce za dedykację w książce i za te wszystkie emocje, które dostarczyła mi ta książka. 


P.S. Ostrzeżenie!!!  Zabierając się za tę książkę, przygotujcie sobie zapas chusteczek higienicznych!!! Przydadzą się!!!

     

Komentarze

  1. Na pewno przeczytam tę książkę, choć wiem, że będzie mnie kosztowała bardzo dużo emocji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie książki zawsze wymęczają emocjonalnie czytelnika, ale i tak jestem zdania, że warto, że trzeba sięgać po takie lektury.

      Usuń
  2. Kolejna książka, która mnie zainteresowała. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mnie to cieszy. Na pewno Ci się spodoba Karolinko. Pozdrawiam.

      Usuń
  3. Zapas chusteczek mam więc mogę sięgać po ten tytuł.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najważniejsze jest przygotowanie do czytania, skoro już jesteś przygotowana, to życzę wielu wzruszeń podczas lektury.

      Usuń
    2. Dziękuję bardzo, myślę, że taka będzie.

      Usuń
  4. Trudna książka, ale takie książki też trzeba czytać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda. Choć trzeba też pamiętać, że tutaj prawie wszystko to fikcja, ale wiadomo, że na ans już samo słowo wojna działa pobudzająco.

      Usuń
  5. Z pewnościa ie jest to łatwa pozycja, ale warta przeczytania

    OdpowiedzUsuń
  6. Temat, czy już samo tło drugiej wojny światowej bywa bardzo trudny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda i dlatego znam osoby, które nawet nie tykają takich książek, bo nie chcą się dołować.

      Usuń
  7. Dobra propozycja dla tych, którzy lubią historie z masą emocji.

    OdpowiedzUsuń
  8. Myślę, że w przyszłości mogłabym się skusić w wolnym czasie na tę pozycję.

    OdpowiedzUsuń
  9. Lubię dobrze uzasadnione emocje, kiedy całkowicie przeżywam losy bohaterów. :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zapomnieć wyjąć kartę z bankomatu!

     Wiecie, jeszcze o tym myślę i nie daje mi to spokoju. Jak można korzystać z bankomatu i odejść od niego nie zabierając swojej karty???????????? Nie rozumiem tego i oby mi się to nigdy nie przytrafiło!      Wczoraj będąc z mężem na zakupach w mieście, musiałam podejść do tejże ściany płaczu, aby wybrać trochę gotówki. No niestety na bazarkach jeszcze kartą płacić się nie da, więc trzeba mieć gotówkę w portfelu. Przed nami podeszła inna para małżonków do bankomatu ( oboje wyglądali na ok 40 lat). Stali razem przy tym bankomacie, razem zaglądali w monitor bankomatu, ja z moim mężem staliśmy z boku i rozmawialiśmy sobie. W pewnym momencie usłyszałam, jak tamta kobieta mówi do męża, że jej się tutaj coś nie zgadza, bo na koncie mają za dużo kasy! No i że lepiej nie wypłacać żadnej kasy tutaj i że ona chce to wyjaśnić w banku. Odeszli od ściany płaczu.        Wtedy ja podeszłam do bankomatu i stoję i lampię się na monitor, który wyświetla info o stanie konta ( tamtej pary) i zapytuje

Zamek z kartonu. Projekt na historię klasa 5.

     Zrobić zamek? Hmmm.... No dobra. Ale z czego i jak się za to zabrać? Ja osobiście nie miałam ani pomysłu, ani weny do takiej pracy. Ale w końcu to nie ja miałam wziąć się za ten projekt. ;) Tylko mój najstarszy syn. Uczeń 5 klasy Szkoły Podstawowej ;)       Wiem, wiem, rok szkolny się kończy, zaraz są wakacje, a ja tu o szkole piszę. No ale muszę się pochwalić :) Najpierw synek wpadł na pomysł, aby zamek wykonać ze sklejki. Nawet fajnie, bo i bardziej wytrzymały by był i fajniej by się prezentował. Tylko skąd wziąć sklejki tyle do tego zamku? I drugie pytanie - jak w tej sklejce będziemy wycinać szczegóły, np. mury wieży, okna, drzwi itp.??? Tato powiedział, że prościej będzie z kartonu. Syn nie bardzo chciał robić zamek z kartonu. Ale ostatecznie na ten tatowy pomysł przystał. Z kartonami nie ma problemu, bo przecież w sklepach ich mnóstwo!      Do wykonania tego zamku potrzebowali: 2 kartonów, farby plakatowe w kolorach brąz, czerń i czerwień, różne pędzelki,  duuuużo

Nalewka z brusznicy - czyli z naszej borówki czerwonej.

       W tym roku pierwszy raz byłam z moimi dziećmi i mężem na borówkach w lesie. Ja jako dziecko też chodziłam na borówki, ale raczej ot tak, dla siebie, żeby zjeść je. Jako że lubię robić dżemy dla mojej rodzinki, a także od jakiegoś czasu zbieram przepisy i próbuję zrobić nalewki z różnych owoców, to też mężowski pomysł był taki, abym w tym roku spróbowała zrobić właśnie nalewkę z brusznicy! Byliśmy całą rodziną w lesie - jeszcze w wakacje oczywiście. Mężu wcześniej wyczaił super miejsce, gdzie zbieraliśmy, zbieraliśmy i zbieraliśmy te borówki.        Jak widać mieliśmy jednego dnia trochę tych borówek. Z większości zrobiłam dżemik dla dzieci, ale też zostawiłam trochę na nalewkę. I teraz napiszę właśnie o niej.  NALEWKA NA CZERWONYCH BORÓWKACH Kilogram umytych i oczyszczonych czerwonych owoców borówki lekko pognieść, włożyć do słoja, zalać litrem spirytusu, zamieszać, szczelnie zamknąć i trzymać w miejscu nasłonecznionym tak długo, aż borówki stracą czerwony kolo