Przejdź do głównej zawartości

"Uważaj, o co prosisz Mikołaja" Nana Bekher.

      Czy zdarzyło się Wam kiedyś zaprosić swojego szefa/szefową do domu? Albo czy zdarzyło się Wam go/ją zaprosić na wigilię??? Bo ja osobiście nigdy takiej nawet potrzeby nie czułam. Ale może to wina tego, że nie trafiłam nigdy na takiego przystojnego szefa, jakiego miała tutaj w książce Carla. :)



     Nana Bekher zaserwowała w tej książce niezłą historię. Poznajemy tutaj młodą entuzjastkę świąt Bożego Narodzenia - Carlę. I przystojniaka - Williama, który nie obchodzi świąt, a wręcz wszystko co z nimi związane, go drażni. Jak myślicie, co będzie łączyło tę dwójkę? A no podpowiem, że jedno podoba się drugiemu, jedno interesuje się drugim.


"Owszem, trzymał dystans, jednak czułam napięcie, gdy był w pobliżu. Między nami pojawiła się jakaś chemia, którą próbowaliśmy ignorować."


   Jednak jest coś, co przeszkadza im w stworzeniu związku. On jest jej szefem, ona jego pracownicą, do tego on ma pewną zasadę. Jaką? To doczytacie sobie. Jednak co zrobić, kiedy ciągnie tę parę do siebie jak magnes, ale jest bariera? Dodatkowo szef jakby na złość chce pewien projekt zacząć jeszcze przed świętami i to razem z nią. Kobieta rzuca pomysł, żeby razem z nią pojechał na święta i u jej rodziców dokończą wspólnie ten projekt. Czy on się zgodzi na ten szalony pomysł? A no się zgodzi. I teraz nasuwa się kilka pytań ;) Jak spędzą te święta Carla i William? Czy William wytrzyma w tym świątecznym klimacie? Czy zdążą z projektem? I mogłabym tutaj jeszcze kilka innych pytań dopisać, ale wolę pozostawić trochę niedopowiedzenia. Bo wolę, żebyście sami przeczytali tę książkę. Tym bardziej, że nasz przystojniaczek Willi ukrywa coś przed Carlą. 


" ...ale Carla nadal nie wiedziała o mnie wszystkiego. Teraz nie był odpowiedni moment na tę rozmowę, nie miałem też pojęcia, jak ją przeprowadzić. Potrzebowałem czasu, ale wiedziałem też, że za długo nie mogę tego ukrywać."


     Zatem podsumowując. W tej książce znajdziecie sporo świątecznych akcentów, aż sama nabrałam ochotę, by wyjąć jakieś ozdoby świąteczne. Ale poza tym poznacie fajną parę, którą ciągnie ku sobie. Wręcz namacalnie czuć to podniecenie pomiędzy tą dwójką. A wszystkie sceny erotyczne są opisane z wielkim smakiem. Książkę czyta się lekko i przyjemnie. Takie świąteczne wydanie romansu biurowego, eh... Ja to kupuję, bo uwielbiam romanse. Jeśli też je lubicie, to ta książka nadaje się na prezent świąteczny w sam raz!!! Przyznam się, że to już któraś z kolei książka Nany Bekher którą czytałam i każda, naprawdę każda mi się mega podoba. Pióro autorki mi odpowiada. Bohaterowie tutaj są moim zdaniem ciekawi, historia wciągająca, plus każde z nich skrywa mniejsze lub większe tajemnice, choć te większe mogą zaważyć na ich przyszłości. Zaskakująco autorka wplotła też wątek wybaczenia i zrozumienia drugiej osoby oraz ciężką chorobę, i stratę kogoś bliskiego. Brawo za to. Bo jednak ten romans nie jest taki przepełniony słodkością i można tutaj też uronić łzę ze smutku. Zatem romans, plus tajemnice do odkrycia i masa świątecznych ozdób i zwyczajów Carli, a także trochę smutku. Musicie to przeczytać. 

#współpracabarterowa 

 


Tytuł: "Uważaj, o co prosisz Mikołaja"

Autor: Nana Bekher

Ilość stron: 368

Wydawnictwo: Pascal


      A ja dziękuję autorce za zaufanie i kolejną przesyłkę kreatywną z cudowną historią. Dziękuję też Wydawnictwu Pascal za tę przesyłkę. Love Book 



Komentarze

  1. Czekałam na Twoją recenzję i nie zawiodłam się ;) Coś czuję, że gatunek, który zawsze czytałam pójdzie na chwilę w odstawkę. Po Twoich recenzjach mam ochotę na romansik ;) Jeszcze jak są Święta w tle to tym bardziej. Dopisuję do listy książkę, które chcę przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jejku, jak mi miło. 😘 Jeśli tylko masz ochotę, to zapraszam serdecznie do tej lektury.

      Usuń
  2. Chyba powrócę do czytania gorących romansów. Nie wiem, chyba ten smętny listopad tak na mnie działa. 🙂A tak na serio, zainteresowałaś mnie tą książką. Uwielbiam klimat świąt w książce. Niewykluczone, że przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zatem tutaj poczujesz klimat świąt i na pewno będziesz się świetnie bawić przy tej książce.

      Usuń
  3. Nie wiedziałam, że autorka wydaje taką książkę. Polecę ją siostrze, bo lubi jej twórczość.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zatem cieszę się, że mogłam poinformować o nowej książce :)

      Usuń
  4. Aj! Czas się zaopatrzyć w jakieś świąteczne lektury! Może właśnie tę?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wybór ostatnio jest ogromny w tych świątecznych książkach. Zatem tę polecam, ale i w innych pobuszować warto :)

      Usuń
  5. Fajna książka. Może kupię ja komuś na prezent. Trzeba już o tym myśleć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak. To prawda. Ja już od października myślę o prezentach i powoli coś tam gromadzę.

      Usuń
  6. Akurat zwierzchników mam ok ale też potrzeby nie czuję by ich do domu zapraszać. Świąteczne klimaty jakoś nie są mi bliskie. Książkę mogłabym podarować znajomej

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajnie, że chociaż masz komu taką książkę podarować. Nich sprawi osobie obdarowanej dużo radości :)

      Usuń
  7. Też już zaczęłam czytać powieści świąteczne, ale raczej wybieram te obyczajowe lub kryminalne. Ale może dzięki tej recenzji skuszę się i na taką z romansem w tle.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam serdecznie :) Zmiana gatunku literackiego jak najbardziej wskazana.

      Usuń
  8. Paulina Kwiatkowska12 listopada 2022 16:03

    Na pewno warto wpleść ten tytuł w grafik świątecznym lektur.

    OdpowiedzUsuń
  9. Zainteresowałaś mnie tą książką :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zamek z kartonu. Projekt na historię klasa 5.

     Zrobić zamek? Hmmm.... No dobra. Ale z czego i jak się za to zabrać? Ja osobiście nie miałam ani pomysłu, ani weny do takiej pracy. Ale w końcu to nie ja miałam wziąć się za ten projekt. ;) Tylko mój najstarszy syn. Uczeń 5 klasy Szkoły Podstawowej ;)       Wiem, wiem, rok szkolny się kończy, zaraz są wakacje, a ja tu o szkole piszę. No ale muszę się pochwalić :) Najpierw synek wpadł na pomysł, aby zamek wykonać ze sklejki. Nawet fajnie, bo i bardziej wytrzymały by był i fajniej by się prezentował. Tylko skąd wziąć sklejki tyle do tego zamku? I drugie pytanie - jak w tej sklejce będziemy wycinać szczegóły, np. mury wieży, okna, drzwi itp.??? Tato powiedział, że prościej będzie z kartonu. Syn nie bardzo chciał robić zamek z kartonu. Ale ostatecznie na ten tatowy pomysł przystał. Z kartonami nie ma problemu, bo przecież w sklepach ich mnóstwo!      Do wykonania tego zamku potrzebowali: 2 kartonów, farby plakatowe w kolorach brąz, czerń i czerwień, różne pędzelki,  duuuużo

Zapomnieć wyjąć kartę z bankomatu!

     Wiecie, jeszcze o tym myślę i nie daje mi to spokoju. Jak można korzystać z bankomatu i odejść od niego nie zabierając swojej karty???????????? Nie rozumiem tego i oby mi się to nigdy nie przytrafiło!      Wczoraj będąc z mężem na zakupach w mieście, musiałam podejść do tejże ściany płaczu, aby wybrać trochę gotówki. No niestety na bazarkach jeszcze kartą płacić się nie da, więc trzeba mieć gotówkę w portfelu. Przed nami podeszła inna para małżonków do bankomatu ( oboje wyglądali na ok 40 lat). Stali razem przy tym bankomacie, razem zaglądali w monitor bankomatu, ja z moim mężem staliśmy z boku i rozmawialiśmy sobie. W pewnym momencie usłyszałam, jak tamta kobieta mówi do męża, że jej się tutaj coś nie zgadza, bo na koncie mają za dużo kasy! No i że lepiej nie wypłacać żadnej kasy tutaj i że ona chce to wyjaśnić w banku. Odeszli od ściany płaczu.        Wtedy ja podeszłam do bankomatu i stoję i lampię się na monitor, który wyświetla info o stanie konta ( tamtej pary) i zapytuje

Nalewka z brusznicy - czyli z naszej borówki czerwonej.

       W tym roku pierwszy raz byłam z moimi dziećmi i mężem na borówkach w lesie. Ja jako dziecko też chodziłam na borówki, ale raczej ot tak, dla siebie, żeby zjeść je. Jako że lubię robić dżemy dla mojej rodzinki, a także od jakiegoś czasu zbieram przepisy i próbuję zrobić nalewki z różnych owoców, to też mężowski pomysł był taki, abym w tym roku spróbowała zrobić właśnie nalewkę z brusznicy! Byliśmy całą rodziną w lesie - jeszcze w wakacje oczywiście. Mężu wcześniej wyczaił super miejsce, gdzie zbieraliśmy, zbieraliśmy i zbieraliśmy te borówki.        Jak widać mieliśmy jednego dnia trochę tych borówek. Z większości zrobiłam dżemik dla dzieci, ale też zostawiłam trochę na nalewkę. I teraz napiszę właśnie o niej.  NALEWKA NA CZERWONYCH BORÓWKACH Kilogram umytych i oczyszczonych czerwonych owoców borówki lekko pognieść, włożyć do słoja, zalać litrem spirytusu, zamieszać, szczelnie zamknąć i trzymać w miejscu nasłonecznionym tak długo, aż borówki stracą czerwony kolo