Przejdź do głównej zawartości

"Intryga chodzi w szpilkach" Beata Stefaniak.

 


   "Zabrał mi wolność, na której odebranie wyraziłam zgodę. Zapanował nad moim ciałem, umysłem, nie potrafił jedynie ujarzmić rodzącego się we mnie strachu. Oddałam mu każdy oddech i bezgłośny szept stanowiący wymiar mojego poświęcenia."


   Milena jest rozwiedzioną kobietą po 30-stce, wychowuje samotnie dwie córki, z którymi mieszka u rodziców. Często odwiedza ich przyjaciel domu - Igor. Ten przystojny mężczyzna choć ma już 50-tkę na karku, w cale nie wygląda na swoje lata, a dodatkowo ciągnie go do młodszych kobiet. Ma sporo młodszą żonę, której nie kocha, bo kocha się w Milenie. Jednak obiecał, że nie popełni tego błędu i nigdy nie wyjawi tej młodej kobiecie swoich uczuć. Dlaczego? Co nim kierowało, że do tej pory nie wyjawił swoich uczuć względem Mili? No i dlaczego ożenił się z inną? Czy w momencie, kiedy ktoś będzie dybał na życie naszej bohaterki, Igor wyjawi jej swoje uczucia? A może nasza bohaterka tak się naraziła komuś, że nigdy nie pozna prawdziwych uczuć tego przystojnego mężczyzny? Jak potoczą się dalsze losy bohaterów?


   "Ja postawiłam przed sobą uczuciowy mur. Miłość nie była mi przeznaczona. Obiecałam sobie, że nigdy w życiu już się nie zakocham."


   Milena jakoś szczęścia w miłości nie miała. Córki i praca tak ją pochłonęły, że nawet nie miała w głowie żadnych amorów. Coś się jednak wydarzyło, co spowodowało ożycie głęboko uśpionych pragnień w naszej bohaterce. Tylko jakim kosztem to wszystko zostało okupione? Sporo musiała wycierpieć, żeby ... No nie mogę wyjawić Wam wszystkiego, resztę doczytacie w książce. Powiem tak. Pani Beata naszykowała tutaj całkiem przyjemną i ekscytującą historię, w której jest też humor, prawdziwa przyjaźń i szczerość aż do bólu. Szara myszka, która nie szuka miłości, a jednak ktoś, kto ją kocha i ciągle jest w jej pobliżu nie wyjawia swoich prawdziwych uczuć. Smutne to, a jednak jakże prawdziwe. Bo w prawdziwym życiu czasem niektórzy kochają kogoś skrycie, ale z różnych powodów nie wyjawiają prawdy o tym tej drugiej osobie. Jest coś, co mnie bardzo irytowało w tej historii. To zachowanie matki Mili. Miałam wrażenie, że ta kobieta na siłę chciała pomagać i uszczęśliwiać pewną osobę. Poza tym, jak można dorosłej córce nakazywać jak ona ma się zachować w danej sytuacji? Dlaczego wymagała od córki, aby ta współczuła Wiktorii - żonie Igora i była wsparciem dla niej w trudnych chwilach? To matka Mili była przyjaciółką Wiktorii, więc mogła sama ją pocieszać. Nie rozumiem jaka rola tutaj była przeznaczona dla Mileny. Nie mniej muszę przyznać, że bardzo dobrze autorka skonstruowała tutaj intrygę z zazdrością, porwaniem czy innymi fajnymi akcjami. Były też sceny rozgrzewające do czerwoności, które dodają tutaj tej pikanterii. Sceny z dreszczykiem trochę mogły być bardziej brutalne, ale to moje zdanie - ta pierwsza, po wyjściu z klubu była rewelacyjna, nawet się uśmiałam, ale ta pod koniec trochę słaba. Mogła być choć trochę brutalniejsza. No ale to moje zdanie. Za to świetnie czytało mi się o rodzącej się miłości. Ta książka pokazuje, że również bohaterowie powyżej 30-stki, 40-stki a nawet 50-ątki mogą być seksi, mogą się podobać i mogą być świetnie wykreowanymi bohaterami, których czytelniczki będą pożądały! Brawo za to dla pani Beaty. Bo faktycznie w większości książek do takich romantycznych historii wstawiani są młodzi mężczyźni. A tutaj dodatkowo jest różnica wieku 18 lat!!! To robi wrażenie! Całość to świetna historia, która wciąga od pierwszej strony po ostatnią i mało tego, bo mam wrażenie, że będzie kontynuacja tej historii. A jeśli autorka nie myśli o kontynuacji, to koniecznie musi o tym pomyśleć. Bo zostawiła tutaj czytelników z niedomkniętymi wątkami, które aż proszą się o dalszy ciąg i wyjaśnienie kilku spraw. Zatem ja czekam na kolejną książkę o Milenie, Igorze, Wiktorii i pozostałych bohaterach. Tak na koniec moje rozważanie o ukrywaniu swoich uczuć. Cholernie ciężko musi być ukrywać swoje uczucia przed osobą, którą się kocha, którą się często widuje, która na naszych oczach zakochuje się w kimś innym. Takie uczucia mogą doprowadzić do szaleństwa! Tym bardziej cieszę się, że w tej książce męski bohater ma 50 lat, bo jego miłość i to jak pilnuje się z uczuciami jest też spowodowane jego dorosłością i opanowaniem. Za to też go baaardzo polubiłam :) 

#współpracabarterowa z Beatą Stefaniak



Tytuł: "Intryga chodzi w szpilkach"

Autor: Beata Stefaniak

Ilość stron: 382

Wydawnictwo: Novae Res


    Pani Beato, to była przyjemność, móc przeczytać tę historię i poznać tych wszystkich bohaterów. Czekam na ich dalsze losy! 


Komentarze

  1. Dużo dobrego czytałam o tej książce. A skoro Ty to potwierdzasz kochana, to chętnie po nią sięgnę.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zamek z kartonu. Projekt na historię klasa 5.

     Zrobić zamek? Hmmm.... No dobra. Ale z czego i jak się za to zabrać? Ja osobiście nie miałam ani pomysłu, ani weny do takiej pracy. Ale w końcu to nie ja miałam wziąć się za ten projekt. ;) Tylko mój najstarszy syn. Uczeń 5 klasy Szkoły Podstawowej ;)       Wiem, wiem, rok szkolny się kończy, zaraz są wakacje, a ja tu o szkole piszę. No ale muszę się pochwalić :) Najpierw synek wpadł na pomysł, aby zamek wykonać ze sklejki. Nawet fajnie, bo i bardziej wytrzymały by był i fajniej by się prezentował. Tylko skąd wziąć sklejki tyle do tego zamku? I drugie pytanie - jak w tej sklejce będziemy wycinać szczegóły, np. mury wieży, okna, drzwi itp.??? Tato powiedział, że prościej będzie z kartonu. Syn nie bardzo chciał robić zamek z kartonu. Ale ostatecznie na ten tatowy pomysł przystał. Z kartonami nie ma problemu, bo przecież w sklepach ich mnóstwo!      Do wykonania tego zamku potrzebowali: 2 kartonów, farby plakatowe w kolorach ...

Nalewka z brusznicy - czyli z naszej borówki czerwonej.

       W tym roku pierwszy raz byłam z moimi dziećmi i mężem na borówkach w lesie. Ja jako dziecko też chodziłam na borówki, ale raczej ot tak, dla siebie, żeby zjeść je. Jako że lubię robić dżemy dla mojej rodzinki, a także od jakiegoś czasu zbieram przepisy i próbuję zrobić nalewki z różnych owoców, to też mężowski pomysł był taki, abym w tym roku spróbowała zrobić właśnie nalewkę z brusznicy! Byliśmy całą rodziną w lesie - jeszcze w wakacje oczywiście. Mężu wcześniej wyczaił super miejsce, gdzie zbieraliśmy, zbieraliśmy i zbieraliśmy te borówki.        Jak widać mieliśmy jednego dnia trochę tych borówek. Z większości zrobiłam dżemik dla dzieci, ale też zostawiłam trochę na nalewkę. I teraz napiszę właśnie o niej.  NALEWKA NA CZERWONYCH BORÓWKACH Kilogram umytych i oczyszczonych czerwonych owoców borówki lekko pognieść, włożyć do słoja, zalać litrem spirytusu, zamieszać, szczelnie zamknąć i trzymać w miejscu nasłoneczniony...

Nabroiłeś? To nasmaruj tyłek cebulą!

     Czasem tak się zdarza, że dzieciom czegoś się zabrania - raz, drugi, trzeci, dziesiąty i setny. A dziecko i tak zrobi po swojemu. Bo przecież to czego rodzic zabrania, to zazwyczaj fajne jest!       I tak właśnie zrobił nasz młodszy synek. Tato mu zabraniał bawić się taty narzędziami i wszystkim co tato ma przy narzędziach poukładane. Synek wykorzystał moment, kiedy tato był w pracy, a mama wyszła po drzewo na dwór i pobroił trochę. I choć mama po powrocie od razu zauważyła, co też synio pobroił, to była szansa, że tato nie zauważy - jedna zauważył! I powiedział do synia, że skoro go nie posłuchał, nabroił, to teraz ma sobie cebulą tyłek nasmarować, żeby lanie mniej bolało! I tato najpierw postanowił zjeść obiad, a potem rozliczyć się z synem.W tym czasie, kiedy tato jadł, synek najpierw z płaczem pobiegł do pokoju niby się schować, po chwili poszedł do kuchni. Ja obserwowałam co też synek wyprawia! A on wziął cebulę i poszedł z nią z powrotem do pok...