Kto powiedział, że jak już się choruje i przymusowo siedzi w domku, to musi być nudno??? No właśnie! Synkowi strasznie kaszlą, w nocy gorączkują, mama niewyspana wstaje, ale co tam, w dzień trzeba też cosik zorganizować dla nich. Bo i tak się nudzą, a mama ciągle pilnuje, żeby kocykiem się owinęli, żeby lekarstwa o odpowiedniej porze wzięli, żeby ciepłą herbatkę wypili - powoli dość mamy już mają, ale taka rola mamy:) Więc jeszcze przed obiadem razem z dziećmi trochę pomalowaliśmy sobie farbkami. Liście pozbieraliśmy kilka dni temu i teraz takie małe arcydzieła nam wyszły:)
W tym roku pierwszy raz byłam z moimi dziećmi i mężem na borówkach w lesie. Ja jako dziecko też chodziłam na borówki, ale raczej ot tak, dla siebie, żeby zjeść je. Jako że lubię robić dżemy dla mojej rodzinki, a także od jakiegoś czasu zbieram przepisy i próbuję zrobić nalewki z różnych owoców, to też mężowski pomysł był taki, abym w tym roku spróbowała zrobić właśnie nalewkę z brusznicy! Byliśmy całą rodziną w lesie - jeszcze w wakacje oczywiście. Mężu wcześniej wyczaił super miejsce, gdzie zbieraliśmy, zbieraliśmy i zbieraliśmy te borówki. Jak widać mieliśmy jednego dnia trochę tych borówek. Z większości zrobiłam dżemik dla dzieci, ale też zostawiłam trochę na nalewkę. I teraz napiszę właśnie o niej. NALEWKA NA CZERWONYCH BORÓWKACH Kilogram umytych i oczyszczonych czerwonych owoców borówki lekko pognieść, włożyć do słoja, zalać litrem spirytusu, zamieszać, szczelnie zamknąć i trzymać w miejscu nasłoneczniony...
Komentarze
Prześlij komentarz