Przejdź do głównej zawartości

Pieluszkowy torcik :)

      Na początku tego m-ca byłam z rodziną na chrzcie mojej siostrzenicy :) No i tego dnia Maleńka dostała od nas poza kopertą torcik z pampersów wykonany przez ciocię :) Pomyślicie sobie - taki tort prosta sprawa! Ja też tak na początku pomyślałam, tylko potem było z nim jednak trochę roboty :)


      Zacznę od tego, że do jego przygotowania zużyłam: 
- 34 pampersy,
- 2 opakowania chusteczek nawilżanych,
- 2 grzechotki,
- trochę różowej bibuły,
- różową wstążkę,
- kartkę z życzeniami,
- celofan,
- no i trochę kleju + nici do obwiązywania pieluch.



     No właśnie, wyczytałam gdzieś na necie, że do obwiązywania pieluch używają ludziska gumek recepturek. Jednak ja się nie przygotowałam, bo zapomniałam, że u nas takowych brak, moje chłopaki zawsze do czegoś takie gumki mi zabierają i co tu teraz zrobić? No cóż, nici akurat mam różne i przeróżne :) I było sporo wiązania :) Ale najważniejsze, że się nie poddałam i dałam radę :) W końcu chciałam zrobić niespodziankę dla Maleńkiej :)




      Jak widać, mój Malutki też mi trochę pomagał :) A co! Od małego uczy się pomocy! Jak widać na fotkach, nawilżane chusteczki złączyłam razem i stanowiły środek tego tortu (dodam, że trochę skleiłam je taśmą przeźroczystą, żeby nie latały lub nie wypadły z tortu). Potem zwijałam pieluchy i obwiązywałam je, no i na koniec mogłam je ustawiać. Każde piętro obwiązane bibułą, która znów sama się trzymać nie chciała i skleiłam ją na końcach klejem.Dobra, parter jest, piętro już też, więc czas dołożyć grzechotki, obwiązać każde piętro szeroką wstążką ( żeby się trzymała spięłam szpileczką), ja jeszcze położyłam kartkę z życzeniami z tyłu tortu i obwiązałam wszystko celofanem, który związałam jak widać też różową wstążką :) I torcik gotowy :)




      Podoba się ? Bo mi bardzo! Maleńka osóbka obdarowana tym tortem pewnie też była zadowolona. A ja jestem pod wrażeniem, że wzięłam się za takie prace :) Zdradzę Wam, że moi synkowie biorą udział w szkolnym konkursie na przebranie aniołka - ja im próbuję szyć te przebrania :) Hi, hi, ja i maszyna! Cha, cha - efekt niedługo na blogu :)

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zamek z kartonu. Projekt na historię klasa 5.

     Zrobić zamek? Hmmm.... No dobra. Ale z czego i jak się za to zabrać? Ja osobiście nie miałam ani pomysłu, ani weny do takiej pracy. Ale w końcu to nie ja miałam wziąć się za ten projekt. ;) Tylko mój najstarszy syn. Uczeń 5 klasy Szkoły Podstawowej ;)       Wiem, wiem, rok szkolny się kończy, zaraz są wakacje, a ja tu o szkole piszę. No ale muszę się pochwalić :) Najpierw synek wpadł na pomysł, aby zamek wykonać ze sklejki. Nawet fajnie, bo i bardziej wytrzymały by był i fajniej by się prezentował. Tylko skąd wziąć sklejki tyle do tego zamku? I drugie pytanie - jak w tej sklejce będziemy wycinać szczegóły, np. mury wieży, okna, drzwi itp.??? Tato powiedział, że prościej będzie z kartonu. Syn nie bardzo chciał robić zamek z kartonu. Ale ostatecznie na ten tatowy pomysł przystał. Z kartonami nie ma problemu, bo przecież w sklepach ich mnóstwo!      Do wykonania tego zamku potrzebowali: 2 kartonów, farby plakatowe w kolorach ...

Nalewka z brusznicy - czyli z naszej borówki czerwonej.

       W tym roku pierwszy raz byłam z moimi dziećmi i mężem na borówkach w lesie. Ja jako dziecko też chodziłam na borówki, ale raczej ot tak, dla siebie, żeby zjeść je. Jako że lubię robić dżemy dla mojej rodzinki, a także od jakiegoś czasu zbieram przepisy i próbuję zrobić nalewki z różnych owoców, to też mężowski pomysł był taki, abym w tym roku spróbowała zrobić właśnie nalewkę z brusznicy! Byliśmy całą rodziną w lesie - jeszcze w wakacje oczywiście. Mężu wcześniej wyczaił super miejsce, gdzie zbieraliśmy, zbieraliśmy i zbieraliśmy te borówki.        Jak widać mieliśmy jednego dnia trochę tych borówek. Z większości zrobiłam dżemik dla dzieci, ale też zostawiłam trochę na nalewkę. I teraz napiszę właśnie o niej.  NALEWKA NA CZERWONYCH BORÓWKACH Kilogram umytych i oczyszczonych czerwonych owoców borówki lekko pognieść, włożyć do słoja, zalać litrem spirytusu, zamieszać, szczelnie zamknąć i trzymać w miejscu nasłoneczniony...

Nabroiłeś? To nasmaruj tyłek cebulą!

     Czasem tak się zdarza, że dzieciom czegoś się zabrania - raz, drugi, trzeci, dziesiąty i setny. A dziecko i tak zrobi po swojemu. Bo przecież to czego rodzic zabrania, to zazwyczaj fajne jest!       I tak właśnie zrobił nasz młodszy synek. Tato mu zabraniał bawić się taty narzędziami i wszystkim co tato ma przy narzędziach poukładane. Synek wykorzystał moment, kiedy tato był w pracy, a mama wyszła po drzewo na dwór i pobroił trochę. I choć mama po powrocie od razu zauważyła, co też synio pobroił, to była szansa, że tato nie zauważy - jedna zauważył! I powiedział do synia, że skoro go nie posłuchał, nabroił, to teraz ma sobie cebulą tyłek nasmarować, żeby lanie mniej bolało! I tato najpierw postanowił zjeść obiad, a potem rozliczyć się z synem.W tym czasie, kiedy tato jadł, synek najpierw z płaczem pobiegł do pokoju niby się schować, po chwili poszedł do kuchni. Ja obserwowałam co też synek wyprawia! A on wziął cebulę i poszedł z nią z powrotem do pok...