Przejdź do głównej zawartości

Stroje Aniołków - konkurs szkolny :)

     Moje dzieci lubią brać udział w konkursach - zresztą tak jak i mama. Chłopcy znów brali udział w szkolnym konkursie z religii. Nie wiem czy pamiętacie nasze zeszłoroczne prace na ten konkurs? Jak nie, to tutaj podejrzyjcie sobie. A w tym roku, trzeba było przebrać się za aniołka.

     No niby proste zadanie. W szczególności jak ktoś ma córki w domu - ja mam synów i żadnych białych sukienek, poza moją ślubną nie mam. A chłopcy koniecznie udział wziąć chcieli! No i masz babo placek! :) Przejrzałam moje stare pościele i wyszukałam jedną, której faktycznie nie zakładam już na pierzynę, więc postanowiłam z jednej wielkiej poszewki zrobić dwa stroje aniołków. 



     Krawcowa ze mnie żadna. W sumie maszynę mam, ale stoi ciągle w kartonie i wyciągam ją w ostateczności, jak już muszę zaszyć jakieś rozdarcie, czy wszyć zamek, ale unikam jej jak mogę, bo nienawidzę szyć! Jednak czego to mama dla swoich kochanych urwisów nie zrobi! Nawet z maszyną do szycia się przeprosi :)



      Pierwszy strój niby wymierzyłam, żeby taki luźniejszy wyszedł, no i wyszedł, nawet aż za luźny. Ale jak synio go ubrał, to moim skromnym zdaniem, wyglądał fajnie w tym stroju! Tylko rękawy za długie zrobiłam, to na koniec takie wstawki w rękawach porobiłam i się z automatu skróciły. Ale zabawy z tym było!!! Najważniejsze, że wyszło całkiem, całkiem i ja byłam zadowolona, że mi w miarę wyszło, a synio zadowolony, że miał strój i mógł wziąć udział w konkursie! 



      Skrzydełka mu zrobiłam z bardzo sztywnego kartonu, który obkleiłam marszcząc bibułę białą. A jak wysechł klej, to wszystko spryskałam 2 razy białą farbą w sprayu.



      Aureolę zaś zrobiłam z drutu, który dookoła ozdobiłam łańcuchem choinkowym. No i tu końcowy efekt mojego jednego Aniołka. 





     Starszemu postanowiłam uszyć szatkę trochę w wersji odchudzonej i w sumie za mocno ją odchudziłam, bo przy rękawach było aż za mocno wszyte i synio miał mały problem z ubieraniem i rozbieraniem się z tej szaty. Ale dawał radę, więc ok :) Jemu dostały się od razu krótsze rękawy, niż wyszły mi u młodszego synia. Postanowiłam zmienić też skrzydła, żeby identycznie nie wyglądali. Temu synkowi kształtu skrzydełek nadałam wyginając drut - oj opornie to szło, bo za giętki to on nie był. Ale dałam radę. I nałożyłam firankę, którą do drutu przyszyłam. Też z tym miałam zabawę. Ale efekt mnie zadowolił. Potem aureolkę wykonałam jak młodszemu - czyli drut owinęłam łańcuchem choinkowym. Ale tym razem postanowiłam, że aureolka będzie nad głową synka, a nie na głowie. Więc jak to zrobić? Hmmm... w końcu wymyśliłam, że po prostu od skrzydełek poprowadzę drut wyżej, nad głowę synka i tam zamontuję aureolkę. Tu macie efekt mojej ciężkiej pracy :)




      Z ręką na sercu - dalej szyć nie nawidzę! Ale cieszyłam się jak dziecko, że efekt mojej 3 dniowej pracy - tak, tak, zajęło mi to wszystko aż 3 dni, a nie powiem ile musiałabym doliczyć dni, kiedy to siły zbierałam, żeby wziąć się do tej pracy, jednak podobały i dalej podobają mi się moje wypociny i synkom też. Ufff.... bardzo byłam zadowolona, że stroje im się spodobały i że je założyli na konkursie. Szkoda tylko, że obaj zajęli gdzieś tam przedostatnie miejsca. Bo jak się dowiedziałam, to pani od religii najwyżej oceniła stroje dziewczynek. No ale moi nie mieli kupnych pięknych sukienek czy kupnych pięknych przyozdobionych skrzydełek. Mieli samorobne wszystko - od A do Z! Na to jednak w tym konkursie nie patrzono. Ale to nic. Za każdym razem się przecież nie wygrywa! Ja i tak dumna jestem z moich synów, choćby i za chęci wzięcia udziału w tym konkursie. Bo prawie same dziewczynki się przebierały, z chłopców, to chyba tylko z 7 wzięło udział. Bo jak mi jeden z synków powiedział, że jakiś chłopak mówił: ja się za dziewczynkę przebierać nie zamierzam! No, więc odwagi to im nie brakuje, że kiecki założyli :) 

Komentarze

  1. Cudowne wyszly Tobie te stroje!!! I tak jak mowisz... wlasnoreczne od serca..eee tam, niewazne, ze nie wygrali. Wazne, ze mogli wziac udzial, bo Mama sie postarala ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz Miniu, jestem z nich mega dumna, no i z siebie też, że nie zawiodłam synków :)

      Usuń
  2. Dla mnie bomba zdolna matka bestia z Ciebie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Moim zdaniem stroje wyszły ci cudne!! Zdolniacha z ciebie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Jak tak będziecie mi słodzić, to może jeszcze cosik uszyję :)

      Usuń
  4. FAjnie wyszło :) Wiem jaka to satysfakcja jak się samemu coś uszyje :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To fakt, satysfakcja jest - stroje leżą schowane - ciekawe czy jeszcze się przydadzą? :)

      Usuń
  5. Śniegu po nerki, udanej pasterki, prezentów moc, miłości co noc, smacznego bigosu, gwiazdki z kosmosu oraz tyle radości ile karp ma ości. Wesołych Świąt Bożego Narodzenia życzy...Zebra :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Kochana i oczywiście z wzajemnością życzę tego samego :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Fasolka szparagowa w sosie pomidorowym (na zimę).

     Co jak co, ale fasolka szparagowa w tym roku znów obrodziła u mnie super. Trzeba więc było pokombinować, co tu z nią zrobić. W słonej zalewie mam zapas zeszłoroczny jeszcze, konserwową też jeszcze mam, więc poszperałam w necie i na blogu  Smaki ogrodu  znalazłam ciekawy przepis. Właśnie na Fasolkę szparagową w sosie pomidorowym i to się w słoiki wkłada i mamy zapas na zimę :)      Zachęcam do zaglądania na bloga  Smaki ogrodu , bo tam naprawdę ciekawe przepisy można znaleźć. A ja tutaj podaję składniki i sposób wykonania tejże fasolki :) Może  znów ktoś się zainspiruje :) 2 kg żółtej fasolki szparagowej 40 dag marchewki 40 dag cebuli 6-8 łyżek przecieru pomidorowego 2 szk. oleju 2 liście laurowe 6 łyżek cukru 3 łyżki soli 2 łyżki octu 10% pieprz      Fasolkę myjemy, odcinamy końcówki i kroimy na 3-cm kawałki.Wrzucamy do garnka.  Zalewamy wodą do poziomu fasolki, dodajemy po ły...

"Niegrzeczne bliźniaczki" Monika Liga , Agnieszka Kowalska-Bojar.

       Macie w rodzinie bliźniaki? Ja mam. I to takie, które dla mnie są identyczne. W książce "Niegrzeczne bliźniaczki" też są dwie siostry, bliźniaczki, które są identyczne. Aczkolwiek, gdyby im się bliżej przyjrzeć...      No waśnie. W tej historii poznajemy Izę oraz Basię. Obie są mężatkami, ale tylko Basia ma trójkę dzieci. Iza z mężem Erykiem prowadzą dosyć luksusowe i wystawne życie. Za to Basia z Sebastianem i ich trzema synami żyją od wypłaty do wypłaty. Niby w obu domach jest dobrze, a jednak... Iza ma poczucie, że oddaliła się od męża, że te wszystkie luksusy już jej się znudziły oraz że bardzo brakuje jej spontanicznego seksu z mężem. Basia za to ma dość ciągle napalonego męża, roszczeniowych i leniwych dzieci i ogólnie tego całego harmidru związanego z dziećmi i rodziną. Bliźniaczki wpadają na szalony pomysł, zamiany ról. Basia przejmuje luksusowe życie Izy, a Iza przejmuje życie rodzinne Basi. Co z tego wyniknie? Czy mężowie się połapią, ...

Nalewka z brusznicy - czyli z naszej borówki czerwonej.

       W tym roku pierwszy raz byłam z moimi dziećmi i mężem na borówkach w lesie. Ja jako dziecko też chodziłam na borówki, ale raczej ot tak, dla siebie, żeby zjeść je. Jako że lubię robić dżemy dla mojej rodzinki, a także od jakiegoś czasu zbieram przepisy i próbuję zrobić nalewki z różnych owoców, to też mężowski pomysł był taki, abym w tym roku spróbowała zrobić właśnie nalewkę z brusznicy! Byliśmy całą rodziną w lesie - jeszcze w wakacje oczywiście. Mężu wcześniej wyczaił super miejsce, gdzie zbieraliśmy, zbieraliśmy i zbieraliśmy te borówki.        Jak widać mieliśmy jednego dnia trochę tych borówek. Z większości zrobiłam dżemik dla dzieci, ale też zostawiłam trochę na nalewkę. I teraz napiszę właśnie o niej.  NALEWKA NA CZERWONYCH BORÓWKACH Kilogram umytych i oczyszczonych czerwonych owoców borówki lekko pognieść, włożyć do słoja, zalać litrem spirytusu, zamieszać, szczelnie zamknąć i trzymać w miejscu nasłoneczniony...