Przejdź do głównej zawartości

"Nadzieja" Katarzyna Michalak.

     Będąc w synkiem w bibliotece postanowiłam sobie też coś wypożyczyć. A co! Długo nic z biblioteki nie czytałam. A to jest zawsze taka tańsza wersja - bo nie muszę książki kupować, aby ja przeczytać :) Jako, że o pani Katarzynie Michalak baaardzo dużo słyszałam, masę razy próbowałam wygrać w różnych konkursach jej książki, ale jakoś nie udawało mi się to, więc spytałam czy mają jej jakieś książki. Okazało się, że mają i to całkiem sporo. Nie wiedziałam od której zacząć, więc chwyciłam pierwszą z brzegu i wydaje mi się, że dobrze zrobiłam :) Mój wybór padł na "Nadzieję" Katarzyny Michalak.


     "Lilianę poznajemy w momencie, gdy jako mała dziewczynka wędruje przez las, szukając miejsca, w którym będzie bezpieczna i szczęśliwa. Zamiast Arkadii znajduje rannego Aleksieja, syna sąsiadki, który od tego dnia staje się jej najserdeczniejszym - i jedynym przyjacielem. Dzieci dorastają razem, dzieląc się największymi tajemnicami i lękami. Niestety, los wkrótce je rozdziela i wydaje się, że ich drogi nigdy się już nie skrzyżują.Jednak Lilianę i Aleksieja połączyły na zawsze dwa uczucia, silniejsze od przeznaczenia: miłość i nienawiść. Mężczyzna ciągle powraca do kobiety, mimo że ta potrafi jedynie go ranić. Ona, Lilith, jest jak ogień, on - jak ćma. Miłość staje się obsesją, przeznaczenie zmienia się w fatum, a Liliana i Aleksiej nie potrafią, a może nie chcą się temu przeciwstawić. Pozostaje tylko Nadzieja..."


     Liliana i Aleksiej, choć mieszkają w jednej wsi, poznają się, kiedy ona ma 6 lat, a on 8 lat. Ona nie ma mamy, ma ojca i macochę oraz przybraną siostrę. On pochodzi z Czarnobyla, nie ma rodziców, a wychowuje go ciocia. Oboje nie mają łatwo - jego wyzywają od Rusków i innych takich, ona się jąka i przez to też nie ma koleżanek czy przyjaciół. I ta odmienność ich łączy. Stają się najlepszymi przyjaciółmi. A nawet on postanawia, kiedy to ze swoją przybraną matką się wyprowadza, że będzie troszczył się o Lilith. Stara się ją odwiedzać, ale ona nie tego od niego oczekuje. Ona chciałaby, żeby on ja zabrał od ojca, który ją leje za byle co, od dzieciaków, a później od młodzieży, która to najpierw tylko ją wyszydza i się z niej wyśmiewa, a później zaczynają ją obmacywać po kontach. Jednak on nie może jej zabrać. On ma plany. Weźmie ją, kiedy ukończy szkoły, znajdzie pracę i będzie go na to stać. Ona, niedoczekana i bardzo rozczarowana Aleksiejem, postanawia na studiach poszaleć na całego. Kiedy grunt pali się jej pod nogami, wymyśla kolejną głupotę i tym razem też nie najmądrzej wybrała. 


      W tej książce przeczytamy o ciężkim dorastaniu w czasach, kiedy dzieci bite były za byle co i nikt nie reagował. Jest tu trudna miłość. Trudna, aczkolwiek gdyby nie słaby charakter Liliany to mogłaby to być piękna miłość. Jest w tej powieści bardzo dużo samotności. Ciężko mi to sobie wyobrazić, jak taka śliczna dziewczynka, potem nastolatka i wreszcie kobieta nie umiała znaleźć sobie koleżanek. Że musiała kupować sobie koleżanki. To już dosłownie desperacja! Jest tu też choroba, jest śmierć. Od śmiechu - do łez! Jest tutaj wszystko! 

     Przez większą część książki, wkurzałam się bardzo na Lilianę. Bożżżżżżżżżż jak ona mnie swoim postępowaniem wkurzała! Za to Aleksiejem miałam kilka razy chęć potrząsnąć, żeby albo wygarnął wszystko Lilianie co mu leży na wątrobie, albo żeby ją zostawił! A on jak ten bumerang ciągle do niej wracał. Pod koniec książki zaś, wkurzyłam się na autorkę! Sama jestem matką i zarazem żoną żołnierza, który służył w Iraku. Więc jestem w stanie sobie dosłownie wyobrazić to co pani Kasia opisała na ostatnich stronach książki. I choć i na tych ostatnich stronach Liliana zdążyła mnie swoim ostatnim wyskokiem też zdenerwować, to fakt, że tak a nie inaczej autorka zakończyła tę książkę - wycisnęło ze mnie łzy i złość na p.Michalak! Ale rozumiem, że każda książka nie może się kończyć samym lukrem. I po tych wszystkich wrażeniach, koniecznie muszę przeczytać następne książki tej autorki :)Wam któraś z książek p.Michalak szczególnie się spodobała???


 Tytuł: "Nadzieja"
 Autor: Katarzyna Michalak
 Ilość stron: 272
 Wydawnictwo: Termedia

Komentarze

  1. Ja jej jeszcze nie czytałam, ale zachęcasz mnie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Książki maja nas uczyć,bawic i umilać wolne chwile.Wkurzać,to nie dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tyle, że dana książka - jednego wkurzy, drugiego rozśmieszy, a trzeciego zaciekawi. Ta sama książka może wywoływać u każdego inne emocje.

      Usuń
  3. Czytałam ją dośc dawno, przypomniałaś mi fabułę :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Hmm to, że autorkę recenzji wkurza postawa bohaterki nie oznacza, że będzie wkurzać każdego ;). Recenzja ciekawa i mimo przedstawienia własnych odczuć zachęca do sięgnięcia po tę książkę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Święta prawda - opisałam moje odczucia. Każdy podczas czytania tej samej książki może mieć inne odczucia :) Pozdrawiam :)

      Usuń
  5. To chyba raczej nie moje klimaty ale polecę książkę koleżance :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Zapowiada się bardzo ciekawie. Zapisuję tytuł;

    OdpowiedzUsuń
  7. Dobrze, że nie jest to żadna cukierkowa, przesłodzona historia. Lubię takie prawdziwe książki - nawet jeśli są trudne i smutne.

    OdpowiedzUsuń
  8. Prawdziwe życie bywa czasami nudne, a ludzie nie zawsze pasują nam swoim charakterem. Fajnie, że opisujesz prawdziwe odczucia

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja jeszcze jakiś czas temu biegałam do biblioteki co drugi dzień. W tej chwili mam sporo książek w domu, które muszę przeczytać :)
    A co do tej książki nie czytałam jeszcze ale mogłabym przeczytać ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Lubię twórczość Kasi Michalak. Najbardziej pozytywnie wspominam chyba ,,Mistrza'' oraz ,,Bezdomną''.

    OdpowiedzUsuń
  11. Czytałam jej ,,Imię miłości", ale niespecjalnie przypadła mi do gustu.

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie moje klimaty. :)


    Zapraszam do siebie >> https://hiddenxguns.blogspot.com/2018/11/top-5-filmow-ktore-warto-obejrzec.html

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zamek z kartonu. Projekt na historię klasa 5.

     Zrobić zamek? Hmmm.... No dobra. Ale z czego i jak się za to zabrać? Ja osobiście nie miałam ani pomysłu, ani weny do takiej pracy. Ale w końcu to nie ja miałam wziąć się za ten projekt. ;) Tylko mój najstarszy syn. Uczeń 5 klasy Szkoły Podstawowej ;)       Wiem, wiem, rok szkolny się kończy, zaraz są wakacje, a ja tu o szkole piszę. No ale muszę się pochwalić :) Najpierw synek wpadł na pomysł, aby zamek wykonać ze sklejki. Nawet fajnie, bo i bardziej wytrzymały by był i fajniej by się prezentował. Tylko skąd wziąć sklejki tyle do tego zamku? I drugie pytanie - jak w tej sklejce będziemy wycinać szczegóły, np. mury wieży, okna, drzwi itp.??? Tato powiedział, że prościej będzie z kartonu. Syn nie bardzo chciał robić zamek z kartonu. Ale ostatecznie na ten tatowy pomysł przystał. Z kartonami nie ma problemu, bo przecież w sklepach ich mnóstwo!      Do wykonania tego zamku potrzebowali: 2 kartonów, farby plakatowe w kolorach brąz, czerń i czerwień, różne pędzelki,  duuuużo

Zapomnieć wyjąć kartę z bankomatu!

     Wiecie, jeszcze o tym myślę i nie daje mi to spokoju. Jak można korzystać z bankomatu i odejść od niego nie zabierając swojej karty???????????? Nie rozumiem tego i oby mi się to nigdy nie przytrafiło!      Wczoraj będąc z mężem na zakupach w mieście, musiałam podejść do tejże ściany płaczu, aby wybrać trochę gotówki. No niestety na bazarkach jeszcze kartą płacić się nie da, więc trzeba mieć gotówkę w portfelu. Przed nami podeszła inna para małżonków do bankomatu ( oboje wyglądali na ok 40 lat). Stali razem przy tym bankomacie, razem zaglądali w monitor bankomatu, ja z moim mężem staliśmy z boku i rozmawialiśmy sobie. W pewnym momencie usłyszałam, jak tamta kobieta mówi do męża, że jej się tutaj coś nie zgadza, bo na koncie mają za dużo kasy! No i że lepiej nie wypłacać żadnej kasy tutaj i że ona chce to wyjaśnić w banku. Odeszli od ściany płaczu.        Wtedy ja podeszłam do bankomatu i stoję i lampię się na monitor, który wyświetla info o stanie konta ( tamtej pary) i zapytuje

Nalewka z brusznicy - czyli z naszej borówki czerwonej.

       W tym roku pierwszy raz byłam z moimi dziećmi i mężem na borówkach w lesie. Ja jako dziecko też chodziłam na borówki, ale raczej ot tak, dla siebie, żeby zjeść je. Jako że lubię robić dżemy dla mojej rodzinki, a także od jakiegoś czasu zbieram przepisy i próbuję zrobić nalewki z różnych owoców, to też mężowski pomysł był taki, abym w tym roku spróbowała zrobić właśnie nalewkę z brusznicy! Byliśmy całą rodziną w lesie - jeszcze w wakacje oczywiście. Mężu wcześniej wyczaił super miejsce, gdzie zbieraliśmy, zbieraliśmy i zbieraliśmy te borówki.        Jak widać mieliśmy jednego dnia trochę tych borówek. Z większości zrobiłam dżemik dla dzieci, ale też zostawiłam trochę na nalewkę. I teraz napiszę właśnie o niej.  NALEWKA NA CZERWONYCH BORÓWKACH Kilogram umytych i oczyszczonych czerwonych owoców borówki lekko pognieść, włożyć do słoja, zalać litrem spirytusu, zamieszać, szczelnie zamknąć i trzymać w miejscu nasłonecznionym tak długo, aż borówki stracą czerwony kolo