Przejdź do głównej zawartości

"Uwikłani. Tom I" Adriana Rak.

     "Uwikłani" - już sam tytuł podpowiada, że bohaterowie będą w coś uwikłani. Pytanie tylko - w co? No i tutaj już prawie od początku książki zarysowywuje się zauroczenie pomiędzy Agatą a Piotrem, czyli dwojgiem głównych bohaterów. Nie myślcie sobie jednak, że przeczytamy tutaj tylko sielskie i miłosne wątki. To uwikłanie będzie ciekawe i wciągające.



     "Agata jest młodą kobietą, którą los od samego początku nie traktował dobrze. Nieudany związek z Michałem, przy którym doświadczyła ogromnego cierpienia pozostawił w jej sercu i pamięci wiele nieprzyjemnych wspomnień i uczuć. Niestety los ponownie chce z niej zadrwić, podstawiając na jej drodze kogoś, kto wywróci jej świat do góry nogami.

     Piotr to szczęśliwy ojciec Jasia, który żyje tylko dzięki niemu. Każdego dnia musi udawać, że wszystko jest w porządku, że jest członkiem kochającej się rodziny. Stwarza pozory przed najbliższymi, co nie do końca pozwala mu być szczęśliwym. Uwięziony między tym, co trzeba, a tym, co chce, długo nie może wybrać właściwej drogi.

     Dwoje zranionych przez życie ludzi, którzy chcą zapomnieć o tym, co było, chcą nauczyć się żyć od nowa, szukając drogi do szczęścia. Los niejednokrotnie wystawia ich na próbę pokazując, że to o czym się marzy nie zawsze jest osiągalne nawet wtedy, kiedy bardzo się tego chce. 

     Co spotka Agatę i Piotra? Czy kiedykolwiek wywalczą swoje prawo do szczęścia? Co kryje ich mroczna przeszłość? Na te i wiele innych pytań odpowie Wam pierwszy tom serii Uwikłani."


     Tyle dowiadujemy się z opisu. A co ja sądzę o tej książce? Książka bardzo mi się spodobała. Bohaterowie moim zdaniem ciekawi, choć przyznam się szczerze, że nie raz i nie dwa tego Piotra bym walnęła w łepetynę! Normalnie mnie wkurzał chłop! Dlaczego? Choćby dlatego, że w swoim małżeństwie nie umiał postawić się żonie! Nie chodzi mi o to, żeby to oczywiście tylko i wyłącznie facet rządził w związku. Ale nie lubię, kiedy facet nie ma własnego zdania, nie umie postawić na swoim, albo wręcz kiedy to żyje pod pantoflem żony i to nawet wtedy, kiedy ona go zdradza na jego oczach. Piotr trwa w swoim małżeństwie głównie ze względu na syna. Uważa, że syn powinien wychowywać się w pełnej i szczęśliwej rodzinie. I choć matka raczej słabo okazuje miłość synowi, a i małżeństwo wygląda raczej jak fikcja, to udaje im się udawać szczęśliwą i pełną rodzinę przed wszystkimi. Nawet, kiedy żona Piotra zostaje inwalidką, ten jej nie opuszcza i dalej trwa przy niej z synem. Po prostu jakby zrezygnował z własnego szczęścia. 
     Agata natomiast to dwudziestokilkulatka z bagażem doświadczenia małżeńskiego. Szuka szczęścia i prawdziwej miłości. Choć nie szuka tej miłości na siłę, to przypadek powoduje, że zakochuje się w żonatym mężczyźnie. Kobieta chce wyzbyć się tego uczucia, bo nie chce rozwalać komuś małżeństwa. Los jednak płata figle i chce aby Agata i Piotr się spotykali. 
     No właśnie. Już zrobiło by się sielsko i anielsko, ale tak nie będzie. Z książki dowiemy się jaka potrafi być żona Piotra i jej rodzina, poznamy też trochę rodziców Piotra. I o tyle o ile zachowanie rodziny żony Piotra byłabym w stanie zrozumieć, to zachowania ojca Piotra nie rozumiem!!! Adriano Rak - dlaczego tak uparcie tatuś Piotra chce, aby syn trwał przy żonie?! Przecież poznał drugie oblicze synowej, a jednak stanął przeciwko własnemu synowi!!! No, no no! Nie mogę doczekać się możliwości przeczytania drugiej części, aby dowiedzieć się dalszych losów bohaterów. Bo cała akcja w tej książce mi się spodobała i mnie wciągnęła. Znalazłam kilka małych błędów gramatycznych w książce, ale treść bardziej mnie wciągnęła niż doszukiwanie się byków. No i trochę zdziwiłam się, że 7 letnie dziecko w kuchni nie może dotykać noży czy innych ostrych rzeczy. Aczkolwiek nie zawsze czytelnik musi zgadzać się ze zdaniem autora. Jestem matką i mój 4 latek pomaga mi niejednokrotnie w kuchni, kroi coś, próbuje obierać warzywa. Jednak mam też koleżankę, jedynaczkę, którą pamiętam z dzieciństwa i jej mama chroniła ją podobnie jak Piotr syna swojego w książce. Więc każdy rodzic po prostu wychowuje swoje pociechy w swój własny sposób i tutaj niekoniecznie wszyscy muszą się z tym zgadzać. 

      "Uwikłani" to lekki romans, który czyta się szybko i przyjemnie. Osobiście bardzo lubię czytać książki, których akcja rozgrywa się w miejscowości, którą znam. Gowidlino odwiedziłam bodajże tylko 2 razy, ale byłam :) Fakt, że ostatni mój pobyt tam, to kilka lat wstecz. Ale fajnie czytać i wyobrażać sobie - czy to akurat w tym miejscu autorka obsadziła tę scenę z książki? Z tyłu książki autorka pisze, że nie wszystkie miejsca dotyczące Gowidlina są prawdziwe, kilka wymyśliła. Więc uważajmy i lepiej czasem sobie kilka miejsc wyobrazić niż doszukiwać się ich w realu ;) 

     Dziękuję Adrianie Rak oraz Wydawnictwu WasPos za możliwość przeczytania tej książki i napisania recenzji. 


Tytuł: "Uwikłani.Tom I"
Autor: Adriana Rak
Ilość stron: 226
Wydawnictwo: WasPos

Komentarze

  1. Odpowiedzi
    1. Dokładnie. Zawsze jakiś wkurzy czy choćby podniesie ciśnienie ;)

      Usuń
  2. Muszę przyznać Aniu, że zaintrygowałaś mnie tą książką.
    Pozdrawiam Cię ciepło, bo za oknem coraz zimniej

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak, pogoda teraz już jesienna - choć czasem, jak słonko przygrzeje, to jakby ostatnie podrygi lata :)

      Usuń
  3. Jak tylko znajdę chwilkę wolnego i uporam się z moim stosem przy łóżku, chętnie przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Po okładce już myślałam, że książka na pewno będzie miała wątek miłosny - romans. Tym razem to nie książka dla mnie, nie poczułam przyciągania ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic się nie stało ;) Może następnym razem zachęcę Ciebie do książki ;)

      Usuń
  5. Bohaterowie książek zawsze powinni być w coś uwikłani, bo to gwarantuje ciekawą fabułę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wiesz, coś w tym jest ;) Wtedy akcja od razu staje się ciekawsza ;)

      Usuń
  6. Lubie lekkie książki, czyta się je po prostu przyjemnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, a tę książkę właśnie czyta się szybko, lekko i przyjemnie ;)

      Usuń
  7. Tą książkę wpisuję na listę wakacyjnych czytadełek ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Czasem lubię sięgać po takie lektury, o ile nie są to typowe romansidła. Tutaj wydaje mi się, że jest dość mocno rozbudowana warstwa emocjonalna i ludzkie wewnętrzne dylematy - więc na plus :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zapomnieć wyjąć kartę z bankomatu!

     Wiecie, jeszcze o tym myślę i nie daje mi to spokoju. Jak można korzystać z bankomatu i odejść od niego nie zabierając swojej karty???????????? Nie rozumiem tego i oby mi się to nigdy nie przytrafiło!      Wczoraj będąc z mężem na zakupach w mieście, musiałam podejść do tejże ściany płaczu, aby wybrać trochę gotówki. No niestety na bazarkach jeszcze kartą płacić się nie da, więc trzeba mieć gotówkę w portfelu. Przed nami podeszła inna para małżonków do bankomatu ( oboje wyglądali na ok 40 lat). Stali razem przy tym bankomacie, razem zaglądali w monitor bankomatu, ja z moim mężem staliśmy z boku i rozmawialiśmy sobie. W pewnym momencie usłyszałam, jak tamta kobieta mówi do męża, że jej się tutaj coś nie zgadza, bo na koncie mają za dużo kasy! No i że lepiej nie wypłacać żadnej kasy tutaj i że ona chce to wyjaśnić w banku. Odeszli od ściany płaczu.        Wtedy ja podeszłam do bankomatu i stoję i lampię się na monitor, który wyświetla info o stanie konta ( tamtej pary) i zapytuje

Zamek z kartonu. Projekt na historię klasa 5.

     Zrobić zamek? Hmmm.... No dobra. Ale z czego i jak się za to zabrać? Ja osobiście nie miałam ani pomysłu, ani weny do takiej pracy. Ale w końcu to nie ja miałam wziąć się za ten projekt. ;) Tylko mój najstarszy syn. Uczeń 5 klasy Szkoły Podstawowej ;)       Wiem, wiem, rok szkolny się kończy, zaraz są wakacje, a ja tu o szkole piszę. No ale muszę się pochwalić :) Najpierw synek wpadł na pomysł, aby zamek wykonać ze sklejki. Nawet fajnie, bo i bardziej wytrzymały by był i fajniej by się prezentował. Tylko skąd wziąć sklejki tyle do tego zamku? I drugie pytanie - jak w tej sklejce będziemy wycinać szczegóły, np. mury wieży, okna, drzwi itp.??? Tato powiedział, że prościej będzie z kartonu. Syn nie bardzo chciał robić zamek z kartonu. Ale ostatecznie na ten tatowy pomysł przystał. Z kartonami nie ma problemu, bo przecież w sklepach ich mnóstwo!      Do wykonania tego zamku potrzebowali: 2 kartonów, farby plakatowe w kolorach brąz, czerń i czerwień, różne pędzelki,  duuuużo

Nalewka z brusznicy - czyli z naszej borówki czerwonej.

       W tym roku pierwszy raz byłam z moimi dziećmi i mężem na borówkach w lesie. Ja jako dziecko też chodziłam na borówki, ale raczej ot tak, dla siebie, żeby zjeść je. Jako że lubię robić dżemy dla mojej rodzinki, a także od jakiegoś czasu zbieram przepisy i próbuję zrobić nalewki z różnych owoców, to też mężowski pomysł był taki, abym w tym roku spróbowała zrobić właśnie nalewkę z brusznicy! Byliśmy całą rodziną w lesie - jeszcze w wakacje oczywiście. Mężu wcześniej wyczaił super miejsce, gdzie zbieraliśmy, zbieraliśmy i zbieraliśmy te borówki.        Jak widać mieliśmy jednego dnia trochę tych borówek. Z większości zrobiłam dżemik dla dzieci, ale też zostawiłam trochę na nalewkę. I teraz napiszę właśnie o niej.  NALEWKA NA CZERWONYCH BORÓWKACH Kilogram umytych i oczyszczonych czerwonych owoców borówki lekko pognieść, włożyć do słoja, zalać litrem spirytusu, zamieszać, szczelnie zamknąć i trzymać w miejscu nasłonecznionym tak długo, aż borówki stracą czerwony kolo