Przejdź do głównej zawartości

Cudeńka z drewna wykonane prze mojego syna i męża.

     Od wykonania tych prac minął rok. Ale jakoś zawsze coś i coś mi przeszkadzało, żeby napisać ten post. No cóż, może ja sama musiałam dojrzeć, żeby go napisać. W każdym bądź razie, pokażę Wam, co takiego mój syn i mąż wykonali ciekawego :)


     Zaczęło się wszystko od tego, że ze szkoły synów dostałam wiadomość, że zbierają fanty na loterię. Pieniążki z loterii miały wesprzeć pewien ważny cel. A gifty na loterię miały być w dobrym lub bardzo dobrym stanie i mogły to być książki, zabawki, bibeloty, świeczki - no po prostu coś co nadawało by się na loterię. A że zarówno mój mąż jak i od pewnego dłuższego czasu i najstarszy syn, mają zamiłowania do prac w drewnie, to wpadli na pomysł, że sami coś przygotują. I takie cudeńka porobili. 


Świeczniki




ROBOTY







     I co sądzicie o tych pracach moich facetów? Bo ja byłam pod wrażeniem i wtedy, i teraz kiedy oglądam te fotki :) I wiem też, że roboty spodobały się w szkole i było wielu chętnych na nie :) Od tamtego czasu maż zbiera różne pierdułki elektroniczne, żeby jeszcze jakieś takie ciekawostki porobić. Jak tylko coś zrobi, nie będę czekała roku by się tym pochwalić, tylko na gorąco, od razu Wam powrzucam i pokażę. A świecznik chyba u syna zamówię na święta ;) 


Komentarze

  1. No bardzo ładne są te cudeńka. Chłopacy mają talent.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, jak już się za coś wezmą, to wychodzą im cudeńka :)

      Usuń
  2. Ale to fajne, naprawdę pomysłowe! Świetna rzecz, nie tylko dla chłopców, myślę, że zabawa dla całej rodziny ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda :) Ja pakowałam świeczniki i wyszukałam świeczki do nich :) Czyli była współpraca :)

      Usuń
  3. Jaka szkoda,że ja nie mam takiego męża - majsterkowicza ;) U nas w domu to raczej ja władam młotkiem,śrubokrętem,ręczną piłą i pistoletem na klej - za to on gotuje ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas jest równouprawnienie, ja przeważnie gotuję, ale mąż odświętnie też potrafi niezłe danie zaserwować, tak samo prace związane z młotkami to raczej mąż u nas przejął z synami, ale ja też co nie co potrafię sama ogarnąć ;)

      Usuń
  4. bardzo inspirujące! wydaje mi się, że u mnie to tylko kwestia czasu aż mój młodszy zacznie coś robić ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nim się obejrzysz, będzie tworzył różne cudeńka :)

      Usuń
  5. Jestem pod ogromnym wrażeniem! Roboty przebijają wszystko, są naprawdę bardzo ciekawe.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak dla mnie rewelacja. Zwłaszcza roboty.

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  7. Swietne prace. Masz naprawde zdolnych chlopakow. Brawo!

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo fajne! Nawet mi nie mów jak bardzo chciałabym takie piękne świeczniki mieć w domu :) A robociki... no co Ci powiem - brawo dla Twoich chłopaków!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zamek z kartonu. Projekt na historię klasa 5.

     Zrobić zamek? Hmmm.... No dobra. Ale z czego i jak się za to zabrać? Ja osobiście nie miałam ani pomysłu, ani weny do takiej pracy. Ale w końcu to nie ja miałam wziąć się za ten projekt. ;) Tylko mój najstarszy syn. Uczeń 5 klasy Szkoły Podstawowej ;)       Wiem, wiem, rok szkolny się kończy, zaraz są wakacje, a ja tu o szkole piszę. No ale muszę się pochwalić :) Najpierw synek wpadł na pomysł, aby zamek wykonać ze sklejki. Nawet fajnie, bo i bardziej wytrzymały by był i fajniej by się prezentował. Tylko skąd wziąć sklejki tyle do tego zamku? I drugie pytanie - jak w tej sklejce będziemy wycinać szczegóły, np. mury wieży, okna, drzwi itp.??? Tato powiedział, że prościej będzie z kartonu. Syn nie bardzo chciał robić zamek z kartonu. Ale ostatecznie na ten tatowy pomysł przystał. Z kartonami nie ma problemu, bo przecież w sklepach ich mnóstwo!      Do wykonania tego zamku potrzebowali: 2 kartonów, farby plakatowe w kolorach brąz, czerń i czerwień, różne pędzelki,  duuuużo

Zapomnieć wyjąć kartę z bankomatu!

     Wiecie, jeszcze o tym myślę i nie daje mi to spokoju. Jak można korzystać z bankomatu i odejść od niego nie zabierając swojej karty???????????? Nie rozumiem tego i oby mi się to nigdy nie przytrafiło!      Wczoraj będąc z mężem na zakupach w mieście, musiałam podejść do tejże ściany płaczu, aby wybrać trochę gotówki. No niestety na bazarkach jeszcze kartą płacić się nie da, więc trzeba mieć gotówkę w portfelu. Przed nami podeszła inna para małżonków do bankomatu ( oboje wyglądali na ok 40 lat). Stali razem przy tym bankomacie, razem zaglądali w monitor bankomatu, ja z moim mężem staliśmy z boku i rozmawialiśmy sobie. W pewnym momencie usłyszałam, jak tamta kobieta mówi do męża, że jej się tutaj coś nie zgadza, bo na koncie mają za dużo kasy! No i że lepiej nie wypłacać żadnej kasy tutaj i że ona chce to wyjaśnić w banku. Odeszli od ściany płaczu.        Wtedy ja podeszłam do bankomatu i stoję i lampię się na monitor, który wyświetla info o stanie konta ( tamtej pary) i zapytuje

Nalewka z brusznicy - czyli z naszej borówki czerwonej.

       W tym roku pierwszy raz byłam z moimi dziećmi i mężem na borówkach w lesie. Ja jako dziecko też chodziłam na borówki, ale raczej ot tak, dla siebie, żeby zjeść je. Jako że lubię robić dżemy dla mojej rodzinki, a także od jakiegoś czasu zbieram przepisy i próbuję zrobić nalewki z różnych owoców, to też mężowski pomysł był taki, abym w tym roku spróbowała zrobić właśnie nalewkę z brusznicy! Byliśmy całą rodziną w lesie - jeszcze w wakacje oczywiście. Mężu wcześniej wyczaił super miejsce, gdzie zbieraliśmy, zbieraliśmy i zbieraliśmy te borówki.        Jak widać mieliśmy jednego dnia trochę tych borówek. Z większości zrobiłam dżemik dla dzieci, ale też zostawiłam trochę na nalewkę. I teraz napiszę właśnie o niej.  NALEWKA NA CZERWONYCH BORÓWKACH Kilogram umytych i oczyszczonych czerwonych owoców borówki lekko pognieść, włożyć do słoja, zalać litrem spirytusu, zamieszać, szczelnie zamknąć i trzymać w miejscu nasłonecznionym tak długo, aż borówki stracą czerwony kolo