Przejdź do głównej zawartości

"Paprocany" Paulina Świst.

      "Rewelacja. Po prostu, kurwa, rewelacja. Coś do mnie czuł...Miałam ochotę mu poradzić, by wziął koło i jebnął się w czoło..."


      Po ostatniej książce Świst, spodziewałam się kontynuacji losów tamtych bohaterów. Autorka poszła jednak o krok dalej i rozpoczęła nową serię z nowymi bohaterami i nowymi przygodami. I jak zwykle książka wchłonęła mnie dosłownie i w przenośni! Ja nie wiem jak Paulina Świst to robi, ale jej książki czyta mi się szybko, lekko i mega przyjemnie :) 


     "Paprocany" - o czym jest ta książka? Znów są policjanci, adwokaci, przestępcy. Czyli znów ten sam światek co w innych książkach autorki. Ale skoro tym razem są nowi bohaterowie, to znaczy, że towarzystwo się zmieniło. I tutaj poznajemy Krzysztofa Strzeleckiego, który jest bardzo porządnym policjantem, ale zostaje wrobiony w gwałt na prostytutce. W jego niewinność wierzy tylko jego przełożony. Jednak to mało. A wiec policjant ma duże kłopoty i tymczasowo jest na wolnym. Poznaje w międzyczasie adwokatkę - Zofię, która nie dość, że będzie go bronić, to jeszcze ma kłopot z bratanicą. Młoda zaginęła, a policjant ma pomóc ją odnaleźć. I tutaj jak zwykle będzie wesoło, akcja nie zwalnia nawet na chwilę. Z każdej strony coś się dzieje. I to co jest tutaj najdziwniejsze i najfajniejsze zarazem, to akcja rozgrywa się w kilku dniach dosłownie, a co tutaj się nie dzieje! Oczywiście są i sceny z sexem, bo jakżeby inaczej! Ale jak zwykle te sceny są opisane smacznie, apetycznie i jak dla mnie w sam raz! No i jeszcze teksty! Świst z tymi niektórymi tekstami to normalnie wymiatasz! 

"...Wiesz, co mi odpowiedziała na pytanie, jakich opon potrzebuje na zimę?

- Ładnych? - zaryzykowałem.

I najwyraźniej trafiłem, bo Marek roześmiał się na cały głos.

- Dokładnie tak: ładnych i zimowych. Takich godnych Tutka. Ja pierdolę! Rozmir sobie sam musiałem spisać z parkingu przed jej domem."


"- Nie interesuj się, bo kociej mordy dostaniesz - powiedziałam."


     Czy Zofia wybroni Krzysztofa? Czy odnajdą jej bratanicę? No i w co tak w ogóle wplątali się bohaterowie? Tego musicie dowiedzieć się z najnowszej książki Pauliny Świst.


Tytuł: "Paprocany"

Autor: Paulina Świst

Ilość stron: 320

Wydawnictwo: Akurat


      A ja dziękuję Wydawnictwu Akurat za możliwość przeczytania tej książki i niecierpliwie czekam na kontynuację :)







Komentarze

  1. Miałam okazję się z nią zapoznać, jest to typowo lekkie czytadło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Owszem szybko się czyta, choć ja lubię tego typu książki :)

      Usuń
  2. Raczej nie dla mnie...ostatnio czytam tylko poradniki :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Książek Pauliny Świst jeszcze nie czytałem, ale kilka leży i czeka na półce. Ta też kiedyś będzie miała swoją kolej. Btw. Bardzo ładne zdjęcia książki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki ;) Starałam się z fotką :) A co do książek, to jak już weźmiesz się za nie, to daj znać - czy Ci się spodobają czy nie ;)

      Usuń
  4. nie jest to do końca książka dla mnie, ale jako świąteczny podarunek będzie w sam raz :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj ja bardzo z takiej książki ucieszyłabym się, gdybym dostała w prezencie :)

      Usuń
  5. Ja się nie skuszę, bo to nie mój gatunek literacki, ale wiem komu polecę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że osobie tej spodoba się ta książka :) Pozdrawiam.

      Usuń
  6. Nie ciągnie mnie do tej autorki. Nie tylko ze względu na tematykę, ale także język jakim się posługuje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oki. Każdemu podoba się co innego ;) Może inna z polecanych przeze mnie książek Tobie się spodoba :)

      Usuń
  7. I ja raczej też nie sięgnę po tę książkę. Jakoś do mnie nie przemawia...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spoko, nie każdemu pasuje taka tematyka. Ale są u mnie na blogu i inne książki :)

      Usuń
  8. Jeszcze nie czytałam książek tej autorki, ale policyjne klimaty bardzo mi odpowiadają więc nie mówię nie. Ta skoro jest początkiem serii może być dobra na start.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zamek z kartonu. Projekt na historię klasa 5.

     Zrobić zamek? Hmmm.... No dobra. Ale z czego i jak się za to zabrać? Ja osobiście nie miałam ani pomysłu, ani weny do takiej pracy. Ale w końcu to nie ja miałam wziąć się za ten projekt. ;) Tylko mój najstarszy syn. Uczeń 5 klasy Szkoły Podstawowej ;)       Wiem, wiem, rok szkolny się kończy, zaraz są wakacje, a ja tu o szkole piszę. No ale muszę się pochwalić :) Najpierw synek wpadł na pomysł, aby zamek wykonać ze sklejki. Nawet fajnie, bo i bardziej wytrzymały by był i fajniej by się prezentował. Tylko skąd wziąć sklejki tyle do tego zamku? I drugie pytanie - jak w tej sklejce będziemy wycinać szczegóły, np. mury wieży, okna, drzwi itp.??? Tato powiedział, że prościej będzie z kartonu. Syn nie bardzo chciał robić zamek z kartonu. Ale ostatecznie na ten tatowy pomysł przystał. Z kartonami nie ma problemu, bo przecież w sklepach ich mnóstwo!      Do wykonania tego zamku potrzebowali: 2 kartonów, farby plakatowe w kolorach brąz, czerń i czerwień, różne pędzelki,  duuuużo

Zapomnieć wyjąć kartę z bankomatu!

     Wiecie, jeszcze o tym myślę i nie daje mi to spokoju. Jak można korzystać z bankomatu i odejść od niego nie zabierając swojej karty???????????? Nie rozumiem tego i oby mi się to nigdy nie przytrafiło!      Wczoraj będąc z mężem na zakupach w mieście, musiałam podejść do tejże ściany płaczu, aby wybrać trochę gotówki. No niestety na bazarkach jeszcze kartą płacić się nie da, więc trzeba mieć gotówkę w portfelu. Przed nami podeszła inna para małżonków do bankomatu ( oboje wyglądali na ok 40 lat). Stali razem przy tym bankomacie, razem zaglądali w monitor bankomatu, ja z moim mężem staliśmy z boku i rozmawialiśmy sobie. W pewnym momencie usłyszałam, jak tamta kobieta mówi do męża, że jej się tutaj coś nie zgadza, bo na koncie mają za dużo kasy! No i że lepiej nie wypłacać żadnej kasy tutaj i że ona chce to wyjaśnić w banku. Odeszli od ściany płaczu.        Wtedy ja podeszłam do bankomatu i stoję i lampię się na monitor, który wyświetla info o stanie konta ( tamtej pary) i zapytuje

Nalewka z brusznicy - czyli z naszej borówki czerwonej.

       W tym roku pierwszy raz byłam z moimi dziećmi i mężem na borówkach w lesie. Ja jako dziecko też chodziłam na borówki, ale raczej ot tak, dla siebie, żeby zjeść je. Jako że lubię robić dżemy dla mojej rodzinki, a także od jakiegoś czasu zbieram przepisy i próbuję zrobić nalewki z różnych owoców, to też mężowski pomysł był taki, abym w tym roku spróbowała zrobić właśnie nalewkę z brusznicy! Byliśmy całą rodziną w lesie - jeszcze w wakacje oczywiście. Mężu wcześniej wyczaił super miejsce, gdzie zbieraliśmy, zbieraliśmy i zbieraliśmy te borówki.        Jak widać mieliśmy jednego dnia trochę tych borówek. Z większości zrobiłam dżemik dla dzieci, ale też zostawiłam trochę na nalewkę. I teraz napiszę właśnie o niej.  NALEWKA NA CZERWONYCH BORÓWKACH Kilogram umytych i oczyszczonych czerwonych owoców borówki lekko pognieść, włożyć do słoja, zalać litrem spirytusu, zamieszać, szczelnie zamknąć i trzymać w miejscu nasłonecznionym tak długo, aż borówki stracą czerwony kolo