Przejdź do głównej zawartości

"Płonę" Wojciech Magiera - Book Tour.

      Od czasu do czasu trafia do mnie jakiś thriller. "Płonę" spodobał mi się już od samego początku! Wojciech Magiera świetnie poprowadził wielowątkowość w tej książce i do samego końca mnie zaskakiwały treści. 



     Książkę tę czytałam dzięki kolejnemu już Book Tourowi u dziewczyn z Czytam dla przyjemności . I nie żałuję, bo książka jest świetna! Akcja wciąga od początku, napięcie trzyma aż do końca. Występuje tutaj kilka wątków: jak choćby szantaż, oszustwa, zdrada, kradzież. 

     Wszystko rozkręca się od samobójstwa pewnej ekscentrycznej artystki Magdaleny Dąbrowskiej zwanej przez wszystkich "M". Jej śmierć uderza w jej męża, choć tak na prawdę ich małżeństwo już od dawna było fikcją, a każde z nich miało innych partnerów stałych lub przygodnych. Byłą kochankę "M" też nachodzą różne myśli po jej śmierci. Zaczyna wspominać jak się poznały i jak toczyły się ich losy. Dzięki tym wspomnieniom mamy okazję trochę bliżej poznać samą "M''. I dowiadujemy się wtedy, że owa Magdalena miała dziwne czasem wręcz niebezpieczne żądze. To co ją pociągało czy podniecało wielu ludzi by odrzuciło, odepchnęło czy może oburzyło. Co najdziwniejsze, ona spisywała urywki z tego swojego dzikiego życia w notesie, który ukradł jej Damian. Kiedy młody mężczyzna odkrył co tak naprawdę jest w tym notesie, postanowił na tym zarobić. Musiał tylko dobrze opracować sobie plan działania. No właśnie - czy wszystko pójdzie według jego planu? A jak w roli szantażowanego wdowca poradzi sobie Lesław? Czy jego prawa ręka - Marta, znów załatwi za niego sprawę?  Kto z jego najbliższego otoczenia go wykiwa? I co tak naprawdę łączy wszystkich bohaterów  ze sobą? Zdradzę, że w tej książce odkryłam, że nie powinno się umniejszać roli drugoplanowych bohaterów. Tutaj co po niektórzy odegrają największą rolę w sowim życiu :) 

     Jeśli lubicie takie klimaty, gdzie dużo się dzieje, ale super łączy się to ze sobą no i zagadki powolutku się wyjaśniają podczas czytania, a zakończenie zaskakuje na całego - to polecam Wam tę książkę!!! Ja dziękuję raz jeszcze dziewczynom z Czytam dla przyjemności za ten BT, ale także raz jeszcze dziękuję autorowi Wojciechowi Magiera - dopisuję sobie nazwisko do listy, aby przeczytać pozostałe książki :) 


Tytuł: "Płonę"

Autor: Wojciech Magiera

Ilość stron: 286

Wydawnictwo: Vectra

Komentarze

  1. Uwielbiam książki z zaskakującymi zakończeniami więc na pewno się skuszę.

    OdpowiedzUsuń
  2. dla mnie sama okładka jest bardzo interesująca, a jak przeczytałam Twoją recenzję to wiem, że też chętnie sięgnęłabym po zawartość tej książki :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak tylko dasz radę przeczytać, to chętnie przeczytam Twoją opinię :)

      Usuń
  3. Czuję, że ten kryminał ma ciężką atmosferę. Chętnie poznam lekturę, bo kocham takie klimaty.

    OdpowiedzUsuń
  4. Autora zupełnie nie znam, ale chyba nabrałam ochoty, aby poznać jego pióro :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Oj to nie moje klimaty, zdecydowanie bardziej wolę sięgnąć po bliższa mi literaturę faktu ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja właśnie za lekturą faktu nie przepadam ;) No ale każdy lubi coś innego :) Prawda?

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zamek z kartonu. Projekt na historię klasa 5.

     Zrobić zamek? Hmmm.... No dobra. Ale z czego i jak się za to zabrać? Ja osobiście nie miałam ani pomysłu, ani weny do takiej pracy. Ale w końcu to nie ja miałam wziąć się za ten projekt. ;) Tylko mój najstarszy syn. Uczeń 5 klasy Szkoły Podstawowej ;)       Wiem, wiem, rok szkolny się kończy, zaraz są wakacje, a ja tu o szkole piszę. No ale muszę się pochwalić :) Najpierw synek wpadł na pomysł, aby zamek wykonać ze sklejki. Nawet fajnie, bo i bardziej wytrzymały by był i fajniej by się prezentował. Tylko skąd wziąć sklejki tyle do tego zamku? I drugie pytanie - jak w tej sklejce będziemy wycinać szczegóły, np. mury wieży, okna, drzwi itp.??? Tato powiedział, że prościej będzie z kartonu. Syn nie bardzo chciał robić zamek z kartonu. Ale ostatecznie na ten tatowy pomysł przystał. Z kartonami nie ma problemu, bo przecież w sklepach ich mnóstwo!      Do wykonania tego zamku potrzebowali: 2 kartonów, farby plakatowe w kolorach ...

Nalewka z brusznicy - czyli z naszej borówki czerwonej.

       W tym roku pierwszy raz byłam z moimi dziećmi i mężem na borówkach w lesie. Ja jako dziecko też chodziłam na borówki, ale raczej ot tak, dla siebie, żeby zjeść je. Jako że lubię robić dżemy dla mojej rodzinki, a także od jakiegoś czasu zbieram przepisy i próbuję zrobić nalewki z różnych owoców, to też mężowski pomysł był taki, abym w tym roku spróbowała zrobić właśnie nalewkę z brusznicy! Byliśmy całą rodziną w lesie - jeszcze w wakacje oczywiście. Mężu wcześniej wyczaił super miejsce, gdzie zbieraliśmy, zbieraliśmy i zbieraliśmy te borówki.        Jak widać mieliśmy jednego dnia trochę tych borówek. Z większości zrobiłam dżemik dla dzieci, ale też zostawiłam trochę na nalewkę. I teraz napiszę właśnie o niej.  NALEWKA NA CZERWONYCH BORÓWKACH Kilogram umytych i oczyszczonych czerwonych owoców borówki lekko pognieść, włożyć do słoja, zalać litrem spirytusu, zamieszać, szczelnie zamknąć i trzymać w miejscu nasłoneczniony...

Nabroiłeś? To nasmaruj tyłek cebulą!

     Czasem tak się zdarza, że dzieciom czegoś się zabrania - raz, drugi, trzeci, dziesiąty i setny. A dziecko i tak zrobi po swojemu. Bo przecież to czego rodzic zabrania, to zazwyczaj fajne jest!       I tak właśnie zrobił nasz młodszy synek. Tato mu zabraniał bawić się taty narzędziami i wszystkim co tato ma przy narzędziach poukładane. Synek wykorzystał moment, kiedy tato był w pracy, a mama wyszła po drzewo na dwór i pobroił trochę. I choć mama po powrocie od razu zauważyła, co też synio pobroił, to była szansa, że tato nie zauważy - jedna zauważył! I powiedział do synia, że skoro go nie posłuchał, nabroił, to teraz ma sobie cebulą tyłek nasmarować, żeby lanie mniej bolało! I tato najpierw postanowił zjeść obiad, a potem rozliczyć się z synem.W tym czasie, kiedy tato jadł, synek najpierw z płaczem pobiegł do pokoju niby się schować, po chwili poszedł do kuchni. Ja obserwowałam co też synek wyprawia! A on wziął cebulę i poszedł z nią z powrotem do pok...