Przejdź do głównej zawartości

"Porzucona narzeczona" Magdalena Krauze.

      "Czy ja naprawdę chciałam z własnej i nieprzymuszonej woli wyjść za tego matoła? Jeszcze trzy tygodnie temu miałam żal do samego Pana Boga. Nie mogłam pogodzić się z losem porzuconej narzeczonej i wylewałam łzy nad utraconym szczęściem. A dziś, teraz, stojąc przed Kamilem, zrozumiałam, że cały czas kochałam człowieka, który istniał wyłącznie w mojej wyobraźni."


     Tyle naczytałam się o twórczości pani Magdaleny Krauze, że kiedy zauważyłam na lubimyczytac.pl ogłoszenie Wydawnictwa Jaguar, że szukają recenzentów - musiałam się zgłosić! Mega się ucieszyłam, że mnie wybrali i książkę dostałam, przeczytałam i jestem pod wrażeniem! 

     "Porzucona narzeczona" opowiada losy Zuzanny Wyżewskiej, która to w dniu swojego ślubu dostaje informację SMS od przyszłego męża, że ŚLUBU NIE BĘDZIE! Wyobrażacie to sobie??? Odwołać ślub przez sms-a??? Żenada! I tak też czuła się Zuza - zażenowana. To dzięki jej trójce przyjaciół jakoś się ogarnęła. Największą pomocą oczywiście był dla niej Kamil, którego to traktuje jak brata. A dlaczego? Bo kiedyś ich rodzice byli parą. Zuzka ma zgraną paczkę przyjaciół, którzy sobie doradzają, pomagają i wspierają się jak mogą. Tutaj skupiają się głównie na Zuzce, ale i reszta przyjaciół będzie potrzebowała pomocy. Wtedy pozostali też wykażą się swoją przyjaźnią. Naprawdę warto mieć wokół siebie takich życzliwych ludzi. 



      Czy jednak odwołany ślub to jedyny problem głównej bohaterki? A no nie! Światło dzienne ukaże inne problemy, z którymi będzie zmagać się Zuzanna. Jej barwne, a zarazem tak różne od siebie dwie przyjaciółki - Basia i Dominika też co nie co nawywijają. Natomiast ich przyjaciel - Kamil, to taki facet, którego większość z kobiet chciałaby mieć u swego boku: zaradny,odpowiedzialny, pomocny, ostoja spokoju, umie słuchać, doradzić, itp. Ale czy uda mu się pomóc swojej niedoszłej siostrzyczce we wszystkich problemach? No i czy ona mu na to pozwoli? Jakie przygody czekają tę czwórkę przyjaciół? No i czy chcecie poznać przyczynę odwołanego ślubu? Eh... Normalnie tyle tutaj się dzieje, że akcja mnie wciągnęła od pierwszej kartki do ostatniej! Powiem jeszcze tylko tyle, że na Zuzkę spadło dużo problemów, ale najważniejsze, że nigdy nie była z nimi sama.

     Autorka poruszyła tutaj kilka takich życiowych, trudnych tematów. Ale cała powieść jest tak super napisana, bo jest tutaj trochę humoru, są zaskakujące momenty, są i trudniejsze chwile, kiedy to może przydać się chusteczka. Jest tutaj przyjaźń, jest też przekaz - że miłości czasem powinniśmy szukać blisko, wokół siebie, a nie daleko. Jest i matczyna miłość, walka o życie dziecka, jest prawdziwa  miłość od pierwszego wejrzenia, są i dziwne fanaberie łóżkowe pewnej osoby. Jednak najbardziej śmiać mi się chciało, kiedy Zuza swoje różne dolegliwości konsultowała z ... :)

"-Zuza, konsultujesz się w Google'u? Może lepiej podjedziemy do lekarza?"

     Ale pomijając już porady u wujka Goole, to twarda babka z tej Zuzki jest! Każda kobieta, która jest matką inaczej odczuwać będzie to co jest tutaj w tej powieści spisane. Emocje, emocje i jeszcze raz emocje. Nadzieja umiera ostatnia - tak niektórzy mówią i jest to prawda. Tutaj też jest nadzieja bohaterom potrzebna. Wszystkie postacie, nawet te drugoplanowe wyraziste i bardzo ciekawe. No i dodać jeszcze muszę, że okładka jest obłędna:) 


Tytuł: "Porzucona narzeczona"

Autor: Magdalena Krauze

Ilość stron: 382

Wydawnictwo: Jaguar

      A ja bardzo dziękuję WYDAWNICTWU JAGUAR za tę książkę. 

Komentarze

  1. To nie pierwsza książka, w której bohaterka dostaje w dniu ślubu SMSa od wybranka, że to jednak wielka pomyłka i sajonara. Pewnie nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło ;)
    Książkę jednak sobie odpuszczę, chyba mam już przesyt odwołanych ślubów w literaturze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie była to pierwsza książka z takim rozstaniem przedślubnym. Jednak dodam, że to nie jest jedyny temat w tej książce. Bohaterka zmaga się jeszcze z walką o swoje a potem i dziecka życie.

      Usuń
  2. Czasem latem lubię takie lekkie teksty, może i temu warto dać szansę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta lektura jest i lekka i trudna. Ale to moje zdanie. I oczywiście zachęcam do lektury.

      Usuń
  3. Na wakacyjne czytanie książka może się sprawdzić, przyjemne nuty wypełnione emocjami. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie. Takie oderwanie się od wszystkiego. Po prostu przyjemność czytania.

      Usuń
    2. A więc w wolnej chwili zapraszam do lektury.

      Usuń
  4. Fabuła jest lekka i zapowiada się dość ciekawie. Myslę, że książka odpowiednia na wakacyjne, ciepłe dni

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fabuła jest na początku lekka i przyjemna, później porusza trudniejszy temat.

      Usuń
  5. Oj, jestem mocno uczulona na konsultowanie swojego zdrowia z wujkiem Google ;) Mam nadzieję, że w książce to mocno odradzono :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest tutaj kilka razy wspomniane, żeby nie konsultować z wujkiem Google. Ale raczej mocnego akcentu na to autorka nie położyła, bo raczej skupiła się na innych tematach.

      Usuń
  6. odwołanie ślubu przez sms to mega słabe, czasem mam wrażenie że nadejdą takie czasy ze zaskoczyć będzie już można tylko pozytywnie, Co do książki nei wiem czy znajdę na nią czas.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, że taka forma odwołania ślubu jest słaba. Nawet mega słaba! Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
  7. Odwołanie ślubu przez SMS? W sumie, nie ma się co dziwić - takie mamy czasy. Buziaczki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hi, hi, no niby tak. Choć wszystkiego nie powinniśmy zwalać na obecne czasy. Wydaje mi się, że są takie sytuacje, kiedy to jednak powinno się załatwić pewne sprawy osobiście. Jednak wiem z doświadczenia, że są ludzie, którzy mają inny za nic i nie zważają na innych w przeróżnych sprawach. Eh... :)

      Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
  8. Ta książka jest moim blogowym patronatem medialnym, więc bardzo się cieszę, że Ci się podobała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No widzisz. Miałaś rację, że mamy podobne gusta czytelnicze. Ty patronujesz tym cudnym książkom, a ja mam przyjemność je przeczytać i zrecenzować :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zamek z kartonu. Projekt na historię klasa 5.

     Zrobić zamek? Hmmm.... No dobra. Ale z czego i jak się za to zabrać? Ja osobiście nie miałam ani pomysłu, ani weny do takiej pracy. Ale w końcu to nie ja miałam wziąć się za ten projekt. ;) Tylko mój najstarszy syn. Uczeń 5 klasy Szkoły Podstawowej ;)       Wiem, wiem, rok szkolny się kończy, zaraz są wakacje, a ja tu o szkole piszę. No ale muszę się pochwalić :) Najpierw synek wpadł na pomysł, aby zamek wykonać ze sklejki. Nawet fajnie, bo i bardziej wytrzymały by był i fajniej by się prezentował. Tylko skąd wziąć sklejki tyle do tego zamku? I drugie pytanie - jak w tej sklejce będziemy wycinać szczegóły, np. mury wieży, okna, drzwi itp.??? Tato powiedział, że prościej będzie z kartonu. Syn nie bardzo chciał robić zamek z kartonu. Ale ostatecznie na ten tatowy pomysł przystał. Z kartonami nie ma problemu, bo przecież w sklepach ich mnóstwo!      Do wykonania tego zamku potrzebowali: 2 kartonów, farby plakatowe w kolorach brąz, czerń i czerwień, różne pędzelki,  duuuużo

Zapomnieć wyjąć kartę z bankomatu!

     Wiecie, jeszcze o tym myślę i nie daje mi to spokoju. Jak można korzystać z bankomatu i odejść od niego nie zabierając swojej karty???????????? Nie rozumiem tego i oby mi się to nigdy nie przytrafiło!      Wczoraj będąc z mężem na zakupach w mieście, musiałam podejść do tejże ściany płaczu, aby wybrać trochę gotówki. No niestety na bazarkach jeszcze kartą płacić się nie da, więc trzeba mieć gotówkę w portfelu. Przed nami podeszła inna para małżonków do bankomatu ( oboje wyglądali na ok 40 lat). Stali razem przy tym bankomacie, razem zaglądali w monitor bankomatu, ja z moim mężem staliśmy z boku i rozmawialiśmy sobie. W pewnym momencie usłyszałam, jak tamta kobieta mówi do męża, że jej się tutaj coś nie zgadza, bo na koncie mają za dużo kasy! No i że lepiej nie wypłacać żadnej kasy tutaj i że ona chce to wyjaśnić w banku. Odeszli od ściany płaczu.        Wtedy ja podeszłam do bankomatu i stoję i lampię się na monitor, który wyświetla info o stanie konta ( tamtej pary) i zapytuje

Nalewka z brusznicy - czyli z naszej borówki czerwonej.

       W tym roku pierwszy raz byłam z moimi dziećmi i mężem na borówkach w lesie. Ja jako dziecko też chodziłam na borówki, ale raczej ot tak, dla siebie, żeby zjeść je. Jako że lubię robić dżemy dla mojej rodzinki, a także od jakiegoś czasu zbieram przepisy i próbuję zrobić nalewki z różnych owoców, to też mężowski pomysł był taki, abym w tym roku spróbowała zrobić właśnie nalewkę z brusznicy! Byliśmy całą rodziną w lesie - jeszcze w wakacje oczywiście. Mężu wcześniej wyczaił super miejsce, gdzie zbieraliśmy, zbieraliśmy i zbieraliśmy te borówki.        Jak widać mieliśmy jednego dnia trochę tych borówek. Z większości zrobiłam dżemik dla dzieci, ale też zostawiłam trochę na nalewkę. I teraz napiszę właśnie o niej.  NALEWKA NA CZERWONYCH BORÓWKACH Kilogram umytych i oczyszczonych czerwonych owoców borówki lekko pognieść, włożyć do słoja, zalać litrem spirytusu, zamieszać, szczelnie zamknąć i trzymać w miejscu nasłonecznionym tak długo, aż borówki stracą czerwony kolo