Przejdź do głównej zawartości

Serce bez granic" Anna Balińska - #booktour.



      Każdy z nas chce być kochany i chcemy też kochać. Kiedy miłość naszego życia umiera - to co dzieje się z nami? Jak taka osoba się czuje i znosi brak tej ukochanej osoby?

     "Serce bez granic" to książeczka zaledwie 130 stronicowa. Niby cieniutka, a jednak mieści w sobie trudne tematy, dużo strat, dużo bólu. Mamy też tu depresję. A jak wiemy, depresja to okropna choroba. 


"...zaburzenia depresyjne nie są przeziębieniem, które wyleczysz w przeciągu tygodnia."


"... - Depresja, nerwice i inne choroby ukrywają się pod warstwami pudru, czerwonej szminki, idealnie skrojonego garnituru i lśniącego domu. "


     W tej historii główna bohaterka to Dobrusia. Ta młoda kobieta rok wcześniej straciła męża. Od jego śmierci boryka się z depresją. Niestety poza przyjaciółką nie ma wsparcia w nikim innym. Sama musi radzić sobie z bólem, cierpieniem i chorobą. Kiedy w jej życiu pojawia się Rafał, który jakby od pierwszego wejrzenia zakochuje się w niej, ona nie wie jak ma się zachować. Najchętniej by go odtrąciła, ale coś ją ciągnie ku temu mężczyźnie. Tylko co? Czy da szansę sobie i nowo poznanemu mężczyźnie? Tym bardziej, że oboje skrywają przed sobą pewne tajemnice. Czy taki związek mógłby mieć szansę, skoro budować zaczęli by go na tajemnicach i niedomówieniach? Co jeszcze wydarzy się w ich życiu?

     To druga powieść Anny Balińskiej, którą czytam. Pierwszą była "Sekrety Welu " . Tamta mnie zauroczyła, ta wstrząsnęła. Autorka nie dość, że porusza jakże trudne tematy, to jeszcze końcówka wycisnęła ze mnie łzy. No bez bicia napiszę, że ostatnie kartki czytałam przez łzy! Mam też żal do autorki, że tak a nie inaczej poprowadziła los Dobrusi, choć jak najbardziej rozumiem, że historia tu przedstawiona jest po prostu taka życiowa. W naszym życiu nie zawsze mamy Happy End. I tutaj też go nie ma. A szkoda. Jednak powieść pisana po prostu życiem jest mega realna, wręcz namacalna. Dochodzi tutaj do niezwykłego zbiegu okoliczności. No tak bym to chyba nazwała. Ten zbieg okoliczności przyniósł i dobre i złe sceny. Ale to też jak w naszym życiu. Nigdy nie wiemy, co się stanie kiedy wybierzemy drogę w prawo a nie w lewo. Zatem jeśli szukacie poruszającej, a może i wstrząsającej historii, która pozwoli Wam trochę sobie popłakać i pomyśleć nad tym - jak nasze życie jest kruche?, to polecam Wam " Serce bez granic". 



Tytuł: "Serce bez granic"

Autor: Anna Balińska 

Ilość stron: 132

Wydawnictwo: Literackie Białe Pióro


     Dziękuję Andżelice z bloga Czytam dla przyjemności za możliwość wzięcia udziału w tym BT. 

Komentarze

  1. Jeju kiedy Ty dajesz radę to wszystko przeczytać 🙂
    Książka zapowiada się ciekawie i jak zawsze po twojej recenzji mam ochotę wziąć ją do ręki ❤️

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, niby dużo czytam ostatnio, a i tak ciągle za mało. No ale już więcej nie daję rady - bo mam też inne obowiazki :)

      Usuń
  2. Takie historie bardzo mocno do mnie przemawiają i chętnie je czytam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zatem jak Ci się trafi ta książka, to polecam ja przeczytać :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zamek z kartonu. Projekt na historię klasa 5.

     Zrobić zamek? Hmmm.... No dobra. Ale z czego i jak się za to zabrać? Ja osobiście nie miałam ani pomysłu, ani weny do takiej pracy. Ale w końcu to nie ja miałam wziąć się za ten projekt. ;) Tylko mój najstarszy syn. Uczeń 5 klasy Szkoły Podstawowej ;)       Wiem, wiem, rok szkolny się kończy, zaraz są wakacje, a ja tu o szkole piszę. No ale muszę się pochwalić :) Najpierw synek wpadł na pomysł, aby zamek wykonać ze sklejki. Nawet fajnie, bo i bardziej wytrzymały by był i fajniej by się prezentował. Tylko skąd wziąć sklejki tyle do tego zamku? I drugie pytanie - jak w tej sklejce będziemy wycinać szczegóły, np. mury wieży, okna, drzwi itp.??? Tato powiedział, że prościej będzie z kartonu. Syn nie bardzo chciał robić zamek z kartonu. Ale ostatecznie na ten tatowy pomysł przystał. Z kartonami nie ma problemu, bo przecież w sklepach ich mnóstwo!      Do wykonania tego zamku potrzebowali: 2 kartonów, farby plakatowe w kolorach brąz, czerń i czerwień, różne pędzelki,  duuuużo

Zapomnieć wyjąć kartę z bankomatu!

     Wiecie, jeszcze o tym myślę i nie daje mi to spokoju. Jak można korzystać z bankomatu i odejść od niego nie zabierając swojej karty???????????? Nie rozumiem tego i oby mi się to nigdy nie przytrafiło!      Wczoraj będąc z mężem na zakupach w mieście, musiałam podejść do tejże ściany płaczu, aby wybrać trochę gotówki. No niestety na bazarkach jeszcze kartą płacić się nie da, więc trzeba mieć gotówkę w portfelu. Przed nami podeszła inna para małżonków do bankomatu ( oboje wyglądali na ok 40 lat). Stali razem przy tym bankomacie, razem zaglądali w monitor bankomatu, ja z moim mężem staliśmy z boku i rozmawialiśmy sobie. W pewnym momencie usłyszałam, jak tamta kobieta mówi do męża, że jej się tutaj coś nie zgadza, bo na koncie mają za dużo kasy! No i że lepiej nie wypłacać żadnej kasy tutaj i że ona chce to wyjaśnić w banku. Odeszli od ściany płaczu.        Wtedy ja podeszłam do bankomatu i stoję i lampię się na monitor, który wyświetla info o stanie konta ( tamtej pary) i zapytuje

Nalewka z brusznicy - czyli z naszej borówki czerwonej.

       W tym roku pierwszy raz byłam z moimi dziećmi i mężem na borówkach w lesie. Ja jako dziecko też chodziłam na borówki, ale raczej ot tak, dla siebie, żeby zjeść je. Jako że lubię robić dżemy dla mojej rodzinki, a także od jakiegoś czasu zbieram przepisy i próbuję zrobić nalewki z różnych owoców, to też mężowski pomysł był taki, abym w tym roku spróbowała zrobić właśnie nalewkę z brusznicy! Byliśmy całą rodziną w lesie - jeszcze w wakacje oczywiście. Mężu wcześniej wyczaił super miejsce, gdzie zbieraliśmy, zbieraliśmy i zbieraliśmy te borówki.        Jak widać mieliśmy jednego dnia trochę tych borówek. Z większości zrobiłam dżemik dla dzieci, ale też zostawiłam trochę na nalewkę. I teraz napiszę właśnie o niej.  NALEWKA NA CZERWONYCH BORÓWKACH Kilogram umytych i oczyszczonych czerwonych owoców borówki lekko pognieść, włożyć do słoja, zalać litrem spirytusu, zamieszać, szczelnie zamknąć i trzymać w miejscu nasłonecznionym tak długo, aż borówki stracą czerwony kolo