Przejdź do głównej zawartości

"Nie do wygrania" Katarzyna Dołgań i Daria Głowacka.



    Dwie, totalnie szalone kobiety popełniły tę zbrodnię, że napisały razem książkę. Jak im to wyszło? Moim zdaniem - zbrodnia doskonała! Bo ja jestem bardzo zadowolona z tej książki, choć od razu zaznaczam iż:

- książka jest dla czytelników 18 plus!!!

- książka nie dla każdego!

- książka o męskiej miłości - czyli coś czego zazwyczaj nie czytam i nie znajduję tego normalnie w książkach!

A jednak mnie ta historia zachwyciła, porwała, przemieliła, wycisnęła łzy, wkur..iła - nooooo, na pewno długo o niej będę pamiętała!


   "Pragnąłem jego bliskości. Lgnąłem jak ćma, która potrzebuje światła. Był moim światłem i życiem."


   Kiedy dowiedziałam się, że dziewczyny wydają tak kontrowersyjną historię, wiedziałam, że muszę się wprosić, aby przeczytać i zrecenzować tę książkę! No nie byłabym sobą, gdyby mnie to ominęło!!! Czekałam na książkę i nawet zabrałam ją na mój wyjazd z mężem. Choć wiadomo, że jak z mężem się wyjeżdża, to może z czasem na czytanie być krucho i tak też u mnie było. Jednak w drodze, on kierował, a ja czytałam :) Już w domu dokończyłam czytanie i rozpętała się lekka wojna w mojej głowie! A bo jak to tak? A dlaczego? No w sumie, to rozumiem, bo należało mu się! No ale jednak... Dobra, bo chyba zaczęłam od du..y strony :) 

    "Nie do wygrania", tutaj poznajemy trójkę przyjaciół. Są bracia bliźniacy i ich kolega - Wiktor. Ta trójka trzyma się od dzieciństwa razem i mają tendencję do wymyślania głupich zakładów. Kiedy Wiktor planuje otworzyć kolejną restaurację i szuka pracowników do swojej ekipy, jego przyjaciele wymyślają kolejny zakład. Tym razem Wiktor dostał za zadanie uwieść wybranego przez bliźniaków heteroseksualnego mężczyznę. Szaleńcy wskazują na Serafina, który kompletnie nie spodziewa się, co go czeka podczas sezonowej pracy. Co jednak może tutaj pójść nie tak? Co, jeśli zaczną wkradać się prawdziwe uczucia i obaj mężczyźni zaczną czuć do siebie coś więcej na prawdę? Czy miłość pomiędzy dwoma heteroseksualnymi mężczyznami jest możliwa? Czy dla Wiktora ważniejsze stanie się wygranie zakładu, czy prawdziwe uczucia? 

 

   "Mimo wszystko cieszyłem się ich szczęściem. Przecież tego dla niego chciałem. Najwidoczniej nie doprecyzowałem życzenia, w którym pragnąłem go tylko dla siebie."


   Ufff.... Katarzyna i Daria dokonały niemożliwego. Stworzyły historię, którą bardzo chętnie zobaczyłabym w formie filmu. Nie myślałam, że kiedyś będę się tak zachwycała męską miłością. I nie myślcie, że mam coś przeciwko gejom czy przeciwko lesbijkom! Nie. Uważam, że to każdego indywidualna sprawa kogo kto kocha, albo co robią w sypialni - bo każdy ma prawo do miłości. Ale tutaj dziewczyny tak poprowadziły akcję nieśpiesznie, powoli przygotowując tego młodszego bohatera do tych jakże nowych emocji i uczuć, które zaczynały w nim się budzić. Starszy, czyli Wiktor jest tutaj cholernie pewny siebie, taki aż wręcz chojrak, co chce to dostaje, czego zapragnie to ma i myśli, że nikt mu nie odmówi niczego. Dlatego też mega zaskoczył mnie totalnym brakiem walki o miłość na koniec. Ale cóż, każdy ma, na co zasłużył. A ja powiem jeszcze tylko, że ogromnie gratuluję Katarzynie Dołgań i Darii Głowackiej tego ich wspólnego dzieciątka książkowego! Dziewczyny, choć ta książka nie znajdzie uznania u każdego czytelnika, bo prawda jest taka, że spora część ludzi nie lubi takich kontrowersyjnych tematów, to pamiętajcie też, że jest i spore grono czytelników, którzy będą z zapartym tchem wyczekiwać takich właśnie emocjonujących historii. Ja podczas czytania uśmiałam się kilkukrotnie, pojawiły się łzy, byłam naprawdę zła, wkur...na i miałam ochotę rąbnąć kilku bohaterom w te ich głupie łepetyny! Były momenty, że krew mi mocniej wrzała z podniecenia. No a zakończenie .... A co Wam będę pisała - przeczytajcie i porównamy nasze odczucia :) Dla mnie normalnie rollercoaster emocjonalny. I za to obu autorkom dziękuję. 

#współpracabarterowa z Wydawnictwem motyleWnosie



Tytuł: "Nie do wygrania"

Autor: Katarzyna Dołgań i Daria Głowacka

Ilość stron: 252

Wydawnictwo: motyleWnosie


   Dziękuję Wydawnictwu motyleWnosie za tę książkę, a dziewczynom za tę niezwykłą historię. Dopiszę jeszcze, że czekam na kolejne Wasze dzieciątko książkowe. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zapomnieć wyjąć kartę z bankomatu!

     Wiecie, jeszcze o tym myślę i nie daje mi to spokoju. Jak można korzystać z bankomatu i odejść od niego nie zabierając swojej karty???????????? Nie rozumiem tego i oby mi się to nigdy nie przytrafiło!      Wczoraj będąc z mężem na zakupach w mieście, musiałam podejść do tejże ściany płaczu, aby wybrać trochę gotówki. No niestety na bazarkach jeszcze kartą płacić się nie da, więc trzeba mieć gotówkę w portfelu. Przed nami podeszła inna para małżonków do bankomatu ( oboje wyglądali na ok 40 lat). Stali razem przy tym bankomacie, razem zaglądali w monitor bankomatu, ja z moim mężem staliśmy z boku i rozmawialiśmy sobie. W pewnym momencie usłyszałam, jak tamta kobieta mówi do męża, że jej się tutaj coś nie zgadza, bo na koncie mają za dużo kasy! No i że lepiej nie wypłacać żadnej kasy tutaj i że ona chce to wyjaśnić w banku. Odeszli od ściany płaczu.        Wtedy ja podeszłam do bankomatu i stoję i lampię się na monitor, który wyświetla info o stanie konta ( tamtej pary) i zapytuje

Zamek z kartonu. Projekt na historię klasa 5.

     Zrobić zamek? Hmmm.... No dobra. Ale z czego i jak się za to zabrać? Ja osobiście nie miałam ani pomysłu, ani weny do takiej pracy. Ale w końcu to nie ja miałam wziąć się za ten projekt. ;) Tylko mój najstarszy syn. Uczeń 5 klasy Szkoły Podstawowej ;)       Wiem, wiem, rok szkolny się kończy, zaraz są wakacje, a ja tu o szkole piszę. No ale muszę się pochwalić :) Najpierw synek wpadł na pomysł, aby zamek wykonać ze sklejki. Nawet fajnie, bo i bardziej wytrzymały by był i fajniej by się prezentował. Tylko skąd wziąć sklejki tyle do tego zamku? I drugie pytanie - jak w tej sklejce będziemy wycinać szczegóły, np. mury wieży, okna, drzwi itp.??? Tato powiedział, że prościej będzie z kartonu. Syn nie bardzo chciał robić zamek z kartonu. Ale ostatecznie na ten tatowy pomysł przystał. Z kartonami nie ma problemu, bo przecież w sklepach ich mnóstwo!      Do wykonania tego zamku potrzebowali: 2 kartonów, farby plakatowe w kolorach brąz, czerń i czerwień, różne pędzelki,  duuuużo

Nalewka z brusznicy - czyli z naszej borówki czerwonej.

       W tym roku pierwszy raz byłam z moimi dziećmi i mężem na borówkach w lesie. Ja jako dziecko też chodziłam na borówki, ale raczej ot tak, dla siebie, żeby zjeść je. Jako że lubię robić dżemy dla mojej rodzinki, a także od jakiegoś czasu zbieram przepisy i próbuję zrobić nalewki z różnych owoców, to też mężowski pomysł był taki, abym w tym roku spróbowała zrobić właśnie nalewkę z brusznicy! Byliśmy całą rodziną w lesie - jeszcze w wakacje oczywiście. Mężu wcześniej wyczaił super miejsce, gdzie zbieraliśmy, zbieraliśmy i zbieraliśmy te borówki.        Jak widać mieliśmy jednego dnia trochę tych borówek. Z większości zrobiłam dżemik dla dzieci, ale też zostawiłam trochę na nalewkę. I teraz napiszę właśnie o niej.  NALEWKA NA CZERWONYCH BORÓWKACH Kilogram umytych i oczyszczonych czerwonych owoców borówki lekko pognieść, włożyć do słoja, zalać litrem spirytusu, zamieszać, szczelnie zamknąć i trzymać w miejscu nasłonecznionym tak długo, aż borówki stracą czerwony kolo