No to zacznę od przepisu na torcik według mojego wykonania. Nie jest to zwykły tort, ale i tak mi się wydaje, że trochę czasu trzeba na niego poświęcić. Jednak najważniejsze, że smakuje:)
Przepis na ten torcik znalazłam kiedyś w jakiejś gazecie. Więc podaję najpierw oryginalny wpis o tym torcie, a potem napiszę jak i co ja zmieniam.
Składniki:
1 i 1/3 szklanki mąki
1 płaska łyżeczka proszku do pieczenia
1 szklanka cukru
1 jajko
pół kostki masła
1 puszka brzoskwiń
8 łyżeczek żelatyny
50 dag mielonego twarożku
sok wyciśnięty z 1 cytryny
1,5 szklanki śmietany kremówki
kolorowe lukry do dekoracji
Wykonanie:
Mąkę wymieszaj z proszkiem do pieczenia, połową szkl. cukru. Dodaj masło i jajko. Zagnieć ciasto, cienko rozwałkuj. Wytnij koło i piecz 15 minut w temp. 175 st.
Namocz 6 łyżeczek żelatyny, rozpuść podgrzewając. Odłóż 3-4 połówki brzoskwiń do dekoracji. A resztę zmiksuj. Twarożek utrzyj z pozostałym cukrem i sokiem cytrynowym. Ubij 1 szkl. śmietanki, połącz z serkiem i żelatyną. Upieczony spód umieść w tortownicy. Wylej krem, schłodź.
Pozostałą żelatynę namocz i rozpuść. Resztę śmietanki ubij, wymieszaj z musem brzoskwiniowym i żelatyną. Rozsmaruj masę na warstwie serowej. Schłodź w lodówce. Potem wyjmij ciasto z formy i udekoruj.
Tak wygląda oryginalny przepis. Za pierwszym razem zrobiłam według przepisu i ten spód, to ciasto wyszło mi suche, a nawet nie mogłam go od blachy nożem oderwać. Więc tym razem, czyli moje podejście numer 2 do tego tortu, no i postanowiłam zrobić inny spód. Myślałam nad biszkoptowym, ale boję się piec biszkoptu. Więc postanowiłam wykonać spód z przepisu na ZEBRĘ - czyli na taką babkę. Ale nie brałam całej porcji na tą babkę, brałam połowę wszystkiego.
Czyli:
3 jajka
0,75 szklanki cukru
1,25 szklanki mąki
1 łyżeczka proszku do pieczenia
troszkę więcej niż 1/4 szkl.oleju
0,5 szkl. oranżady
Białka ubiłam na pianę z cukrem, dodałam żółtka, mąkę, oranżadę, olej, proszek do pieczenia. Wszystko wymieszać. Przelać do blachy (ja wybrałam okrągłą, no bo miała być to podstawa tortu). I piec w piekarniku nagrzanym do 175 st. Piekłam z 20 minut.
Potem ciasto się chłodziło, a ja przygotowałam masę twarożkową, według przepisu oryginalnego, czyli tego powyżej. Ułożyłam ją na schłodzonym cieście, a następnie też według przepisu powyżej zrobiłam masę brzoskwiniową, którą potem ułożyłam na masie twarogowej. I wszystko chłodziło się w lodówce.
A żeby tort wyglądał choć trochę za tortem, to cały mój torcik wysmarowałam kremem do tortów o smaku śmietankowym. Kupiłam taki gotowy krem w proszku, który rozrabia się z mlekiem i gotowy w parę minutek. I tym kremem wysmarowałam całe ciasto, dekorując górę jeszcze kremem. A boki wysypałam czekoladową posypką. Te brzoskwinie co mi zostały, to pocięłam i można ułożyć według własnego uznania. Na pewno wielu z Was lubi dekorować ciasta i torty, więc będą u Was lepsze dekoracje. Ale ja i tak z mojej jestem dumna:) Bo sama wszystko zrobiłam:)
A wiecie do jakiego wniosku doszłam?! A do takiego, że równie dobrze z tego ciasta może być normalne ciasto nie tortowe, ha, ha:) Bo jak już jest dolna warstwa - czyli ciasto upieczone, na to damy masę twarożkową, potem masę brzoskwiniową, to możemy na górę położyć np. pokrojone brzoskwinie, a to wszystko zalać galaretką. I wyszło by nam fajne ciasto w całkiem innej formie:)
Udanego pieczenia!
Wygląda smakowicie :)
OdpowiedzUsuńwszem i wobec powtarzam pieczenie to moja pięta Achillesa dlatego podziwiam:) Jak znajdziesz chwilę zapraszam do siebie:)
OdpowiedzUsuńhttp://alelarmo.blogspot.com
Uwierz mi, ja tez piec nie lubię. Ja wolę słone potrawy przygotowywać, a słodkie zostawiam innym. Ale czasem muszę coś upiec, bo dzieci lubią mamie pomagać. A niech się oni też uczą:)
UsuńSuper torcik:)
OdpowiedzUsuńDziękuję;)
Usuń