Nie raz i nie dwa moi synkowie zaskakują mnie swoimi powiedzonkami lub wyczynami. Na pewno też tak macie :) Dziś rano, kiedy kazałam synkom się ubrać, a oni przeciągali tę czynność i przeciągali, powiedziałam, że za chwile przyjdę zobaczyć czy już się obaj ubrali! No i po chwili przyszłam, Ksawek kończył już się ubierać, a Pati, uparta kózka jedna, dalej w piżamce siedział na swoim łóżku i przeglądał gazetkę. Podeszłam do niego i spytałam się - dlaczego się jeszcze nie przebrał? A on mi odpowiedział, że NIE BĘDZIE MNIE SŁUCHAŁ, BO ON JEST SYNKIEM TATUSIA!Dodał: TY MI WSZYSTKIEGO ZABRANIASZ, A TATO MI NA WSZYSTKO POZWALA! Poprosiłam by powtórzył - no i powiedział raz jeszcze to samo! No dobra! Więc poszłam do męża i mu powtórzyłam co też Pati powiedział. Męża wryło, bo zazwyczaj Patryk mówi dokładnie na odwrót! Uśmialiśmy się z tego, ale w sumie i tak tato poszedł do synka - tak pogadać, żeby ubrał się. Po jakimś czasie przyszedł Pati do mnie i powiedział - MAMO TO CO WCZEŚNIEJ MÓWIŁEM, TO BYŁ ŻART! A wiecie czemu tak powiedział? Bo właśnie chciał coś od mamy! :) Nasz mały kochany miglanc:)
W tym roku pierwszy raz byłam z moimi dziećmi i mężem na borówkach w lesie. Ja jako dziecko też chodziłam na borówki, ale raczej ot tak, dla siebie, żeby zjeść je. Jako że lubię robić dżemy dla mojej rodzinki, a także od jakiegoś czasu zbieram przepisy i próbuję zrobić nalewki z różnych owoców, to też mężowski pomysł był taki, abym w tym roku spróbowała zrobić właśnie nalewkę z brusznicy! Byliśmy całą rodziną w lesie - jeszcze w wakacje oczywiście. Mężu wcześniej wyczaił super miejsce, gdzie zbieraliśmy, zbieraliśmy i zbieraliśmy te borówki. Jak widać mieliśmy jednego dnia trochę tych borówek. Z większości zrobiłam dżemik dla dzieci, ale też zostawiłam trochę na nalewkę. I teraz napiszę właśnie o niej. NALEWKA NA CZERWONYCH BORÓWKACH Kilogram umytych i oczyszczonych czerwonych owoców borówki lekko pognieść, włożyć do słoja, zalać litrem spirytusu, zamieszać, szczelnie zamknąć i trzymać w miejscu nasłoneczniony...
hehe, cwaniaczek :)
OdpowiedzUsuńHaha.. no ladnie ;)
OdpowiedzUsuńOj cwany ten mój synek:):)
OdpowiedzUsuńspryciarz
OdpowiedzUsuń