Od dosyć długiego czasu marzył mi się wypad do kina tylko z moim mężem. BEZ DZIECI I KONIECZNIE NIE NA FILM DLA DZIECI TYLKO NA JAKIŚ FILM DLA DOROSŁYCH! I jak tylko mężu usłyszał, że w kinach będzie film "KAMIENIE NA SZANIEC" od razu powiedział do mnie, że z chęcią by na to poszedł. Trzeba było tylko zaczekać cierpliwie, aż w Kościerzynie w kinie będzie ten film.
W poniedziałek mężu wrócił z pracy i powiedział, że nasi przyjaciele też chcą iść na ten fil i może poszlibyśmy razem do kina? Czemu nie! Tylko co z naszymi dziećmi? We wtorek telefon - rozmowa dotyczyła znów naszego wypadu do kina, ale nie rozmawiałam z mężem;) I ustaliliśmy, że jedna z babć dzieci naszych przyjaciół będzie pilnowała i swoje wnuczki i naszych synów. No skoro wszystko ustalone, to tylko czekać na seans:)
I tym sposobem - wczoraj właśnie byłam w kinie z mężem i naszymi przyjaciółmi. Poza nami i kilkoma dorosłymi jeszcze była spora grupka młodzieży szkolnej na tym filmie. Wiadomo, że "Kamienie na szaniec" to lektura ze szkoły, to i młodzież przyszła obejrzeć lekturę na wielkim ekranie. Powiem Wam szczerze, że ja już sporo widziałam - chodzi mi o filmy, widziałam też zdjęcia męża z misji - nie wszystkie, bo do dziś mi wszystkich nie pokazał, ale kurcze film wywarł na mnie wrażenie! Tak pokazali realistycznie tę młodzież walczącą, że aż łezki mi się puściły. A kiedy popłakałam sobie troszkę? Głównie wtedy, kiedy Rudy już taki był potorturowany, że aż zmarł. Całe jego torturowanie oglądałam z poważną miną, wielkimi oczyma i momentem na zatrzymanym powietrzu w płucach! Ale żal mi było, ach strasznie żal, że zmarł. Chociaż z tymi jego obrażeniami, to pewnie i tak by się nie wylizał. Ale było mi smutno, że ten młody chłopak, młody mężczyzna zmarł, a miał przecież całe życie przed sobą.
Film mega fajny, przede wszystkim POLSKI, opowiadający o naszej historii, pokazujący patriotyzm ale i przyjaźń - piękną przyjaźń. Kto widział, ten wie o czym piszę, a kto nie widział, nich obejrzy!
W poniedziałek mężu wrócił z pracy i powiedział, że nasi przyjaciele też chcą iść na ten fil i może poszlibyśmy razem do kina? Czemu nie! Tylko co z naszymi dziećmi? We wtorek telefon - rozmowa dotyczyła znów naszego wypadu do kina, ale nie rozmawiałam z mężem;) I ustaliliśmy, że jedna z babć dzieci naszych przyjaciół będzie pilnowała i swoje wnuczki i naszych synów. No skoro wszystko ustalone, to tylko czekać na seans:)
I tym sposobem - wczoraj właśnie byłam w kinie z mężem i naszymi przyjaciółmi. Poza nami i kilkoma dorosłymi jeszcze była spora grupka młodzieży szkolnej na tym filmie. Wiadomo, że "Kamienie na szaniec" to lektura ze szkoły, to i młodzież przyszła obejrzeć lekturę na wielkim ekranie. Powiem Wam szczerze, że ja już sporo widziałam - chodzi mi o filmy, widziałam też zdjęcia męża z misji - nie wszystkie, bo do dziś mi wszystkich nie pokazał, ale kurcze film wywarł na mnie wrażenie! Tak pokazali realistycznie tę młodzież walczącą, że aż łezki mi się puściły. A kiedy popłakałam sobie troszkę? Głównie wtedy, kiedy Rudy już taki był potorturowany, że aż zmarł. Całe jego torturowanie oglądałam z poważną miną, wielkimi oczyma i momentem na zatrzymanym powietrzu w płucach! Ale żal mi było, ach strasznie żal, że zmarł. Chociaż z tymi jego obrażeniami, to pewnie i tak by się nie wylizał. Ale było mi smutno, że ten młody chłopak, młody mężczyzna zmarł, a miał przecież całe życie przed sobą.
Film mega fajny, przede wszystkim POLSKI, opowiadający o naszej historii, pokazujący patriotyzm ale i przyjaźń - piękną przyjaźń. Kto widział, ten wie o czym piszę, a kto nie widział, nich obejrzy!
Oj z przyjemnoscia bym obejrzala...a w kinie nie bylo mnie z 3 lata juz :(
OdpowiedzUsuńMy czasem wychodzimy do kina ale zawsze z dziećmi na jakiś film-bajkę. Więc cieszyłam się z tego wypadu jak dziecko:)
UsuńCieszę się, że udało Wam się wyskoczyć samodzielnie. Nam na razie muszą wystarczyć domowe seanse w "romantycznych" sceneriach łóżkowych, gdy nasze dzieci śpią :)
OdpowiedzUsuńTakie seanse też miłe! My akurat w sypialni nie mamy i mieć nie chcemy telewizora. Więc jak co, to choćby seansik przy kominku możemy sobie zrobić:)
OdpowiedzUsuńEch zazdroszczę :D:D Też bym wyrwała się do kina :/ U nas jednak to nie takie proste z różnych względów... Ale fajnie, że się chociaż troszkę oderwaliście :)
OdpowiedzUsuńOjejuniu ... kiedy my w kinie byliśmy??????? Super oderwanie od codzienności, aż Wam zazdroszczę (oczywiście tak pozytywnie i w motywującym mnie znaczeniu) :) :) :)
OdpowiedzUsuńUwierzcie mi, że naprawdę się ucieszyłam z takiego wypadu do kina, mam nadzieję, ze w niedługim czasie uda nam się to powtórzyć:)
OdpowiedzUsuń