Przejdź do głównej zawartości

"Jej wszyscy mężczyźni" A.P. Mist.



    "-Nie będziesz mi się sprzeciwiać. Nigdy. Nie. Będziesz. Mi. Odmawiać - syczał do jej ucha, zdejmując spodnie."

"- Jesteś moja. Nigdy nikt inny cię nie zechce."

"- Masz spełniać swoje obowiązki!- ryknął."

    Trochę tego typu tekstów jest w tej książce. A.P.Mist swojej bohaterce - Alicji zgotowała piekło na ziemi. I pomyśleć, że gdzieś tam, są kobiety w podobnych lub może i w identycznych sytuacjach jak bohaterka tej książki. 


     Książka "Jej wszyscy mężczyźni" została wydana jako debiut A.P.Mist w marcu 2022 r. W tym roku we wrześniu to wydanie zostało odświeżone o nową okładkę i tę właśnie odświeżoną wersję miałam okazję przeczytać, a teraz opiszę swoje wrażenia. Czy mi się spodobała? Tak. I to bardzo. Choć autorka porusza tematy przemocy psychicznej i fizycznej w rodzinie, traumie żony i matki, która jest zastraszana przez męża i boi się nawet własnego cienia, o mężczyznach, którzy traktują kobietę jak swoją własność, trofeum które im się należy. I dziecku wychowywanym w takiej rodzinie.  To bolesna dosyć lektura. Ale i takie są potrzebne. Musimy mieć świadomość, że choć w naszym związku jest dobrze, jest ok, a może nawet jest rewelacyjnie, to u niektórych wcale to tak nie wygląda. A nikt nie lubi opowiadać o sobie lub o swojej rodzinie czegoś złego, czegoś traumatycznego lub czegoś, co może przysporzyć komuś również problemów. Mam wrażenie, że kobiety są wręcz rewelacyjnymi aktorkami i potrafią maskować swoje uczucia, emocje no i ślady przemocy na ciele. Jednak zawsze gorzej jest z duszą kobiety. Tutaj tych ran nie idzie skleić plasterkiem, nie można posmarować ran na duszy maścią przeciwbólową, ani nie zatuszuje się ich pudrem. I jeśli taka złamana psychicznie kobieta nie znajdzie partnera który odpowiednio się nią zajmie i spróbuje dotrzeć do wnętrza takiej kobiety, to ona może sama sobie nie poradzić ze sobą i swoimi emocjami. 


   "- Nienawidzisz wszystkich mężczyzn, nikomu nie pozwalasz się zbliżyć. Nie lubisz, kiedy ktoś cię dotyka, a najbardziej  w świecie boisz się, że ktoś mógłby dotknąć twojej duszy, albo nie daj Boże wzbudzić w tobie jakieś uczucia."


   Tak właśnie było z Alicją. Ona w domu miała piekło, a kiedy trafiała na mężczyzn, którzy jakoś chcieli jej pomóc, to pierwszym odruchem było odrzucenie pomocy i zapewnianie, że takowej pomocy ona w ogóle nie potrzebuje. Gdy udało się jakiemuś mężczyźnie zbliżyć trochę do naszej zranionej bohaterki, to wystarczyła mała iskierka, żeby ona straciła zaufanie do takiej osoby i zdecydowanie odsuwała się od niego. Czasem robiła to zbyt impulsywnie, ale... nie ma się jej co dziwić, po tym co przeszła. Czy Alicja będzie w stanie zaufać w końcu jakiejś osobie? Czy pozwoli sobie pomóc? I czy wyrwie się z tego przemocowego małżeństwa ratując córkę i siebie? Zerknijcie do książki i sami o tym poczytajcie. Zapewniam, że emocji tutaj nie zabraknie i że nie samą przemoc autorka funduje czytelnikowi. Jest kilka ciekawych, wręcz gorących scen... No ale co ja będę Wam opowiadała, zachęcam do samodzielnego przeczytania książki. A wierzcie mi, że warto ja przeczytać!!! A ja tylko po przeczytaniu tej książki teraz się zastanawiam - dlaczego niektórzy mężczyźni są takimi Diabłami w ciele człowieka i wyrządzają kobietom taką ogromną krzywdę? 

#współpracabarterowa z A.P.Mist i Wydawnictwem WasPos



Tytuł: "Jej wszyscy mężczyźni"

Autor: A. P. Mist 

Ilość stron: 264

Wydawnictwo: WasPos


    Dziękuję bardzo A.P.Mist za możliwość przeczytania tej jakże emocjonującej lektury. A Wydawnictwu WasPos dziękuję ogromnie za egzemplarz książki. 

Komentarze

  1. Bardzo wartościowa tematycznie książka. Chcę ją przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
  2. Widzę, że to niełatwa, ale też ważna lektura.

    OdpowiedzUsuń
  3. Chociaż nie jest to mój typ literatury, uważam, że brzmi interesująco.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zapomnieć wyjąć kartę z bankomatu!

     Wiecie, jeszcze o tym myślę i nie daje mi to spokoju. Jak można korzystać z bankomatu i odejść od niego nie zabierając swojej karty???????????? Nie rozumiem tego i oby mi się to nigdy nie przytrafiło!      Wczoraj będąc z mężem na zakupach w mieście, musiałam podejść do tejże ściany płaczu, aby wybrać trochę gotówki. No niestety na bazarkach jeszcze kartą płacić się nie da, więc trzeba mieć gotówkę w portfelu. Przed nami podeszła inna para małżonków do bankomatu ( oboje wyglądali na ok 40 lat). Stali razem przy tym bankomacie, razem zaglądali w monitor bankomatu, ja z moim mężem staliśmy z boku i rozmawialiśmy sobie. W pewnym momencie usłyszałam, jak tamta kobieta mówi do męża, że jej się tutaj coś nie zgadza, bo na koncie mają za dużo kasy! No i że lepiej nie wypłacać żadnej kasy tutaj i że ona chce to wyjaśnić w banku. Odeszli od ściany płaczu.        Wtedy ja podeszłam do bankomatu i stoję i lampię się na monitor, który wyświetla info o stanie konta ( tamtej pary) i zapytuje

Zamek z kartonu. Projekt na historię klasa 5.

     Zrobić zamek? Hmmm.... No dobra. Ale z czego i jak się za to zabrać? Ja osobiście nie miałam ani pomysłu, ani weny do takiej pracy. Ale w końcu to nie ja miałam wziąć się za ten projekt. ;) Tylko mój najstarszy syn. Uczeń 5 klasy Szkoły Podstawowej ;)       Wiem, wiem, rok szkolny się kończy, zaraz są wakacje, a ja tu o szkole piszę. No ale muszę się pochwalić :) Najpierw synek wpadł na pomysł, aby zamek wykonać ze sklejki. Nawet fajnie, bo i bardziej wytrzymały by był i fajniej by się prezentował. Tylko skąd wziąć sklejki tyle do tego zamku? I drugie pytanie - jak w tej sklejce będziemy wycinać szczegóły, np. mury wieży, okna, drzwi itp.??? Tato powiedział, że prościej będzie z kartonu. Syn nie bardzo chciał robić zamek z kartonu. Ale ostatecznie na ten tatowy pomysł przystał. Z kartonami nie ma problemu, bo przecież w sklepach ich mnóstwo!      Do wykonania tego zamku potrzebowali: 2 kartonów, farby plakatowe w kolorach brąz, czerń i czerwień, różne pędzelki,  duuuużo

Nalewka z brusznicy - czyli z naszej borówki czerwonej.

       W tym roku pierwszy raz byłam z moimi dziećmi i mężem na borówkach w lesie. Ja jako dziecko też chodziłam na borówki, ale raczej ot tak, dla siebie, żeby zjeść je. Jako że lubię robić dżemy dla mojej rodzinki, a także od jakiegoś czasu zbieram przepisy i próbuję zrobić nalewki z różnych owoców, to też mężowski pomysł był taki, abym w tym roku spróbowała zrobić właśnie nalewkę z brusznicy! Byliśmy całą rodziną w lesie - jeszcze w wakacje oczywiście. Mężu wcześniej wyczaił super miejsce, gdzie zbieraliśmy, zbieraliśmy i zbieraliśmy te borówki.        Jak widać mieliśmy jednego dnia trochę tych borówek. Z większości zrobiłam dżemik dla dzieci, ale też zostawiłam trochę na nalewkę. I teraz napiszę właśnie o niej.  NALEWKA NA CZERWONYCH BORÓWKACH Kilogram umytych i oczyszczonych czerwonych owoców borówki lekko pognieść, włożyć do słoja, zalać litrem spirytusu, zamieszać, szczelnie zamknąć i trzymać w miejscu nasłonecznionym tak długo, aż borówki stracą czerwony kolo