Przejdź do głównej zawartości

"Passion. Love & Wine #2" Nana Bekher.



    "Już samo jego spojrzenie rozpalało mnie od środka. Zauważyłam pewną zmianę, ale jeszcze nie do końca potrafiłam ją nazwać. Spoglądał na mnie inaczej niż do tej pory. Tak jakby nie chciał patrzeć już w inne oczy, całować innych ust, jakby to mnie pragnął najbardziej na świecie. Nie wiedziałam, co dokładnie w tym jest, ale byłam pewna, że zbliżyliśmy się do siebie i dojrzewają w nas głębsze uczucia. " 

   W sierpniu miałam okazję przeczytać pierwszy tom serii "Love & Wine" od Nany Bekher pod tytułem " Secret". Tutaj możecie przeczytać moją opinię  o tu.  A dziś zapraszam Was na moją opinię o 2 tomie z tej serii pt. " Passion" . 

   We wspomnianym 1 tomie poznaliśmy wszystkich z czwórki Tumblerów. To rodzeństwo w spadku po rodzicach otrzymało posiadłość Love&Wine. Ustalili wspólnie, że po kilka miesięcy każde z nich postara się jak najlepiej zająć majątkiem. W "Secret" pierwsza Callie zajęła się spadkiem, a teraz w "Passion" nadszedł czas Granta. Wiemy, że ten mężczyzna niedawno się oświadczył swojej narzeczonej, a niedługo potem zaręczyny zostały zerwane i Grant postanowił sprzedać swój dom w Atlancie. Firmą zajmuje się jego przyjaciel, więc Grant może spokojnie przejąć stery w rodzinnej posiadłości. Oczywiście po rozstaniu z narzeczoną ani myśli o wchodzeniu w nowy związek. Co jednak zrobi, kiedy na miejscu, w rodzinnych stronach przyjaciółka jego młodszej siostry powoli będzie wkradać się do jego umysłu, a może i do serca?

Isabelle Barrington to córka pastora, który nie dość, że sam po swojemu planuje całą przyszłość swojej córki, to jeszcze chce, aby wyszła kiedyś za takiego kandydata, który przypadnie jemu do gustu. Isa jednak buntuje się i chce związku z Grantem, nawet jeśli to nie spodoba się jej rodzicom. Czy ta dwójka ma jakieś szanse na miłość? Dlaczego pastor jest wręcz nadopiekuńczy względem swojej jedynej córki? Czy Grant zmieni zdanie i zapragnie nowego związku? I co tutaj się takiego wydarzy, że przeszłość Granta i Larsa się odezwie i narobi niezłego bałaganu?

   Powiem tak, oj działo się tutaj jak zwykle sporo. Nasz bohater nie dość, że musi poukładać sobie dopiero co zakończony związek, plus zajęcie się firmą, to jeszcze objęcie sterów w rodzinnej posiadłości. Sporo tego. Dlatego nie chciał się pakować od razu w kolejny związek. Jednak wiemy nie od dziś, że los lubi płatać figle bohaterom i miłość nadchodzi w najmniej spodziewanych momentach. A żeby nie było za łatwo, to autorka postawiła na drodze tej dwójki niejeden problem do rozwiązania. Czy sobie z nimi poradzą? To już sami przeczytajcie. Ja tylko powiem, że to rodzeństwo Tumblerów lubi kłopoty. A może to kłopoty lubią Tumblerów? Hm... No cóż. Serdecznie Was zapraszam do tej lektury. Będzie tutaj też jak zwykle kilka baaardzo rozgrzewających scen. Emocje też będą Wam towarzyszyły przeróżne, bo od motylków w brzuchu, po chwile grozy. Zatem - czytajcie :) A ja już niecierpliwie wyczekuję 3 tomu z tej serii. :) 

#współpracabarterowa z Naną Bekher



Tytuł: " Passion. Love & Wine # 2"

Autor: Nana Bekher

Ilość stron: 384

Wydawnictwo: Pascal/Love Book 


     Kolejny raz dziękuję Nanie Bekher za zaufanie i możliwość przeczytania tej książki. A wydawnictwu Pascal dziękuję za przesyłkę ambasadorską :)


Komentarze

  1. Nie znam tej serii, ale z ciekawością nadrobię zaległości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak znajdziesz kiedyś chwilę, to polecam jak najbardziej :)

      Usuń
  2. Lubię książki tej autorki, tej serii jeszcze nie czytałam, muszę nadrobić :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Myślę, że ta propozycja cyklu znajdzie wielu odbiorców.

    OdpowiedzUsuń
  4. czuje sie zaproszona do lektury, ciekawi mnie odpowiedź na pytanie: czy rodzeństwo Tumblerów lubi kłopoty czy kłopoty lubią Tumblerów?

    OdpowiedzUsuń
  5. Serii nie znam, ale czuję się mocno zachęcona po twojej recenzji :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Widziałam te okładki, które są nieziemskie. Obserwowałam je już jakiś czas. Chyba się skuszę. Kinga

    OdpowiedzUsuń
  7. Temat wina bardzo mnie interesuje. Ciekawa jestem czy w tej serii są jakieś informacje o winie.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zapomnieć wyjąć kartę z bankomatu!

     Wiecie, jeszcze o tym myślę i nie daje mi to spokoju. Jak można korzystać z bankomatu i odejść od niego nie zabierając swojej karty???????????? Nie rozumiem tego i oby mi się to nigdy nie przytrafiło!      Wczoraj będąc z mężem na zakupach w mieście, musiałam podejść do tejże ściany płaczu, aby wybrać trochę gotówki. No niestety na bazarkach jeszcze kartą płacić się nie da, więc trzeba mieć gotówkę w portfelu. Przed nami podeszła inna para małżonków do bankomatu ( oboje wyglądali na ok 40 lat). Stali razem przy tym bankomacie, razem zaglądali w monitor bankomatu, ja z moim mężem staliśmy z boku i rozmawialiśmy sobie. W pewnym momencie usłyszałam, jak tamta kobieta mówi do męża, że jej się tutaj coś nie zgadza, bo na koncie mają za dużo kasy! No i że lepiej nie wypłacać żadnej kasy tutaj i że ona chce to wyjaśnić w banku. Odeszli od ściany płaczu.        Wtedy ja podeszłam do bankomatu i stoję i lampię się na monitor, który wyświetla info o stanie konta ( tamtej pary) i zapytuje

Zamek z kartonu. Projekt na historię klasa 5.

     Zrobić zamek? Hmmm.... No dobra. Ale z czego i jak się za to zabrać? Ja osobiście nie miałam ani pomysłu, ani weny do takiej pracy. Ale w końcu to nie ja miałam wziąć się za ten projekt. ;) Tylko mój najstarszy syn. Uczeń 5 klasy Szkoły Podstawowej ;)       Wiem, wiem, rok szkolny się kończy, zaraz są wakacje, a ja tu o szkole piszę. No ale muszę się pochwalić :) Najpierw synek wpadł na pomysł, aby zamek wykonać ze sklejki. Nawet fajnie, bo i bardziej wytrzymały by był i fajniej by się prezentował. Tylko skąd wziąć sklejki tyle do tego zamku? I drugie pytanie - jak w tej sklejce będziemy wycinać szczegóły, np. mury wieży, okna, drzwi itp.??? Tato powiedział, że prościej będzie z kartonu. Syn nie bardzo chciał robić zamek z kartonu. Ale ostatecznie na ten tatowy pomysł przystał. Z kartonami nie ma problemu, bo przecież w sklepach ich mnóstwo!      Do wykonania tego zamku potrzebowali: 2 kartonów, farby plakatowe w kolorach brąz, czerń i czerwień, różne pędzelki,  duuuużo

Nalewka z brusznicy - czyli z naszej borówki czerwonej.

       W tym roku pierwszy raz byłam z moimi dziećmi i mężem na borówkach w lesie. Ja jako dziecko też chodziłam na borówki, ale raczej ot tak, dla siebie, żeby zjeść je. Jako że lubię robić dżemy dla mojej rodzinki, a także od jakiegoś czasu zbieram przepisy i próbuję zrobić nalewki z różnych owoców, to też mężowski pomysł był taki, abym w tym roku spróbowała zrobić właśnie nalewkę z brusznicy! Byliśmy całą rodziną w lesie - jeszcze w wakacje oczywiście. Mężu wcześniej wyczaił super miejsce, gdzie zbieraliśmy, zbieraliśmy i zbieraliśmy te borówki.        Jak widać mieliśmy jednego dnia trochę tych borówek. Z większości zrobiłam dżemik dla dzieci, ale też zostawiłam trochę na nalewkę. I teraz napiszę właśnie o niej.  NALEWKA NA CZERWONYCH BORÓWKACH Kilogram umytych i oczyszczonych czerwonych owoców borówki lekko pognieść, włożyć do słoja, zalać litrem spirytusu, zamieszać, szczelnie zamknąć i trzymać w miejscu nasłonecznionym tak długo, aż borówki stracą czerwony kolo