Przejdź do głównej zawartości

"Czarno to widzę" Katarzyna Rejzerewicz.

 


    " - Ian, jak się z nią ożenisz, twoje projekty zaprezentuję u siebie w Paryżu. To jest mój jedyny warunek. Ona i żadna inna."

   

   Kolejny raz sprawdza się powiedzenie, że przeciwieństwa się przyciągają. Emma Prane jest świeżo po studiach i szuka pracy, którą nota bene znajduje w domu mody  Blackhigh u samego Iana Meyera. Ona młoda, spokojna i ambitna. On starszy od niej, momentami furiat, ale zdolny, pracowity, bogaty i nie umiący przyznać się do błędów czy porażki. Emma wniosła do firmy Iana taki świeży powiew, choć od początku sam właściciel nie umiał pogodzić się z tym co robiła i jak robiła jego pracownica. Ich wspólny wyjazd do Paryża zaowocował w pewne umowy z dziwnymi zapisami. Do czego doprowadzą te umowy? Jakie tajemnice tutaj jeszcze wyjdą na światło dzienne? I dlaczego przeszłość odezwie się w pewnym momencie do Iana i zaburzy jego poukładany świat?


   "Co oni w niej takiego widzą? Zwykła dziewczyna, która właśnie się do mnie uśmiechnęła, a ja odwzajemniłem uśmiech. "


   Emma i Ian, ot - pracownica i pracodawca. Ona się w nim podkochuje, ale stara się nie okazywać mu swoich uczuć. A on traktuje ją jak zwykłą pracownicę. Kiedy jednak sytuacja się komplikuje i ona zostaje poproszona, aby udawać dziewczynę Iana - oooooo - to jej trochę się i podoba, i przeraża ją to. Bo swoich uczuć nie musi wtedy udawać. Jednak boi się, że po wszystkim on ją odtrąci. Co jednak się musi wydarzyć, żeby od udawanego związku przeistoczył się w prawdziwy? I dlaczego można nazwać tę historię bajkową? Bo zdradzę, że jest tu nawet rycerz na koniu! Ach.... 

   Najpierw czytałam "Mandat za prędkość" od Kasi. Zachwyciła mnie i ta historia, i styl pisania autorki. Teraz podczas czytania "Czarno to widzę" też bawiłam się świetnie. Momentami śmiałam się z tekstów bohaterów, był moment, kiedy uroniłam łzy - ale nie zdradzę co się stało. Przez całą książkę kibicowałam Emmie, aby się nie poddawała i zarówno walczyła o pracę, jak i o miłość. A ona kilka razy miała chęć to wszystko zostawić. Co ją powstrzymało? Przeczytajcie. Nie pożałujecie. Ale podobały mi się te powoli odkrywane tajemnice - choć przyznam się, że już wcześniej podejrzewałam co i jak. Z wielką ekscytacją czytałam strona po stronie i kiedy w końcu się wszystko wyjaśniło czułam radość. Powiem tak - bohaterowie ciekawi, barwni, dialogi bardzo ciekawe i momentami śmieszne. Cała historia świetnie skonstruowana. Znajdziecie tutaj różne rodzaje miłości, także tę do wykonywanej pracy. Są tu podstępy, są ucieczki, znoszenie różnych humorków i tajemnice. Scen pikantnych tutaj za bardzo nie znajdziecie, choć kilka takich powodujących szybsze bicie serca a i owszem. Choć jest to romans, to Katarzyna Rejzerewicz nie skupia się na opisach scen seksu, bo takowych tutaj nie ma. Są sceny zbliżeń, ale dosyć delikatnie opisane i w taki powiedziałabym sposób, aby pobudzić wyobraźnię czytelnika. Polecam Wam tę historię. Musicie dowiedzieć się, dlaczego pewnemu panu bardzo zależało na tym, aby Ian ożenił się z Emmą. "Ona i żadna inna." O co tutaj chodzi? Przeczytacie książkę, to rozwikłacie zagadkę :)

#współpracabarterowa z Katarzyną Rejzerewicz



Tytuł: "Czarno to widzę"

Autor: Katarzyna Rejzerewicz

Ilość stron: 236

Wydawnictwo: Katarzyna Rejzerewicz


   Kasiu, kolejna historia, która zostanie na dłużej ze mną :) Dziękuję, że mogłam ją zrecenzować :)

Komentarze

  1. Polecasz, zatem będę miała tę książkę na uwadze. Nie czytałam jeszcze nic tej autorki.
    Serdeczności wakacyjne zostawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo chętnie rozwiążę tę czytelniczą zagadkę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Intrygująca książka, z miłą chęcią po nią sięgnę, bo jest to coś akurat dla mnie. Angela

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie jestem przekonana do tej książki, ale bardzo ciekawie napisana recenzja :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Brak scen erotycznych i błyskotliwe, zabawne dialogi dla mnie na plus. Z przyjemnością sięgnę po taką książkę

    OdpowiedzUsuń
  6. wnioskuje że jest tajemniczo z humorem czyli wciągająca odskocznia, idealna na wieczór

    OdpowiedzUsuń
  7. Lubię książki z lekkim humorem, nieważne jakiego gatunku. Zawsze się je dobrze czyta.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zapomnieć wyjąć kartę z bankomatu!

     Wiecie, jeszcze o tym myślę i nie daje mi to spokoju. Jak można korzystać z bankomatu i odejść od niego nie zabierając swojej karty???????????? Nie rozumiem tego i oby mi się to nigdy nie przytrafiło!      Wczoraj będąc z mężem na zakupach w mieście, musiałam podejść do tejże ściany płaczu, aby wybrać trochę gotówki. No niestety na bazarkach jeszcze kartą płacić się nie da, więc trzeba mieć gotówkę w portfelu. Przed nami podeszła inna para małżonków do bankomatu ( oboje wyglądali na ok 40 lat). Stali razem przy tym bankomacie, razem zaglądali w monitor bankomatu, ja z moim mężem staliśmy z boku i rozmawialiśmy sobie. W pewnym momencie usłyszałam, jak tamta kobieta mówi do męża, że jej się tutaj coś nie zgadza, bo na koncie mają za dużo kasy! No i że lepiej nie wypłacać żadnej kasy tutaj i że ona chce to wyjaśnić w banku. Odeszli od ściany płaczu.        Wtedy ja podeszłam do bankomatu i stoję i lampię się na monitor, który wyświetla info o stanie konta ( tamtej pary) i zapytuje

Zamek z kartonu. Projekt na historię klasa 5.

     Zrobić zamek? Hmmm.... No dobra. Ale z czego i jak się za to zabrać? Ja osobiście nie miałam ani pomysłu, ani weny do takiej pracy. Ale w końcu to nie ja miałam wziąć się za ten projekt. ;) Tylko mój najstarszy syn. Uczeń 5 klasy Szkoły Podstawowej ;)       Wiem, wiem, rok szkolny się kończy, zaraz są wakacje, a ja tu o szkole piszę. No ale muszę się pochwalić :) Najpierw synek wpadł na pomysł, aby zamek wykonać ze sklejki. Nawet fajnie, bo i bardziej wytrzymały by był i fajniej by się prezentował. Tylko skąd wziąć sklejki tyle do tego zamku? I drugie pytanie - jak w tej sklejce będziemy wycinać szczegóły, np. mury wieży, okna, drzwi itp.??? Tato powiedział, że prościej będzie z kartonu. Syn nie bardzo chciał robić zamek z kartonu. Ale ostatecznie na ten tatowy pomysł przystał. Z kartonami nie ma problemu, bo przecież w sklepach ich mnóstwo!      Do wykonania tego zamku potrzebowali: 2 kartonów, farby plakatowe w kolorach brąz, czerń i czerwień, różne pędzelki,  duuuużo

Nalewka z brusznicy - czyli z naszej borówki czerwonej.

       W tym roku pierwszy raz byłam z moimi dziećmi i mężem na borówkach w lesie. Ja jako dziecko też chodziłam na borówki, ale raczej ot tak, dla siebie, żeby zjeść je. Jako że lubię robić dżemy dla mojej rodzinki, a także od jakiegoś czasu zbieram przepisy i próbuję zrobić nalewki z różnych owoców, to też mężowski pomysł był taki, abym w tym roku spróbowała zrobić właśnie nalewkę z brusznicy! Byliśmy całą rodziną w lesie - jeszcze w wakacje oczywiście. Mężu wcześniej wyczaił super miejsce, gdzie zbieraliśmy, zbieraliśmy i zbieraliśmy te borówki.        Jak widać mieliśmy jednego dnia trochę tych borówek. Z większości zrobiłam dżemik dla dzieci, ale też zostawiłam trochę na nalewkę. I teraz napiszę właśnie o niej.  NALEWKA NA CZERWONYCH BORÓWKACH Kilogram umytych i oczyszczonych czerwonych owoców borówki lekko pognieść, włożyć do słoja, zalać litrem spirytusu, zamieszać, szczelnie zamknąć i trzymać w miejscu nasłonecznionym tak długo, aż borówki stracą czerwony kolo