Przejdź do głównej zawartości

Kiszona rzodkiewka.

     Nie nadążamy zjadać naszej rzodkiewki - może dlatego, że tylko mężu i ja ją zjadamy. Dzieciom serwuję rzodkiewkę w przeróżnych sałatkach, ale tak - samej jeść nie chcą. Dodatkowo wkurzyłam się, bo coś - prawdopodobnie mrówki - obgryzają mi rzodkiewki na zewnątrz, a od środka zjadają je robaczki! Nosz kurcze blaszka, dla szkodników rzodkiewki nie siałam! Marudziłam mężowi, że szkoda mi tej rzodkiewki - a ten mi na to, że trzeba by było zakisić lub zakonserwować ja. Wyśmiałam go! Ale potem, na spokojnie przejrzałam mają magiczną książkę z przetworami i znalazłam przepis na KISZONĄ RZODKIEWKĘ:) 

     Tak więc podzielę się z Wami tym przepisem:)

1 kg rzodkiewek
na każdy słoik 300 - 400 ml:
łyżeczka suszonych nasion kopru lub kawałek łodygi kopru z nasionami; można dodać szczyptę ziaren kminu (ja kminu nie dałam ),

zalewa: 
na 1 litr wody czubata łyżka soli do przetworów

Z rzodkiewki odciąć łodyżki, ogonki zostawić, umyć i osączyć. Do słoików włożyć przyprawy i rzodkiewki, niezbyt pełno. Zagotować wodę z solą i gorącą wodą zalać wypełnione słoiki, mocno zakręcić , odwrócić do góry dnem i zostawić do wystygnięcia, po czym znów odwrócić i po 2 tygodniach wstawić w chłodne miejsce. 
Używać pokrojone w cienkie plasterki do mięs, ryb lub koreczków z serkiem pleśniowym.

P.S. Ja akurat zastosowałam się do wszystkiego, poza tym, że z rzodkiewki odcięła całe łodygi, ale i też ogonki. A to dlatego, ze niektóre rzodkiewki zajadał robak i jego musiałam wykroić. No co? Przecież taka rzodkiewka też się nadaje do zjedzenia:)







     Jak smakuje? Nie wiem jeszcze, bo dopiero kilka dni w słoikach stoją. Jednak wyglądają ciekawie i na pewno jak je wykorzystam do czegoś, to opiszę to i dam znać - czy warto kisić rzodkiewkę czy nie! A może ktoś z Was też zaprawia rzodkiewkę? Lub taką jadł u kogoś? Dajcie znać i podzielcie się przepisem:)

Komentarze

  1. Ja rzodkiewki nie jadam, bo nie lubię, ale wygląda ciekawie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawe może się skuszę i spróbuję. Ja rzodkiewkę gotowałam w wodzie do obiadu i była pyszna, kolor troszkę zgubiła, ale po gotowaniu nie ma tego ostrego smaku, jest delikatna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A widzisz, ja jeszcze rzodkiewki nie dawałam do obiadu - może bym spróbowała:) Mężu na grillu w złotku spróbował jedną zrobić i fajno się zaparzyła - aż słodka była.

      Usuń
  3. O kurcze. Tego jeszcze nie próbowałam! Koniecznie daj znać czy zjadliwe, przepis zgapiam:D

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak tylko wypróbuję za jakiś czas, to napiszę - na pewno:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Kiszone rzodkiewki :O tego jeszcze nie było :D Strasznie jestem ciekawa jak to smakuje, czekam na pierwsze testowanie ;)
    ja daję rzodkiewki do wszystkiego, na kanapki, do surówek, a najchętniej same zjadam, uwielbiam ten lekko szczypiący w język smak ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj ja też lubię samą rzodkiewkę, lub w sałatkach, na kanapce. Ale w obróbce termicznej jeszcze jej nie miałam, więc teraz sama jestem ciekawa efektu;)

      Usuń
  6. o jaaa! szałowo, wstyd mi - nie widziałam, nie znałam, nie słyszałam. Dawaj znac jak smak

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzodkiewki kiszone zrobiły szał wśród członków rodziny i w tym roku też robimy kiszone rzodkiewki i dodatkowo marynowane rzodkiewki. Przepis też na blogu :)

      Usuń
  7. Ja jadłam i jest pyszna. Można także obok rzodkwi włożyć do słoika kawałki marchwi. Też jest pyszna taka kiszona 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O proszę! O marchwi bym nie pomyślała! Dziękuję za pomysł - muszę wypróbować :)

      Usuń
  8. O i już mam przepis, a za kilka tygodni przyjaciele będą u nas, i rzodkiewka jak znalazł :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A więc miłej pracy, a potem koniecznie daj znać - jak Wam posmakują takie rzodkiewki :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zamek z kartonu. Projekt na historię klasa 5.

     Zrobić zamek? Hmmm.... No dobra. Ale z czego i jak się za to zabrać? Ja osobiście nie miałam ani pomysłu, ani weny do takiej pracy. Ale w końcu to nie ja miałam wziąć się za ten projekt. ;) Tylko mój najstarszy syn. Uczeń 5 klasy Szkoły Podstawowej ;)       Wiem, wiem, rok szkolny się kończy, zaraz są wakacje, a ja tu o szkole piszę. No ale muszę się pochwalić :) Najpierw synek wpadł na pomysł, aby zamek wykonać ze sklejki. Nawet fajnie, bo i bardziej wytrzymały by był i fajniej by się prezentował. Tylko skąd wziąć sklejki tyle do tego zamku? I drugie pytanie - jak w tej sklejce będziemy wycinać szczegóły, np. mury wieży, okna, drzwi itp.??? Tato powiedział, że prościej będzie z kartonu. Syn nie bardzo chciał robić zamek z kartonu. Ale ostatecznie na ten tatowy pomysł przystał. Z kartonami nie ma problemu, bo przecież w sklepach ich mnóstwo!      Do wykonania tego zamku potrzebowali: 2 kartonów, farby plakatowe w kolorach brąz, czerń i czerwień, różne pędzelki,  duuuużo

Zapomnieć wyjąć kartę z bankomatu!

     Wiecie, jeszcze o tym myślę i nie daje mi to spokoju. Jak można korzystać z bankomatu i odejść od niego nie zabierając swojej karty???????????? Nie rozumiem tego i oby mi się to nigdy nie przytrafiło!      Wczoraj będąc z mężem na zakupach w mieście, musiałam podejść do tejże ściany płaczu, aby wybrać trochę gotówki. No niestety na bazarkach jeszcze kartą płacić się nie da, więc trzeba mieć gotówkę w portfelu. Przed nami podeszła inna para małżonków do bankomatu ( oboje wyglądali na ok 40 lat). Stali razem przy tym bankomacie, razem zaglądali w monitor bankomatu, ja z moim mężem staliśmy z boku i rozmawialiśmy sobie. W pewnym momencie usłyszałam, jak tamta kobieta mówi do męża, że jej się tutaj coś nie zgadza, bo na koncie mają za dużo kasy! No i że lepiej nie wypłacać żadnej kasy tutaj i że ona chce to wyjaśnić w banku. Odeszli od ściany płaczu.        Wtedy ja podeszłam do bankomatu i stoję i lampię się na monitor, który wyświetla info o stanie konta ( tamtej pary) i zapytuje

Nalewka z brusznicy - czyli z naszej borówki czerwonej.

       W tym roku pierwszy raz byłam z moimi dziećmi i mężem na borówkach w lesie. Ja jako dziecko też chodziłam na borówki, ale raczej ot tak, dla siebie, żeby zjeść je. Jako że lubię robić dżemy dla mojej rodzinki, a także od jakiegoś czasu zbieram przepisy i próbuję zrobić nalewki z różnych owoców, to też mężowski pomysł był taki, abym w tym roku spróbowała zrobić właśnie nalewkę z brusznicy! Byliśmy całą rodziną w lesie - jeszcze w wakacje oczywiście. Mężu wcześniej wyczaił super miejsce, gdzie zbieraliśmy, zbieraliśmy i zbieraliśmy te borówki.        Jak widać mieliśmy jednego dnia trochę tych borówek. Z większości zrobiłam dżemik dla dzieci, ale też zostawiłam trochę na nalewkę. I teraz napiszę właśnie o niej.  NALEWKA NA CZERWONYCH BORÓWKACH Kilogram umytych i oczyszczonych czerwonych owoców borówki lekko pognieść, włożyć do słoja, zalać litrem spirytusu, zamieszać, szczelnie zamknąć i trzymać w miejscu nasłonecznionym tak długo, aż borówki stracą czerwony kolo