Na samym początku życzę wszystkim, aby ten Nowy Rok 2015 był dla Was i nas szczęśliwy, bezwypadkowy, bezproblemowy, aby zdrówko wszystkim dopisywało i jeszcze aby marzenia, choćby takie maleńkie wszystkim się pospełniały!
Mówi się, że jaki Nowy Rok, taki Cały Rok! Oby jednak to się nie spełniło!!!
U nas sylwester minął dosyć spokojnie. Spędzaliśmy go sobie we 4-rkę, no dobra we 4-rkę i pół, hi, hi, w domku przed tv. Trochę potańczyliśmy, były małe wygłupy, w między czasie jakiś tam film jeszcze udało nam się obejrzeć i znów muza w tv. I tak dotrwaliśmy szczęśliwie do północy - złożyliśmy sobie życzonka, wypiliśmy po lampce szampana ( Picolo też dobrze smakuje), niestety popatrzeć na fajerwerki nie bardzo było nam dane. Ponieważ była u nas dosyć gęsta mgła. Ale i tak było fajnie, a potem poszliśmy spać. Musze dodać, że wcześniej, tak ok 20.00 wzięliśmy naszą sukę Azę do domku, bo widać było, że jak w pobliżu ktoś strzelał fajerwerkami, to ona się bała. Więc spędziła wieczór z nami w domku, spokojnie się zachowywała, wyspała się w domku. Rano też wszystko było ok i sama podchodziła do każdego z nas i chciała, żeby ją głaskać i bawić się z nią. Aż ok 14.00 kiedy już prawie miałam obiad gotowy, Azie coś odwaliło i ugryzła Patryka w twarz! Konkretnie wbiła mu się w policzek i wargę. Od razu mąż z nią wyjechał na dwór do budy, a ja zajęłam się Patryniem. Kiedy jednak obejrzałam rany, stwierdziłam, że jednak trzeba byłoby pojechać z nim do szpitala. Dosyć szybko poszło w szpitalu - jedyne 20 minut czekania, ale potem długo zeszło w środku. Jeden lekarz obejrzał i stwierdził, ze ran po ugryzieniu przez psa się nie szyje, lepiej, żeby to samo się goiło, ale wezwie chirurga dziecięcego,m żeby to ocenił. Trochę trwało nim ten doszedł, ale powiedział to samo co lekarz, który nas przyjął. Niby miał synio dostać tylko antybiotyk, bo zarówno Patryk jak i Aza wszystkie szczepienia mają wykonane w terminie. Jednak jak lekarz skonsultował się z lekarzem z działu dziecięcego, to powiedział, ze antybiotyku też lepiej nie podawać przy ugryzieniu. To się ma wszystko ładnie samo goić, a my - rodzice mamy obserwować rany. Bo gdyby się coś zaczęło dziać, psuć w tych ranach, to do lekarza szybko jechać, a jakby było ok, to w poniedziałek do pediatry po skierowanie na kontrolę do chirurga mamy pojechać. Ot! Wiecie, gdybym wiedziała, że nic mu w tym szpitalu nie zrobią, to bym tylko mu sama w domku przemyła te rany i obyło by się bez nerwów i czekania na wszystko po kolei. Ach... No ale tak też jestem spokojniejsza, bo może bym się zamartwiała, czy nie lepiej byłoby pojechać do lekarza?! A tak mam sumienie czyste. Na szczęście dziś stwierdzam, że rany ładnie się powolusieńku goją. Znaczy dziś to tak wygląda, że strupy ładnie się porobiły i już nie krwawią. Oby ładnie i szybko wszystko się zagoiło u niego i żadnych blizn nie zostawiło na jego twarzy!!!
A co odbiło Azie? Sami nie wiemy! Tosz bawiła się z każdym po kolei. I sama podchodziła do dzieci też, żeby ją pogłaskać. No i rzuciła mu się do tej jego buźki bez jakiegoś powodu! Nie wiem, może jeszcze przeżywała fajerwerki, no pojęcia nie mam! Ale u nas aż tak tych wystrzałów to znów nie było słychać. No nie wiemy! Ale jak tylko odwali jeszcze jakiś taki cyrk, to obiecuję, że dam ja uspać.
Mówi się, że jaki Nowy Rok, taki Cały Rok! Oby jednak to się nie spełniło!!!
U nas sylwester minął dosyć spokojnie. Spędzaliśmy go sobie we 4-rkę, no dobra we 4-rkę i pół, hi, hi, w domku przed tv. Trochę potańczyliśmy, były małe wygłupy, w między czasie jakiś tam film jeszcze udało nam się obejrzeć i znów muza w tv. I tak dotrwaliśmy szczęśliwie do północy - złożyliśmy sobie życzonka, wypiliśmy po lampce szampana ( Picolo też dobrze smakuje), niestety popatrzeć na fajerwerki nie bardzo było nam dane. Ponieważ była u nas dosyć gęsta mgła. Ale i tak było fajnie, a potem poszliśmy spać. Musze dodać, że wcześniej, tak ok 20.00 wzięliśmy naszą sukę Azę do domku, bo widać było, że jak w pobliżu ktoś strzelał fajerwerkami, to ona się bała. Więc spędziła wieczór z nami w domku, spokojnie się zachowywała, wyspała się w domku. Rano też wszystko było ok i sama podchodziła do każdego z nas i chciała, żeby ją głaskać i bawić się z nią. Aż ok 14.00 kiedy już prawie miałam obiad gotowy, Azie coś odwaliło i ugryzła Patryka w twarz! Konkretnie wbiła mu się w policzek i wargę. Od razu mąż z nią wyjechał na dwór do budy, a ja zajęłam się Patryniem. Kiedy jednak obejrzałam rany, stwierdziłam, że jednak trzeba byłoby pojechać z nim do szpitala. Dosyć szybko poszło w szpitalu - jedyne 20 minut czekania, ale potem długo zeszło w środku. Jeden lekarz obejrzał i stwierdził, ze ran po ugryzieniu przez psa się nie szyje, lepiej, żeby to samo się goiło, ale wezwie chirurga dziecięcego,m żeby to ocenił. Trochę trwało nim ten doszedł, ale powiedział to samo co lekarz, który nas przyjął. Niby miał synio dostać tylko antybiotyk, bo zarówno Patryk jak i Aza wszystkie szczepienia mają wykonane w terminie. Jednak jak lekarz skonsultował się z lekarzem z działu dziecięcego, to powiedział, ze antybiotyku też lepiej nie podawać przy ugryzieniu. To się ma wszystko ładnie samo goić, a my - rodzice mamy obserwować rany. Bo gdyby się coś zaczęło dziać, psuć w tych ranach, to do lekarza szybko jechać, a jakby było ok, to w poniedziałek do pediatry po skierowanie na kontrolę do chirurga mamy pojechać. Ot! Wiecie, gdybym wiedziała, że nic mu w tym szpitalu nie zrobią, to bym tylko mu sama w domku przemyła te rany i obyło by się bez nerwów i czekania na wszystko po kolei. Ach... No ale tak też jestem spokojniejsza, bo może bym się zamartwiała, czy nie lepiej byłoby pojechać do lekarza?! A tak mam sumienie czyste. Na szczęście dziś stwierdzam, że rany ładnie się powolusieńku goją. Znaczy dziś to tak wygląda, że strupy ładnie się porobiły i już nie krwawią. Oby ładnie i szybko wszystko się zagoiło u niego i żadnych blizn nie zostawiło na jego twarzy!!!
A co odbiło Azie? Sami nie wiemy! Tosz bawiła się z każdym po kolei. I sama podchodziła do dzieci też, żeby ją pogłaskać. No i rzuciła mu się do tej jego buźki bez jakiegoś powodu! Nie wiem, może jeszcze przeżywała fajerwerki, no pojęcia nie mam! Ale u nas aż tak tych wystrzałów to znów nie było słychać. No nie wiemy! Ale jak tylko odwali jeszcze jakiś taki cyrk, to obiecuję, że dam ja uspać.
Wszystkiego Najlepszego dla Was wszystkich.
OdpowiedzUsuńCo do dalszych wydarzeń ... O Cholera! Mówiąc szczerze, nie czekała bym na kolejny taki wybryk :( Porozmawiajcie na spokojnie, ale psy raczej nie reagują "jednorazowo". Jeśli raz się odważył, może zaatakować ponownie :(
No niby tak Moniko, ale szkoda nam jej. Na razie będziemy ją obserwować.
UsuńWiem i doskonale rozumiem co czujecie :( Trzymam kciuki, by było dobrze. Jak macie dobrego weterynarza, można by było porozmawiać z nim, opisać sytuację, podpytać co o tym myśli, i jak zadziałać, by Aza nie wpadła znów na taki pomysł. Może podpowie, jak z nią pracować, na co zwrócić uwagę, jakie sygnały Aza może wysyłać przed atakiem, tak, żeby Chłopcy też potrafili przewidzieć jej zachowanie i byście mogli uprzedzić wydarzenia. Chodzi o postawę, ułożenie ogona, głowy itp. A może macie gdzieś w pobliżu "szkołę dla psów"? Może tam coś podpowiedzą.
UsuńZobaczymy, niedługo weterynarz nas odwiedzi, to zobaczę co powie.
UsuńJestem w szoku... taka kochana psinka! :/
OdpowiedzUsuńNo właśnie, kochana, ale ugryzła i teraz człowiek nie wie co z nią zrobić?!
UsuńCzytając Twój post byłam przerażona. Dobrze, że pojechaliście do szpitala, przynajmniej fachowcy rzucili okiem na rany, a tak miałabyś wyrzuty sumienia, że zaniedbałaś.
OdpowiedzUsuńTo się strachu najedliście wszyscy...
A Wasza sunia ile tak ma ?
Czasem jest tak, że psy na starość się zmieniają. Słyszałam o kilku przypadkach, gdzie słodkie psiaczki, takie dobre i mądre, a na starość wredne, agresywne...
Aza ma ponad rok dopiero, więc młoda jest. No ale na razie ją obserwujemy, a później się zdecyduje co z nią zrobić. Oby już było z nią ok!
UsuńJestem w szoku. Co prawda osobiście przechodziłam coś takiego kilkanaście lat wstecz, właśnie po sylwestrze, gdy nasza psinka nie wiadomo dlaczego rzuciła się na mnie i pogryzła mi bark. Życzę szybkiego zagojenia się rany
OdpowiedzUsuńAch Kasiu, no widzisz, tak to ze zwierzakami jest! Teraz najważniejsze jest, aby rany szybko się zagoiły u Patrynia.
UsuńJa po tym zdarzeniu strasznie boję się psów, oby Patryś tylko nie miał takiej fobi
UsuńWiesz, jak na razie to nie chce sam do niej podejść, ale pieska małego od sąsiadów głaszcze, więc chyba fobii nie ma do psów.
UsuńWspółczuję najbardziej dziecku, ale psu się nie dziw Kochana, różnie mogą reagować na fajerwerki, mój pies nigdy nie śpiewa a jak zaczęli walić to śpiewał jak DODA normalnie :]]]] Nie usypiajcie psa, trudno ważne że nic poważnego - tzn nie uważam że nic ale przeczytałam uważnie i wiem, że rana się goi i strupki się robią. Wierzę, że więcej się to nie przydarzy. A może syn stanął jej na ogonku albo coś? Jej nie wiem ale szczerze współczuję, a po ugryzieniu z biegiem czasu śladu nie będzie zobaczycie.
OdpowiedzUsuńWszystkiego naj w 2015!
Zebro na razie nie usypiamy pieska. Spoko. Obserwujemy ją. A co do Patryka, to owszem, wygląda coraz lepiej.
UsuńI dla Ciebie i Twojej rodzinki też wszystkiego dobrego w tym nowym roku.