Przejdź do głównej zawartości

"Będziesz moja" Nana Bekher.

       Czekałam niecierpliwie na tę książkę, bo bardzo lubię takie gorące klimaty! Kiedy w końcu sięgnęłam po nią i zaczęłam czytać, od razu wiedziałam, że z tą książką nie będę się nudziła. Nana Bekher w książce "Będziesz moja" zaserwowała gorące i namiętne sceny, ale jest tutaj też i pewna historia. 




      Mia i Nathan to kuzynostwo. On przystojniak, na którego lecą wszystkie dziewczyny, ona ślicznotka, którą właśnie zdradził chłopak. Nathan próbuje pocieszyć swoją kuzynkę i jakoś tak wychodzi, że od słowa do słowa i nagle połączył ich sex. Przez 3 miesiące łączył ich potajemy sex i coraz większe uczucie do siebie. Choć wiedzieli, że przecież są kuzynostwem i prawo im tego nie zabrania, ale nie powinno ich łączyć tak ogromne uczucie. W końcu każde z nich wyjeżdża w inną stronę z innego powodu. Kiedy po 4 latach znów się spotykają, Nathan ma dziewczynę, a Mia ma narzeczonego za którego lada chwila ma wyjść za mąż. Jednak.... No właśnie... Co wydarzy się, kiedy ta para, którą łączył gorący i ostry sex, ale i uczucie miłości, spotka się ponownie? Czy nadal coś do siebie czują? Oj czują, czują, tylko przecież mają swoich partnerów i dodatkowo przynajmniej jedno z nich ciągle powtarza sobie, że są kuzynostwem i nie powinni rozbijać swojej rodziny tym uczuciem. 

      Osobiście nie znam takiej pary, co to by była kuzynostwem i była parą. Aczkolwiek słyszałam z opowiadań znajomych czy nawet mojej mamy, że takie związki wśród kuzynostwa się zdarzały i zdarzają. Ale tutaj bohaterowie mieszkają w Stanach Zjednoczonych, w miejscowości Boise stanu Idaho. Tam prawo nie zabrania związków wśród kuzynostwa, ale wiadomo, że nie zawsze rodzina czy sąsiedzi lub najbliższe otoczenie umie pogodzić się z samym faktem, że dwie osoby z bliskiej rodziny tworzą związek. Wtedy choć łączy takie osoby uczucie, to ukrywają się. Jeśli nie mają wsparcia w rodzinie i znajomych, to najczęściej są zmuszeni wyjechać do innego miasta, żeby móc tam w miarę normalnie żyć i funkcjonować. Tylko czy to jest dobre rozwiązanie? Czy zawsze jedni powinni zwracać uwagę na drugich? Że też ludzie czasem bywają tak nietolerancyjni i bezduszni! Całe szczęście nie każda taka para trafia na tych złych ludzi.  

      Książkę czyta się lekko i szybko. Bohaterowie są ciekawi, gorące sceny pobudzają wyobraźnię, ale podoba mi się i cała historia wszystkich bohaterów. Muszę zwrócić uwagę, że tutaj też są świetne postacie bohaterów drugiego planu. Podoba mi się, że autorka trochę zagmatwała te wszystkie nici łączące rodziny Mii i Nathana. Dodatkowo wprowadziła tutaj temat bestialskiego gwałtu, bezdzietności, ale też radości z posiadania dzieci. To wszystko łącznie z tymi erotycznymi scenami połączyło się w cudowną i namiętną powieść. No i koniecznie musicie sami się przekonać - czy zakazany owoc smakuje najlepiej? Jak myślicie? Mówi się, że miłość nie wybiera, tylko przychodzi na nią czas. W tej książce ewidentnie ten czas nadszedł dla Mii i Nathana, tylko jak oni się zachowają, co zrobią z miłością do siebie? To już musicie sami doczytać. A podpowiem tylko jeszcze, że na końcówce książki ocierałam łzy! Rewelacyjne zakończenie! Dziękuję Nana Bekher za te wszystkie emocje, ale i za piękną historię. 


Tytuł: "Będziesz moja"

Autor: Nana Bekher

Ilość stron: 294

Wydawnictwo: WasPos


     Dziękuję ogromnie autorce Nana Bekher oraz Wydawnictwu WasPos za tę książkę. 

Komentarze

  1. Lubię, gdy książka dostarcza emocji, bo tego właśnie oczekuje od dobrej powieści.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też lubię kiedy książka wyciśnie ze mnie jakieś emocje :)

      Usuń
  2. Bardzo zaintrygowała mnie ta historia i chętnie poznam ją bliżej.

    OdpowiedzUsuń
  3. Skąd on taki pewien, że ona będzie jego?
    Nieźle, nie pamiętam, bym czytała książkę z wątkiem kazirodczym. To taka zakazana miłość, trochę jak Romeo i Julia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie On od początku jest pewniej, że ona będzie jego. Jest też trochę zaborczy pod tym względem.

      Usuń
  4. Fabuła zapowiada się interesująco, więc chyba warto się skusić :)

    OdpowiedzUsuń
  5. No niestety nie jest to mój ulubiony gatunek literacki, wierzę znajdą się kobietki chcące poczytać o perypetiach Mii i Nathana.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest sporo kobiet, które chętnie przeczytają o tej dwójce. No a może Tobie spodoba się u mnie inna książką :)

      Usuń
  6. Ciekawy motyw z tym kuzynostwem, zapisuje sobie tytuł na listę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam serdecznie :) No ja jakoś wcześniej właśnie na taki wątek jeszcze nie trafiłam, więc tutaj to był taki pierwszy raz :) I bardzo ciekawy raz :)

      Usuń
  7. Jakim językiem pisane są sceny? Mam ochotę na gorący tekst, ale chciałabym, by scenki napisane były lekko i ze smakiem.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zamek z kartonu. Projekt na historię klasa 5.

     Zrobić zamek? Hmmm.... No dobra. Ale z czego i jak się za to zabrać? Ja osobiście nie miałam ani pomysłu, ani weny do takiej pracy. Ale w końcu to nie ja miałam wziąć się za ten projekt. ;) Tylko mój najstarszy syn. Uczeń 5 klasy Szkoły Podstawowej ;)       Wiem, wiem, rok szkolny się kończy, zaraz są wakacje, a ja tu o szkole piszę. No ale muszę się pochwalić :) Najpierw synek wpadł na pomysł, aby zamek wykonać ze sklejki. Nawet fajnie, bo i bardziej wytrzymały by był i fajniej by się prezentował. Tylko skąd wziąć sklejki tyle do tego zamku? I drugie pytanie - jak w tej sklejce będziemy wycinać szczegóły, np. mury wieży, okna, drzwi itp.??? Tato powiedział, że prościej będzie z kartonu. Syn nie bardzo chciał robić zamek z kartonu. Ale ostatecznie na ten tatowy pomysł przystał. Z kartonami nie ma problemu, bo przecież w sklepach ich mnóstwo!      Do wykonania tego zamku potrzebowali: 2 kartonów, farby plakatowe w kolorach brąz, czerń i czerwień, różne pędzelki,  duuuużo

Zapomnieć wyjąć kartę z bankomatu!

     Wiecie, jeszcze o tym myślę i nie daje mi to spokoju. Jak można korzystać z bankomatu i odejść od niego nie zabierając swojej karty???????????? Nie rozumiem tego i oby mi się to nigdy nie przytrafiło!      Wczoraj będąc z mężem na zakupach w mieście, musiałam podejść do tejże ściany płaczu, aby wybrać trochę gotówki. No niestety na bazarkach jeszcze kartą płacić się nie da, więc trzeba mieć gotówkę w portfelu. Przed nami podeszła inna para małżonków do bankomatu ( oboje wyglądali na ok 40 lat). Stali razem przy tym bankomacie, razem zaglądali w monitor bankomatu, ja z moim mężem staliśmy z boku i rozmawialiśmy sobie. W pewnym momencie usłyszałam, jak tamta kobieta mówi do męża, że jej się tutaj coś nie zgadza, bo na koncie mają za dużo kasy! No i że lepiej nie wypłacać żadnej kasy tutaj i że ona chce to wyjaśnić w banku. Odeszli od ściany płaczu.        Wtedy ja podeszłam do bankomatu i stoję i lampię się na monitor, który wyświetla info o stanie konta ( tamtej pary) i zapytuje

Nalewka z brusznicy - czyli z naszej borówki czerwonej.

       W tym roku pierwszy raz byłam z moimi dziećmi i mężem na borówkach w lesie. Ja jako dziecko też chodziłam na borówki, ale raczej ot tak, dla siebie, żeby zjeść je. Jako że lubię robić dżemy dla mojej rodzinki, a także od jakiegoś czasu zbieram przepisy i próbuję zrobić nalewki z różnych owoców, to też mężowski pomysł był taki, abym w tym roku spróbowała zrobić właśnie nalewkę z brusznicy! Byliśmy całą rodziną w lesie - jeszcze w wakacje oczywiście. Mężu wcześniej wyczaił super miejsce, gdzie zbieraliśmy, zbieraliśmy i zbieraliśmy te borówki.        Jak widać mieliśmy jednego dnia trochę tych borówek. Z większości zrobiłam dżemik dla dzieci, ale też zostawiłam trochę na nalewkę. I teraz napiszę właśnie o niej.  NALEWKA NA CZERWONYCH BORÓWKACH Kilogram umytych i oczyszczonych czerwonych owoców borówki lekko pognieść, włożyć do słoja, zalać litrem spirytusu, zamieszać, szczelnie zamknąć i trzymać w miejscu nasłonecznionym tak długo, aż borówki stracą czerwony kolo