Przejdź do głównej zawartości

"Morderstwo na śniadanie" Iwona Banach.

     Uwaga, uwaga, papuga Pinda znów narozrabia! Ta przeurocza, jedyna w swoim rodzaju papuga wraca, ale tym razem nie "kurwuje", ale szczeka! Tak, dobrze czytacie - papuga szczeka i to głosami wszystkich psów!



     Jest to druga część serii z papugą. Więc dalej rzecz dzieje się w Głuszynie i dalej występują ci sami bohaterowie. Jednak tym razem dochodzi do takiej zmiany, że hotel zostaje przebudowany na Instytut Kosmitologiczny! A więc coś zaczyna się dziać w tej małej miejscowości. Bo chociaż jedni są przeciwni temu Instytutowi, bo żadnych kosmitów u siebie nie chcą, to są i zadowoleni mieszkańcy, bo kiedy ciekawscy zjeżdżają obejrzeć owy budynek, to oni zarabiają na noclegach. A najciekawiej robi się, kiedy w trójkątnym kręgu odnajdują ciało listonosza! Oczywiście niektórzy zwalają winę śmierci listonosza na kosmitów, ale aspirant Balicki w to nie wierzy i chce znaleźć prawdziwego mordercę. Szkoda tylko, że policjanci ciągle mają jeszcze problem z donosicielem, który oskarża ich o nielegalną hodowlę psów na posterunku! 

"Z tym że o ile klnąca dotychczas po ludzku papuga używała tylko jednego soczystego słowa, o tyle, kiedy przekwalifikowała się na język psi, nie zamierzała się ograniczać.
Niestety.
Szczekała namiętnie i bardzo umiejętnie.
Bez przerwy. Dniami i nocami.
Gorzej, że szczekała na całe mnóstwo sposobów. Potrafiła przejść od szczeku bernardyna do jazgotu yorka w jednej chwili, po drodze zahaczając o powarkiwania wilczura, piskliwy skrzek pekińczyka czy wredne warczenie pitbulla."

     Normalnie policjanci mieli pełne ręce roboty. A dodatkowo jeszcze dowiecie się jak to jest, kiedy związek tworzą kobieta na wysokim stanowisku i mężczyzna na niższym stanowisku w tej samej pracy. Oj nie pomyślałabym, że z takich powodów można stworzyć związek. No cóż, ludzie są różni. Za to podobała mi się ta cała zamotana historia z morderstwem, plus szaleństwa szczekająco - kurwującej papugi! Dochodzi tutaj do nieporozumień, jest też sporo humoru sytuacyjnego. Bohaterowie jak zwykle są wyraziści i ciekawi. A propo bohaterów - pomysł z obdarowaniem kwiatami Dżesiki przez Huberta mnie załatwił na amen! No dobra, nie do końca to był jego pomysł - ale ... Musicie przeczytać, jak prawdziwy mężczyzna próbuje zawalczyć o względy swojej ukochanej kobiety! I nie mogę nie wspomnieć samej papugi Pindy! Ja ją po prostu mogłabym wyściskać i wycałować za te jej pomysły i za waleczność!!! Co do zakończenia, to daje wielką nadzieję na kolejną super ciekawą i niezwykle komiczną zagadkę kryminalną :) Zatem ja czekam na kolejną część z serii z papugą. I dziękuję bardzo Wydawnictwu Dragon za możliwość przeczytania tej książki. 

 Tytuł: Morderstwo na śniadanie"
 Autor: Iwona Banach
 Ilość stron: 352
 Wydawnictwo: Dragon

Komentarze

  1. Komedie kryminalne to raczej działka mojej siostry, więc polecę jej ten tytuł.

    OdpowiedzUsuń
  2. W sam raz coś na rozluźnienie :) Można się nieźle tutaj pośmiać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda! Można zrelaksować się przy tej książce.

      Usuń
  3. Ostatnio zaczytuję się w takich kryminalnych komediach, bardzo mi się podobają.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, mają w sobie to coś co i zainteresuje, bo chce się rozwikłać zagadkę i rozśmieszy.

      Usuń
  4. Szczekająca papuga - aż się uśmiałam. Pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest tutaj kilka niezłych momentów, gdzie można naprawdę pośmiać się z owej papugi ;)

      Usuń
  5. wymowne zdjęcia ;-) zaciekawiła mnie ta kurwująca papuga ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hi, hi, taki klimat moim zdaniem trochę odpowiada owej książce. A papuga jest de best!

      Usuń
  6. Komedia kryminalna? - mam mieszane uczucia, ale to może być w sumie ciekawe doświadczenie

    OdpowiedzUsuń
  7. Czasem właśnie lubię zajrzeć do lekkich klimatów kryminalnych, komedią rozdzielić te mocniejsze powieści. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przydaje się na pewno co jakiś czas zmienić typ literatury, żeby odpocząć od jakiegoś gatunku lub po prostu zrobić sobie przerwę.

      Usuń
  8. nielegalna hodowla na posterunku, fiu fiu to dopiero ambaras a ile w tym prawdy to pewnie w książce można doczytać.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie! Tylko w tej książce takie kwiatki z hodowlą psów na posterunku!!!

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zamek z kartonu. Projekt na historię klasa 5.

     Zrobić zamek? Hmmm.... No dobra. Ale z czego i jak się za to zabrać? Ja osobiście nie miałam ani pomysłu, ani weny do takiej pracy. Ale w końcu to nie ja miałam wziąć się za ten projekt. ;) Tylko mój najstarszy syn. Uczeń 5 klasy Szkoły Podstawowej ;)       Wiem, wiem, rok szkolny się kończy, zaraz są wakacje, a ja tu o szkole piszę. No ale muszę się pochwalić :) Najpierw synek wpadł na pomysł, aby zamek wykonać ze sklejki. Nawet fajnie, bo i bardziej wytrzymały by był i fajniej by się prezentował. Tylko skąd wziąć sklejki tyle do tego zamku? I drugie pytanie - jak w tej sklejce będziemy wycinać szczegóły, np. mury wieży, okna, drzwi itp.??? Tato powiedział, że prościej będzie z kartonu. Syn nie bardzo chciał robić zamek z kartonu. Ale ostatecznie na ten tatowy pomysł przystał. Z kartonami nie ma problemu, bo przecież w sklepach ich mnóstwo!      Do wykonania tego zamku potrzebowali: 2 kartonów, farby plakatowe w kolorach brąz, czerń i czerwień, różne pędzelki,  duuuużo

Zapomnieć wyjąć kartę z bankomatu!

     Wiecie, jeszcze o tym myślę i nie daje mi to spokoju. Jak można korzystać z bankomatu i odejść od niego nie zabierając swojej karty???????????? Nie rozumiem tego i oby mi się to nigdy nie przytrafiło!      Wczoraj będąc z mężem na zakupach w mieście, musiałam podejść do tejże ściany płaczu, aby wybrać trochę gotówki. No niestety na bazarkach jeszcze kartą płacić się nie da, więc trzeba mieć gotówkę w portfelu. Przed nami podeszła inna para małżonków do bankomatu ( oboje wyglądali na ok 40 lat). Stali razem przy tym bankomacie, razem zaglądali w monitor bankomatu, ja z moim mężem staliśmy z boku i rozmawialiśmy sobie. W pewnym momencie usłyszałam, jak tamta kobieta mówi do męża, że jej się tutaj coś nie zgadza, bo na koncie mają za dużo kasy! No i że lepiej nie wypłacać żadnej kasy tutaj i że ona chce to wyjaśnić w banku. Odeszli od ściany płaczu.        Wtedy ja podeszłam do bankomatu i stoję i lampię się na monitor, który wyświetla info o stanie konta ( tamtej pary) i zapytuje

Nalewka z brusznicy - czyli z naszej borówki czerwonej.

       W tym roku pierwszy raz byłam z moimi dziećmi i mężem na borówkach w lesie. Ja jako dziecko też chodziłam na borówki, ale raczej ot tak, dla siebie, żeby zjeść je. Jako że lubię robić dżemy dla mojej rodzinki, a także od jakiegoś czasu zbieram przepisy i próbuję zrobić nalewki z różnych owoców, to też mężowski pomysł był taki, abym w tym roku spróbowała zrobić właśnie nalewkę z brusznicy! Byliśmy całą rodziną w lesie - jeszcze w wakacje oczywiście. Mężu wcześniej wyczaił super miejsce, gdzie zbieraliśmy, zbieraliśmy i zbieraliśmy te borówki.        Jak widać mieliśmy jednego dnia trochę tych borówek. Z większości zrobiłam dżemik dla dzieci, ale też zostawiłam trochę na nalewkę. I teraz napiszę właśnie o niej.  NALEWKA NA CZERWONYCH BORÓWKACH Kilogram umytych i oczyszczonych czerwonych owoców borówki lekko pognieść, włożyć do słoja, zalać litrem spirytusu, zamieszać, szczelnie zamknąć i trzymać w miejscu nasłonecznionym tak długo, aż borówki stracą czerwony kolo