Przejdź do głównej zawartości

"Krok do miłości" Sylwia Kubik - Book Tour u mnie :)



     " W życiu trzeba walczyć. I o swoje racje, i ze słabościami i strachem. "

     Kolejny Book Tour od Czytam dla przyjemności u mnie. Podpowiem dla zainteresowanych, że jest to 1 tom serii żuławskiej. Dokładnie dziś ( w tak piękną datę, hi, hi :), a nie zdradzę jeszcze co to za piękna data) swoją premierę ma 3 tom tej sagi. Ja jestem dopiero po lekturze 1 tomu i niecierpliwie  czekam na 2 tom, aż w kolejnym BT do mnie dotrze. A później będę czekała i na 3 tom :) Jest to moje pierwsze spotkanie z twórczością pani Sylwii Kubik. I to co mogę już obiecać - że nie ostatnie! Choć samym początkiem książki zasugerowałam się, że treść będzie bardziej w stylu  mocniejszego romansu. Ale tak nie jest! Powieść ta owszem ma trochę romansu w sobie, ale głównie jest powieścią obyczajową. Styl pisarski autorki bardzo mi odpowiada, wciągnęłam się w tę powieść od pierwszej strony! A o czym jest ta książka?

     Ewa w domu łatwo z samym ojcem nie miała. Bo ojciec trzymał ją twardą ręką. Kiedy tylko skończyła 18 lat wyrwała się z domu i zamieszkała z ukochanym. No właśnie. Myślała, że facet, który rozkochał ją w sobie i zaoferował, by z nim zamieszkała, to jej wielka miłość. Szkoda tylko, że on ją traktował inaczej niż ona o tym marzyła. Kiedy delikatnie rzecz ujmując - rozstali się i dziewczyna nie wiedząc co ze sobą zrobić, przypomniała sobie o starym domu po babci na Żuławach. Pojechała tam i zamieszkała w bardzo niekomfortowych warunkach. Ale dała radę! Jednak po przejściach z byłym facetem postanowiła, że teraz będzie bardzo ostrożna w kontaktach z mężczyznami. 

     Kamil za to wychowywany był w luksusach, w mieście i choć miał wszystko czego zapragnął, a nawet i więcej, to najlepiej czuł się u babci na wsi. Coś go ciągnęło na wieś. Kiedy w końcu zakochał się w pewnym starym budynku i go kupił, a potem wyremontował i otworzył w nim gospodę, nie spotkał się z zadowoleniem rodziców i siostry! Wbrew wszystkim, robił w końcu to co czuł i kochał. A popierała go w tym babcia. Brakowało mu tylko do szczęścia kobiety u swego boku. 

      "- Dorosły! To, że jesteś pełnoletni, wcale nie znaczy, że jesteś dorosły! W ogóle straszny z ciebie dzieciak! Takie infantylne pomysły mogą mieć tylko gówniarze bez grama rozsądku! Zgłupiałeś całkowicie! Marcel! Masz tu świetną pracę, mieszkasz w centrum Warszawy, o nic nie musisz się martwić! Możesz żyć spokojnie i z tego życia korzystać. A ty co?! Chcesz zamieszkać na jakiejś zapyziałej wsi i użerać się z wieśniakami? - w jej głosie złość mieszała się z niedowierzaniem."

     Los połączy Ewę z Kamilem. Bo to właśnie u Kamila w gospodzie Ewa znalazła pracę. Tylko dlaczego kucharka jest wrogo nastawiona do niej? Przecież jej nie zna! No i co za tajemnice jeszcze tutaj się kryją? Czego nie powiedział Ewie stary przyjaciel jej babci? Jak poradzi sobie w tych trudnych warunkach tak młoda kobieta? A może koło niej zakręci się jeszcze ktoś z jej nowego otoczenia? I czy można uciec przed przeszłością?

     Wzruszająca i wciągająca powieść. Nawet ta złośliwa sąsiadka mnie ubawiła. Naprawdę świetnie mi się czytało tę książkę. Poza tym cieszę się, że pani Sylwia Kubik pokazała, że dawna, wiejska i uboga kuchnia żuławska, może być niezłym rarytasem! Sama pochodzę ze wsi i wiem, że choć ja w dzieciństwie marudziłam okropnie kiedy dostałam kanapkę ze smalcem. Był taki moment, że miałam smalcu po uszy!!! I do dziś jakoś nie pałam miłością do kanapki ze smalcem. Za to często widzę, jak ludzie czy to na imprezach, czy gdzieś na jakimś wyjeździe w góry, nad morze, aż w kolejki ustawiają się po kanapkę ze smalcem i ogórkiem kiszonym! Dla mnie to moje smaki dzieciństwa i niekoniecznie chcę do nich wracać, ale niektórzy tego nigdy nie jedli i teraz jako dorośli nadrabiają zaległości. Za to chętnie innych pyszności z karczmy Kamila bym spróbowała, choćby tej zupy z pokrzyw. Poza tym w tej książce autorka pokazuje, że każdy może odnaleźć swoje miejsce na ziemi, nawet kiedy twój wybór niekoniecznie podoba się innym. Ale to już jest tych innych sprawa ;) Jeśli sięgniecie po tę książkę, to obiecuję, że nie będziecie się nudzić! A może ktoś z Was już ją czytał? Napiszcie koniecznie Wasze wrażenia ;)



Tytuł: "Krok do miłości"

Autor: Sylwia Kubik

Ilość stron: 416

Wydawnictwo: Otwarte


     Dziękuję ogromnie dziewczynom z Czytam dla przyjemności za możliwość wzięcia udziału w tym BT. 

Komentarze

  1. Dopiero planuję przeczytać tę książkę, ale już wiem, że czeka mnie ciekawa lektura.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapowiada się naprawdę interesująca uczta czytelnicza dlatego myślę, że dam szansę tej książce w niedalekiej przyszłości 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam całą serię ;) Ja czekam teraz aż dojdzie do mnie 2 tom :)

      Usuń
  3. Sam stawiam niemal wyłącznie na literaturę faktu, ale wśród pań powinna zdobyć uznanie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda :) Słyszałam że książka ta ma wzięcie nawet w bibliotekach :)

      Usuń
  4. Widać ze to bardzo lekka i przyjemna lektura więc pewnie sobie po nią sięgnę ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Takie wzruszające powieści, pełne emocji, potrafią wspaniale rozgrzać serca w jesienne i zimowe dni. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda. Choć tę książkę można czytać o każdej porze roku :)

      Usuń
  6. Mam wielką ochotę na tę książkę i chyba się skuszę, bo bardzo zaciekawiła mnie Twoja recenzja

    OdpowiedzUsuń
  7. Wędrówki po kuchni13 stycznia 2022 15:32

    Recenzja bardzo fajnie napisana i czuję się zachęcona do przeczytania

    OdpowiedzUsuń
  8. Tej książki nie czytałam, więc chętnie się skuszę na tę lekturę w przyszłości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zachęcam. A inne książki tej autorki czytałaś? Coś polecasz?

      Usuń
  9. Kolejna książka, która zapowiada się bardzo ciekawie. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zamek z kartonu. Projekt na historię klasa 5.

     Zrobić zamek? Hmmm.... No dobra. Ale z czego i jak się za to zabrać? Ja osobiście nie miałam ani pomysłu, ani weny do takiej pracy. Ale w końcu to nie ja miałam wziąć się za ten projekt. ;) Tylko mój najstarszy syn. Uczeń 5 klasy Szkoły Podstawowej ;)       Wiem, wiem, rok szkolny się kończy, zaraz są wakacje, a ja tu o szkole piszę. No ale muszę się pochwalić :) Najpierw synek wpadł na pomysł, aby zamek wykonać ze sklejki. Nawet fajnie, bo i bardziej wytrzymały by był i fajniej by się prezentował. Tylko skąd wziąć sklejki tyle do tego zamku? I drugie pytanie - jak w tej sklejce będziemy wycinać szczegóły, np. mury wieży, okna, drzwi itp.??? Tato powiedział, że prościej będzie z kartonu. Syn nie bardzo chciał robić zamek z kartonu. Ale ostatecznie na ten tatowy pomysł przystał. Z kartonami nie ma problemu, bo przecież w sklepach ich mnóstwo!      Do wykonania tego zamku potrzebowali: 2 kartonów, farby plakatowe w kolorach brąz, czerń i czerwień, różne pędzelki,  duuuużo

Zapomnieć wyjąć kartę z bankomatu!

     Wiecie, jeszcze o tym myślę i nie daje mi to spokoju. Jak można korzystać z bankomatu i odejść od niego nie zabierając swojej karty???????????? Nie rozumiem tego i oby mi się to nigdy nie przytrafiło!      Wczoraj będąc z mężem na zakupach w mieście, musiałam podejść do tejże ściany płaczu, aby wybrać trochę gotówki. No niestety na bazarkach jeszcze kartą płacić się nie da, więc trzeba mieć gotówkę w portfelu. Przed nami podeszła inna para małżonków do bankomatu ( oboje wyglądali na ok 40 lat). Stali razem przy tym bankomacie, razem zaglądali w monitor bankomatu, ja z moim mężem staliśmy z boku i rozmawialiśmy sobie. W pewnym momencie usłyszałam, jak tamta kobieta mówi do męża, że jej się tutaj coś nie zgadza, bo na koncie mają za dużo kasy! No i że lepiej nie wypłacać żadnej kasy tutaj i że ona chce to wyjaśnić w banku. Odeszli od ściany płaczu.        Wtedy ja podeszłam do bankomatu i stoję i lampię się na monitor, który wyświetla info o stanie konta ( tamtej pary) i zapytuje

Nalewka z brusznicy - czyli z naszej borówki czerwonej.

       W tym roku pierwszy raz byłam z moimi dziećmi i mężem na borówkach w lesie. Ja jako dziecko też chodziłam na borówki, ale raczej ot tak, dla siebie, żeby zjeść je. Jako że lubię robić dżemy dla mojej rodzinki, a także od jakiegoś czasu zbieram przepisy i próbuję zrobić nalewki z różnych owoców, to też mężowski pomysł był taki, abym w tym roku spróbowała zrobić właśnie nalewkę z brusznicy! Byliśmy całą rodziną w lesie - jeszcze w wakacje oczywiście. Mężu wcześniej wyczaił super miejsce, gdzie zbieraliśmy, zbieraliśmy i zbieraliśmy te borówki.        Jak widać mieliśmy jednego dnia trochę tych borówek. Z większości zrobiłam dżemik dla dzieci, ale też zostawiłam trochę na nalewkę. I teraz napiszę właśnie o niej.  NALEWKA NA CZERWONYCH BORÓWKACH Kilogram umytych i oczyszczonych czerwonych owoców borówki lekko pognieść, włożyć do słoja, zalać litrem spirytusu, zamieszać, szczelnie zamknąć i trzymać w miejscu nasłonecznionym tak długo, aż borówki stracą czerwony kolo