Przejdź do głównej zawartości

"Bożonarodzeniowa księga szczęścia" Jolanta Kosowska - Book Tour.

     


  "- Ludzie powinni w życiu dobierać się na zasadzie tych samych zainteresowań i interesów... - Zauroczenie, pożądanie i namiętności miną szybko, a zostaną wspólne interesy i zainteresowania. Jeżeli ich zabraknie, to będzie totalna klapa. Tragedia! Katastrofa! Klęska! Po co w życiu popełniać głupie błędy, które kiedyś zemszczą się i nas zranią?To bez sensu. Lepiej się zawczasu wycofać niż brnąć w coś, co nie rokuje niczego dobrego."

    Też tak uważacie? Bo ja mam inne zdanie w tym temacie. Ale bohaterka, która wymawia te zdania, ma po prostu swój ułożony świat i własne zdanie.  

     Kolejny Book Tour od dziewczyn z Czytam dla przyjemności u mnie. Cóż, do książek pani Jolanty Kosowskiej mam słabość. Jeszcze w starym roku mężowi obiecałam, że przez jakiś czas nie będę zapisywała się do BT,  bo mam trochę innych zobowiązań do wypełnienia. Jednak kiedy tylko zobaczyłam, że Andżelika wrzuciła info o BT z książką pani Joli, no musiałam po prostu się zapisać! Mężowi powiedziałam, że do tego BT byłam już dawno temu zapisana - więc błagam, tylko mnie nie wydajcie!!! 

     Cóż mogę napisać o tej książce? Opowiada o grupie przyjaciół. Maria, Lena, Asia, Rafał i Tomek są przyjaciółmi od liceum i choć ich drogi rozeszły się w różne strony świata, to mają piękną tradycję i wysyłają do siebie przed Bożym Narodzeniem listy. W tych listach opisują, co się u nich wydarzyło w ciągu minionego roku. Prawda że cudowny pomysł? Jednak jednego roku zabrakło listu od Lenki. Nikt z przyjaciół nie dostał od niej listu, nie mogą się z nią w żaden sposób skontaktować i denerwują się, że stało się jej coś złego. Rafał postanawia pojechać do Chorwacji, tam gdzie mieszka Lena i chce sprawdzić co tam się dzieje!? Wtedy też wraca myślami do przeszłości i dowiadujemy się, jak to kiedyś Rafał z Leną byli parą i co takiego się wydarzyło że ich drogi rozeszły się. 

" Do seksu nie potrzeba słów. W miłości słowa są ważne. Miłość to coś znacznie więcej niż pożądanie. To harmonia dwóch bratnich serc i dusz."

     No właśnie, może w związku Leny i Rafała tego czegoś zabrakło? Bo jakby nie było, to kiedy chcemy być z tą drugą osobą, to musimy nie tylko brać ale i dawać. Nie możemy myśleć, że ta druga osoba wie, że my ją kochamy - musimy o tym mówić i okazywać to. Takie drobnostki, małe gesty wiele mogą powiedzieć o naszym związku. A kiedy zabraknie tego wszystkiego, cóż... Związku wtedy też już nie ma. Szczerze, to trzymałam za tę parę mocno kciuki i nawet wierzyłam, że choć Rafał wybrał trudną i wymagającą drogę zawodową, to da radę i zrobi wszystko, żeby im się udało. Niestety. 

" ... w życiu nic nie jest dane na zawsze."

     Jak myślicie - dlaczego rozpadł się związek Leny i Rafała? I czy jeszcze kiedyś zejdą się ich drogi? Bo z przyjaźni nie zrezygnowali! Czy coś więcej będą jeszcze umieli do siebie poczuć po latach? A może odpuszczą sobie całkowicie i przyjaźń im wystarczy? 

     Czytając tę książkę, pomimo tych zawirowań miłosnych, to zazdrościłam tej piątce przyjaciół takiej przyjaźni. Wiecie, też kiedyś miałam przyjaciółki z którymi byłyśmy tak blisko, że jedna za drugą wskoczyłaby w ogień. Ale lata rozłąki i bardzo słabego kontaktu ze sobą zrobiły swoje. A oni choć byli od siebie daleko, kontaktowali się ze sobą, starali się zobaczyć co jakiś czas, naprawdę piękna ta ich przyjaźń. I ten pomysł z listami - rewelacyjny!!! Drugą sprawą jak zwykle w książkach pani Kosowskiej, to opisy danych miejsc. Ja nie wiem jak autorka to robi, bo ja ogólnie nie lubię, kiedy z powieści robi się przewodnik po okolicy, ale u pani Joli mogę dosłownie chłonąć te opisy miejsc i przyrody! Mały przykład:

   " Wyobraźcie sobie zimną, górską rzekę, wijącą się pomiędzy głazami, szukającą miejsca, rozlewającą się gdzieniegdzie pomiędzy skałami tylko po to, żeby za chwilę runąć z nową siłą w dół, przelewać się przez kamienne progi i kępy traw, spływać w dół dziesiątkami małych wodospadów, których białe grzywy odcinają się wyraźnie od soczystej zieleni. Wśród dziesiątek małych kaskad jest siedem dużych wodospadów w tym Skradinski Buk. Spotykają się tu wody dwóch rzek - Krki i Čikoli - i spływają po siedemnastu kaskadach na długości prawie kilometra."

     Tak więc jeśli jeszcze nie czytaliście tej książki, to koniecznie musicie ją przeczytać. I co z tego, że zaraz będzie Wielkanoc, a w tej książce jest o Bożym Narodzeniu?! I kto Wam zabrani czytania teraz książki, w której jest o bożonarodzeniowych listach? No nikt! Więc zachęcam i polecam, bo warto przeczytać tę cudowną powieść. 



     Tytuł: "Bożonarodzeniowa księga szczęścia"

     Autor: Jolant Kosowska

    Ilość stron: 244

    Wydawnictwo: Zaczytani

 

      A ja dziękuję kolejny raz dziewczynom z Czytam dla przyjemności za możliwość wzięcia udziału w BT. Dziękuję też pani Joli Kosowskiej, że kolejna jej książka wzięła udział w BT. 

Komentarze

  1. Ta książka ma swoje miejsce w moim sercu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W moim też. Zresztą jak każda z przeczytanych książek pani Joli.

      Usuń
  2. Fajny pomysł na fabułę, lubię książki z opisami miejsc.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta autorka w każdej książce przemyca magiczne opisy różnych miejsc.

      Usuń
  3. Ja uważam, że niekoniecznie trzeba mieć takie same zainteresowania - ale na pewno podobne poglądy i sposób patrzenia na świat (przykład: jako feministka i ateistka raczej nie związałabym się z kimś bardzo religijnym albo z typowym szowinistą).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i dokładnie. Ja z moim mężem mamy kompletnie inne zainteresowania a jakoś się dogadujemy :)

      Usuń
  4. Miałam okazję zapoznać się z tą powieścią i miło spędziłam z nią czas.

    OdpowiedzUsuń
  5. "Zauroczenie, pożądanie i namiętności miną szybko" - myślę że jak sie pracuje nad pewnymi sprawami to wspólne życie może być bardzo ekscytujące:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda. Tylko tak jak napisałaś - jak się pracuje. Znam związki, gdzie nie pracowała para nad tymi sprawami i rozeszli się.

      Usuń
  6. sam pomysł fajny, gdyby tylko nie było tego świątecznego klimatu ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie świąteczny klimat jest na okładce i tylko fakt, że przyjaciele przed Bożym Narodzeniem wysyłają do siebie listy. Same święta nie są tutaj opisane.

      Usuń
  7. Oj to nie moje literackie rejony, zdecydowanie bardziej wolę sięgnąć po literaturę faktu ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zapomnieć wyjąć kartę z bankomatu!

     Wiecie, jeszcze o tym myślę i nie daje mi to spokoju. Jak można korzystać z bankomatu i odejść od niego nie zabierając swojej karty???????????? Nie rozumiem tego i oby mi się to nigdy nie przytrafiło!      Wczoraj będąc z mężem na zakupach w mieście, musiałam podejść do tejże ściany płaczu, aby wybrać trochę gotówki. No niestety na bazarkach jeszcze kartą płacić się nie da, więc trzeba mieć gotówkę w portfelu. Przed nami podeszła inna para małżonków do bankomatu ( oboje wyglądali na ok 40 lat). Stali razem przy tym bankomacie, razem zaglądali w monitor bankomatu, ja z moim mężem staliśmy z boku i rozmawialiśmy sobie. W pewnym momencie usłyszałam, jak tamta kobieta mówi do męża, że jej się tutaj coś nie zgadza, bo na koncie mają za dużo kasy! No i że lepiej nie wypłacać żadnej kasy tutaj i że ona chce to wyjaśnić w banku. Odeszli od ściany płaczu.        Wtedy ja podeszłam do bankomatu i stoję i lampię się na monitor, który wyświetla info o stanie konta ( tamtej pary) i zapytuje

Zamek z kartonu. Projekt na historię klasa 5.

     Zrobić zamek? Hmmm.... No dobra. Ale z czego i jak się za to zabrać? Ja osobiście nie miałam ani pomysłu, ani weny do takiej pracy. Ale w końcu to nie ja miałam wziąć się za ten projekt. ;) Tylko mój najstarszy syn. Uczeń 5 klasy Szkoły Podstawowej ;)       Wiem, wiem, rok szkolny się kończy, zaraz są wakacje, a ja tu o szkole piszę. No ale muszę się pochwalić :) Najpierw synek wpadł na pomysł, aby zamek wykonać ze sklejki. Nawet fajnie, bo i bardziej wytrzymały by był i fajniej by się prezentował. Tylko skąd wziąć sklejki tyle do tego zamku? I drugie pytanie - jak w tej sklejce będziemy wycinać szczegóły, np. mury wieży, okna, drzwi itp.??? Tato powiedział, że prościej będzie z kartonu. Syn nie bardzo chciał robić zamek z kartonu. Ale ostatecznie na ten tatowy pomysł przystał. Z kartonami nie ma problemu, bo przecież w sklepach ich mnóstwo!      Do wykonania tego zamku potrzebowali: 2 kartonów, farby plakatowe w kolorach brąz, czerń i czerwień, różne pędzelki,  duuuużo

Nalewka z brusznicy - czyli z naszej borówki czerwonej.

       W tym roku pierwszy raz byłam z moimi dziećmi i mężem na borówkach w lesie. Ja jako dziecko też chodziłam na borówki, ale raczej ot tak, dla siebie, żeby zjeść je. Jako że lubię robić dżemy dla mojej rodzinki, a także od jakiegoś czasu zbieram przepisy i próbuję zrobić nalewki z różnych owoców, to też mężowski pomysł był taki, abym w tym roku spróbowała zrobić właśnie nalewkę z brusznicy! Byliśmy całą rodziną w lesie - jeszcze w wakacje oczywiście. Mężu wcześniej wyczaił super miejsce, gdzie zbieraliśmy, zbieraliśmy i zbieraliśmy te borówki.        Jak widać mieliśmy jednego dnia trochę tych borówek. Z większości zrobiłam dżemik dla dzieci, ale też zostawiłam trochę na nalewkę. I teraz napiszę właśnie o niej.  NALEWKA NA CZERWONYCH BORÓWKACH Kilogram umytych i oczyszczonych czerwonych owoców borówki lekko pognieść, włożyć do słoja, zalać litrem spirytusu, zamieszać, szczelnie zamknąć i trzymać w miejscu nasłonecznionym tak długo, aż borówki stracą czerwony kolo